Forum konie »

Podstawienie zadu

Quendi Lonża na lekko pochyłym terenie może mieć świetne skutki, ale konisko będzie potrzebowało szyją pracować - i warto to wykorzystać do naturalnej gimnastyki szyi. Trójkątne zostawiłabym na płaskie.
Doti 2,3 s na czworoboku tej klasy to bardzo dużo.
Dynamo Masz konia o długim, "niezwiązanym" grzbiecie. Do tego typu grzbietu Twój dosiad wygląda na zbyt bierny - żeby zintegrować taki grzbiet, trzeba się porządnie narobić, a z tak załamanymi biodrami - po prostu się nie da. No i konieczne są górki - duuużo falistego terenu.
to moze i ja sie pokaze... bardzo chetnie poslucham dobrych rad 🙂
lato 2007

lato 2008 (poczatki powrotu do pracy)


i aktualne


niestety na haku chodzi gorzej, ale ma wilczego zeba jeszcze nieusunietego wiec wedzidlo na razie odpada 🙁
halo, a mogłabyś mi podpowiedzieć jak z nią pracować ?
Halo, jednak wciąż nie widzę zwiazku miedzy jeżdżeniem deep & round a sytuacja, którą przytoczyłaś. Wiec po prostu pozostańmy przy swoich zdaniach.  🙂
Doti Przecież cały czas podkreślam, że to MOJE, "osobiste" zdanie. Każdy ma prawo pracować, jak uważa. Mam dużo doświadczeń z końmi "połamanymi" przez jeźdźców - więc pewnie przeczulona jestem. Ktoś inny sobie sztywnego konia w ten sposób "zmiękczył" - i ma inne doświadczenia. A chyba wszyscy się tutaj zgadzają, że tak czy siak, ale "od dupy strony" jak let's go pisała.
Dynamo Zmienić dosiad na bardziej ujeżdżeniowy, żeby biodra cały czas delikatnie pchały. Dużo górek z bezwzględnie zachowanym stałym tempem i wyprostowaniem konia. Dużo jazdy w półsiadzie z wydłużaniem i skracaniem kroku w kłusie i w galopie. Bezwzględnie pilnować żeby zad szedł dokładnie śladem przodu! Dużo podstawowych przejść. Reszta - dopiero później.
Angeel Mnie się tylko wodze nie podobają, są (IMO) za długie, bo łokcie Ci linię środka tułowia przekraczają, a powinny co najwyżej z przodu bioder dotykać. I przez to chyba zdarza Ci się gubić kontakt. Po skróceniu wodzy można będzie przód unosić wygięciami i mocnymi przejściami. Bo np. na ostatnim zdjęciu zad pracuje b. dobrze ale na takie zaangażowanie to szyja jest zbyt nisko.
halo, a czy na ostatnim zdjeciu Angeel kon przypadkiem nie leeeeeeci. Ma zaangazowany zad, bo sunie do przodu.
Klami - zapewniam cie ze moj kon nie lata z wlasnej woli, chyba ze po polu  😁 a ja go nie gonilam :P

no wlasnie mam problem zeby go wyzej ustawic na haku ;/ bo cos takiego
http://i250.photobucket.com/albums/gg258/Formidable_Flyangel/Muran/DSC04852.jpg?t=1239826984
to juz jest niedobrze. ("czerwone strzalki", odgiety kregoslup)

a tu jest wyzej czy nie? bo ciezko samemu swoje foty oceniac
http://i250.photobucket.com/albums/gg258/Formidable_Flyangel/Muran/DSC04840.jpg?t=1239827125

a jesli chodzi o gubienie kontaktu to mnie  uczyli zeby kon sie sam niosl i zeby sprawdzac co jakis czas ta "samonosnosc" przez odpuszczenie wodzy, zeby kon zostal w takim samym ustawieniu.
ale fakt, moglabym miec reke bardziej do przodu 😉
Halo, wszystko ok, naprawde, bez "nerw"  😉. A co do ostatniego zdania - owszem bez dwoch zdan. Byle by od "d... strony" nie oznaczalo pedzenia przed siebie, bez okraglosci etc.
Angeel Ale sprawdzanie samoniesienia odbywa się na drodze chwilowego przesunięcia reki do przodu, a nie na jeździe na zbyt długiej wodzy. No i... o samoniesieniu na razie chyba mowy nie ma - bo on się właśnie przodem najwyraźniej nie niesie  😉 No i jeszcze zbyt długa wodza umożliwia Ci przesunięcie się w tył siodła. Uwierz, skróć wodze, przesuń rękę do przodu, ćwicz zdefiniowane przejścia, łopatki, zwroty na zadzie, wolty etc.i koń Ci sam z siebie przód uniesie. Hak jest jeszcze bardziej wymagający co do stabilnego kontaktu niż wędzidło - i w ogóle jet trudniej, reakcje muszą być szybsze (np. mini - odpuszczenie po wykonaniu przejścia). "Wszystko można co niemożna byle z wolna i z ostrożna" jak ktoś tu ładnie napisał  🤣 A Wam już tylko maleńko brakuje.
halo -  :kwiatek: a czasami juz sie sam niesie :P ale fakt, postaram sie pilnowac krotszych wodzy 🙂 merci 🙂
a ja własnie mam pytanko co do podnoszenia: kobyła była jeżdżona w ustawieniu nie zawyskoim nie zaniskim- nazwijmy to normalnym ;p kiedy byłam na konsultaxjach u p.Górskiej dowiedziałam sie, ze na tym poziomie powinnam ją wyżej jeździć, no i tu pojawia sie problem, kobyła się buntuje i robi się cięzka. p. G. mówiła zeby delikatnie 'podbić'? <troche nie pasuje to określenie- podnieść wodze ale nie na zasadzie gumy, ze podnosze a kon zamną tylko takim ruchem jak sie podbija do góry piłecze pinpongową>a później na pare sekund 'oddać' ta wodze- wew. no i robie tak ale kobyła zrobiła sie chamska i 'odporna'- kiedy tylko to wykonam ona robi 'nura' i po 'podbiciu' robi się jeszcze bardziej nie =przyjemna. obecnie zostałam bez trenera więc średnio kogo mam się poradzić.. możecie polecić jakieś ćwiczenia? czytałam, ze kawaletki, zwroty, piruety, łopatki- niby wszystko wykonujemy ale mało skutkuje- może te ćwiczenia w jakiś konkretnych sekwencjach?
aha, kobyła robi tak tylko kłusie i troszke w stępie, w galopie raczej nie mam z tym problemów
Angeel- wybacz, ale jakoś trudno jest mi tego konia wyobrazić sobie w sytuacji, w której "sam się niesie". Zad pracuje co prawda aktywnie, ale brakuje jednak tego "skulkowania" konia, ściśnięcia w mniejszą przestrzeń końską większej ilości energii.
No wlasnie. Ja tez jakos nie wierze w to samoniesienie.
Patrzac na zdjecie z galopu widze sylwetke konia dokladnie taka jaka obserwuje u konia, z ktorym np. wlasnie cwiczy sie tzw. galopy. Niby sie sam niesie, bo mocno przesuwa zad pod siebie zeby osiagnac tempo. A glowa idzie normalnie w gorze na lekkim kontakcie. Ale to niewiele wspolnego z tym wlasciwym samoniesieniem, bo jak tylko wychamujesz z tempa to juz zad nie bedzie gleboko. Zreszta obserwujac gdzie stawia przednia noge w stosunku do i tak wysunietekj do przodu glowy widze, ze ten kon idzie po prostu mocno do przodu. Stad zaangazowanie zadu. Jest duuuzo energi, ale wypuszczonej w przod. A powinna byc zcisnieta w jakby sprezyne.
Zeby na prawde sam sie niosl musi byc "kulka".
A jesli po wypuszczeniu wodzy (o czym Angeel pisze jako o sprawdzeniu ??) kon nie podazy za wodza w dol to tez znaczy, ze jest cos nie takz kontaktem. Sprawdza sie chwilowym przesunieciem wodzy do przodu.
Co do Angeel - jak ma być energia zamknięta gdy co chwilę wodza robi się za długa???
że łokci brakuje? Wymyśliłam nowe hasło  🤣: "Najpierw podstawy, potem zabawy".
Klami: Angeel nie pisała o wypuszczaniu wodzy jak do żucia (poziom P), tylko jak do sprawdzenia samoniesienia (wyższe N). Tylko do sprawdzenia samoniesienia przesuwa się obie ręce wzdłuż szyi na chwilę - i koń ma pozostać w ustawieniu, ew. leciutko nosem wyjść i nie zmienić rytmu, tempa, ani odrobinę się nie pogubić. Tylko że najwyraźniej jej próby były mało sensowne (opis też) - bo to nie na wypuszczaniu wodzy polega, i, jak sama pisze, o samoniesieniu może być mowa co najwyżej chwilami (w tym przypadku).
Lovely Chcesz mi powiedzieć, że jak np. pojedziesz zamkniętym koniem w pełnym siadzie wysokie kawaletti - to on szyi nie uniesie? Ani w mocnym trawersie nie będzie próbował unieść? Nie uwierzę! Chyba, że za unoszenie szyi - jest / był karany? Albo kontrola zadu mocno szwankuje. Sory, ale jeśli koń przy zagalopowaniu z cofania przodu nie unosi, to z ręką jeźdźca jest mocno nie teges (obecnego albo poprzedniego) i koń musiał zostać nauczony, że tego robić nie wolno! Przecież, nawet na prawidłowej sześciometrowej wolcie - koń idzie w górę, bo - kurna, nie jest z gumy! (No chyba, że ktoś go "zakulkował" kompletnie od ręki, albo totalnie "pływa"😉.
I dlatego m.in. wkurza mnie rolownie koni, bo potem robota od początku, i cięższa niż z surowym, jeśli ma być porządnie. A jak nie - to podszarpywanie ręką i jeszcze gwizdać można (znam takie przypadki).
halo- akurat LOVELY  w siodle widziałam i zapewniam cię, że jej koń nie jest zaciągnięty w pysku, nie jest zrolowany i nie był karany za wyższe ustawienie. Więcej, jak ostatni raz widziałam LOVELY, to mi zaimponowała stabilnym dosiadem, niezależna ręką i sposobem, w jaki szedł koń pod nią  :kwiatek:  .
LOVELY- trudno mi cokolwiek konstryktuwnego doradzić. A u pani Górskiej nie możesz się skonsultować, co zrobić jak taki problemik się pojawia?
No wlasnie. Ja tez jakos nie wierze w to samoniesienie.
Patrzac na zdjecie z galopu



jak juz pisalam wczesniej na haku nie jezdzi mi sie tak dobrze jakbym chciala ... i nie mowie ze wtedy sie sam niosl bo sie nie niosl :P
samoniesienie jak juz - fota nr 1 z pierwszego mojego postu. a jesli chodzi o sprawdzanie to treneiro mi kazal jedna reka
bush, LOVELY W takim razie może wchodzić w rachubę opcja 2 - słaba kontrola zadu i ogólnie wyprostowanie konia. Np. zwykła zmiana nogi nie spełni swojego zadania, jeśli zad choćby 5 cm na jedną stronę ucieknie, ani wtedy, gdy koń się będzie z wolna "rozpędzał". Oczywiście może też szwankować gimnastyka grzbietu i koń się po prostu broni przed niesieniem większego ciężaru przez zad. Może też szwankować kontakt - nie w każdym przejściu koń wchodzi na wędzidło. Mogą też być słabe pomoce napędzające - albo słaba reakcja na pomoce w ogóle. Albo impuls słaby. Zgadywanka kompletnie w ciemno  😎 Ale któraś z tych przyczyn musi! występować.
No nie ma bata: niepołamany, akceptujący kontakt, z impulsem, wyprostowany koń przy np. natychmiastowym zagalopowaniu ze stój unosi przód - bo jak inaczej ma to wykonać?
W każdym razie trzeba znaleźć pierwotną przyczynę występowania kłopotu i nad tym pracować.
Nie twierdzę, że akurat LOVELY koń jest złamany (jakim cudem bym mogła, skoro nie tylko na żywo, ale nawet żadnego zdjęcia nie widziałam - ślicznych zdjęć w ZNK nie licząc). Tylko to jest tak, że najczęściej gdzieś tam sobie "idziemy na skróty" (bo np. coś tam fajnie wychodzi - to po co nad tym pracować?) a potem twierdzimy "to nie działa  😕" Nie znam nikogo (siebie nie wyłączając), kto byłby od tego "grzechu" wolny! Kto z nas nie płakał, bo za huk coś tam nie wychodzi - a przecież powinno? A potem spływa "olśnienie": a, to tu leży pies pogrzebany - i wszystko zaczyna grać.
Ja po prostu jestem przeciwniczką doraźnego rozwiązywania kłopotu (typu np. unoszenie przodu ręką), bo nawet jeśli się uda - to przy zwiększonym poziomie trudności - problem znowu wystąpi. Lepiej się cofnąć i spokojnie wszystko posprawdzać i przepracować. Tylko praca nad solidnymi! podstawami trwa długo i ciągnie się niemiłosiernie - potem to już idzie dość szybko.
Jeszcze jedna uwaga: nie przypadkiem munsztuk (i cztery wodze) wymyślono i nie przypadkiem obowiązuje od pewnego poziomu. Pełna kontrola wysokości ustawienia przodu na samym wędzidle - to dopiero jest "wyższa szkoła jazdy"  🙂
Angeel Sprawdzanie samoniesienia to nie to samo, co sprawdzanie czy koń na wędzidle nie wisi. Na pociechę powiem, że na kursie sędziów uj. i WKKW! chyba 1/3 nie wiedziała jak się sprawdzenie samoniesienia wykonuje.
halo, dziękuje bardzo :kwiatek:
halo- oczywiście, nic się nie dzieje bez przyczyny i trzeba tę przyczynę znaleźć- niemniej nie potrafiłam przejść obojętnie obok twoich podejrzeń, że koń LOVELY jest złamany  😉
W przypadku tej konkretnej osoby- zważywszy, że widziałam jak ten koń jeździ i jak ten jeździec jeździ- podejrzewam, że problem byłby niewidoczny na zdjęciach i trudno zauważalny (moim okiem) na żywo. Oczywiście to nie znaczy, że w związku z tym nie trzeba się nim zajmować  😉 
No i bardzo dobrze, że się ujęłaś!  😀
Ale jakaś przyczyna musi być - i trzeba ją znaleźć. Pytanie "dlaczego" jest ważniejsze niż "co" (zrobić) i "jak" (zrobić).
dziewczyny co z takim koniem robić? Ja chciałam teraz jakoś poważniej zacząć jeździć i pracujemy nad Prędkością narazie bo był to straszne żółw. Proszę o jakieś wskazówki i opinie
No i jeździj tak sobie, do ustalenia tempa i rytmu, stopniowo (bardzo stopniowo) coraz mniejsze łuki wprowadzając. Podstawowe przejścia, ew. wydłużanie i skracanie kroku. Za jakiś czas - ustępowania, zwroty na przodzie, płaskie wężyki.
Tylko nie pozwalaj "uwalać" się na przodzie! Natychmiast, gdy poczujesz, że ciężar łba i szyi "w Twoich rękach spoczywa" - reaguj! Ja stosuję natychmiastowe puknięcie łydką a często i dotknięcie batem też. Taka informacja: nie wolno! Czasem można wędzidło lekko w bok przeciągnąć, gdy zagryzione.
Dużo pracy Cię czeka, bo na oko koń do lekkich nie należy, więc faktycznie "rozbujanie" jest tutaj sprawą kluczową.
..troche mnie nie bylo..tj. nie mialam kiedy cos naskrobac, ale postaram sie wbic w rytm 🙂

apropos podnoszenia glowy..Albo ja nie bardzo zrozumialam o co dokladnie chodzi z tym podnoszeniem glowy, albo..no nie wiem. 🤔
Czesto zdarza mi sie widziec usilne proby podnoszenia koniom glowy(kiedy kon jest niby zgiety w tym miejscu co trzeba, ale jak dla mnie - przesadnie za wysoko)/
Zdarza mi sie widziec konie pracujace z podniesiona glowa, ale nie pracujace zadem i..nasuwaja mi sie dwa wnioski:

1. jesli wyjdziemy z zalozenia, ze najwazniejsze jest przeniesienie ciezaru ciala konia na tyl i tym samym odciazenie przodu(co nie nastepuje wcale poprzez przesadne wysokie zebranie..tylko poprzez obnizenie i wygiecie + przytrzymanie wodzy + pracujace nadgarstki a nie cignace mocne lapy i sztywne rece + niskie podnoszenie sie z siodla + dosiad dosiad i jeszcze raz dosiad + lydka) to..chyba pozniej latwiej nam bedzie uzyskac konia z nieco wyzszym ustawieniem, ale nie ze zlamanym kregosupem i szytwnym karkiem, tylko idacego dumnie do przodu..

2. bez przejscia etapu numer 1 nie ma sie co brac za etap z podnoszeniem glowy

halo - jesli chodzi o podnoszenie glowy na wlotach i na drazkach(mowie tu o duzo wyzszym podniesieniu glowy od ustawienia w ktorym pracujemy, to idealem byloby gdyby wlasnie tej glowy nie podnosil( a nie jest to takie proste - mnie sie to udalo we Wloszech..po kilku miesiacach codziennej pracy - kon robil wolte w galopie, szedl mocno od zadu, rowno, az czuc bylo tryskajaca z tylka energie, a glowe deep& round - jak poscilam luzo wodze na chwile to kon zostawal w takim samym ustawieniu).
Jak chcialam tego samego konia ''podniesc nieco'', to wygiecie szyji bylo wciaz w odpowiednim punkcie, kregoslup sie nie zalamywal i zad dalej pracowal tak jak trzeba...Stad moim skromnym zdaniem, jesli chcemy zeby nasz kon pracowal dobrze w kazdym ustawieniu, to musimy wrocic do podstaw i cwiczyc lekko zaokraglona szyje, nizej ustawiona, mieciutki pysk( kontakt poprzez nadgarstek) i mocny gleboki dosiad, podstawiooony zad i rowne, mocne tempo - moze to trwac nawet do roku, ale warto - wtenczas nie ma bata - bedzie dobrze w kazdym ustawieniu.
halo
a gdy wędzidło jest stale wiecznie i forever and ever zagryzione? z prawej strony?
pracujemy nad tym cały czas, pod czujnym okiem trenerki, ale to jest dla mnie duży problem.
Koń z bujną przeszłością.  🙄
dzisiejszy trening był już sporo lepszy, ale... w pewnym momencie kobyła zagryzła wędzidło i... miała mnie głęboko w.. poważaniu..  🙄 zrobiła sie sztywna i wypadała zadem. ten problem trwa od 3 dni, tuż przed koncem jazdy kobyła strzeli focha i każda jazda konczy sie tak samo  🤔
dziwne, bo kobyła całą jazde chodziła fajnie, była dużo lżejsza a w galopie to juz wogóle miodzio.. nie było problemów nawet z zagalopowaniem z cofania.. i w pewnym momencie FOCH- wielki foch i mam mnie w nosie..
a takie się liczy? 😀

Nie wiem czy się nadaje do tego wątku, ale spróbuję🙂
Mam konia, który miał problemy ze znalezieniem równowagi pod jeźdźcem- zanim do mnie dotarła właściciel siadał, heja w teren i koniec- żadnej pracy. Gdy wsiadłam na nią po raz pierwszy usłyszałam, że koń chodzi pod jeźdźcem w 3 chodach, no więc chciałam spróbować ją w kłusie. A tu? Masakra, koń się podbija, wisi na przodzie, zad w Honolulu, nogi gubi w kłusie(dziwne uczucie siedzieć na koniu, który porusza się szybko stawiając nogi w losowej kolejności:P). Więc procowałyśmy, pracowałyśmy i pracowałyśmy. Koń zaczął pchać się zadem, trochę odciążyła przód, ale nadal się trochę "nakręca" w galopie (kłus już opanowałyśmy). I tu moje pytanie: Czy jechać ją w dół i nie zwracać uwagi na to że leci, czy pozwolić na "znalezienie własnej równowagi" unormowanie tempa i dopiero wtedy praca? Bo instruktorzy, to mi już wodę z mózgu zrobili:P Jedni mówią, że jechać w dół, to sam koń się "uspokoi", a inni, żeby nie wprowadzać tego, dopóki nie osiągnę spokojnego tempa. Sama już nie wiem, więc pytam... W kłusie starałam się najpierw pozwolić koniowi się "odnaleźć", a później zaczęłam wymagać niskiego ustawienia. Ale czy to aby na pewno jest dobry tok rozumowania?
Carunia mysle ze idziesz dobrym torem - najpierw rozluznienie i w dol, ale okraglo..nie chce sie powtarzac, ale zachecam do przeczytania mojego pierwszego postu ..bodajze na stronie 5  😁
Fin - bardzo milutkie serduszko 🙂

Ja też chętnie czegoś posłucham, bo trochę zgubiłam się z moją młodą w pracy, a trener będzie w najlepszym razie dopiero za miesiąc, jak ujeżdżalnia "się zrobi" 😉.

Młoda ma 3,5 roku, przechodziłyśmy już przez kilkanaście buntów, a dopiero teraz zaczynają się problemy związane stricte z pracą. Młoda jest aktywna bardzo, dłuugaśna i nie wiem jak to jest z jej zadem. Przy pierwszym rozprężającym kłusie jest zdecydowanie za mało zadu i właśnie tu się gubię.Czarna mamba pisała, że ten kłus ma być wolny, czyli nie pozwolić Malutkiej na jej dość aktywne tempo ? (oczywiście nie pędzenie).
Chętnie posłucham jakichś rad 🙂

losse, sama sobie na pytanie odpowiedzialas aktywnie -tak ale nie pędzenie

mnie uczono ze zeby zebrać trzeba mieć z czego wiec najpierw trzeba rozciagnac zeby pozniej pozbierac ta sama zasada co przy pracu grzbietu czyli naciaganie struny.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się