dlatego właśnie piszę o bezwzględności rodziców. o ile rozumiem, że w przypadku awaryjnym (np. na spacerze w lesie) można wysadzić dziecko w krzakach, o tyle w mieście kompletnie nie rozumiem taki sytuacji. a już w miejscach typu kawiarnia czy restauracja... ludziom się chyba mózg luzuje. nie jestem też w stanie policzyć ile razy dziennie zwracam uwagę rodzicom dzieci, które wpadają do sklepu i robią co chcą z towarem, za który rodzice nie zamierzają płacić.
jeszcze jedna sytuacja mi sie przypominała - musiałam kiedyś zwrócić uwagę pewnemu bardzo eleganckiemu panu, któremu się wydawało, że jestem opiekunką do dzieci, bo zostawił kilkulatkę u mnie w sklepie-"to Ty sobie tutaj stój grzecznie, a tatuś pójdzie do Zary". 😲
majek, ale musisz przyznać, że socjalizacja dziecka znajdującego się w stanie głębokiej histerii i tarzającego się po posadzce [sic!] nie jest niczym rozsądnym. dlaczego ja mam mieć mniejsze prawa niż osoba posiadająca dzieci? często pracuję po 12h dziennie i zapewniam, że większość rodziców kompletnie się nie liczy z otoczeniem. ani chybi jesteś w tej kwestii wyjątkiem. jeśli ktoś zabiera ze sobą dziecko, które jest w stanie samo się przemieszczać, a wie, że nie będzie w stanie mu poświęcić dostatecznej uwagi, to niech je zostawi na placu zabaw pod okiem zatrudnionych do tego pań.
byłam swojego czasu świadkiem przerażającej sytuacji w jednym z dużych centrów handlowych w Warszawie. do sieciówki odzieżowej przyszła mama z dzieckiem (płci dziecka nie pomnę, choć wydaje mi się, że była to dziewczynka). mama poszła wykłócać się z kasjerkami o jakiś drobiazg, zostawiwszy 3-4latka samopas. po krótkiej chwili rozległ się ryk - okazało się, że przedsiębiorczy mały człowiek poszedł się bawić na schodach ruchomych. wsadził palec w jakąś mikroskopijną dziurę i mu ów palec (jego kawałek w zasadzie) urwało. mózg w poprzek staje!
Myśmy zabierali dziecko wszędzie, od najmłodszego. Spotykaliśmy się też dużo towarzysko i widziało również alkohol (ło jezusicku co to nie dla ludzi czy jak), słyszało co mówimy, obserwowało - towarzyszyło nam w życiu jak to małe dziecko. Teraz jest większy i raczej zajmuje się swoją zabawą i innymi dziećmi, nie obchodzi go za bardzo co my gadamy, jest samodzielny i otwarty - podobny do nas samych w sumie 🙂. Dzieci uczą się bardziej przez obserwację niż specjalne zabiegi edukacyjne, zwłaszcza w pierwszych bardzo ważnych latach życia, dlatego uważam że najlepsze dla dziecka jest uczestniczenie w naszym normalnym życiu - o ile cenimy sobie to życie i jesteśmy z niego zadowoleni 🙂
A miałam napisać, a co z mamuśkami wywalającymi tyłki swoich srających dzieci centralnie gdzieś prawie na chodniku, bo przecież to tylko słodkie dziecko, któro sra złotem. A jakby w tym miejscu zesrał się pies, to byłaby awantura na pół województwa.
Ja sobie obiecałam, że moje dziecko hipermarket zobaczy dopiero wtedy, gdy będzie rozumiało, że moje "nie" znaczy "nie".
oj zweryfikują Ci sie poglądy, zweryfikują - zobaczysz...
a propos wysadzania dziecka "na trawkę", może mnie zabijecie - ale ja pozwalam zrobić dziecku siku pod drzewem czy w krzaczory... ma mi sie zlać?? dwa razy sie zlało bo nie zdążyłam do domu, i musiałam targać dziecko w mokrych spodniach, butach, skarpetkach - płaczące bo sie zsikało, dziecko czasami nie wytrzyma dwóch-trzech minut - zwłaszcza małe - jak mówi SIKU to chce JUŻ (przynajmniej moje) staram sie wejsć do jakiejś knajpy/baru/stacji paliw i skorzystać z WC, ale czasami nie ma gdzie
Okazuje się, że jednak te dziewczyny, które nie chcą mieć dzieci, słusznie zakładają, że to oznacza zamknięcie w domu z pieluchami i ukrywaniem cyca. Wnioskuję to po tym, że oczekują tego od innych, w celu uniknięcia oglądania dzieci w sklepach, na ulicy, itp. bo się drą, bo jedzą, bo sikają.
Jestem chyba dobrze wychowaną osobą, z kulturalnej rodziny, a zdarzyło mi się, że moje dziecko zsikało się pod siebie w sklepie, bo niedawno odpieluchowany dwulatek zapomniał, że mu się chce. Wcale, a wcale nie czułam się dobrze, byłam zażenowana i nie epatowałam miną: patrzcie jak super moje dziecko sika w majty! Zdarzyło mi się wysadzić dziecko w mieście, bo u malucha odpieluchowanego jest kilka sekund od: mamo chcę siku do samej czynności. Zdarzyła mi się również histeria w sklepie, na szczęście spotkałam się z ciepłym przyjęciem wśród kolejkowiczów 😡 Dlaczego zakładacie, że wszyscy rodzice robią takie rzeczy z czystego wyrachowania?
A moim jedynym grzechem jest to, że nie zamknęłam się z dziećmi w domu, żeby innym nie przeszkadzać w delektowaniu się tym naszym nader estetycznym światem, tylko żyję normalnie i moje dzieci zabieram w wiele miejsc. 😀iabeł:
edit. pisałam o tym samym co dodofon w tym samym czasie 🙂
Dzieci są chyba teraz inne niż dawniej, albo mi się optyka zmieniła. Mam wrażenie,że delikatna psychika dziecka jest od małego dosłownie bombardowana agresywnymi kolorami, hałasem, migającym obrazem /TV, komputer/ . Dorosłego to męczy a w dziecinnej głowie robi kompletny bałagan. Nie akceptuję zabierania dzieciaka do centrum handlowego i zostawiania go w tym akwarium z piłkami /swoją drogą te piłki to wylęgarnia chorób/ . Takie centrum handlowe to z punktu widzenia dziecka jeden wielki hałas i zgiełk. Rozdrażnia, męczy. A potem się elegancko mówi,że dzieciak ma kłopoty z koncentracją z nieznanej przyczyny.
Specem nie jestem, ale wytłumaczenie dziecku "Nie SIKAJ TU bo jesteśmy w mieście" jest szczególnie trudne gdy właśnie przechodzi się etap koniec z pieluchami czas na nocnik, niestety to są sekundy 😉
Specem nie jestem, ale wytłumaczenie dziecku "Nie SIKAJ TU bo jesteśmy w mieście" jest szczególnie trudne gdy właśnie przechodzi się etap koniec z pieluchami czas na nocnik, niestety to są sekundy 😉
To są sytuacje awaryjne. I dorosłemu się może zdarzyć jak ma pęcherz słaby. Naganne jest kiedy lanie gdzie popadnie staje się normą.
Ja też swoje dziecko targam wszędzie ze sobą i targać będę. Nie mam nic przeciwko sikaniu w krzaki czy pod drzewem, absolutnie mnie to nie rusza, gorzej jakby sie zdarzyła taka sytuacja jak dziewczyny opisują, dziecko robiace kupę do nocnika w centrum handlowym, przeciez moze zrobić to w toalecie, moim zdaniem to z tego biednego dziecka robi sie durnia. I za to odpowiada rodzic, nie dziecko.
Naboo, no nie chodzi o to, że matki z dziećmi mają się zamknąć w domu bo mi burzą estetykę. uważam, ze prowadzanie dziecka (w większości przypadków) do centrum handlowego nie jest dla niego dobre. nadmiar bodźców po jakimś czasie (szybciej zapewne niż u dorosłego) zaczyna wywoływać rozdrażnienie. pretensje mam do rodziców, którzy widząc, że zbliża sie wybuch histerii nie sa w stanie oderwać się od zakupów, żeby chociaż na chwilę ograniczyć maluchowi ilość bodźców i dać mu szansę, żeby się uspokoił. zgubienie się w centrum handlowym to niezła trauma. w przypadkach, które miałyśmy na myśli (tak mi się zdaje) nie chodzi o sytuację racjonalnego dawkowania bodźców mających dziecku przedstawiać świat, a o coś kompletnie odmiennego. to, co obserwuję na codzień to wcale nie jest mały odsetek. a, jeszcze mnie koszmarnie irytują starsze panie, które uwielbiają obierać kurs na dziecko, które właśnie wygasa w histerii i zaczynają je "niuniać", aż się znów rozbeczy.
Taniu - wiadomo że awaryjne, ale jak człowiek patrzący na to z boku może to ocenić. Podejdzie i powie "Przepraszam Pana, dziecko sika bo już nie wytrzyma?" Wiadomo że inna sytuacja gdy kibel za rogiem a inna gdy w mieście a w Polsce to norma nie ma często toalet publicznych. Chociaż dziecka sama nie chcę mieć(na chwilę obecną) ale serio staram się akurat takie sprawy fizjologiczne zrozumieć co innego gdyby dziecko panowało nad tym a poszło ściągnęło majtki i zesrało się na chodniku bo ma taki kaprys.
Dodo - e tam nasz całe lato też sikał na łonie natury, tyle że gdzieś pod krzaczek, na uboczu 😉
Tania - ale jeśli my sami nie lubimy centrów handlowych, chodzimy tam jak musimy i szybko załatwiamy, nie lubimy bombardowania hałasem, komercyjnej "muzy" itd itp to i nasze dziecko zbytnio tego nie doświadczy. Czasami go zabieramy i atrakcją jest konik na pieniążki albo ruchome schody 😀 - i też fajnie, byle nie za dużo.
Ja tez biore dziewczyny do centrum handlowego..noo Julia byla ze 2 razy na razie- bo mieszkamy na zad..piu i uwazam, ze zeby nie szczekac na obcych raz po raz laski musza zobaczyc swiat.
Sikanie na trawe-ok, sikanie do donic-nie 😉. Aczkolwiek przebiegniecie galerii handlowej w poszukiwaniu kibelka faktycznie grozi awaria, ale ja mam zawsze ze soba zapasowe ciuchy po prostu. Ale nie zdecydowalabym sie na wysadzenie dzieciaka do doniczki i jestem zaszokowana, ze cos takiego widzialyscie...
[quote author=Tania link=topic=35211.msg740894#msg740894 date=1287473534] rodzice mogą nauczyć dzieci tyle ile umieją sami.
[/quote]
już sama świadomość rodzica, że nie wszystko umie idealnie dużo daje. Ale rozumiem, ze chodziło o buractwo, które nie dość, że samo nie umie, to żyje w świętym przeświadczeniu, że umie wspaniale - albo wcale sobie takimi pytaniami głowy nie zawraca.
I zastanawiałam się nad tymi marketami, wysadzaniem, itp. Jeszcze tego nie przerabiałam (dziecko ma 4 miesiące), ale wydaje mi się że będę zabierała - żeby doświadczało świata - ale tak jak piszecie, w sposób ograniczony, żeby nie zwariowało od bodźców. I jeżeli dziecko mi się rozpłacze to szczerze mówiąc głęboko mam, że to może komuś przeszkadzać, natomiast bardzo ważne jest, ze to przeszkadza dziecku i mnie, więc na pewno będę się starała je uspokoić. Jak mi się nie uda, to wyjdę. Ale nie z motywacji, że to komuś przeszkadza. Tak samo z nocnikiem w centrum - nie wyobrażam sobie uczenia dziecka, że w ten sposób można się zachowywać - więc pobiegłabym do klopa. Natomiast to, że komuś to przeszkadza niestety nie robi na mnie wrażenia. Jak karmię dziecko to się nie wystawiam na widok nie dlatego, żeby kogoś nie urazić, ale dlatego, że mnie takie obnoszenie się przeszkadza.
nie kazda kobieta w ogole czuje potzrebe posiadania dziecka. i tak jak niektorym kobietom wydaje sie zedziecko to najwiekszy skarb, takk takim kobietom jak ja wydaje sie ze to "kula u nogi.Małżeństwa, w których nie planuje się dzieci nie są w naszym kraju dobrze widziane. Uważa się takich ludzi za egoistów, niezdolnych do miłości i całkowitego poświęcenia dla drugiego człowieka. Łatwiej jest wielu z nas wybaczyć ojcu, który porzucił swoją rodzinę, ale przynajmniej ją założył, niż kobiecie, która w ogóle nie planuje posiadania potomka. Jeśli mówi, że nie jest gotowa – pół biedy, gdyż wtedy jest jeszcze szansa, iż kiedyś to się zmieni. Jednak jeśli jest przekonana, że nie zmieni swojej decyzji i nigdy nie ma zamiaru zachodzić w ciążę, wtedy trudno jej będzie zdobyć akceptację wśród rodziny, znajomych, przyjaciół. no bo kobiecość nie polega na próżnym suczym wyrachowaniu...skoro kobieta odrzuca swoja kobiecość, to co ma zabronić innym odrzucić taka "kobietę"?... na czym ma być budowana akceptacja dla takiej postawy?...że niby taka "zapasowa" Curie-Skłodowska?- cóż, jak Żabeczka dostanie "nobla",to to odszczekam 😁
Naboo, nie chodzi o to, ze kobiety ma nie wychodzic nigdzie z dzieckiem. chodzi o to, ze jesli dziecko zachowuje sie tak, ze uprzykrza zycie innym to wypada mu zwrocic uwage nie? sama napisalas, ze bylas zazenowana niekontrolowanym sikiem. a to akurat bylabym sklonna zrozumiec. nie rozumiem ludzi niereagujacych na koszmarne zachowania ich dzieci, badz sami ich tych zachowan uczacych. naprawde nie mozna nauczyc dziecka,ze miejscem do sikania/robienia kupy jest toaleta? nie mowie o naglych przypadkach, bo to kazdemu sie pewnie zdarza zeby sobie siknac w krzakach jak nie ma innego wyjscia. ale wystawianie dziecku golej dupy na srodku trawnika, kiedy calkiem niedaleko jest toaleta to jest nie dosc ze chamstwo zwykle, to odzieranie dziecka z jakejkolwiek godnosci. tak samo calkiem gole dzieci nad woda. ja juz nie mowie o roznych pedofilach itd, ale sadze, ze pozniej takie dzieci moga miec pretensje dor odzicow. moja znajoma malego nad woda puszczala w takich specjalnych pieluchach do plywania. dzieki czemu dziecko nie lalo i nie sralo do wody na brzegu, taplalo sie szczesliwe, i nie przyciagalo wzroku. mozna.
Dodo - e tam nasz całe lato też sikał na łonie natury, tyle że gdzieś pod krzaczek, na uboczu 😉
Tania - ale jeśli my sami nie lubimy centrów handlowych, chodzimy tam jak musimy i szybko załatwiamy, nie lubimy bombardowania hałasem, komercyjnej "muzy" itd itp to i nasze dziecko zbytnio tego nie doświadczy. Czasami go zabieramy i atrakcją jest konik na pieniążki albo ruchome schody 😀 - i też fajnie, byle nie za dużo.
Ty masz idealnego Kazia i jemu nic nie zaszkodzi. Ale znam młode mamy, które w każdy weekend latają po galeriach godzinami a dzieciak tam w tych piłkach nabywa owsików w najlepszym razie. Potem beczy, bo zmęczony, głodny, zsikany w pampersa a mamy drą się na niego za własną głupotę. Jestem starej daty-ja czytałam synkowi bajki a nie puszczałam telewizora ,żeby Marek Kondrat czytał o kredytach bankowych. I mam syna z wyobraźnią nieskończoną.
Kilka miesięcy temu będąc na mieście z moim siostrzeńcem przezyłam koszmar szukania kibla kiedy młody powiedział że chcę siku już i teraz 😉 To nie jest proste. I wyladowalismy pod krzakiem. Ale co miałam zrobić? Pozwolić się zsiakać dzieciakowi? To nie jego wina że zachciało mu się w nieodpowiednim miejscu. Wiadomo że gorzej by było jakby zachciało mu sie grubszej sprawy - wtedy przynam że nie wiem co bym z nim zrobiła, bo załatwienie czegoś takiego na trawinku raczej mi się nie usmiecha.
I pewnie ze swoim dzieckiem będę miała podobnie. Niby rozumiem że dziecko to dziecko i jak chce to musi ale jednak jest to dla mnie dość krępujące. Tak samo histerie w sklepach - pewnie byłoby mi głupio gdy by mi sie dziaciak rzucił na podlogę i wrzeszczał 😉 Ale takie zachowania nie świadczą od razu o tym że rodzice są beznadziejni. Niestety zdarza się nawet w najlepszej rodzinie 😉
z moich obserwacji wynika, że w miejscach typu centrum handlowe tego typu praktyka się nie sprawdza. zawsze znajdzie się ktoś, kto podejdzie i będzie niuniał histeryzanta. przodują w tym w/w starsze panie. i jeszcze matka opieprz od nich dostanie, że jak może to biedne dziecko tak zostawiać. 🤣
wziąć delikwenta za fraki (spokojnie i metodycznie, bez wściekłości) wyjść, siąść na uboczu z dzieckiem na kolanach, poczekać aż się uspokoi, wytłumaczyć, wrócić trudne 😎
Takie płakanie nie bierze się znikąd. Zwykle przyczyna jest prosta. Zmęczenie,stres, głód, pragnienie, ból bo się walnął w głowe. Wystarczy zapobiegać. I nie uczyć,że udawane wycie służy uzyskaniu korzyści. Bo takie udawane też jest-dzieciak dostaje spazmów czerwony jak burak , spocony, zapluty - no atak histerii jak nic. A potem dostaje z półki jajko niespodziankę i mu mija w sekundę. Ja poznaję takie udawanie-oczka są wtedy takie bystre i sprytne. Mowa ciała łatwa do odczytu. Tyle w końskich wątkach tłumaczeń przyczyn zachowania konia. Z dziećmi jest tak samo.
Presja - patrz powyżej 😀 Tym niemniej świetna jest ta reklama 😀
Hanoverka jak byś zostawiła i czekała, to możesz sobie długo czekać i w dodatku nabawić się nadciśnienia i nerwicy 😉 . Małe dziecko, zwłaszcza w stanie histerii nie jest w stanie się samo ogarnąć, jego mózg nie kontroluje jeszcze dobrze emocji. Dlatego ty go musisz wyregulować, bo jesteś przecież mądrzejsza i spokojniejsza (? 😉 ) od dwuletniego bachorka 😎
Taniu, są niestety inne czasy... tak jak pisałaś bombardowanie informacjami wizualnymi jest niesamowite - i okropne - zarówno dla dziecka jak i dla dorosłych, wszechobecna muzyka, hałas, tv, komputery i inne niestety nie pomagają w wychowaniu dziecka...
trudno znaleźć złoty środek... nie popieram zabierania dzieci do marketów - ale to robię - bo po prostu są dni gdzie MUSZĘ zrobić zakupy a nie mam z kim dziecka zostawić... poza tym kupowanie dziecku rzeczy (buty, ubrania) też odbywa sie z dzieckiem... jednak jako, że marketów nie znoszę sama - nie idę tam "pochodzić" przez 3h, ale idę zrealizować swój cel = kupić bułki i ser ;-) na zakupy ciuchowe idę sama...
co do "placyków" zabaw... w takich centrach, są to oczywiście miejsca rozprzestrzeniającej sie "gangreny", ale naprawdę trudno zapewnić dziecku dużo ruchu zimą, jak o 16 jest ciemno, zwłaszcza jak dziecko jest bardzo dynamiczne czytanie bajek, tańczenie, malarstwo i rysowanie w domu czasami nie wystarcza...