Forum konie »

Podstawienie zadu

Jasnowata jak dla mnie zbytnio trzymany na pysku, a za mało "jechany" do przodu
halo, a co sadzis o tym?? Staram sie uzyskac to co stracilam... aktywny zad przy luznym koniu. Na poprzedniej fotce z galopu byl zdecydownie wyzej podniesiony, ale w moim odczuciu "z gory" to nie bylo to. Zreszta to co pisalas bardzo sie zgadzalo. Brakowalo mi "w reku" a w szyi i grzbiecie sie usztywnial. Momentami mialam pustke na reku, kon sie zwijal i tracil caly impusl (rozpadal sie). Wrocilam sie. Tak wiec znowu puscilam go nizej. Niestety wciaz sa problemy z ustawianiem sie za pionem (hamujaca czarna), ale w moim odczuciu jest lepiej. Nie ma tych momentow rozpadania sie. Kon caly czas jest aktywny, momentalnie reaguje na dodania i skrocenia (z czym jeszcze niedawno byly ogromne problemy, z dodaniem szczegolnie a wskroceniu wypadal z rytmu). Na razie nie bede go wyzej podnosic, bo boje sie, ze "cos" zgubie po drodze. No i boje sie pojsc za szybko (chociaz momentami bardzo by sie chcialo zwazywszy jak szybko on lapie to wszystko). W koncu pracuje normalnie od 7 tygodni dopiero.
No i w sumie jest to skoczek, wiec dazymy niezupelnie do tego samego co z dresazysta.
halo, a tak na marginesie. To jest wlasnie ten wnuczek Folio (z mamusi) po bardzo fajnym skaczacym tatusiu KWPN (po Indoctro).  😉




Hmm, a jakoś tak ostatnio mi się zdawało, że jeżdżę z mało zebranymi wodzami, no ale na tych zdjęciach rzeczywiście chyba tak wygląda jakby było za mocno.
No właśnie staramy się ciężko pracować z tym podstawianiem zadu i czasami muszę mocno przytrzymać na pysku, bo zaczyna uciekać przodem.
No, ale chyba skręcamy w jakąś dobrą ścieżkę?

Jasnowata na tych zdjęciach to nie wygląda na dobrą ścieżkę. Wygląda to raczej na ścieżkę, na której koń składa się tylko z głowy i szyi, a reszta żyje własnym, ledwo zipiącym życiem. Na wodzach mogło Ci się wydawać, że masz za mało, ale to dlatego że ten koń wygląda na totalnie schowanego.
Ja im dłużej jeżdże tym mniej potrafię się wypowiadać i mniej chce oceniac, bo sądze że ciężko jest dobrze doradzić  🙄. Ogólnie wydaje mi sie że trzeba dążyć do tego by koń był miękki czli w każdej chwili reagował na delikatne ruchy palców na wodzy i poddawał w każdej sekundzie miękko potylice, co wiąze sie oczywiście z pracującym grzbietem.Kon powinien być połączony zad->poprzez grzbiet->do ręki. Tylko wtedy jest szansa na prawidłowe podstawienie zadu. Jesli kon jest połączony, to jeździec może regulować usatwienie, czyli poprzez lekkie oddanie rąk wudłużać sylwetkę lub ja skracać.Warunek to pracujący grzbiet i połączony zad. I w tej całej pracy jak dla mnie najważniejszy jest jeździec, bo to od niego zależy powodzenie pracy.
Według mnie zbyt wiele osób jeździ na nie połączonych koniach. Na ogół kontakt jest za słaby-tendencja do rzuconej wodzy lub znowu mocne przeganaszowanie, do tego nie ma łydek, czyli nie ma energii od zadnich nóg oraz grzbiet jest niewypuklony. Do tego wszystkiego nioceniony jest dosiad. Konkretny, tyłek stabilny w siodle, niezależne ręce działające do przodu oraz łydka kontrolująca energię.Jak sie okazuje dosiad jest najlepsza pomoca jaką mamy i to on ma odgrywac największa rolę w pracy z koniem. Nie wolno sie pochylać bo to skłania konia do lecenia na przód, co przeszkadza w połączeniu i podstawieniu zadu.
I generalnie jak sie o tym wszystkim pomyśli to wydaje sie to w miare proste, ale diabeł tkwi jak zwykle w szczególach, w precyzji z jaką dajemy pomoce,półparady, itd Dla mnie to jest fantastyczne, bo im lepiej ja działam tym lepiej koń pracuje.
Jasnowata jeśli będziesz zbierać go na wodzach, a tyłem nie będzie wkraczał porządnie pod kłodę, to nic z tego nie będzie. Wygląda to tak, jakbyś na siłę próbowała go zganaszować, a przecież nie o to chodzi, nie? Wypuść go troszkę na tych wodzach, niech się nie chowa za wędzidło. "Jedź" go porządnie od zadu i lekko pilnuj na kontakcie.
Tak swoją drogą, trenujesz z Kasią K. czy nie?
Tak, trenuję z Kasią i właśnie męczymy go z tym angażowaniem zadu bo ma opory z używaniem tylnych nóżek.
Przez wiele miesięcy próbowałyśmy uzyskac u niego kontrolę, bo strasznie wywoził, otwierał pysk, uciekał łopatką mocno zginając głowę (z resztą robi to jeszcze ale nie w takim stopni) i doszło do tego, że po porządnej rozgrzewce od samego poprawienia palców na wodzach schodzi z głową i robię z nim co chcę (w sensie że kieruję 😉) no i teraz  po walce z nieposłuszeństwem przyszedł czas na porządną pracę.
Naprawdę jak się chłopak skupi, to sama czuję jak te nogi podstawia, np. przy zagalopowaniach, czy jak robimy przejścia na zebranych wodzach.
Cięzko mu trochę z tym napędem na tylne koła i niestety muszę póki co mocniej go trzymac za przód, bo od mocniejszej łydki na razie jeszcze ucieka przodem, ale cwiczymy i jako że ambitny jest mam nadzieję, że niedługo zobaczymy wyraźne postępy, dzięki Strucelka 😉

Tak w ogóle, wklejam jakieś stare zdjęcia jeszcze sprzed regularnych treningów z Kasią K.



EDIT: A to przesadne trzymanie na ryjku, to niestety przykry nawyk po rocznym dupoklepcu :/
🚫 Jasnowata, Oxer jeszcze istnieje?... Twój konik ma na imię Jasny?
Mogę też wrzucić nas?


Jeżeli ktoś miałby czas i chęci coś naskrobać na nasz temat to napiszę coś o nas, bo chce też wiedzieć jak to wygląda na 'pierwszy rzut oka' a nie po moich tłumaczeniach.. 😉
darolga masz pv  koniec 🚫
Quendi- środek ciężkości wyraźnie przesunięty w przód; grzbiet nie najlepiej pracuje, a przodem koń niedomknięty- przez to wszystko energia wam gdzieś w przestrzeń ucieka i całość wygląda mało "elektrycznie", jeśli ktokolwiek wie, o czym mówię  😁 .
Quendi a ten zwierz to w jakim wieku??
proponuję przenieść się do interpretacji, bo to się zrobiło z tego wątku.
_kate - ale chyba taka była intencja założycielki wątku?
Quendi Najpierw kontakt i Twoja równowaga - potem reszta.
Jasnowata A mnie na ostatnim zdjęciu najbardziej się podoba!  🤣 Popatrz na pracę zadu. Musisz "wrócić" i uzyskać ruch konia, bo inaczej będzie tylko kombinowanie z głową - na pierwszych zupełny brak kontaktu, na trzecim "za mordę".Cięzko mu trochę z tym napędem na tylne koła i niestety muszę póki co mocniej go trzymac za przód
Może się zdecyduj?  🤣 Są inne sposoby regulacji tempa niż trzymanie za dziób.
Anka Napisałaś słowo w słowo to, czym chciałam busch "poczęstować"  🤣 🙇 (tylko już wyjeżdżałam). To szok, gdy się czyta swoje myśli przez kogo innego spisane!  🤣
Klami ale i busch. Nikt nie mówił, że wędrówki góra - dół są łatwe. W dodatku nie od prowokacji ręką powinny się odbywać, tylko jak anka pisała - ręka musi zdążyć. Dlatego warto zastosować ćwiczenie, które konia do żądanego "pójścia z głową" zachęci. W dół: np. drążki, wyjście z koła (przy stałym tempie), górki. W górę... Klami Kłopot polega na tym, że na bardzo skuteczne ćwiczenia! unoszenia przodu koń nie jest jeszcze w formie. Gdy już naprawdę będzie wszystko - OK dobrze robi półpiruet roboczy (ze stępa pośredniego) i kawaletti! (nie drążki) w pełnym siadzie bez oddawania wodzy (o zagalopowaniu ze stój i z cofania nie wspominając). Ale na to koń nie jest jeszcze zdrowotnie gotowy. Jedyne, co mogłabyś już teraz robić, to półwolty (dość ciasne) w stępie zebranym, ale krótko i niewiele - bo to też bardzo męczące dla konia jest. Cierpliwości - i powinno być dobrze. Najważniejsze, żeby jeździec był "ogarnięty" (ależ mi się to określenie podoba  😀) w głowie też 😁 (tzn wiedział o co biega, dokąd i jak dążyć, co sam wyrabia, był konsekwentny etc.) Twojemu - na pewno trzeba będzie przód podnieść, ale od zadu, nie od ręki.
w takim razie zwracam honor  :kwiatek:
halo, dziekuje Ci bardzo za rady / wskazowki. 😉 Merci.
W tej chwili mam doskonale cwiczenie na cierpliwosc. Chcialo by sie isc dalej, ale mam wlasnie swiadomosc tego, ze kon jest po operacji i rok nie pracowal..... i nie jest fizycznie i psychicznie gotowy.
Co do podnoszenia reka to zapewniam, ze nie praktykuje. W watku o ustawieniu glowy troche pisalam o tym. Poki kon nie przyjdzie mi z zadu do reki, nie uzyskam tego polaczenia, to reki wlasciwie w ogole nie uzywam (o co tam byla zreszta klotnia, ze nie wskazuje drogi a tylko "biernie" czekam). A jak go juz "mam" to reka staram sie tylko podazac a wszytsko robic dosiadem.
halo- kombinować ręką strasznie nie lubię i ograniczam najlepiej do zera, dlatego też mam nadzieję, że tych wędrówek góra-dół nie robię od ręki. Muszę jakiś film nakręcić, to się okaże  😉

Jeszcze takie refleksje: przy jeździe do dołu muszę bardzo pilnować pracy zadu, chociaż trzeba to różne rozumieć zależnie od klaczy. Gniada musi przed wypuszczeniem do dołu być naprawdę mocno z równowagą na zadzie i nieco mocniejszym niż zwykle kontakcie- a przy wypuszczaniu w dół niemal zawsze trochę trzeba ją wypchnąć do przodu i cały czas pilnować, czy się pusto nie robi żeby nasze zebraniowe ciasto nie opadło i nie powstał zakalec  😉
Z kolei Blondi nie ma żadnych problemów z energią do przodu, raczej trzeba ją nieustannie wyciszać  😉 . Przy wypuszczaniu w dół grozi nam wybuch ciasta i upaćkanie całej kuchni bo koń może i na kontakcie nieźle sobie siedzi, ale za to coraz bardziej przyspiesza  😉 . Chociaż teraz stopniowo się uspokaja i powoli zostaje w tempie zadanym w wyższym ustawieniu.
Nie chodziło mi o to, że akurat wy od ręki  😡 tylko o to, żeby stwarzać takie warunki, żeby koń sam się "prowokował" do przybrania sylwetki o którą akurat nam chodzi. Bo masę ludzi nadal pyta, co z ręką robić, żeby koń nisko / wysoko poszedł (jak wspomniany przez Klami wątek dowodzi) a to nie tędy droga.
Ja np. do nauki zejścia w dół bezczelnie wykorzystuję tendencję do wąchania podłoża (łatwe, gdy ogiery i... kupy :hihi🙂. Dużo łatwiej konia w czymś utrzymać - niż wprowadzić. Pewnie, że nie ma potrzeby, żeby koń "tropił" (jak anka pisała), ale jazda na rozluźnionym "tropiącym" jest b. przyjemna  🤣 Kiedyś mi się zdarzyło, że koń... usnął w kłusie!
Poważnie - zamknął oczy i cichutko sobie chrapał  🤣 Jednocześnie szedł wydajnym kłusem nie zmieniając tempa i wykonywał wszystkie zadane łuki, koła, serpentyny  😍 Wrażenie - bezcenne  😁 Tylko problem, żeby samemu nie usnąć, bo tak fajnie mrau, mrau góra - dół kołysze  😜 Ale podstawą jest, że koń sam z siebie nie może ani na pół kroku zmienić tempa, zgubić rytmu.
halo każda wskazówka się liczy, a co do równowagi to hmm. jeżdżę regularnie od miesiąca po pół rocznej przerwie, normalną jazdę przeplatam jazdą na lonży bez strzemion itd także mam nadzieję, że wszystko wróci do normy w swoim czasie.

Nie chce żeby koń cały czas się lenił pode mną, co byście powiedzieli na lonżę na wypięciu, ale na pochyłym terenie? Tzn nie dosłowne góry doliny, ale jednak mały skos żeby koń ruszył tyłem? Nie będzie za ciężko? Koń nie jest młody, ma 13 lat.
Na czambonie - czemu nie? Na wypinaczach - raczej nie. I koniecznie trzeba umieć równego tempa pilnować!
Właśnie przypadkiem
obejrzałam sobie słynne nieposłuszeństwo "Satchmo" pod I.W. na YT - i trudno się oprzeć wrażeniu, że (prze)gięcia - to strzelanie sobie w stopę.


Halo, mozesz to wyjasnic, bo nie rozumiem zwiazku...
To nieposłuszeństwo zaczyna się od wyjścia z ustawienia. "Normalnie" wyjeżdża się konia do przodu na wędzidło. Tu silne działanie ręki pokazało koniowi drogę pyskiem do piersi - no i właśnie - wtedy szalenie łatwo o utratę kontroli nad zadem, kierunkiem i zanik drivu do cofania włącznie. I zamiast małego nieporozumienia mamy efektowny bunt konia.
Dlatego (już pisałam) wolę koniowi nigdy drogi pyskiem do piersi nie pokazywać, bo chcę zawsze móc go łatwo do przodu wyjechać.
Kilka razy obejrzałam film i nie widze silnego dzialania reki. Oczywiscie IW przytrzymala konia, kiedy zaczal sie buntowac, ale mam bardzo duze watpliwosci, czy bunt wynikal ze zbyt silnego kontaktu.
Krótka historia jak się kończy "zapominanie" zadu. Mam ogona który był, zanim go kupiłam jeżdżony w dużych skokach, praktycznie tylko na czarnej wodzy. Nie tylko on, wszystkie konie tego zawodnika są i jeżdżone i skakane na czarnej wodzy. "Podparcia" od zadniej strony więc bardziej "brak" niż "tak". Podkreślam, konisko chodziło duże skoki, dawało więc radę, jak dawało, tak dawało ale dawało  🤔 Wszystko to u konia bardzo wrażliwego, delikatnego i wielkiego i długiego. Skutek tej niemal 6letniej "terapii": Jeżeli tylko odrobinę  "złapie" się wodze, ma się konia na dwóch nogach. Jeżeli się złapie "bardzo małą odrobinę", koń się zabiera. W terenie: każda próba "uniemożliwienia" ruchu naprzód = koń na dwóch nogach. Ci którzy nie widzieli, nie wierzą, bo to dobre, poczciwe konisko. Wśród tych, którzy widzieli, sieje strach  🙄 Niestety nie mam fotki takiej "akcji". Rozwiązanie tylko jedno: nie "dotykać" z przodu, i "round and deep". Jeżeli tak nie zaczęłabym treningu, mogę iść w zasadzie od razu do domu  🤔 Może ta "przypowiastka" to mały OT, ale tak mi się nasunęło czytając ten wątek.  😁 Wniosek: obojętnie jak, oby "od dupy strony"  😁
P.S. Wcale nie zaprzeczam czarnej wodzy, można korzystać, jasna sprawa, mam na myśli tylko to, jak niezmiernie ważna jest jazda od dupy strony właśnie 🙂
Halo, ja też mam wrażenie, że nadinterpretowałaś ten fragment. Wg mnie przytrzymanie nastąpiło, kiedy koń zaczął się buntować.
Nie twierdziłam, że to przyczyna buntu, tylko, że "przeginanie" głowy sprawne i szybkie naprowadzenie na pomoce - utrudnia.
oki, zrozumiałam
Halo, przeciez ona go przywolala do porzadku w dwie, trzy sekundy, wiec jednak skutecznie...
Możemy?  😉
Na czambonie - czemu nie? Na wypinaczach - raczej nie. I koniecznie trzeba umieć równego tempa pilnować!

Chodzi mi o wypinacze trójkątne/wodze wiedeńską. Ujdzie czy próbować chambon?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się