Forum towarzyskie »

Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

Też takich w sklepie widywałam. Rodzice zajeżdżają drogim samochodem, w markowych ciuchach, w drogich, eleganckich butach. A dziecko? Wyciurane ciuchy, buty ledwo trzymające się kupy, często za duże. I co kupują? Najtańsze, najbardziej shitowe adidaski, oczywiście marudząc że drogo(buty w granicach 40-50zł). I tylko żal, jak dziecko stawia nogi jak kaczka, ale na sugestię kapci profilaktycznych machają ręką "aaa, wyrośnie".
Tak, 12 latek wyrośnie z krzywych jak patyki nóg sam sobie...
Czarownica, a jak zęby dzieciom się cudownie leczą! Mnie skręcalo, jak patrzyłam w pełną dziur dziecięcą buzię. Na pytanie o dentystę "e tam, mleczaków się nie leczy". To się zdarza do dziś! Wiek mojej córki za to "wyrasta" z krzywych zębów. Co drugi wystąp. Masakra...
No, to też.
A, jeszcze padał często boski argument "to chłopiec, nie musi mieć prostych nóg" 😀

Pokemon Twoja też widzę wpada w histerię i zaczyna się drzeć, że ciągniesz zanim przyłożysz szczotkę do głowy? 😀
Na pytanie o dentystę "e tam, mleczaków się nie leczy". To się zdarza do dziś!

Teraz to mnie już straszysz. Przecież chory mleczak też ma prawo boleć, powodować przykry oddech. Zresztą, już widzę jak pierwsze stałe od nich idą w pi..ękny świat. Myślałby kto że XXl wiek :<
Luna, ja to wiem. Należę do zboków, mojemu synowi zepsuł się ząb, kiedy miał 2 latka. Tzn. ja zauważyłam dziurkę. Leczylismy ten ząb. Moje dzieci nigdy nie chodziły z próchnicą ale mimo tego, że mieszkam pod Warszawą, nadal wielu ludzi na moje "ale nie wolno tak chodzić, to dziecko boli i jest bardzo szkodliwe, bakterie próchnicy przecież powodują problemy z układem pokarmowym, a nawet z sercem" były kreslone kółka na czole... Serio Luna. Też uważam, że to przerażające

Próbowałaś kiedyś czesać pięciolatkę, która przy tym wygląda jak egzorcyzmowany facet krzycząc, że to jest najgorszy dzień jej życia i chce mieć inną matkę, bo to jest ból rozrywający ją tak, że aż śledziona jej wypadnie?


Ja ostatnio miałam w sklepie niezłą scenę, bo dziewczynka na oko 12-letnia zrobiła WIELKĄ awanturę, że uwierają ją.. gumki od czapsów pod butami  😲 Wydaje mi się, że tutaj jednak ktoś gdzieś popełnił spory błąd.
Smarcik dla dziecka zły kolor kubka potrafi być tragedią życia... 😵 Ja ostatnio miałam histerię o to, że na pudełku soczku jest Bella, a nie Arielka. Bo ona chce soczek z Arielką. I ni jak nie dało się jej uspokoić. No nie.
Kurcze, ale jednak patrząc po mojej dużo młodszej siostrze i po dzieciach znajomych, to jednak zdecydowana większość zachowuje się.. normalnie. Jeśli jest im źle to płaczą, ale to nie są afery co minutę o pierdoły. Często spotykam w sklepie dzieci, które mówią "oczywiście mamusiu, pasuje mi ten kask/kamizelka/cokolwiek", "chciałabym spróbować inny" oraz "dziękuję pani za pomoc". Skoro to jest ewidentnie kwestia dobrego wychowania, to takie awantury chyba są kwestią złego, prawda?  👀 Bo rodzice niestety często tłumaczą, że "dziecko takie jest"  😵
Powiem Ci tak. Moja córa mówi ładnie proszę, przepraszam, dziękuję. Odnosi po sobie talerze do zlewu, sprząta swoje rzeczy, mówi wszystkim hello i ogólnie pod tym względem jest spoko.
Ale od kilku miesięcy wszystko- naprawdę wszystko- potrafi być powodem do płaczu. Jak wyżej wspomniane przykłady. Poza domem- spoko, jakoś to ogarniamy, ale w domu? Tragedia. I ja z nią siedzę, rozmawiam i pytam "kochanie, czemu płaczesz?" "BO TAK!!!" względnie "nie wieeeeeeem". I ja wychodzę z siebie, żeby zrozumieć, czemu zamiast powiedzieć "mamo, poproszę picie" jest "maaaamaaaaaaaaa, piiiiiiiiiićććć" okraszone rzewnymi łzami. Jak jej powiem, żeby powiedziała normalnie, bo jej nie rozumiem- powie, ale najpierw musi zajęczeć.
Więc... odkąd moja taka jest- przestaję się dziwić niektórym zachowaniom. Oczywiście tłumaczenie wszystkiego tym, że "to dziecko" jest dla mnie bez sensu, bo nie wszystko "to dziecko". Na wiele rzeczy wpływ mamy- ale na niektóre niestety jednak nie.

Mnie bardzo, ale to bardzo wkurza, jak rodzice olewają dzieci i w ogóle nie zwracają na nie uwagi. Chodzę tutaj z młodą na taką grupę dla mam z dziećmi i mam pełen przekrój tego, jak to wygląda. Czyjeś dziecko lata i wyrywa innym zabawki(notorycznie, na KAŻDYM spotkaniu)? Mama nie reaguje. Jakieś dziecko bije inne? Zero reakcji. Szpera komuś w torebce(!!!)? Matka popatrzy, zaśmieje się i... nic nie robi 😲 A ja jak ta głupia biegam za swoją i ogarniam.
Mnie bardzo, ale to bardzo wkurza, jak rodzice olewają dzieci i w ogóle nie zwracają na nie uwagi. Chodzę tutaj z młodą na taką grupę dla mam z dziećmi i mam pełen przekrój tego, jak to wygląda. Czyjeś dziecko lata i wyrywa innym zabawki(notorycznie, na KAŻDYM spotkaniu)? Mama nie reaguje. Jakieś dziecko bije inne? Zero reakcji. Szpera komuś w torebce(!!!)? Matka popatrzy, zaśmieje się i... nic nie robi 😲 A ja jak ta głupia biegam za swoją i ogarniam.


Mnie właśnie też! 😉

A co do biadolenia... Gavi, wyobraź sobie, że powstaje wątek "wkurzają mnie młode kobiety, które nie chcą mieć dzieci" 😉 No też byłaby jazda. Natomiast wiele Waszego wkurzania wynika naprawdę z tego, że macierzyństwo należy do tych niewielu rzeczy w życiu, których NIE DA się przerobić w teorii. Żeby zrozumieć, trzeba doznać 😉 Albo pogodzić się z tym, że się nie rozumie. I już.

Nieważne, czy chce mieć dzieci czy nie, czy mogę czy nie, ale zrozumienia dla niektórych rzeczy mieć nie będę, bo nikt mi nie wmówi, że brak zainteresowania tym, co robi dziecko czy niereagowanie, gdy dzieją się jakieś nieprawidłowości jest normalne, bo tak wygląda rodzicielstwo.
Pewnie przy którymś tam z kolei dziecku już się na wszystko tak nie dmucha i nie chucha, bo człowiek nabiera rozsądku i szerszej perspektywy, no ale między nabraniem jakiegoś dystansu do wychowywania dziecka, a jego olewaniem albo próbowaniem być koleżanką córki, zamiast jej matką....dla mnie jest kolosalna różnica.
Czasem takie awantury to kwestia złego humoru, samopoczucia. Skoro zgodnie ustaliliśmy, że dziecko to po prostu młody człowiek - to tak samo jak ten starszy może mieć zły dzień i wkurzać się o byle co. I szczerze - wolę już rodziców którzy kosztem stresu otoczenia przymkną oko, niż takich którzy jeszcze ten stres podniosą, np naigrywając się. A i takie rzeczy się czasem widzi.
smarcik, nie 🙁 Często to nie jest kwestia wychowania. Wychowania trochę. Układu nerwowego dziecka + bodźce danego dnia - bardziej. Jasne, że każde dziecko bardziej ogarniętych rodziców będzie bardziej ogarnięte, niż ono samo pod wpływem "nieogarów".
Ale bardzo podobnie wychowywane rodzeństwo, przy tych samych wzorcach potrafi się Bardzo od siebie różnić. I to samo dziecko może się bardzo różnić od siebie samego, gdy np. niewyspane.
Jeśli matka jest wśród ludzi i widzi, że dzieciak przeszkadza innym, to niech łaskawie REAGUJE. Kiedy widzę, że matka reaguje, próbuje, mimo że to nic nie daje, jestem w stanie sobie wytłumaczyć "ok..taki dzieciak" i jakoś olać ewidentnego przeszkadzacza. Ale kiedy bździągwa siedzi i ma to w nosie, że dziecko mi ewidentnie przeszkadza, to nóż mi się w kieszeni otwiera i na matkę i na dziecko.  🤔

edit- poczytałam kilka postów ostatnich po łebkach i teraz widzę, że moja wypowiedź się do niczego nie odnosi o czym teraz gadacie.  😀 sorki
I do tego jeszcze trzeba dodać fakt, że maluchy dopiero uczą się kontrolować swoje emocje, a nawet rozumieć, co właściwie w danym momencie przeżywają. "Przeładować system" jest łatwo, zwłaszcza przy silnych emocjach typu złość.
Mnie takie dzieci dostające napadów ryku i krzyku okropnie irytują, ale zawsze staram się sobie tłumaczyć, że ja jestem dorosła i nawet jak coś mnie tak wkurzy, że mam ochotę krzyczeć i kopać, to tego nie robię, bo mam nad sobą kontrolę... a dziecko jeszcze nie. Trochę pomaga. 😉
halo myślałam, że to o czym piszesz odnosi się raczej do dzieci w wieku 2-3 lat, a nie 10-12. Średnio sobie wyobrażam żeby szóstoklasista zrobił wielką awanturę bo dostał 4 a nie 5 w szkole, czy z innego powodu tego typu.
smarcik, mam 14 letnią córkę. Bosz... jaki świat w tym wieku jest NIESPRAWIEDLIWY! Jak łzy się leją, jak grochy z byle powodu! Jak łatwo dotknąć, urazić, spowodować FOCHA okupowanego łzami. No nie wyobrażam sobie awantury w sklepie o ciasną gumkę, ale... rok temu zakup dżinsów skończył się autentycznym szlochaniem w przebieralni. Przemiła pani ekspedientka ze zrozumieniem na mnie popatrzyła, ugłaskała moje dziecko, przyniosła kolejną parę dżinsów i sprawa została ugładzona. Ale do dziś pamiętam szloch mojej córki i swoją bezradność. Nie dalej, jak tydzień temu rozpłakała się w sklepie, bo okazało się, że WYMARZONY model butów, na które zbierała pieniądze jest produkowany wyłącznie do rozmiaru 40. A ona nosi 41... Dodam, że moje dziecko ma tego pecha, że nigdy nie wyglądało na swój wiek. Jest bardzo wysoka, w związku z czym ludzie zawsze traktowali ją jak starszą, niż była i zawsze oczekiwali większej dojrzałości. Nie przypominam sobie, żeby ktoś zwrócił mi uwagę na zachowanie dziecka, kiedyś tylko pan w empiku pokiwał głową z politowaniem nad moim synem i rzucił "ADHD, co?". Nie... po prostu chłopiec z napędem atomowym 😉
smarcik-Jak ktoś ma rozwijające się zaburzenia osobowości i nikt z nim nad tym nie pracuje, to może się tak głupio zachowywać. I jeszcze głupiej.
Czyli jednak podejście rodziców ma tu duże znaczenie  👀

tunrida odnośnie tych zaburzeń osobowości itp.. czy ja mogę skrobnąć do Ciebie pw?  :kwiatek:
jasne, jeśli będę umiała, to postaram się pomóc
Nie no dzieci przecież wyrastają z takich bezpodstawnych awantur, dla mnie 8-mio czy 12-latek robiący coś takiego to już przeginka i jakieś błędy wychowawcze tudzież osobnicze dysfunkcje. Przecież to się już rozum ma na właściwym miejscu (mniej więcej). To raczej wiek na pyskowanie, dyskutowanie i testowanie granic 😉

Jujkasek no ale to są poważne powody! 😉
Wiesz co gwash... ja ją rozumiem. Naprawdę. Ona strasznie chciała akurat TE buty. I tak ją to strasznie rozżaliło... Też pewnie bym była mega zawiedziona. Może bym nie płakała, ale... cholera wie 😉 Dlatego rozumiem. I wpajam, że możemy odpowiadać za to, co da się kontrolować - czyli za zachowanie. Ale za uczucia? Nie. Ale wiesz... przez kogoś z boku, nie mającego na dodatek do czynienia z nastolatkami, łzy z powodu, że dżinsy nie leżą... 15 para z rzędu... mogą być odczytane jak zachowanie rozwydrzonej panienki 😉
Ja pamiętam siebie, jak byłam nastolatką i za nic nie chciałbym do tego wrócić. Większych buntów nie miałam, nie jarałam papierosów po szkole, ale miałam jakieś takie wewnętrzne niezgodności, czasem wiedziałam, że nie mam racji a i tak spierałam się tylko po to, żeby po prostu mieć inne zdanie. Tak jakby sfera emocjonalna mi dojrzała za szybko w porównaniu do sfery intelektualnej 😀
Zresztą mam wrażenie, że małe dzieci to takie trochę kobiety z PMS - płaczą, choć nie wiedzą dlaczego, chcą czegoś, ale nie wiedzą czego, jęczą, chociaż wiedzą, że to bez sensu  😉
Jujkasek - to bardzo wrażliwy okres, a co se inni pomyślą - mi to w ogóle nie przeszkadza :P
Ej, no bez przesady, jakby mi 15 para z rzędu dzinsów nie leżała, to też bym się poryczała. Może nawet przed nr 10 😀 Zdecydowanie normalne jak na babę zachowanie 😉
Ja doskonale rozumiem córkę Jujkasek w kwestii butów. Sama mam 176 cm wzrostu i rozmiar buta 42 w porywach do 43. I weź tu babo znajdź buty:

1. na małym szerokim obcasie (nie szpilki, nie lubię, nie umiem w tym chodzić);
2. czarne;
3. z szerokim noskiem (nie kwadratowym, nie czub, bo dyskopatia i stopa mi drętwieje);
4. w rozmiarze 42;
5. z miękką wyściółką.

NIEWYKONALNE. Chociaż nie, przepraszam, w Clarks udało mi się dostać. Nie ideał, ale ok. Tak więc rozumiem. [sub]To chyba znaczy, że jednak rozumiem chociaż młodzież.  😉[/sub]
Lanka, Ecco ma takie rozmiary i kształty 🙂 Sęk w tym, że moje Dziecko kocha tylko sportowe buty. To miały być nike...

Ja tez ją rozumiem, choć sama miałam nieco inny problem. Z ciuchami - żeby się w ogóle w jakieś wbić. Z butami - wiadomo. Z bielizną... W moim rozmiarze (miska G/H) to był kiedyś czarny, biały, co najwyżej róż z babcinych gaci. Stąd dziś cała moja bielizna to soczyste, oczojebne kolory. No, jeden czarny i jeden biały 😉 Także ja się cieszę, że moje dziecko ma TAKI wybór. A niedługo, jak rozstrzal w jej ciele będzie mniejszy (na razie składa się głównie z nóg), to już w ogóle będzie miała multum możliwości 🙂 A że łzy się leją...  Też mam oczy w mokrym miejscu 🙂
Ja się  poryczałam w przymierzalni  jak będąc  w 7 mies ciąży  usiłowałam kupić  sobie  dwuczęściowy  kostium  kąpielowy, byłam  w 7 czy 8 z kolei sklepie  i wszystkie góry  były  dużo  za małe. Okropne  przeżycie .
anai, eeee, w ciazy to sie ryczy,bo.... bo tak! Czy kostium nie pasuje, czy rwklama psiej karmy leci- nie istotne 😁

W ogole powinni wydac taka broszurke- poradnik z serii 'jak lepiej rozumiec ciezarowki'. Tak, zeby kazdy zainteresowany mogl dowiedziec sie co sie z taka delikwentka dzieje, jakie mechanizmy za to odpowiadaja i czemu czasem zachowuje sie z czapy oraz dlaczegi warto taka czasem puscic w kolejce lub ustapic miejsca w komunikacji.
Etam.  Ja w takim razie powinnam ryczeć cały czas, bo coś takiego jak dwuczęściowy kostium na mnie (góra) nie istnieje. 😎
Na szczęście w ogóle nie mam potrzeby posiadania takowego, bo tzw. "plażing" dla mnie nie istnieje. Nie kumam takiej formy spędzania wolnego czasu i konieczności przyodziania się w taki strój.

Co do dzieci: Dla mnie każdy człowiek, duży czy mały, ma prawo do złości, frustracji i łez.
Tylko kwestia radzenia sobie z emocjami.
Dwulatkowi można wybaczyć histerię tu gdzie akurat jest. Nastolatek chyba powinien umieć chwilę poczekać i dać upust swojej frustracji dopiero na osobności, wypłakać się w poduszkę lub mamie w rękaw, niekoniecznie na środku sklepu.

szafirowa,  W debilnym "Dzień Dobry TVN" jest teraz taki cykl doświadczeń na facetach. Jak to jest być w ciąży,  rodzić, mieć długie włosy, paznokcie, malować się... Takie tam symulacje różnych rzeczy. Widziałaś?
Ciekawa była symulacja porodu. Jeden wymiękł po kilku minutach, inny zniósł większość drugiej fazy, ale autentycznie płacząc z bólu, a jeden dał radę długo, z bardzo silnymi skurczami, w sumie na luzie.
Wydaje mi się, że to jest trochę tak. Każdy z nas ogarnia, gdy jest w miarę normalnie. Ale gdy dopadnie desperacja, rozżalenie, ogromny dyskomfort - ból (migrena np.), bezradność, zawód, zagrożenie itd. to jest inna bajka. Tu są ogromne różnice. Niektórych w ogóle mało co rusza, to musi być "poważne". U innych powody do irytacji pojawiają się już przy niewielkich "oporach rzeczywistości". U dzieci dużo łatwiej, zazwyczaj. To jedna zmienna. Druga - to na ile się umie coś z tym robić. Podwyższyć sobie taki próg reaktywności, nauczyć kilku tricków mentalnych, w końcu - znaleźć sposoby wyrażenia swoich burzliwych odczuć akceptowane społecznie czy dostosować reakcje do otoczenia. I znowu - dzieci dopiero zaczynają się tego uczyć. No, starzy ludzie rzadko kiedy ryczą o byle co 🙂.

Mamy (społeczeństwo) jakieś swoje "normy", oparte na "normalności", na zachowaniach przeciętnych, nie skrajnych. Ktokolwiek wypada z takiego zakresu "normy" - jest odmieńcem. Niektórzy są odmieńcami w każdych okolicznościach przyrody, za nic sobie z tym nie radzą, nie zachowują się adekwatnie (wg wymogów danego otoczenia). Inni (w danym wieku, z konkretnego środowiska) radzą sobie, tylko akurat środowisko ma inną normę. Gdy ktoś nie ma dużo do czynienia z dziećmi "normę" będzie mieć inaczej ustawioną niż matka ośmiorga 🙂. Ale są też dzieci wcielone koszmary, dla wszystkich, włącznie z własnymi rodzicami. Konie są najróżniejsze, dzieci też 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się