Kanie ale ty powinnas dostać raczej Beschäftigungsverbot a nie byc na zwolnieniu. Tu chodzi tez o niezła kasę, bo po 6 tys dostaniesz Krankengeld tylko. No ale to tak na marginesie wątku 😉
Na pier*lenie że "Ja w Twoim wieku miałam już dwójkę...!" zawsze odcinam się, że się czasy trochę zmieniły, nie żyjemy w średniowieczu i w (podobno) wolnym kraju. A jak ten ktoś jest taki mądry to spoko, zrobimy dzieciaka, tylko niech go nam potem utrzyma. Działa.
A co sądzicie o dzieciach na weselu? Taki artykuł mi wpadł w łapki - KLIK ? Pytam z czystej ciekawości (w komentarzach jest interesująca wypowiedź kelnerki).
macbeth, moim zdaniem wszystko zależy od rodzin/y. Jeśli ogólnie w rodzinach jest dużo dzieci, mniejszych większych i para młoda ma taką chęć - to feel free. Można zatrudniać animatorki, albo w ogóle zrobić wspomniany w artykule kinderbal, zamiast wesela. Chociaż wtedy sama, jako zaproszona bym nie poszła :P Jednak zabieranie na siłę dzieciaków uważam za max wiochy i nietaktu. Albo wymaganie by goście się dzieckiem zajmowali, świergotali, zamiast bawić sie jak na weselu. Generalnie - artykuł 100% w punkt. 😉
DLa mnie dzieci sa mile widziane na weselach 🙂 sa czescia rodziny i dlaczego maja nie byc z rodzicami? Ale ja mam inne podejscie do wesela niz panna mloda z linku 🤣
Dla mnie też. Sama będę zapraszać z dziećmi, bo nie wyobrażam sobie inaczej, ale wiem, że część rodziców zostawi dzieci w domu albo u rodziców. A część nie, bo nie ma takiej możliwości i jak takich dzieci będzie więcej to tak, zorganizuję im na kilka godzin opiekę. W ogóle artykuł bardzo nieładnie napisany, jak o podludziach.... Sama jako dziecko byłam na weselach i jakoś żadnego nikomu nie zniszczyłam, a potrafiłam z kuzynem tańczyć do 2 i potem spać w samochodzie.
No, pytanie co najmniej z gatunku: co sądzicie o psach na weselach? Mam takie samo zdanie jak Cri i Pandurska, na moim weselu dzieci też były mile widziane (a byłam wtedy lata świetlne od chęci posiadania własnych i w ogóle lubienia dzieci jakoś szczególnie) - po prostu to też moja rodzina, jak dorośli.
A ja uważam, że jeśli państwo młodzi są osobami nielubiącymi dzieci, to mają prawo nie zapraszać ich na wesele. Ryzykują tym samym, że dzieciaci znajomi mogą nie przyjść, jeżeli nie znajdą nikogo do opieki nad dziećmi, ale skoro się na to decydują, to widocznie mają powód. Osoby mające dzieci powinny uszanować prawo nielubiących dzieci do tego, że tych dzieci na własnym weselu nie chcą. (chociaż 17+ jako górna granica to przesada moim zdaniem, spokojnie bym obniżyła do około 10 - no ale to już moja prywatna opinia)
Cricetidae,Gienia-Pigwa,Dzionka, ok Wy macie takie podejście, ale sorry jeśli to Wy nie bierzecie ślubu to jako gość będziecie dyktować warunki? 😲 fuj. Swój ślub już mam za sobą, ale jakbym miała mieć huczne, ogromne wesele to też nie życzyłabym sobie żeby rodzinka czy znajomi sprowadzili mi na nie dzieci, w szczególności że większość z nich jest niewychowana (znaczy sie "wychowywana bezstresowo" :wysmiewa🙂 i załatwia sobie wszystko krzykiem, rykiem, biciem innych. Nie, nie, nie. Jednak kiedyś dzieci były.. grzeczniejsze? A mnie rodzice nigdy nie brali na wesela i sami uważali to za faux pas, co innego gdy w zaproszeniu jest ujęte ''zapraszamy wraz z dziećmi''. I tak, niesamowicie mnie mierzi, gdy zaprasza się gdzieś dorosłych a oni zwalają się na impreze z dzieciarnią. 🤣
edit: i mówie to ja, osoba na której ślubie mama mojej świadkowej siedziała z jej córką, 3 latką (była kierowcą a ojciec młodej był na drugim weselu, więc to nam przypadło, ale dziewczynke znałam i jest tak cicha że w ogóle nie zauważyliśmy, ale też co innego 10 minut cywilnego i sio do wozu, a co innego ślub kościelny na którym nawet młodym zdarzy sie przysnąć - dzieci sie po prostu na przydługawych ceremoniach nudzą!). 😂
Dla mnie to wszystko zależy od rodziców - jak w każdej innej sytuacji. Tak w galerii handlowej, knajpie, cyrku czy na weselu, rodzice powinni swoichbdzieci pilnować i brać za nie odpowiedzialność. Jak nie chcą tego zrobić, to niech nie zabierają. Byłam na weselu z moją młodą, raczej nie zdominowała imprezy, lataliśmy za nią z mężem i moją mamą, były inne dzieci, wszyscy zadowoleni. Jak przy wszystkim, kwestia organizacji. A dzieci też gdzieś, jakoś, muszą się uczyć życia w stadzie 😉
Murat-Gazon, tylko z tym uszanowaniem prawa nielubiących dzieci to mam wrażenie jest tak, jak z tymi bardzo pokręconymi (czyli nie wszystkimi!) weganami, którzy wszystkim to próbują wmuszać, tak jak "dzieciowi" próbują wmuszać dzieci.
Jak ktoś nie chce na swoim weselu dzieci to jego manka. Ja nie przyjdę poprostu narazie bo nie zostawię niemowlaka. Ot, proste.
Teraz jestesmy zaproszeni na ślub i potańcówkę ( od 21:30 😉 jest impreza a ślub na 10:30 ). Na ślub pójdziemy ( na chwile moge dziecko zostawić ) ale potańczyć juz nie. Ale to impreza nocna i wtedy to normalne ze bez dzieci.
Gdybym teraz była zaproszona na jakies typowe polskie wesele z dzieckiem do naprawdę bliskich osób to poszłabym sie troche pobawić ale wieczorem sie zmyła. Cóż, młodzi by polecieli na koszty talerzyka, straszne. Nie mam do nich szacunku... a jakby mnie głowa rozbolała i musiała sie po obiedzie zmyć to rozumiem ze tez by sie obrazili? To ja pieprze taka rodzine czy przyjaciół.
desire, ale jakie warunki ja chcę dyktować na cudzym ślubie? Pisałam o własnym sprzed 3 lat, doczytaj lepiej. Gdyby ktoś mi powiedział, że mam na wesele przyjść teraz bez dziecka, to bym rozważyła czy mogę/chcę je zostawić, po prostu. Jednak usłyszenie wprost: nie chcę Twojego dziecka na moim weselu byłoby dla mnie przykre. Jako "funkcyjna" w przyszłym roku pójdę albo bez dziecka w ogóle albo wezmę kogoś do opieki nad nim przez cały czas trwania imprezy.
macbeth, Ty masz prawo odpowiadać, ja mam prawo skomentować - forum tu mamy, przypominam.
Normą są zaproszenia "X i Y Kowalscy bez dzieci". I nikt się nie burzy. Jak ktoś chce organizować animacje, to jego sprawa, ale jeśli ktoś nie życzy sobie dzieciarni na swoim weselu, to jego prawo. Zwłaszcza, że wesele, teoretycznie, jest raz w życiu i lepiej wspominać je jako fajną imprezę niż "a wtedy córka X wpadła na mnie i wylała mi na suknię sok", albo, co gorsza, wpadła pod nogi obsługi i był dzwon ze szkłem.
Artykuł napisany faktycznie w nie fajnym tonie ale zgadzam się z nim. Ja antydzieciowa ,przerabiałam 4 miesiące temu na własnym weselu sytuacje z dziećmi i to chyba wszystkie scenariusze 🙄 Miałam duże wesele ale dzieci tam nie chciałam bo uważam że nie jest to impreza na której dzieci powinny być(właśnie przez zabawę do późna,lejący się alkohol i rodziców którzy zamiast cieszyć i bawić się ze mną biegają za dzieckiem) Zaprosiliśmy jednak 4 dzieci bo mój M nalegał ,za wszystkie płaciliśmy jak za dorosłych,były to dzieci z najbliższej rodziny.Finalnie dzieci na sali mieliśmy 8 bo kilku rodziców uznało brak napisu na zaproszeniu(z dziećmi) po prostu naszym zaniedbaniem 😵 Dzieci oczywiście siedział przy swoich rodzicach,a nam zabrakło 4 miejsc dla osób dorosłych.....szczęście że sala w ekspresowym tempie zorganizowała dodatkowe miejsca.Prosząc o wzięcie dziecka na kolana jedna z moich znajomych do tej pory ma do mnie żal 😲 Już przy 8 dzieci z czego 4 mi praktycznie nieznanych (niektóre widziałam 1-3 raz w życiu) robiła się niezły haos na sali ,jedno dziecko wyłożyło się na kwiatach które nam sypano przy pierwszym tańcu,wyglądało groźnie i jedną z winnych byłam oczywiście ja w oczach rodziców dziecka. Wiem co teraz powiecie,to wszystko zależy od rodziców,trafiłam na takich i takie tam..... ale praktycznie każdy rodzic ma na oczach różowe klapki i nie widzi często co wyprawia takie dziecko na takich imprezach,a przy próbie zwrócenia uwagi(często w obliczu nie jakiego niebezpieczeństwa) tłucze nam (niedzieciowym)do głowy z pretensją że się nie znamy bo nie mamy dzieci.Z tym że tu chodzi o to że my tych dzieci nie potrafimy zaakceptować i mamy do tego prawo tym bardziej na własnej imprezie. Ciekawi mnie też kwesta tego że osoba posiadająca dzieci niejako (w jego oczach) ma prawo namawiać na posiadanie dziecka,wmawiać że to takie fajne itp. a osoba nie posiadająca dzieci i nie chcąca ich posiadać nie powinna się na ten temat wypowiadać bo kogoś uraża? Każda z nas mówi tu o sobie i swojej nie chęci ,braku potrzeby i wydaje mi się że nie ma na celu obrażać dzieci jako stworzeń czy jak to któraś z was napisała podludzi czy coś w ten deseń,każdy z nas był kiedyś takim dzieckiem ale to nie znaczy że każdy na świecie ma dzieci lubić.
Gienia-Pigwa,Dzionka, hm... a to, że moje zdanie było pytające ciężko zauważyć? :/
Mnie w rodzinie zawsze rozwalały hasła: "albo z dzieckiem, albo w ogóle", "no jak to bez dziecka?!", "przecież nie będzie przeszkadzać" (jassne :lol🙂, "dziecko to przecież też rodzina!", "dziecko to człowiek a nie podczłowiek!"... i tak to dla mnie też dyktowanie warunków, bo wywiera jakiś jednak nacisk na młodych, a jeśli bardzo im zależy to nieraz wbrew swojej woli i przekonaniom ulegną.. :/
gunia92, a to tym od zaniedbania przy potwierdzeniu obecności ciężko było spytać? bezczelność. 😵 poza tym to w punkt! :kwiatek:
hmmm trudny temat i jeszcze kilkanaście lat temu nikt pewnie się nad tym nie zastanawiał. Dzieci na weselach były jego nieodłącznym elementem tak samo jak to, że schorowanymi rodzicami opiekowały się ich dzieci, a nie domy pomocy. Ot zmiana pokoleniowa.
Osobiscie brałam tylko cywilny i na obiedzie po było dwoje 7 latków i 2 w brzuchach jeszcze więc problemu nie było. Gdybać o kościelnym nie będę bo to nie moja bajka.
A tak z perspektywy dziecka, to też nie każde chce iść się bawić, ja na przykład byłam tylko na jednym weselu jak miałam kilka lat, bo później zwyczajnie nie chciałam na więcej chodzić, mimo że zapraszano całą rodzinę.
Po pierwsze, wesele to nie miejsce dla noworodka i bardzo małego dziecka. Byłam ostatnio na takim, gdzie sala była spora, dużo gości i orkiestra grała tak głośno, że nie można było porozmawiać normalnie, no i grała cały czas. Gdzie tu są warunki dla mini?
Po drugie, dawniej dzieci chodziły na imprezy owszem i mimo, że byłam jako dziecko na xxx weselach, to nie przypominam sobie żebym: chciała na nie chodzić, nie nudziła się, impreza odbywała się w super eleganckiej restauracji. Nie było tez animatorów, kolorowanek ani niczego, ot siedzieliśmy przy osobnym stole i mieliśmy być grzeczni i byliśmy, ale to były inne czasy 😉 Kończyło się na tym, że bawiliśmy się na trawniku albo w jakiś krzaczorach przy imprezowni w chowanego i inne takie zabawy 😉
I oczywiście, jeśli Państwo Młodzi życzą sobie dzieci i zapewnią im inne warunki, właśnie stolik, zabawy itd. to czemu nie. Ale jeśli nie mają na to ochoty, warunku itd. to ich decyzja i każdy to powinien uszanować. To przecież ich dzień, a dla dziecka impreza jakich wiele 😉
desire, ale ja nie rozumiem tego pytania zadanego przez Ciebie. Komu mam dyktować warunki? Ja pisałam o swoim własnym weselu, które będzie za rok 😉 Artykuł był pisany z perspektywy panny młodej i z tej perspektywy odpisałam. Swoich dzieci nie mam, jakbym miała to bym na wesela nie brała ze względu na to, że dziecka trzeba pilnować, a ja na weselu lubię się bawić. Rodzinę zapraszamy z dziećmi, bo dzieci to tez rodzina, a znajomych bez. Jeśli ktoś będzie miał problem z załatwieniem opieki nad dzieckiem, to bez problemu może z nim przyjść. Ale ja to ja, mi przeszkadza niewiele rzeczy w życiu 🙂 Jak ktoś ma coś stłuc czy zniszczyć to równie dobrze może to być dorosła osoba. Moja koleżanka ściągnęła obrus wstając od stołu i potłukła talerze a na weselu mojej znajomej jakaś panna (osoba towarzysząca jej kolegi) prawie obrzygała jej sukienkę 😉
Dava, też na każdej imprezie dla dorosłych mieliśmy oddzielny pokój/stolik i szaleliśmy 🙂 fajne było to dzieciństwo.
Mnie dziś wkurzają reklamy radiowe z dziećmi. "Marysia ma katarek" "Mój Bartuś zawsze był niejadkiem" Raz, że do szału doprowadzają mnie zdrobnienia, a dwa że zauważyłam, że wszystko próbuje się sprzedać albo cyckami,albo dziećmi. 😤 I wkurzają mnie niewychowane bachory, nie dzieci.Bezstresowe wychowanie to raczej tworzenie małego potwora. Dziś na poczcie był chłopiec z mamą, który wydzierał się osiągając iście operowe piski, a mama pozwalała mu i biegać, i piszczeć "NIE CHCĘ BYĆ NA POCZCIE!". Koniec końców, osiągnęłam zenit i zwróciłam jej uwagę, co zdaje się przerosło pozostałe osoby w kolejce. Zaiste, można było ogłuchnąć,a poza tym ja noszę aparat w prawym uchu, który fatalnie znosi takie dźwięki.
W temacie wesela. O ile ślub czy obiad po ślubie to i owszem, skoro dzieci są rodziną to można je tam widzieć. Natomiast dziwi mnie, że ludzie ciągają za sobą dzieci 6-10 lat na nocną imprezę, a do klubu nocnego też je zabierają? Rozumiem problem bardzo małych dzieci, karmionych piersi. Starsze dzieci wg mnie mogą spokojnie zostać z kimś lub zostać odebrane o stosownej dla nich godzinie z imprezy jeśli wesele jest blisko zamieszkania. Jestem na nie dla dzieci na nocnej imprezie, gdzie jest alkohol i lubieżne żarty podpitego wujka. Poza tym w wielu stalach dzieci powyżej 3 czy 5 lat są liczone jako normalny gość. Jak pomnożymy to przez wiele razy to sorry... o ile za dzieci z najbliższej rodziny chętnie się zapłaci o tyle za dzieci dalekiej kuzynki czy koleżanki z pracy... noooo ... pozostawiłabym jednak wybór młodym i uszanowała ich wybór, jeśli nie chcą zapraszać naszych pociech.
Ja niedawno bylam na weselu, dzieci byly zaproszone i u nas dzieci mialy wspolny pokoj nad sala, gdzie wieczorem gromadnie urzedowaly ogladajac TV, pokladajac sie ze zmeczenia lub spiac 😀
Wydawaloby sie, ze wesele to taka uroczystosc rodzinna i celebrujaca rodzine, ale jednak jak widac niekoniecznie 😂
Mi tam nie przeszkadza jak ktos dzieci nie lubi, a tym bardziej jak nie chce miec. Ale wyrazanie sie z pogarda o drugim czlowieku jest niefajne.
Ja, w przeciwieństwie do gunia92, jestem dzieciowa 😉 ale mam takie samo zdanie co do wesel. Nocne imprezy z alkoholem i tańcami nie są dla dzieci. Na swoje wesele oczywiście zapraszam z dziećmi, bo jakby nie było- to też rodzina. Natomiast jak patrzę na listę gości, jest to już raczej młodzież, w wieku powyżej 10 lat. Kilka koleżanek zostało w tym roku mamami, ale zapowiedziały, że swoje pociechy zostawią w domu, bo chcą się oderwać od pieluch 🙂
Swoich małych dzieci też planuję nie zabierać na wesela, ale jak będzie faktycznie, to się przekonam, jak urodzę 😉
safiePowyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin 20 września 2016 20:15
Na wesela chodzę rzadko, ale mrożącym krew w żyłach obrazkiem był 8latek bawiący się samochodzikiem na środku parkietu 😲 Rodzice po zwróceniu uwagi przez rodziców Młodych stwierdzili, że to bawiący się ludzie powinni na ich synusia uważać
Naboo, jak jest oddzielne miejsce dla dzieci z opieką to super. Ja jednak najczęściej widzę, że nie ma. Za to po wsiach nadal alko się leje strumieniami, jest kult jajka przekładanego przez nogawkę i inne zabawy, na które nie chciałabym żeby moje dziecko patrzyło. Sama w tym czasie wychodziłam, bo dla mnie to żenujące. I zwykle znajomi na wesela nie chodzą z dziećmi, albo umawiają kogoś (dziadków) do odbioru dzieci np. o 21. I super.
Hitem z rodzinnych wesel było to jak się taka młodzież w przedziale 10-14 lat popiła, bo nikt z dorosłych nie dopilnował "bawiących się dzieci". 2 młodzieńców wylądowało na SOR, a rodzice mieli ostre nieprzyjemności. Wesela są różne, różni goście i nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego. Ja mam do dziś w pamięci obrazek jakiegoś faceta biegającego blisko 30 lat temu z gołym tyłkiem po sali, bo mu szwagry część ubrań dla uciechy schowały (nie wiem w jakich okolicznościach je zdejmował).