srebrna sporo osób z mojej grupy też tego żałuje, wiesz co, ja będąc na pierwszym i drugim roku byłam zachwycona, tym że mogę sobie wybrać taka specjalizację, ale jak już na nią poszłam to szybko mi ten zachwyt minął. Generalnie to chodzi, o to że niewiele można się na niej nauczyć, jedynie osoby, które zupełnie nic nie wiedziały i były praktycznie niejeżdżące bardzo sobie chwalą, bo one coś tam zawsze wyniosły
widzisz zdania sa podzielone 🙂 moja kuzynka juz ponad rok temu skonczyla magisterke i tez na koniach byla, i radzilam sie jej co do wyboru, mowie jej ze mam albo amatorkskie albo ogolne albo konie i byla mozliwosc rehabilitacja koni ale jednak tego nie zrobili bo za pozno jakies tam papiery dziekan zlozyl. Wiec moja kuzynka powiedizala mi ze nie mam nad czym sie zastanawiac jak nie ma rehabilitacji to mam isc na konie, bo na ogolnym bede tylko miala ogolne a na koniach bede miala to samo plus konie, wiec jesli chce sie czegos nauczyc to na koniach bede mogla wiecej. Sporo ludzi tez tak mowi na Zoot.
U nas chyba właśnie wiedza wykładowców z koni (jednego ubyło, ciężko chory, nie wiadomo czy wróci w ogóle na uczelnię), jaką taką wiedzę ma chyba tylko dr Łojek. Teksty w stylu, że ogier może urodzić źrebaka, czy że konie można karmić kiszonką z kukurydzy od prof od koni 🤔wirek:
U nas ludzie mają straszne problemy z zaliczeniem koni, nawet wieloletni koniarze (Stasiek Przedpełski zaliczył egzamin chyba dopiero za trzecim pdejściem 😲 ), pytania tak kosmiczne, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać! Dla mnie był ogromnie trudny. Mina wykładowców nas pilnujących i moich kolegów i koleżanek, jak po 15 minutach oddałam pracę- BEZCENNA. Pierwsza osoba po mnie wyszła dopiero 20 minut później. A ja wiedziałam, że jak zacznę myśleć, kombinować, to pokreślę i na pewno nie zaliczę. Zaliczyłam na 3,5, nic się do egzaminu nie ucząc, nie ściągając, nie strzelając.
O kurde, to było 2 lata temu 😎 Za trudne pytania zadajesz 😁 Spróbuję test znaleźć, jak ktoś chętny podeślę, jak znajdę rzecz jasna 😉 Pamiętam jedynie, że kosmicznych spora część. Edit znalazłam, przykładowe pytania:
W Polsce populacja aktywna (wpisana do ksiąg stadnych), stanowi % populacji masowej: 6,8 (ponoć prawidłowa odpowiedź), 10, 12%
4 ESU niezbędne do uzyskania zwrotu 50% kosztów inwestycji, w ramach działania "Modernizacja gospodarstw rolnych", otrzymamy mając: 30, 35, 40, 45 sztuk (ponoć ostatnia jest prawidłowa)
Dla mnie wykłady z koni były tak nudne, że na nie... nie chodziłam właściwie, wolałam posiedzieć w bufecie, zjeść obiad. Wykłady to liczby, liczby, suche informacje, procenty, ilość różnych rzeczy w żywieniu, pierdzielenie o szopenie (który już dawno nie żyje), plus dodatki w postaci głupot w stylu, że ogier może urodzić źrebaka.
Jak ja zdawałam egzamin koni zdałam go za 2 podejściem xD i o dziwo 1 na ściągach nie zdałam bo były to same liczny i procenty tak 2 był "łatwy " dla mnie bo opierał się na wiedzy praktycznej dla koniarza a nie na suchych faktach...co prawda zdane tylko na 3,5 ale zdane xD
ja zajecia z hodowli koni wspominam bardzo miło (UR krk). Wykłady były nawet ciekawe, zwłaszcza dla osób co dużej wiedzy o koniach nie posiadały. Były fajne prezentacje, dużo zdjęć. Tematyki dokładnie nie pamietam, napewno były szczegółowe opisy ras, próby dzielności, coś z psychlogii, o odchowie źrebaków, były podane 2 przepisy na mesz :P Egzamin był ustny losowało się chyba 3 pytania (każdej z innej kupki) - ja miałem opisać konie śląskie, reszty nie pamiętam. Z koni były też fajne elektywy do wybory np: "sport konny i wyścigi", "współczesne formy użytkowania koni", "Szkolenie młodych koni". I to na ogólnej zootechnice (wtedy jeszcze nie było specjalizacji z koni).
ja też miałem praktyki przy krowach! Były super! 😀 Też wcześniej miałem znikomy kontakt z bydłem, więc miałem tylko wiedze teoeretyczną (no i może pare praktycznych wiadomości), ale była tam fajna zootechniczka, która mi wszystko pokazała. Jeszcze była na tyle cierpliwa, ze odpowiadała na wszytskie moje pytania, a ja z reguły bardzo dużo pytam 😀 Karmiłem cielaki, odebrałem pare porodów, opiekowałem się chorymi krowami (robilem różne wcierki, opatrunki, TOK itp), wykrywałem ruje, pomagałem w przeklasowaniu krów i generalnie chodziłem i obserwowałem 😉 Dużo tego nie było, ale przynajmniej wiem jak to w praktyce wygląda, no i obyłem się z krowami 🙂 Myślałem ze praktyki z bydłem będą nudne, a z koni ciekawe (pod wzgledem dydaktycznym), a było odwrotnie. Na koniach trafiliśmy na remont stajni i skrobaliśmy i malowaliśmy boksy, albo gnietliśmy owies i zamiataliśmy. Było wesoło co prawda 😀 ale niczego nowego o koniach się nie nauczylem, tyle że zobaczyłem jak funkcjonuje duża stadnina 😉
Tercet, nie ma się czego bać 😉 to tylko krowa 😉 z każdym dniem będzie lepiej, musisz się tylko z nimi troche obyć 😉 wspominkowo, mój ulubieniec z praktyk - Wyłupek 😀