Dzionka: a po co Wam piżamy..? Aż tak zimno macie..?
Tania: no co Ty! Jakby było widno, to by człowiek do roboty gnał. Nie wiem? Konia siodłał, gnój wywalał, ogródek kopał. A tak - może spokojnie i bez wyrzutów sumienia zasiąść przed końputrem, w najlepiej ogrzanej części chatki (bo tuż koło pieca) i podelektować się nieróbstwem...
O! Nie śpisz. Fajnie. Ja już od godziny krążę. Pije kawkę, czytam. Sikorki się też obudziły, jak słyszę. Bo jeszcze nie widzę. No i dnia przybyło odrobinkę. To Ty juz całkiem wiejski tryb zycia masz. Ze słonkiem pracujesz.
Witam! Ja jeszcze pod kołdra, moje dziecko jak widać musi odespac wczorajszych gości bo nigdy tak długo nie spał! Ja marze o kawie ale muszę poczekać az K wróci ze stajni😉 no i przed nami kolejny świąteczny dzien obzarstwa! Tyle ze tym razem u nas, tura poranną i popołudniowa😉
Pamiętam studenckie czasy/praktykę tzw.hodowlaną. Pan Kierownik PGR chciał mi dopiec (pannie z miasta) włączeniem mnie do porannych udojów. A dla mnie wstawanie latem było cudowne. Te mgiełki, zapachy, ptaki. Mrrrr.... Nie dopiekł mi. A świąteczne obżarstwo dało mi w kość. Dzisiaj obiecałam sobie uważać. Otworzymy lecznicę bo pewnie będzie zapotrzebowanie na ratowanie zwierzaków, którym pod stołem to i owo dano. p.s Oj, ale niebo od południa czerwone. Halny nawywijał.
Tania, wracam z Jordanii przez Izrael. I to ta droga taka dluga, przez różne godziny otwarcia granicy, startów autobusow jadących przez pól kraju, w sumie to i tak najpóźniej wyjechaliśmy jak sie dalo. Relacje zdam na pewno w podrozniczym, ale dopiero jak zasiądę do domowego komputera. Wrzucę trochę fajnych zdjęć, bo wzięliśmy ze sobą fotografa 🙂
ehh a Izraela mam serdecznie dość...
Mam nadzieje, ze ofiar świątecznego obżarstwa nie będziesz miala dzis zbyt wiele.
Tzreci dzień z rzędu jestem w pracy. Dobrze, że halny się ogarnął i jest w miarę przyjemnie. Zaraz kolejna herbata i byle do 14. Potem w końcu siłownia. Były dwa dni przerwy i obżarstwa i wystarczy 😉
...od 40 minut w pracy, w wersji optymistycznej wyjdę o 18...niech ten rok się już skończy...a najlepiej niech już będzie kwiecień, albo chociaż marzec.... na pocieszenie - to już ostatni poniedziałek w tym roku 😉
Ktoś, koniec roku i taki zapieprz? Ja mam średni nastrój, czekamy na lawete bo poszedł pasek od alternatora. A ja zastanawiam sie nad zupełnie inna kwestia- ile trzeba mieć stojakow i dragow by poskakac.
A ja staram się nie popaść w jakiś totalny dół na myśl o tym, że ten genialny okres okołoświąteczny właśnie się kończy. Ratuje mnie myślenie o nim i przypominanie sobie jak było fajnie, ale nie idzie mi to łatwo 😉 Kończę kawę i jadę do pracy, a potem kupić prezenciora mojego "mężu", bo do żadnego SPA w końcu nie pojechaliśmy 🙂
parę dni temu,sądziłam,że przegrałam bitwę....dziś wiem,że wygrałam wojnę 🤣 a z roboty wyszłam o 18:30 😉 nieźle,patrząc na warszawskie zeznania korpo-"żon" 🙂
spadam,budzik zadzwoni o 5:45,ale jutro wychodzę o 13,zasłużyłam 🙂
Przynajmniej macie i tak posprzątane, nie trzeba specjalnie..!
Do nas się nie fatyguje. Za daleko od wsi. Ale kiedyś, jak jeszcze jako student mieszkałem na Jelonkach, dałem się zaskoczyć w stanie daleko posuniętego rozkładu...
sznurka, nie pojechaliśmy, bo byczyliśmy się 3 dni w łóżku z filmami i pysznym żarciem - potrzeba relaksu i bycia we dwoje kompletnie została zaspokojona 🙂 Co robicie dzisiaj wieczorem?
Ktoś, 18:30 to naprawdę dobra godzina! W wrócił wczoraj o 22:30 :>
sznurka, najpierw przestraszono nas, że pracujemy normalnie 8 godzin....potem okazało się o 14,że łaskawie możemy iśc, bo i tak już nic konstruktywnego nie załatwimy....w końcu wyszłam o 14.40...ale pierwszy raz od dawna, wyszłam, jak było jasno....
Dzionka, wszystko co po 19 jest już dla mnie chore, tym bardziej, że teoretycznie pracujemy od 7-8 (ruchomy czas pracy) - wolę czasami popracować z domu, bo po tylu godzinach nie jestem już efektywna....