mnie nie wkurzaja calosciowo ani niedzieciate, ani dzieciate, ani brzuchate, wkurzaja mnie osobniki z wszystkich tych grup kiedy usiluja sprzedac mi swoja recepte na zycie jako jedyna i prawdziwa, albo uprawiaja swoj ogrodek wyrzucajac chwasty ze swojego do mojego, przez plot (oblesne ciezarne, rozdarte bachory, mamuski obsrywajace dziecmi rabatki z kwiatami).
O i to powinno być moim zdaniem zakończenie tego tematu. Sznurka się pyta, dlaczego nam przeszkadza kał, mocz, ślina - nie, mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi natomiast podtykanie tego pod nos, bo przecież moje dziecko sra złotem, sika chanel nr 5, a pluje perłami.
Zairka, tak mysle. ja nie ukrywam, ze nie chce miec dzieci. wiazac sie ze mna wiedzial o tym od samego poczatku. jesli poczuje taka potrzebe, ja nie bede go na sile zatrzymywac. skoro ma mu to dac szczescie, bo ja mu tego szczescia nie dam. moja mama na szczescie sie na ten temat wogole nie wypowiada. raz jej maz cos przebaknal, ale mama mu szybko wyjasnila, zeby tego tematu nie poruszal. byl troche rozczarowany (dunczycy sa bardzo rodzinni) ale zaakceptowal. babcia tez mnie nie meczyla. inna rodzina, tez szanuje moj wybor. ale- na wiosce jestem bezplodna, dziwna- bo slubu nie biore (jak bylam z poprzednim chlopakiem niecale 2 lata chodzily plotki o rychlym slubie, nawet jego rodzina to mowla, szkoda ze ja nic na ten temat nie wiedzialam...). co ciekawe jestem harpia i wyzyskiwaczka, a od nikogo nic nie chce- mam WLASNY dom, WLASNA ziemie, i nie potrzebuje sie wzeniac w zadna hodowle swin czy kur. a jednak jestem uwazana za zla kobiete wyzyskujaca mezczyzn 😀 tylko, ze moj partner mieszka u mnie, a sam- niewiele ma. dalej nie moge dojsc do tego co ja takiego od niego wg nich chce...
edit: naszla mnie jeszcze jedna refleksja. jednym z argumentow, ktore ktos przytaczal bylo ze zostanie sie samemu. a co jest w tym zlego? 100 razy bardziej wole byc sama niz miec pelny dom.
edit: naszla mnie jeszcze jedna refleksja. jednym z argumentow, ktore ktos przytaczal bylo ze zostanie sie samemu. a co jest w tym zlego? 100 razy bardziej wole byc sama niz miec pelny dom.
widzisz ja mam czasem dni że chce być sama, generalnie bez ludzi wariuje, dopada mnie depresja i źle sie czuje, musze otaczać się ludźmi
Epikea, a ciągnąc dalej Twoje insynuacje...czy jeżeli kiedyś rozstanę się z wrotkiem,to znaczy ze przestanie być dobrym ojcem dla naszego dziecka?ja nadal będę się cieszyć,że mam dziecko...że mam Marysię,którą kocham tylko za to,że jest. I śmieszą mnie takie histeryczne ataki jak Twoje...bo fajnie jest mieć dziecko.i już.
albo inaczej...dlatego,że wrotki jeździ krosy,przez co zwiększa ryzyko wypadku,ma sprawić,że nie powinniśmy mieć dziecka,bo kiedyś może go zabraknąć?
Zairka, moj dom jest otwarty, czesto przyjezdzaja znajomi, zostaja na noc. i fajnie, ze sa na chwile. ale na dluzsza mete nie znioslabym wiecej niz jednej osoby w domu. nie lubie, drazni mnie to. nie lubie jak cos sie za bardzo rusza, jak halasuje, jak ja chce sluchac radia a ktos wlacza tv. wlasciwie to spedzam cale dnie sama. jak potrzebuje towarzystwa to ide do kolezanki (z reszta dzieciatej, i ide tam jak jej mlodszy syn jest w przedszkolu). tez mialam sytuacje kiedy bylam bardzo chora i kompletnie sama. ciezko bylo i pomagali mi wlasciwie obcy ludzie. ale moja mama tez tak miala, i to nie bylo zalezne ode mnie, nie dlatego, ze jestem niewdziecznym dzieckiem, ktore nie chce sie zaopiekowac matka, tylko dlatego, ze byla bardzo daleko, nie mialam jak tego zrobic. roznie los sie uklada, i posiadanie dzieci, czy meza nawet nie gwarantuje tego, ze nie zostanie sie samotnym na starosc.
lol, ale dziwnie się to wszystko czyta. tzn. to że Was namawiają na macierzyństwo, rodzicielstwo itp. ja jak zaszłam w ciażę to nikt się nie cieszył, "zawaliłam sobie życie", i "nie osiagnełam nic" - a dodam, że byłam na studiach, pełnoletnia, samodzielna itd. I do mnie "z twarzą" wyskoczyły wszelakie psiapsiułki, i inne takie- żeby usuwać, i zadbac dosadniej o antykoncepcję. I matka, i babka, o ojcu nie wspominając- siara na całe miasto. I co? nie usunęłam, zaczełam nowe życie. jest zajebiście.
generalnie chodzi mi o to, że ja nie spotykam si z presją macierzyństwa, spotykam się z pogladem, że moje macierzyństwo to mało pasjonujaca orka bez żadnych "perspektyw" na zycie
koenicke ajk by moja rodzina? przyjaciele (nie sa przyjaciolmi chyba jesli tak mowia) powiedzieli by mi cos takiego, nigdy w zyciu bym im tego nie wybaczyła! Jeżeli zaszłaś w ciąze ( nie mówie tu o gwałcie) to jesteś odpowiedzialna za siebie i za życie które jest w Tobie, bardzo dobrze zrobiłaś robiąc im na przekór i pokazując że dajesz sobie rade i jestes szczesliwa!
katija Tylko mnie źle nie zrozum, wiadomo każdy jest inny ja mam dokładnie odwrotność Twojej osobowości pod tym względem czasem to ja lubie miec spokoj 😉
Epikea Teraz to popisałaś się jak rumun na targu 😵 naprawde żal.pl
Agnieszka no wiadomo że nie o to
Ja jednak lubie na świeta mieć dom pełen rodziny, dzieki Piotrusiowi czuje że mam dla kogo żyć (oczywiscie wczesniej tez mialam ale to było zupełnie co innego), oddajesz cała siebie dla tego malucha, wszystkiego go uczysz, cieszysz sie jak zaczyna chodzic, rozumiec, mówić naprawde bezcenne i nie umiem porownac tego do jakiego kolwiek innego uczucia. Jestem szczesliwa ze jestem mamą chociaz kiedys tego tez nie chciałam.. Wcale nie uważam że każdy musi do tego ,,dojrzeć" gówno prawdam uważam że lepiej być świadomym rodzicem z wyboru, niż gdyby jednak miało sie okazać że jest na świecie dziecko którego tak naprawde matka nie chce... takie dzieci i rodzice cierpia najbardziej
Ktoś ja nigdzie nie napisalam, ze jest złym ojcem napisalam tylko ze mnie mierzi to, że wrotek krytykuje dziewczyny ktore nie chca miec dziecka bo sie boją zastac same, a sam kogoś zostawil. Pomijam powod rozstania - jego ex zona została z dzieckiem. Zaraz pewnie napiszesz ze ex ma nowy związek i jest cud miod, ja patrze troche inaczej. Z tym jezdzeniem krosów to przegięłas, za dalekie wnioski. Jezdziectwo jako całosc jest mocno kontuzjogenne i idąc Twoim tropem to moze nikt z koniarzy w ogole nie powinien miec dzieci? 😉
Zairka Masz męża, dziecko i ja Ci życzę bardzo duzo szczescia i miłości, obyś nigdy nie została sama z dzieckiem i nie musiala podejmowac naprawde trudnych decyzji. Naprawde szczerze z całego serca Ci zycze. Bądźcie dowodem na to, ze są szczesliwe i kwitnące rodziny :kwiatek:
Zairka no jasne że nie sa przyjaciółmi, zaczęłam życ od nowa , mam nowych przyjaciół. a rodzina... przekonała się, że moja droga życiowa mi służy ;D
wogóle inna bajka.... ale rozumiem dziewczyny kóre nie decyduja się teraz i w najblizszej przyszłości na dziecko nie rozumiem krzykaczek sprowadzających macierzyństwo do pląsania z kupami, sikami i rzygami pociechy skąd taki obraz rodzicielstwa one mają 😎
co do tego zostania sama z dzieckiem to czlowiek nigdy nie moze byc pewny, bo roznie w zyciu bywa i mlodzi umieraja, roznie w zwiazku sie dzieje i czasami lepiej jak rodzice sie rozstana. Tak dla przykladu moja rodzina byla idealna, moj ojciec zostawil moja matke po 17 latach i co ona miala to przewidziec... A z jezdziectwem coz jak z jazda samochodem, wypadki chodza po ludziach, ja jezdziectwo pewnie zarzuce na pewien czas bo nie mam spokojnego konia na ktorym bede miala chociaz minimalny komfort psychiczny, za to jest cala stajnia surowizny na ktora wsiadac nie zamierzam bo rzeczywiscie boje sie wypadku, moze za rok, albo znajde spokojnego konia. Mi sie wydaje ze cala dyskusja nakreca sie nie przez chce, nie chce tylko przez jakies skrajne twierdzenia, tu, ze z jednej strony dziecko jest obrzydliwe a macierzynstwo straszne i tu w obronie staja matki. zagorzale przeciwniczki dzieci zapieraja sie ze na 100% i w zyciu nie, tu glos zabieraja te ktore mowily tak samo a teraz sa szczesliwymi matkami. Kolejna grupa to te przekonane argumentujace swoje nastawienie na nie i tu dyskusja schodzi na inne tory. A ogolnie wszystkie te argumenty i stwierdzenia zlewaja sie w jedna calosc i tworzy sie metlik, zamieszanie, ktos cos przeczyta, niedoczyta i kazdy broni swoich racji, a do tego wszystkie te racje sa sluszne tylko musza trafic do odpowiedniej grupy odbiorcow🙂 chyba zamieszalam.
[quote author=Ktoś link=topic=35211.msg743491#msg743491 date=1287670110] Epikea, a ciągnąc dalej Twoje insynuacje...czy jeżeli kiedyś rozstanę się z wrotkiem,to znaczy ze przestanie być dobrym ojcem dla naszego dziecka?ja nadal będę się cieszyć,że mam dziecko...że mam Marysię,którą kocham tylko za to,że jest. I śmieszą mnie takie histeryczne ataki jak Twoje...bo fajnie jest mieć dziecko.i już.
albo inaczej...dlatego,że wrotki jeździ krosy,przez co zwiększa ryzyko wypadku,ma sprawić,że nie powinniśmy mieć dziecka,bo kiedyś może go zabraknąć? [/quote]
Ktosiu... A wiesz, że ja Cię bardzo lubię? Nie wiem czemu, nie znamy się osobiście, ale jakoś tak forumowo strasznie Cię lubię. Bo jesteś w przeciwieństwie do wrotka wyjątkowo sympatyczna. Jego raczej cenię za błyskotliwy dowcip i "mistrzostwo ciętej riposty" 😉 Ale nie tym razem. Ja nie uważam, żeby ktoś kto się rozwiódł, czy tam rozstał mając dziecko był zły. Zupełnie nie o to chodzi. Ale czy nie uważasz, że Twój szanowny wrotek trochę czasami przegina w swoich osądach? Jego wyzywanie kobiet, które nie chcą mieć dzieci od chorych psychicznie zabrzmiało jeszcze bardziej absurdalnie w obliczu tego co ujawniła (bardzo nieładnie swoją drogą) Epikea. Ja tego w ogóle nie potraktowałam poważnie, tłumaczę sobie, że wrotki ma po prostu specyficzne poczucie humoru, ale nie dziwię się tym dziewczynom, które poczuły się urażone. A Ty?
Jego wyzywanie kobiet, które nie chcą mieć dzieci od chorych psychicznie zabrzmiało jeszcze bardziej absurdalnie w obliczu tego co ujawniła (bardzo nieładnie swoją drogą) Epikea. a możesz mi pomóc co takiego ujawniła Epikea i jak to się ma do użyteczności społecznej kobiet które maja wstręt do dzieci i macierzyństwa?...poza tym, że Ktosina zachodząc ze mną w ciążę, mniej więcej wiedziała jakiego pięknego i inteligentnego dziecka może się spodziewać 😁
[quote author=Julie link=topic=35211.msg743638#msg743638 date=1287680856] Jego wyzywanie kobiet, które nie chcą mieć dzieci od chorych psychicznie zabrzmiało jeszcze bardziej absurdalnie w obliczu tego co ujawniła (bardzo nieładnie swoją drogą) Epikea. a możesz mi pomóc co takiego ujawniła Epikea i jak to się ma do użyteczności społecznej kobiet które maja wstręt do dzieci i macierzyństwa?...poza tym, że Ktosina zachodząc ze mną w ciążę, mniej więcej wiedziała jakiego pięknego i inteligentnego dziecka może się spodziewać 😁 [/quote]
Hahaha... Grunt to skromność... 😂 Dobrze wiesz co ujawniła. Rozbijanie dziecku rodziny nie jest chyba czymś z czego należy być dumnym, prawda? Nie jest to czymś godnym podziwu i szacunku. W ogóle by mnie to nie obchodziło, gdyby nie to, że sam często oceniasz innych z wyjątkowym brakiem szacunku. A użyteczność społeczna do tej pory nie była przedmiotem tej dyskusji. Możemy przejść do tego aspektu, bo to też ciekawe 😀 Moim zdaniem rozmnażanie się w celach użyteczności społecznej i tak nie ma sensu, bo i tak nic nas nie uchroni przed żółtą falą... 😉
Julie, ze sie tak troche wtrace z tym rozbijaniem rodziny...
powody rozstan moga byc baardzo rozne, a lepiej wychowac dziecko szczesliwie samej - albo z nowym partnerem- niz tkwic w sztucznym tworze unieszczesliwiajac i rodzine i siebie. Bo nieszczesliwa matka to nie ejst dobre dla dziecka. Zla, sfrustrowana, z depresja .. a fe.
Jeden rozwod przezylam, to byla pomylka.. coz zdarza sie, nikt szczesliwy nie byl, ale mam z tego zwiazku syna. nie wyobrazam sobie tkwic w chorym ukladzie.
Teraz w drugim malzenstwie jestem szczesliwa, syn ma rodzenstwo, tworzymy rodzine i wiem ze to moje ostatnie malzenstwo. I moj maz zaakceptowal i wychowuje nie swojego syna. tak samo jak swojego.
A zgadzam sie z tym ze nie kazda kobieta moze chciec miec dzieci. tak jak nie kazdy musi jezdzic konno.
A użyteczność społeczna do tej pory nie była przedmiotem tej dyskusji. Możemy przejść do tego aspektu, bo to też ciekawe 😀 Moim zdaniem rozmnażanie się w celach użyteczności społecznej i tak nie ma sensu, bo i tak nic nas nie uchroni przed żółtą falą... 😉
Ano bardzo ciekawe, zdarzyło mi się usłyszeć, że "wyprodukowanie" nowego obywatela jest obowiązkiem dla społeczeństwa 😂 A tak swoją drogą, to z tym rozmnażaniem właściwie nie wiadomo, czy to szkodliwe, czy użyteczne. Z jednej strony - ktoś musi przedłużyć gatunek (właściwie - po co?), zarabić na naszą emeryturę i podać szklankę wody na starość; a z drugiej - ponoć grozi nam na Ziemi przeludnienie?
A swoją drogą, wrotki, nadal nie wytłumaczyłeś, dlaczego niechęć do macierzyństwa miałaby być uznana za chorobę psychiczną...
A swoją drogą, wrotki, nadal nie wytłumaczyłeś, dlaczego niechęć do macierzyństwa miałaby być uznana za chorobę psychiczną...
bo nie ma w nauce opisanego takiego zaburzenia psychicznego, jak niechęć do macierzyństwa 😉
niemniej jest oczywiście masa teorii na to, dlaczego kobiety nie decydują się na macierzyństwo(bądź np brzydzą się dzieci), szczególnie te, które mają odpowiednie zaplecze materialne, żyją w stałych związkach i mają odpowiednie warunki socjalne do tego by mieć dzieci.
ozbijanie dziecku rodziny nie jest chyba czymś z czego należy być dumnym, prawda? Nie jest to czymś godnym podziwu i szacunku. absolutnie się z Tobą w tej kwestii zgadzam, tylko zupełnie nie rozumiem jak to sie ma do mojej przeszłości...może wiesz coś, czego ja o sobie nie wiem?...ale raczej jestem skłonny przypuszczać, że kierujesz się jakimś stereotypem, lub zwyczajnie dokonujesz projekcji zaprzeszłego dla Ciebie zdarzenia. A tak swoją drogą, to z tym rozmnażaniem właściwie nie wiadomo, czy to szkodliwe, czy użyteczne. Z jednej strony - ktoś musi przedłużyć gatunek (właściwie - po co?), zarabić na naszą emeryturę i podać szklankę wody na starość; a z drugiej - ponoć grozi nam na Ziemi przeludnienie? to dawna teoria demograficzna nie aktualna już od dobrych 20 lat 😁...podobnie jak raporty Klubu Rzymskiego i inne,wcześniejsze jeszcze XIX-wieczne, katastroficzne prognozy proroków spod znaku GOdF A swoją drogą, wrotki, nadal nie wytłumaczyłeś, dlaczego niechęć do macierzyństwa miałaby być uznana za chorobę psychiczną... no tak, zapomniałem, że w dzisiejszych czasach prawdę ustala się na drodze demokratycznego głosowania...i to pewnie tylko kwestia czasu i odpowiedniego quorum, kiedy pedofilia przestanie być chorobą 🤔wirek:
, szczególnie te, które mają odpowiednie zaplecze materialne, żyją w stałych związkach i mają odpowiednie warunki socjalne do tego by mieć dzieci.
tak mi się skojarzyło ktos kojarzy ten kawał (?) jak kobieta matka polka, dzwoni do kobiety singielki? gdzie pointa jest "jak mi Cie biednej samotnej szkoda"? idealnie by pasowal do dyskusji
prawdę ustala się na drodze demokratycznego głosowania...i to pewnie tylko kwestia czasu i odpowiedniego quorum, kiedy pedofilia przestanie być chorobą 🤔wirek:
głosowanie głosowaniem, najciekawsze jest to co się dzieje potem, czyli ustalanie definicji 😁
Z jednej strony: "Bezpłodność to, z punktu widzenia ewolucji, największa ułomność. Jest natychmiast bezwzględnie i nieodwołalnie "karana" - osobnik bezpłodny wypada z łańcucha ewolucji". Sory za (możliwe) niedokładny cytat, ale treść właśnie taka; nie ma innej interpretacji. Nie masz potomstwa - cześć - twoje geny przestają wędrować w czasie i epokach. Trudno się dziwić pokoleniom macierzystym, że nie podoba im się, że ich zdrowe potomstwo... po prostu nie chce (?) się (i rodziców!) rozmnożyć, chce zakończyć wędrówkę genów przez wieki.
Z drugiej strony - rozumiem. Sama tak myślałam. Przeraźliwie bałam się tej całej fizjologii (ble!), nieodwołalności, utraty "wolności", związku - też, wyrzeczeń... Tzn. dziś wiem, że się bałam. Wtedy twierdziłam, że za boga nie chcę mieć dzieci i się do tego nie nadaję (to ostatnie nadal możliwe 😁 czy w ogóle ktokolwiek się "nadaje"? :icon_rolleyes🙂. A ojciec pokazywał mi tych "szczęśliwych bezdzietnych": Panie Profesor uwielbiane przez studentów, małżeństwa, które zawsze miały tak dużo szczęściodajnych zajęć, że na dzieci czasu nie było (nie chcieli? nie "złożyło się'?). I pytał: chcesz właśnie tak? No i... ja nie chciałam 😡 Panie Profesor (nie tylko) były jakieś dziwnie nerwowe, odrobinę oschłe, małżeństwa... cóż, jak na mnie miały formułę "too wide open" (i łzy się lały gęsto, rzęsiście - kwestia czasu to była). Czułam się złapana w pułapkę. Straszną pułapkę. Nie wiem, czy dokonałam właściwego wyboru. Ale gdy słyszę "kochana mateczko..." 😀, gdy widzę cień długaśnych rzęs na policzkach (sama mam króciutkie), gdy zadzieram głowę by spojrzeć w twarz syna, gdy... <nieskończoność> - nie żałuję ani odrobinę, choć bywało ciężko, bywa i bywać będzie.
Smutne to. Okropnie trzeba być poranionym, by dobrowolnie pozbawiać swoje życie takiej radości, takiego cudu. Tak sądzę, bo ze mną kiedyś tak było. Po macierzyństwie spodziewałam się jak najgorszych rzeczy.
poprostu wlasnie chyba nie maja... wogole nie mozna porownywac obcych dzieci do swojego... moja siostra miala 2 dzieci i byly fajne, kochane na chwile dopuki same nie siedzialy nie bralamich na rece.... teraz jak mamy Pietruszke a siostra jeszcze jedną młodsza od Piotrusiaomiesiac córeczke to bymjej z rak niewypuszczala 😍
[quote author=Julie link=topic=35211.msg743667#msg743667 date=1287682086]Rozbijanie dziecku rodziny nie jest chyba czymś z czego należy być dumnym, prawda? Nie jest to czymś godnym podziwu i szacunku. absolutnie się z Tobą w tej kwestii zgadzam, tylko zupełnie nie rozumiem jak to sie ma do mojej przeszłości...może wiesz coś, czego ja o sobie nie wiem?...ale raczej jestem skłonny przypuszczać, że kierujesz się jakimś stereotypem, lub zwyczajnie dokonujesz projekcji zaprzeszłego dla Ciebie zdarzenia. [...] zapomniałem, że w dzisiejszych czasach prawdę ustala się na drodze demokratycznego głosowania...i to pewnie tylko kwestia czasu i odpowiedniego quorum, kiedy pedofilia przestanie być chorobą 🤔wirek: [/quote]
1. Ma się to tak, że waszą decyzją było się rozejść, a czyjąś decyzją jest nie mieć dzieci. I nic innym ludziom do tego. Po co się wpieprzać w nie swoje sprawy? 😀
2. Naprawdę uważasz nie-posiadanie-dzieci za chorobę? 🤔 Ciągle wierzę, że jaja se robisz, nie pozwól mi stracić nadziei... 😁
gwash, tak, mysle, ze odpowiedz bedzie, ze w pelni. tylko innej pelni niz twoja 😉 nie mozna miec wszystkiego.
Katija i w sumie Julie też - ja wam życzę żeby tak było, ale to nie jest takie proste IMO. To nie jest taka świadoma decyzja jak inne w życiu. Mniejszą gra tu rolę świadomy umysł, a większą cała ta natura, biologia, hormony, fizjologia itd i w pewnym momencie podświadomość, instynkt może się rozminąć z logiczną częścią mózgu 😉
prawdę mówiąc - wkurzają mnie dzieci - ale dorośli też mnie wkurzają... wkurzają mnie mamuśki wysadzające dzieciaka w galerii handlowej na nocnik (opowieść jednej z Was) ale też pijusy lejące do bram
wkurzają mnie dzieciaki wrzeszczące rzucające sie na podłogę robiące demolkę... ale też kibole po przegranym meczu demolujące auta
itd. itp.
tylko na dziecko łatwiej krzyknąc, zwrócić uwagę, a na dorosłego już nie...
W ostatnim numerze Twojego Stylu jest ciekawy artykuł o rodzinach wielodzietnych i o stereotypach
bo chyba głównym problemem jest kwestia stereotypów i trudności niektórych ludzi ze zrozumieniem, że ktoś ma inny pomysł na życie, inne potrzeby, inne emocje
Opisano rodzinę z 3, 4 i ... 9 dzieci. Matka w tej ostatniej rodzinie nie ma jeszcze czterdziestki - bardzo atrakcyjna kobieta, kiedyś jej pasją był balet. Kobiety opowiadają z jakimi komentarzami się spotykały: "to ty nie wiesz co to jest antykoncepcja?!", "cieszy cię trzecia ciąża?" itp itd w świadomości społeczeństwa utarło się, że rodzina wielodzietna to rodzina patologiczna. A nie zawsze tak jest.
halo, mnie też jest smutno, ale z zupełnie innego powodu, niż Tobie. Mnie jest smutno dlatego, że tak trudno jest ludziom zrozumieć, że ktoś ma inne potrzeby. Inne zdanie. To co dla Ciebie jest cudem i radością, dla kogoś innego może być obojętne lub negatywne. Daj prawo do tego! Nazywanie kobiet, które nie chcą mieć dzieci chorymi psychicznie jak dla mnie świadczy o poważnych problemach emocjonalnych delikwenta i nie warto z taką osoba wchodzić w dyskusje.
To przykre, że ostracyzm społeczny dotyka ludzi, którzy chcą żyć po swojemu, inaczej, niż ustaliła większość w "demokratycznym głosowaniu" 😉 jak widać z artykułu w TS ścigane są odchyły w obydwie strony.
Wątek zdryfował w kierunku braku dobrych obyczajów. Wypytywanie, komentowanie osobistych spraw kojarzy mi się z takim dawnym wsiowym pytaniem: -A gdzie kto śpi? -podczas pierwszej wizyty w naszym domu. Patrząc bardzo szeroko -zwyczaje się zmieniają. Tzw.gwiazdy bez żenady opowiadają o swoich orgazmach w mediach, pokazują z lubością wszelkie brudy. W serialach tasiemcach bohaterowie gadają z ustami pełnymi jedzenia, drapią się , dłubią w zębach jęzorem . Od kiedy spostrzegłam, że Nikodem Dyzma jest podziwiany za spryt /Dołęga Mostowicz się w grobie wywraca/ - zrozumiałam,że świat się zmienił. 💃 I całkiem od tematu odjechałam.
Julie, np. dla Ciebie, tylko jeszcze o tym nie wiesz, a wobec twoich deklaracji życzę Ci, żebyś się nigdy nie dowiedziała.
Ahmmm... Czyli jestem zła i niegodna dostąpienia cudu macierzyństwa? Ale tylko ja, czy wszystkie dziewczyny, które nie chcą (teraz lub może i wcale) mieć dzieci? A wydaje mi się, że odezwało się ich w tym wątku całkiem sporo. Które moje deklaracje masz konkretnie na myśli?