skończyłam oglądać film. rodzinka została daleko, siedzę sama w domu. dziwnie tak. samotnie. jak wiele zmienia wiek i aktualny rozdział życia. Kiedyś człowiek cieszył się, że jest sam w nocy, nie ma rodziny na karku. teraz usycha z tęsknoty i odwleka chwilę położenia się do zimnego łóżka.
Ja jak zwykle zrobiłam co miałam dziś zrobić, przygotowałam wszystko na jutro i uznałam, że położę się wcześniej. No, i tak leżę od 3,5 godziny i coś się nie zanosi na chęć snu.. już nawet nie mam co czytać. Szczególnie, że po 2giej na forum już pusto 🙂 Wstać o 6 muszę.. co nie jest problemem, ale imho fajnie byłoby już zasnąć. [sub]I tak codziennie..[/sub] Pozdrawiam nocnych marków 🙂
Oj! to nie pospaliscie😉 u mnie jeszcze 1,5h pracy, czyli moj kryzys...czas sie dluzy a powieki robia sie cieeeeeeeeeeeeeeeeezkie.... ale! dzis jest niemal swieto lasu, moge spac od kiedy wroce i sie ogarne czyli od okolo 7 do 16 😜
Matko co za noc. Sasiadka w pokoju szpitalnym tak chrapala,ze slyszalam ja mając zatyczki do uszu. Zaraz ide na gastroskopie i sram po nogach czy nie dostane szoku od narkozy.
Gienia-Pigwa, trzymam kciuki! Musi być dobrze! Czekam tu na meldunek jak sie wybudzisz! A ja pije kawę😉 w szlafroku jeszcze, pospac sie udało do 7, teraz buduje z Lwem farmę😉 Wysyłam wszystkim dużo ciepłych wibracji na dziś!
Gienia-Pigwa, rany, dopiero doczytałam. MASAKRA!! Trzymaj się kobieto, okropna sprawa. I właśnie, zamelduj się tutaj po wszystkim...
A ja dopiero teraz piję kawę i jem dostane od "uczennicy" czekoladki lindta (moja ulubione, aaa!!). Kryzys z mężem zażegnany wczoraj, życie znów jest piękne 🙂 Miłego dnia!
[quote author=Gienia-Pigwa link=topic=4.msg1955096#msg1955096 date=1387348230] Zaraz ide na gastroskopie i sram po nogach czy nie dostane szoku od narkozy. [/quote]
Wiem, że już parę dni minęło i mam nadzieję, że jest wszystko w porządku :kwiatek: Ja ostatnio [miesiąc temu] miałam robioną gastroskopię na żywca, jedynie na znieczulonym przełyku. Doświadczenie KOSZMARNE przynajmniej dla mnie. Bolesne, nieprzyjemne i obdzierające z resztek godności. Dziękuj lekarzom za narkozę/głupiego jasia. 😉
A ja się obudziłam o 11:30 z kacem w dodatku :/ Piję sobie barszczyk, jem kapustę z grzybami (robiłam wczoraj na wigilię ze znajomymi) i robię listę zakupów na potrawy wigilijne. Tylko 3 godziny pracy dzisiaj mam, z górki więc już. Fajnie 🙂
Zstanawiałam się na zjawiskiem "rannoptaszkowości". I tak mi wyszło. Od dziecka budzono mnie tak po wojskowemu. Światło, dźwięk i na równe nogi. I chyba z tego powodu budziłam się na wszelki wypadek sama wcześniej. I tak mi zostało. Odkryłam tę poranną godzinę jako czas na czytanie, spokojną kawkę. Nawet z tzw. "zimnego chowu" można mieć jakąś korzyść. 😉
Ja tam zawsze wolałem pracować rano. Już w szkole podstawowej lepiej mi się odrabiało lekcje rano, przed szkołą, niż popołudniami...
A teraz, no cóż: koćkodan ZWYKLE budzi mnie tuż po piątej (dziś, wyjątkowo, to była dopiero 5.40...). O 6.00 karmię konie. A że jest wciąż ciemno i zimno i nic się nie da zrobić, to cóż innego, niż usiąść przed końputerem..?
Kopyciak, matko co do rana gotowalas? Ja nie wylazlam spod kolory jeszcze, dziec z ojcem robi mi kawę. Przede mną tyle roboty ze boje sie wstać... jkobus, kto to kockodan? Tania, ja myśle ze niektórzy tak maja i już, a reszta to nawyk. Moje dziecięce tez jest ranny ptaszeczek
A mi się dziwnie pozmieniało Jeszcze kilka lat temu - gdy pracowałam jako przedstawiciel handlowy - pierwsze spotkania umawiałam na 10 (a i tak to było straszliwie wcześnie). Czasami, gdy nie było innego wyjścia zdarzało mi się potrenować wcześniej, ale generalnie wstawanie przed południem było karą 😉 Aktualnie jakiś 10ty rok pracuję w godzinach 7-15 w biurze. Do pracy mam niespełna 30 km, zatem muszę wyjść dość wcześnie. I tym sposobem cały człowiek mi się przestawił, wstaję (chociaż nie bez marudzenia), a w weekendy budzę się między 6 a 7 rano najczęściej... Kiedyś pracowałam właśnei w nocy - kiedy było cicho, spokojnie - to był dobry czas na nauke, pisanie wszzelkiego rodzaju prac itp. Dziś lepiej pracuje mi się rano
I tak sobie myślę: albo się starzeję (nieee, kobiety się przeiceż nie starzeją), albo możliwa jest zamiana sowy w skowronka 😉
normalnie jestem nocny marek i lubię spac do 10. Tutaj markuje... A potem wstaje najpozniej o 8 (nasza 5/6) czyżbym juz sie nawysypiala w te wakacje? Albo zmiana czasu mi przeszkadza. Najpierw w Izraelu musialam przesunąć zegarek 2 h w przód, potem w Jordanii jeszcze o godzinę. A parę dni temu zmienili czas na zimowy i jest spowrotem jak w Izraelu. Chyba organizm przestal ogarniać. Niby to nie duże zmiany, ale ja serio przestalam sypiać!
_Gaga: ach, gdybyśmy sobie zrobili dziecko, zamiast przygarniać koćkodana, to by już chodziło do szkoły, umiało mówić i bało się tatusia! Niestety, koćkodan, choć wiek jak na koćkodany stuknął mu matuzalemowy, nic a nic się nie zmienia i ciągle kaprysi tak samo jak lata temu... A "koćkodan", bo jest stworzeniem zasadniczo nadrzewnym (no, teraz częściej "nameblowym"😉, niechętnie poruszającym się po ziemi, a unikającym jak ognia otwartej przestrzeni. No i kapryśnym, rozpuszczonym i pełnym małpich figli.
sznurka a szykowałam sobie farsze do pierogów, mięska, itp. Ja najbardziej lubię pracować w nocy- dzieci śpią i można spokojnie coś zrobić 😁 Teraz jak szukam pracy to też bym chętnie na nocki coś znalazła 🏇