Przyszedł czas i na nas choć zmiana nie jest jeszcze docelowa...ale teraz pozostała już tylko rzeźba...
Taki przyjechał do nas w październiku - nie był zagłodzony, po prostu podczas leczenia musiał być utrzymywany w takiej wadze,by kopyta i nogi wytrzymały..udało się i zaczęliśmy proces nabierania masy,powrotu do treningu i po prostu upływ czasu:
październik 2008:


jakoś niestety halowa,ale nie mam innych.
wczoraj,czyli kwiecień 2009-mija 9 miesięcy odkąd go mamy:


puchnę z dumy,bo to skoczek pełną gębą...tu w 2005 podczas Czempionatu 5latków:

tu 4 lata później,po wszystkich przygodach i perypetiach znów skacze i bardzo to lubi:

edit: podmieniłam linki z picassa na photobucket,powinno być ok teraz.