hanoverka wcale nie uważam cię głupszą. Tylko poprostu prosze cię zrozum nie można oceniać że nienormalne jest nierozmnażanie się. To sa wybory życiowe i to jest sprawa tak naprawde osobista, wręcz intymna... I nie powinna podlegac opini społecznej. Nikt nie powinien się (przez takie teorie )czuc gorszy, bo nie spłodził potomka. i że z jednej strony dzieci są kiepskim pomysłem...ale do swojego konia trzeba mówić per "synku" 😁 ale tak naprawdę, to jak ktoś nie chce mieć dziecka, to nie powinien go mieć- często natura wie lepiej, jakie geny nie powinny znajdować się w kolejnych pokoleniach 😎
często natura wie lepiej, jakie geny nie powinny znajdować się w kolejnych pokoleniach 😎
Chyba nie do końca, ja zauważyłam, że śmietnik genetyczny rozmnaża się jak szalony, bezmyślnie i z niebywałą (wręcz godną pozazdroszczenia!) łatwością. Jak weźmiesz taką komórkę społeczną typu pijana dwudziestolatka po podstawówce i jej równie pijany konkubent recydywista, to możesz byc pewnym, że się już dorobili co najmniej jednego potomka.
(edit stylistyczny, bo masło maślane mi wyszło w ostatnim zdaniu 😉 )
wrotki jednak Hiacynta dosadniej ujeła to co chciałam napisac więc się wstrzymam.
Dzisiaj osoby o wyższym stanie intelektualnym ( ukończone studia czy inne tego typu szkoły, ) od przeciętnego buraka , rzadziej decydują się na wcześniejsze posiadanie dziecka. Taka statustykę czytałam w o ile dobrze paiętam wiosennym Newseeku ( ale nie dam sobie ręki uciać) oraz w kilku babskich magazynach. Wynika to poporstu z umiejętności obliczania ile kosztów wynosi utrzymanie dodatkowego człownka rodziny i jak wiele poświecenia oraz przeszkód trzeba przejsć aby to dziecko wychować. I natura nie ma nic z tym wspolnego. A rodziny czy związku konkubenckie z pogranicza marginesu społecznego to już inna para kaloszy.
A ja mam takie pytanie do wszystkich matek. Dobra, przekonajcie mnei w kilku podpunktach że posiadanie dziecka jest fajne. Tylko nie chce słyszeć o żadnych instynktach , magicznej chemi ... i tym podobnych pierdołach. interesują mnie suche fakty , bo żadnych uczuć stronę dzieci narazie nie posiadam. jest to dla mnie zywa istota jak każda inna i no nie potrafię się nad nią rozczulać. przekonajcie mnie...
A i jeszcze jedno: to co napisałam z nie normą i nie rozmnazaniem, nie chodziło mi o to, ze ktos jest gorszy, tylko taka jest natura i to tez jest potrzebne. hanoverka natura dzisiaj to pojecie względne bo jednak zyjemy w ucywilizowanym świecie ale tak naprawdę, to jak ktoś nie chce mieć dziecka, to nie powinien go mieć- często natura wie lepiej, jakie geny nie powinny znajdować się w kolejnych pokoleniach
o to mi wczoraj chodziło, tylko nie mogłam się ogarnąć, żeby to napisać. Natura była jest i będzie, az tak granice się nie zatrą dzięki cywilizacji. Osoby które nie chca mieć dzieci niech ich nie mieją, dzięki temu jest mniej dzieci ukiszonych w beczce po kapuscie. i że z jednej strony dzieci są kiepskim pomysłem...ale do swojego konia trzeba mówić per "synku" To mnie dopiero w...a. 😀iabeł:
hanoverka czy ja dobrze rozumiem że osoby które nie chca mieć dzieci nie czują tego są dla natury genetyznymi odpadkami ,tak? Bo wg ciebie w taki sposób natura ustala czyje geny są pożądane? A co powiesz o tych wsyztskich wpadkach? Przeciez wiele osób zanim zaszło przypadkowo w ciaże też nie chciało mieć dzieci. Czyli jedna peknięta gumka to moze być tkz. psikus od NATURY?
dla mnei stwierdzenie ze natura decyduje o kolejnych pokoleniach jest bzdurą na resorach bo w dzisiejszym świadomym i ucywilizowanym świecie akurat sprawe prokreacji każdy obywatel może wziąc w swoje rece.
cytuję : dzięki temu jest mniej dzieci ukiszonych w kapuście - a ja się pytam co z dziećmi niechcianymi? urodzonymi i porzuconymi.. ja się pytam gdzie tutaj jest instynkt macierzyński? ta Twoja Natura... niejednokrotnie są to dzeci ze związków patologicznych, odebranych z takich domów gdzie ojciec zabawia się z córką.... i takie geny ida na przyszłe pokolenia... i to jest normalne,
i na koniec dodam: nie kazda kobieta w ogole czuje potzrebe posiadania dziecka. i tak jak niektorym kobietom wydaje sie zedziecko to najwiekszy skarb, takk takim kobietom jak ja wydaje sie ze to "kula u nogi.Małżeństwa, w których nie planuje się dzieci nie są w naszym kraju dobrze widziane. Uważa się takich ludzi za egoistów, niezdolnych do miłości i całkowitego poświęcenia dla drugiego człowieka. Łatwiej jest wielu z nas wybaczyć ojcu, który porzucił swoją rodzinę, ale przynajmniej ją założył, niż kobiecie, która w ogóle nie planuje posiadania potomka. Jeśli mówi, że nie jest gotowa – pół biedy, gdyż wtedy jest jeszcze szansa, iż kiedyś to się zmieni. Jednak jeśli jest przekonana, że nie zmieni swojej decyzji i nigdy nie ma zamiaru zachodzić w ciążę, wtedy trudno jej będzie zdobyć akceptację wśród rodziny, znajomych, przyjaciół.
a Ty bys chciała koniecznie, zebym nazwała Cie genetycznym odpadem, bo wtedy bedziesz mogła pisać, ze te matki polki to wszystkie takie pizdy są i namawiają do posiadania dzieci. Każdy w jakimś sensie jest uposledzony, niedoskonały w czymś. Ty może akurat bedziesz upośledzona w tym, ze nie bedziesz mieć dzieci. Nie znaczy to, ze jesteś człowiekiem drugiej kategorii. Ja mam może np. inne uposledzenia. A co powiesz o tych wsyztskich wpadkach? Przeciez wiele osób zanim zaszło przypadkowo w ciaże też nie chciało mieć dzieci
No widzisz i tu działa ta natura. Nie chcieli, zabezpieczali się, a dziecko mają, niektórym otworzyło to oczy i nie wyobrażają sobie życia bez posiadanie tego wpadkowego dziecka, a niektórzy pakują dziecko do wora i wrzucają do śmieci. dla mnei stwierdzenie ze natura decyduje o kolejnych pokoleniach jest bzdurą na resorach bo w dzisiejszym świadomym i ucywilizowanym świecie świecie akurat sprawe prokreacji każdy obywatel może wziąc w swoje rece uważaj, żebyś się nie przeliczyła, oczywiście nie zajście w ciąże jest dość proste, bo mozesz stosować szereg metod antykoncepcyjnych (tutaj jest to świadome i dobrowolne, aczkolwiek sa odstępstwa czyli tzw wpadki które załatwia natura, lub złośliwy los) gorzej zaczyna się robić jak kobieta niechce dziecka wiele lat, a potem otwierają się klapki, że jednak moze fajnie było by mieć tego srającego bachora, a wtedy to juz często gęsto jest po ptokach :emota2006092: jestes pewna, ze w każdej chwili Twojego życia, na zawołanie potrafisz nie być w ciązy lub być? Jeśli tak to gratuluję 😉
alez nie uwazam że w każdej chwili mogę mieć dziecko .. ja zdaje sobie całkowitą sprawe że okres na posiadanie dziecka jest zamknięty i zalezy to od mjego organizmu - ile będzie jeszcze gotowy. Ale to jest jak wspomniałam moja sprawa i biorę całkowitą odpowiedzialność za swoje czyny. Jestem dorsoła i świadoma zagrożeń w tej kwestii. I nie muszę się z tego spowiadać. Nie mam zamiaru tez ulegac presji... bo zegar biologiczny tyka.
Ale o prokreacji czesto decyduje LOS a nie NATURA.
I jak mówimy o upośledzeniu to brak posiadania dziecka nim na pewno nie jest. Każda bezdzietna kobieta powinna znać swoją wartość i nie dzieci ja wyznaczają.
Ponawiam pytanie : przekonajcie mnie w kilku podpunktach że posiadanie dziecka jest fajne. Tylko nie chce słyszeć o żadnych instynktach , magicznej chemi ... i tym podobnych pierdołach. interesują mnie suche fakty , bo żadnych uczuć stronę dzieci narazie nie posiadam. jest to dla mnie zywa istota jak każda inna i no nie potrafię się nad nią rozczulać.
Ja niecierpię, wprost mam "cofkę" od "zapachu małych dzieci". Moi skąd inąd bardzo fajni sąsiedzi mają 2ke dzieciaków, z resztą słodkich, ale ten zapach... A, że oni mieszkają pod "1" a ja pod "3" to musze przechodzic koło ich mieszkania nawet po pare razy dziennie... u nas mieszkania zaczynaja sie od 1p, wiec jak jestem juz na półpiętrze między parterem a 1 to już uderza w me nozdrza ten dziecięco-niemowlęcy zapacho-smrodek, jakieś dziwne połączenie proszku typu cypisek, pudrów-srudrów i innego gie! łeeee na samą myśl mnie mdli...
No poprostu taka jestem... może zmieni mi sie za kilka lat. Mnie osobiście paralizuje strach przed tym wszystkich.Podołac bym podołała ale nie chce.... Dziecko to ogromna odpowiedzialnośc i na pewno nie zmajstruje sobie malucha na chybił trafił. Podchodze do tego tematu bardzo świadomie. Niestety póki co dzieci same w sobie nie budzą we mnie żadnych uczuć i czuję sie z tym dobrze. I nie powinno to stanowić o upośledzeniu.
Obecnie mam 25 lat i tylko w jednym okresie obstawiam że może moja decyzja ulegnie zmianie- wtedy gdy zamieszkam na stałe z partnerem ,2-3 lata po ślubie to kto wie.... ponoc w szczęsliwych związkach własnie wtedy najczescej przychodzi ochota na posiadanie dzieci. będę wtedy też przed 30 więc może.... ale dzisiaj bank NIE. W życiu pewne sprawy najpierw trzeba sobie poukłądać.. i to jest dla mnie priorytetem.
Ponawiam pytanie : przekonajcie mnie w kilku podpunktach że posiadanie dziecka jest fajne. Tylko nie chce słyszeć o żadnych instynktach , magicznej chemi ... i tym podobnych pierdołach. interesują mnie suche fakty , bo żadnych uczuć stronę dzieci narazie nie posiadam. jest to dla mnie zywa istota jak każda inna i no nie potrafię się nad nią rozczulać.
cierp1enie taki argument do mnie nie trafia 🙂 ;] równie dobrze moge pytać o narkotyki i co? spróbuję, przekonam sie i zniszcze sobe życie 😎 to jest oczywiscie ironia a nie porównanie 🙂
zabeczka17 to samo z wiekiem przychodzi, moja szwagierka jeszcze 2-3 lata temu nie chciała słyszeć o dzieciach, a w chwili obecnej jest w 6 miesiącu ciąży i jest najszczęśliwszą kobietą pod słońcem zaraz po mnie oczywiście. Do wszystkiego trzeba dojrzeć 😉
zabeczka17 dwa lata temu mialam 25 lat, moja najlepsza przyjaciolka urodzila dziecko ja zerwalam z nia kontakt, bo bralo mnie obrzydzenie na sama mysl ze bede musiala do niej pojechac i zajrzec do wozka, potem myslalam, ze wpadlam nie wiem ile nocy przeplakalam, ze co z moim zyciem i z konmi i wogole ja nie chce i co mam zrobic naszczescie wtedy okazalo sie, ze to falszywy alarm 😵 Potem z konmi zycie zwiazalam jeszce bardziej i ciach, pomimo zabezpieczen wpadlam, na poczatku myslalam, ze moja reakcja bedzie podobna jak dwa lata temu a tu zonk, niespodzianka i zaczelam sie cieszyc po mimo zmiany trybu zycia, pozostawienia ukochanej pracy i wogole. Natomiast moim zdaniem wizerunek tzw. matki polki zmienia sie bo zmienia sie spoleczenstwo, zmienia sie swiat i zmieniaja sie normy w nim panujace. Teraz raczej malo ktora kobieta zamyka sie z dzieckiem w domu i nie mysli o pracy, przyjemnosciach czy o swoim wizerunku. Ja powiem jedno po tych doswiadczeniach nigdy juz nie powiem nigdy, bo tak naprawde nie wiem co przyniesie mi los za kolejne dwa lata i zapieranie sie jak zaba blota czego kolwiek nie ma sensu. Od glupi przyklad rok temu twierdzilam, ze w zyciu nie zjem papryki bo wykreca mnie na sam widok a teraz uwazam, ze dobra papryczka nie jest zla 😎
ale ja się nie deklaruje ze nigdy dzieci miec nie bede.. poprostu nie wiem tego , nie znam przyszłości. a poki co nie mam najmniejszej ochoty posiadac ich.
heh u mnie było podobnie jak u Pegasuski wszystko było ważniejsze jak dziecko, nie wyobrażałam sobie tygodnia bez siedzenia na koniu czy zimy bez nart. To powodowało, że planowanie dziecka odsuwało się w czasie aż do chwili kiedy w wieku 30 lat, 3 lata po ślubie "wpadliśmy" ale nie mogę też powiedzieć, że jakoś specjalnie uważaliśmy. Od pewnego czasu uważałam, że jak się trafi to super i tak się stało. Za końmi tęsknię ale spędzam z nimi dużo czasu więc nie jest źle, narty no cóż może przed wiosną jeszcze zdążę pojeździć 😁 , a jak nie to też będzie, a w chwili obecnej najbardziej pragnę mieć tą małą istotkę obok siebie a tu jeszcze 2 miesiące czekania 😵 . Uważam , że na wszystko musi być odpowiedni moment, jeżeli nie jest się gotowym na dziecko to i owszem wydaje się, że świat się człowiekowi zawalił ale znam takich (po wpadce), którzy z perspektywy czasu uważają, że dobrze się stało pomimo bardzo ciężkich chwil jakie przeżyli. Psychika kobiety w ciąży bardzo się zmienia, rzeczy ważne kiedyś teraz stają się mniej ważne.
JA też nie przepadałam i chyba dalej nie przepadam za dziećmi ale to dlatego, że nigdy nie miłam możliwości stałego przebywania z małymi dziećmi, nie mam do nich podejścia, nie wiem jak się z dziećmi bawić. Nie mam młodszego rodzeństwa, w najbliższej rodzinie też nie mam małych dzieci , u znajomych to wiadomo przebywa się tylko chwilę więc mój kontakt był minimalny i brak mi doświadczenia. Zaczynam wszystko od zera, wszystkiego będę się uczyć.
Ja powiem jedno po tych doswiadczeniach nigdy juz nie powiem nigdy, bo tak naprawde nie wiem co przyniesie mi los za kolejne dwa lata i zapieranie sie jak zaba blota czego kolwiek nie ma sensu.
i ja się pod tym podpisuję 😉
a jeśli nie przyjdzie ,, ten czas"...... co wtedy? na siłę na chama? bo inaczej zaczną się pożal boże komentarze że jestem upośledzona?
nic się nie martw, wcześniej czy później pragnienie posiadania małej istotki, którą będzie się kochać nad wszystko na świecie pojawi się i w twojej głowie 😉
Też zawsze mówiłam NIE dzieciom, absolutnie ich nie chciałam. Ba, dalej jakoś często dzieci potrafią mnie denerwować. Lubię ciszę , spokój, wolność, dzieci zawsze kojarzyły mi się z końcem tego wszystkiego co dla mnie ważne. Ale teraz nie wyobrażam sobie aby Filipa miało nie być. Mimo tego, że nie wysypiam się, zmieniam obsrane pieluchy, nie mam kiedy pojechać do konia, mimo tego że teraz całe życie podporządkowane jest tej małej istotce. Już nie pójdę na plotki do koleżanki w każdej chwili dnia czy nocy, nie pojadę do konia kiedy chcę, nie wyskoczymy z mężem do kina, na weekend w góry, do znajomych itd. Teraz ten mały człowiek dyktuje mi kiedy mogę bądź nie zjeść śniadanie czy pójść pod prysznic. I co? I dobrze mi z tym 😉 Bo taka mała istotka - cząstka mnie i kochanego faceta - wynagradza wszystko.
cierp1enie taki argument do mnie nie trafia 🙂 ;] równie dobrze moge pytać o narkotyki i co? spróbuję, przekonam sie i zniszcze sobe życie 😎 to jest oczywiscie ironia a nie porównanie 🙂
co do narkotyków, to niekoniecznie spróbować znaczy zniszczyć sobie życie 🙂
A mnie dziwi jedno, wypowiadają tu sami koniarze i okazuje się , że co niektórym śmierdzi gówno dziecka. To mam pytanie co z końmi, one tez srają i trzeba je czyścić np . z zaklejek. Trzeba wyrzucić obornik , capi niemiłosiernie i jest jeszcze wiele innych robót , które dla nie koniarskiej mamy będą bardziej okropne niż przewinięcie dziecka. Jeśli ma się psa , tez trzeba po nim sprzątać i siuśki i kupy i rzygi. Dlatego nie rozumiem tych delikatnych pań , co konno jeżdżą i mają jeszcze inne zwierzęta, a dziecko im śmierdzi.
Ponawiam pytanie : przekonajcie mnie w kilku podpunktach że posiadanie dziecka jest fajne. Tylko nie chce słyszeć o żadnych instynktach , magicznej chemi ... i tym podobnych pierdołach. interesują mnie suche fakty , bo żadnych uczuć stronę dzieci narazie nie posiadam. jest to dla mnie zywa istota jak każda inna i no nie potrafię się nad nią rozczulać.
hihi - to jak ze ślepym o kolorach gadać
To tak jakby pytac, czemu ludzie sie decyduja zyc z kims innym - w sensie partnera/partnerki. Tez upierdliwe i tez bez magii i chemii ciezko wytlumaczalne 😉
W zasadzie wisi mi czy ktos chce miec dzieci czy nie, natomiast przestrzegam przed zarzekaniem sie ze "nigdy i na pewno". Nie tylko w kwestii dzieci, ale w ogole. Nie chce brzmiec jak zgred, ale mimo wszystko jestem od wiekszosci z Was starsza o te minimum 5-10 lat. I uwierzcie, niczego w naszym zyciu pewni byc nie mozemy. Nawet swoich przekonan, bo one sa aktualne tylko tu i teraz. A zycie lubi robic dowcipy
szarotka mnie końska czy psia kupa nie brzydzi. ludzka tak i na jej widok mam odruch wymiotny (np, raz koleżanka podlinkowała mi stronę, coś w stylu ratemypoo- wyskoczyłam do łazienki i zwróciłam cały obiad). brzydze się wziać zawiniętą pieluszkę jak odwiedzam dzieciowe koleżanki, brzydzę się wytrzeć ślinę. zresztą nie tylko u dzieci, u dorosłych też. po prostu- nie odrzuca mnie od wydzielin zwierząt, ale od ludzkich tak. kupa kupie nie równa.
a co do samego tematu: ja też małych dzieci nie znoszę i jestem je w stanie tolerować bardzo krótko i o ile ona są w dobrym humorze 😀iabeł: ale dzieci o dziwo lubią mnie i to bardziej niż inne moje koleżanki, które dzieci wprost kochają i marzą o całej gromadce 😁 ale mam też szczeście, bo nikt nie naciska, a dzieciowe koleżanki wiedzą, że jak przychodzę je odwiedzić, to chce wysłuchać co nowego u nich, a nie o tym jaką kupę zrobiło ich dziecko.
za to bardzo fajnie dogaduję się z osobami powyżej 10 roku życia 😉 co roku wyjeżdzam na mazury jako wychowaca. poznaję bardzo fajną, wartościową młodzież. mam o czym z nimi rozmawiać i żartować. wiec jeżeli odezwie się kiedyś we mnie instynkt macierzyński to pewno z wielką przyjemnością wystąpię o adopcję takiego już podrosniętego dziecka.
moja mama bardzo by chciała mieć wnuka, a gdyby nie wiek i to, że mieszka sama to pewno adoptowała by już całą gromadkę dzieci z domów dziecka. jest bardzo niepocieszona faktem, że ja dziecka nie planuję (w ramach wpadki po prostu wyskoczę do doktora po tabletkę wczesnoporoną), za to przewiduję 15 psów, 3 koty, legwana i świnkę morską 😀 na razie mówię 'nie, nigdy, przenigdy', ale nie wiadomo, czy po 30-tce nie potrąci mnie samochód i nie obudzę się w szpitalu jako nowa osoba kochająca maluchy 🤣
zabeczka17, podziwiam to, jak bronisz swojego zdania ( naprawde ) i uwazam, ze masz absolutnie prawo do niego. Ale po pierwsze: podpisuje sie pod slowami ushii o tym, ze zycie uczy " nigdy nie mowic nigdy", choc z tego co piszesz Ty juz to wiesz. A po wazniejsze drugie: nie da sie wypunktowac. dlaczego warto, chce sie miec dzieci. Chce sie i juz, kocha sie i juz. Czy kazdy z nas wybral swojego konia z powodow racjonalnych i sensownych?? Ilu jest takich co chcieli karego ogiera 170 cm a pomykaja na kasztance 155 😉? Ja chcialam profesorke, kupilam 3-latke 😉 i co? Jest moim najwiekszym konskim szczesciem. Troche podobnie jest z dziecmi-albo dzieje sie to samoistnie ( patrz wszystkie wpadki), albo sie CHCE, albo jest taki pomysl umotywowany tym czy owym, a potem PRZEPADASZ w morzu milosci do dzieciaka-co nie oznacza, ze robisz wiele obrzydliwych rzeczy, o ktorych tu pisano, wbrew pozorom jest wiele matek, ktorym krew wrocila do mozgu z macicy i mysla 😉.
Poza tym jest tak: NIC nie przygotowuje na posiadanie dziecka, jest to kompletnie inne zycie, czasem sie zastanawiam, jakby to bylo bez dzieci. Ale! nie wyobrazam sobie zyciua bez MOICH DZIECI. Troche to zagmartwane, ale wiecie o co mi chodzi? Brak potomstwa moge sobie wyobrazic bez problemu, ale gdyby MOICH KONKRETNYCH DZIECI mialo zabraknac, moje zycie by sie skonczylo.
Przepraszam za ilosc wynurzen, po prostu chcialam napisac, ze nie ma plaszczyzny porozumienia miedzy matkami i nie matkami, bo dzieci i swoje dzieci to dwie rozne sprawy 🙂.
ja dzieci to chyba nie będę miała, jakoś nie czuję takiej potrzeby, wiem, że mam tylko 23 lata i wszyscy mówią, że tylko tak mówię ale od baaardzo dawna się w tym utwierdzam i póki co instynkt macierzyński ani trochę się we mnie nie budzi 😉
przekonajcie mnie w kilku podpunktach że posiadanie dziecka jest fajne. Tylko nie chce słyszeć o żadnych instynktach , magicznej chemi ... i tym podobnych pierdołach. interesują mnie suche fakty , bo żadnych uczuć stronę dzieci narazie nie posiadam. jest to dla mnie zywa istota jak każda inna i no nie potrafię się nad nią rozczulać. [/i]
jakby to powiedzieć 😉 posiadanie Twojego dziecka przez Ciebie może i nie jest fajne a może jest - nic mi do tego posiadanie moich dzieci przeze mnie i mojego męża jest fantastyczne
[quote author=zabeczka17 link=topic=35211.msg738232#msg738232 date=1287183420] hanoverka wcale nie uważam cię głupszą. Tylko poprostu prosze cię zrozum nie można oceniać że nienormalne jest nierozmnażanie się. To sa wybory życiowe i to jest sprawa tak naprawde osobista, wręcz intymna... I nie powinna podlegac opini społecznej. Nikt nie powinien się (przez takie teorie )czuc gorszy, bo nie spłodził potomka. i że z jednej strony dzieci są kiepskim pomysłem...ale do swojego konia trzeba mówić per "synku" 😁 ale tak naprawdę, to jak ktoś nie chce mieć dziecka, to nie powinien go mieć- często natura wie lepiej, jakie geny nie powinny znajdować się w kolejnych pokoleniach 😎 [/quote]
święta racja, nie chciałam i mam 🙄 🙄 🙄 i jakbym miała cofnąć czas to NIE, NIE, NIE
dlatego też argumenty częste: bedziesz miała swoje - to wszystko sie zmieni, polubisz, pokochasz, włączy sie instynkt macierzyński ... jest NIEPRAWDĄ
Jeju, a ja nie rozumiem, po co ta cała dyskusja... Takie bicie piany przez obie strony "konfliktu". Neutralne wypowiedzi giną, wybijają się skrajności. Ja się chyba zgodzę z tym, że strony, póki tak zażarte, nie zrozumieją się nawzajem.
Przypomina mi to jedną z moich znajomych. Zaczepiła mnie ostatnio na czacie z informacją, że nasza koleżanka z liceum urodziła. I od razu wzięła to za punkt wyjścia, zeby zacząć się pultać. Jak to ona nienawidzi dzieci, ze są okropne, że śmierdzą, że to takie "srające kluchy, wszystkie identyczne" i że ona to wolałaby zamiast dziecka BMW... Co śmieszne, ja nie prowokowałam żadnej dyskusji. Cierpliwie przeczytałam, wirtualnie pokiwałam głową. Nie rozumiem - chcesz - miej. Nie chcesz - nie miej. Akurat ta dziewczyna, ze swoimi odjazdami, jak dla mnie jest dobrą ilustracją tezy, ze nie każdy powinien się rozmnażać.
A ja? Kiedyś "never ever". Dziś nada za dziećmi nie przepadam, ale odką jestem z mężczyzną mojego życia, to myślę, że z nim chciałabym je mieć. Pracuję z dziećmi (uczę) i to też mi pokazało, że mogą być znośne 😉