Jest super! Oficjalnie mogę się pochwalić że... Za około trzy tygodnie pakuje swojego konia i wyjeżdżam do Niemiec trenować i pracować 😀 Od dwóch dni, odkąd wszystko zostało ustalone, suszę zęby non stop. Ludzie się dziwnie patrzą na mnie na ulicy 😉
flygirl, super, trochę zazdroszczę, bo jako kraj zdecydowanie wolę Holandię niż Niemcy. Ale mam zamiar wybrać się w jakiś weekend do Eindhoven odwiedzić znajomego. Może uda się nawet spakować konia w bukmanke i zawieźć do Holandii na jakieś dwa tygodnie.
Dzisiejszy dzień mega ciężki, bardzo pracowity. Wracam do domu skonana. O 19😲0 podjeżdża kurier z dużą paczką. -Ale ja niczego nie zamawiałam 🤔 I .. tadaaa. Wygrałam w konkursie zestaw kosmetyków do mojej cery 😀 I jak tutaj się nie cieszyć? Fakt gdzieś tam coś wysłałam, wypełniłam dane i zapomniałam. Zresztą byłam przekonana, że producent wyśle mi co najwyżej próbki. A tu proszę 🙂 ps. Kosmetyczka z prawdziwej skóry jest prze kozacka 🙂
Dzisiaj jest jeden z najpiekniejszych dni w moim życiu. Uratowalam zycie matce dwojki dzieci. Po drodze na Woodstock natknelismy sie na auto w rowie. Bylismy pierwsi na miejscu zdarzenia. Wiedzialam jak sie zachowac, nie zawahalam sie nawet przez sekunde. Pomoglam i uratowalam kobiete. Az sie poplakalam.Jestem z siebie mega dumna.
Ja sama nie wierze ze potrafilam sie zachowac tak pewnie w tak dramatycznej sytuacji. Dowodca straży mi pogratulował odwagi i umiejetnego dzialania. Kobieta zyje, jest mama ktora karmi, wpadla w poslizg. Odbila od rowu zatrzymala na drzewie. Najgorszy moment byl wtedy kiedy szarpnelam za drzwi a oczom ukazal mi sie fotelik odwrocony dnem do gory. Uwierzcie mi to byly moje najdluzsze 2 s. w zyciu zanim zorientowalam sie ze kobieta jeszie sama.
Dziękuję :kwiatek: Mam tylko nadzieję, ze jeśli ja kiedykolwiek bede miec wypadek (tfu tfu na psi urok) to znajdzie sie ktos taki kto mi pomoze i utrzyma przy życiu.
zabeczka17 masz być z czego dumna! Tyle razy wałkuje się pierwszą pomoc, miałam to tyle razy przećwiczone, a nie wiem czy potrafiłabym zachować zimną krew. Dzięki Tobie nie usłyszeliśmy wiadomości, że tragicznie zginęła matka dwójki dzieci 🙂 :kwiatek:
Dziękuje dziewczyny za miłe słowa :kwiatek: Dodałam swój post w sumie nie po to aby zbierać pochwały ale wytłuścić to jak ważne są szkolenia z pierwszej pomocy. Ja ostatnio na takim byłam 3-4 miesiace temu. Pamiętałam co robić i jak się zachować. Dzisiaj dostałam dwie fotki auta i również wklejam je tu ku przestrodze.
zabeczka17, brawo! Z ciekawości pytanie - miałaś porządny zestaw do pierwszej pomocy w swoim aucie? Taki z ustnikiem do sztucznego oddychania? Chociaż teraz nowe dyrektywy mówią o odchodzeniu od sztucznego oddychania ze względu na ilość chorób... Wstyd, ale od roku (po jednym ze szkoleń) obiecuję sobie kupić taką naprawdę prawidłowo wyposażoną apteczkę, mały zestaw saszetkowy do torebki... I tylko sobie obiecuję... Wstyd. 😡 😡 😡 Udzielanie pomocy jest... to bardzo trudny temat. Niby chodzi się na szkolenia, nawet ćwiczysz na fantomach, itd, a jednak coś zupełnie innego gdy nas dotyka bezpośrednio w rzeczywistości.
Kiedy zajechaliśmy na miejsce kobieta była półprzytomna, ale zdążyła odpiąć pasy. Mężowi kazałam dzwonić po pomoc. Drugi samochód który zajechał zabezpieczał miejsce wypadku. Ogarniając sytuację wzrokiem- czy nie leje się krew, wspomniany fotelik dziecięcy itp. pobiegłam do drzwi kierowcy. Chłopy zajęli się akumulatorem. Patrzę a ona zaczyna mi schodzić, robić się biała. Była wykręcona nienaturalnie. W myślach już słyszę -Bee Gees - Stayin' Alive Zaczęłam krzyczeć do niej. Szyja była wygięta nienaturalnie na boku, była przyblokowana, Złapałam delikatnie jak umiałam za głowę , włożyłam delikatnie rękę pomiędzy zagłówek a szyję. Podtrzymałam i ustawiłam głowę prosto opierając o zagłówek. Mówiłam krzyczałam, ocknęła się łapała oddech. Ta sytuacja trwała dosłownie 3-4 s. Po 3 - 4 min było już lepiej.Zaczęła mi szeptać, jęczeć z bólu- ze kręgosłup, że nie może złapać oddechu, że nogi drętwieją, że nie może się ruszyć... no to na chłopski rozum jej mówię- Nic się nie stało, jesteś cała, wrócisz dzisiaj do domu , wszystko będzie dobrze i..... Wdech...... i wydech.........- i razem jak na szkole rodzenia , uspokajamy. Zadzwoniłam do jej Męża do przyjaciółki- poinformowałam co i jak. Uspokoiła się, dałam jej słuchawkę do ucha, zaczęła już lepiej mówić. Nie ruszałam jej z auta, nie było zagrożenia wybuchem. Pilnowałam czy mi znowu nie zejdzie, czy nie tryśnie krew czy cokolwiek. I tak aż do przyjechania straży pożarnej i pogotowia. Tam jej założyli kołnierz, wyciągnęli. Lekarz jak podjechał to widziałam jakieś zastrzyki podawał. Nie wyglądało to zbyt ciekawie. Chwile porozmawiałam z Dowódcą Straży, zostawiłam namiary dla Policji i tyle.
Za to emocje straszne. Długo jeszcze nie mogłam się uspokoić. W głowie zapadły mi jej słowa- Moje dzieci, ja jeszcze karmię.
Jeśli chodzi o masaż serca czy sztuczne oddychanie- odpowiedź : nie nie robiłam tego i dziękować Bogu, że podjechaliśmy w odpowiednim momencie. Natomiast nie zawahałabym się ani przez sekunde. Ascaia Zawsze w samochodzie mamy woreczki jednorazowe na śniadania. To pomaga ograniczyć przenoszenie chorób .
Ascaia, ja mam taką mini apteczkę dla dzieci. Noszę ją w torebce, zajmuje niewiele miejsca a w środku mam koc foliowy, 2 opatrunki żelowe, 1 bandaż, rękawiczki, maseczka, plastry (jak dotąd na szczęście tylko one się przydały 😉) i kompresy jałowe. Polecam 🙂
U mnie w torebce plastry, bandaże i gaziki też obecne. Ale właśnie rękawiczki, maseczka, folia termiczna i ustnik by się jeszcze przydały. Na tym szkoleniu, o którym wspominałam, ratownik pokazywał właśnie takie fajne mini-zestawy i bardzo rozbudowane apteczki samochodowe. I miałam kupić, i co... i guzik. Ale nie, jutro siądę nad tematem i zamówię.
zabeczka17, szacun! Aż mi ciarki przeszły po plecach.
Co do apteczki, to wstyd przyznać, ale nawet nie wiem, gdzie ją w aucie mam. Chyba gdzieś przy kole, co jest dość idiotycznym miejscem, kiedy ma się zapakowany samochód. Muszę to sprawdzić.
Też mialam kiedyś taką sytuację. Stałam na przystanku, sobota wcześnie rano. Nagle widzę, że około 15 metrów ode mnie leży starszy pan, podbiegło do niego 3 chłopaków i kobieta. Facet nieprzytomny, szukają pulsu, zaczynają masaż serca. Tyle, że bez sztucznego oddychania, a on robi się purpurowy. Podbiegłam, chłopacy mówią, że nie da się zrobić usta usta, to totalnie spuchł mu język. Więc niewiele myśląc, zaczęłam mu wtłączać powietrze przez nos. Przyznam, że było to nieco obleśne, pan taki średnio zadbany, z torby którą niósł wysypały się puszki z piwem (6 rano...), potencjalnie mogłam złapać niejedną bakterię i wirusa, ale trudno. Najważniejsze, że po chwili wrócił mu kolor, i zanim nadjechała karetka zaczął się nawet poruszać. Przyznam, że adrenalina mega, ale strasznie dumna późnie z siebie byłam, po potencjalnie uratowaliśmy z chłopakami tego pana.
Ja mam maseczkę do sztucznego oddychania w torebce. Kosztuje szalone 1,5zł w każdej aptece, to nie jest nic profesjonalnego. A jak się nie ma to można użyć chusteczki higienicznej i też będzie spoko 😉