Poszukuję mieszkania do wynajęcia w centrum Krakowa. Wedle ogłoszeń - jak to w kamienicach - w 90% mieszkan króluje ogrzewanie elektryczne bądź dwufunkcyjne piece Junkers. Na CO mogę liczyc właściwie wyłącznie w przypadku mieszkań położonych poza centrum miasta.
Naczytałam się - i nasłuchałam - na temat ogrzewania tego typu. Że można z torbami pójśc, że człowiek potrafi 1300zł miesięcznie w zimie zapłacic, chociaż tylko wodę na zmywanie grzał, a w mieszkaniu temperatura nie przekroczyla 19st.
Poradźcie mi proszę doświadczeni Re-voltowicze. Czy grzanie na prąd/gaz to rzeczywiście samo zło?
Piec na CO grzeje wode 20 minut(plus 200 metrowy dom,niekotre grzejniki zakrecone), komputer,ustawiony na tryb rozpalanie, 10 stopien,pompa sie włancza rozpalanie-kilka drewienek plus tektura do rozpalki i ciepla woda jest, podłaczenie do pradu bojlera i zagrzanie wody, trwa okolo 3 godzin zeby woda wyszla w miare(kaloryfery zakrecone wszystkie). Junkers, mieslismy zla wentylacja i prawie stracilam brata, tydzien lezal na odtruwaniu,a no junkers uwielbial sie gasnąc, było pyk i juz nie grzeje za jakies 2 minuty leciala lodowata wodaaa.
My mamy jeszcze stary piec Mora. Idzie jak burza. W chwili obecnej ogrzewamy jakies 120m2. Oczywiscie woda też. Jest to piec typu Junkers tylko większy. Wszystko fajnie bo tylko robisz cyk i zaraz kaloryferki cieplutkie aż miło, ale w zeszłym roku rachunki za gaz przychodziły po 1100 za miesiąc, w czasie ogrzewania. Jesli tylko na wodę to rachunki okolo 300 zł. Kombinujemy nad kotłownią i piecem na tzw. wszystko - wegiel, drzewo, flot, a nawet stare kapcie 😁 Z tym że to nie mała inwestycja bo musimy dostawic miejsce na kotłownie, kupic piec i zrobic całą instalacje. A tego bedzie troche wiecej bo tato by chcial ogrzewac tym 300m2. Wszystko pięknie, ładnie, ale przeraża mnie wizja wstawania w zimny poranek i biegania do pieca i rozpalania...
Kolorwiatru, teraz te nowe piece, to sama przyjemnosc rozpalania, nastawiasz maszynerie podrzucasz szczapki ,ogien i sie chajcuje, w sumie trzeba 4 razy w ciagu dnia zejsc do kotlowni,zeby woda była wrecz wrzaca na wieczor,a w domu az za cieplo momentami.
Ja mam gazowe dwuobiegowe. W sezonie płacę 500-800 zł za gaz -ale za trzy miesiące. Mam nowe kaloryfery/ maleńko wody w nich się mieści/ , nowe okna i ogólnie oszczędzam - ciepłe kapcie etc. Da się wytrzymać, ale w razie jakiejś zadymy z pogodą czy wojny z Rosją - zamarznę. Co do mieszkań w centrum Krakowa- bardzo watpię,że łatwo uzyskasz zgodę na zmianę systemy ogrzewania. I bieda z tymi mieszkaniami, bo wysokie, nieszczelne -jak to w kamienicach . Patrz przy wynajmowaniu na grzejniki-jak stare-wielkie -uciekaj.
U mnie jest ogrzewanie na węgiel, a konkretnie na eko-groszek, bo mamy piec zasypowy - czyli - "zasypuje" się go tym węglem i on sobie sam pobiera. 3/4 dni jeżeli są mrozy -30, a półtorej tygodnia przy takich temperaturach jak teraz. Co kilka dni wyrzuca się popiół, któego jest bardzo mało, bo ten piec jest żerny 😁 wszystko zeżre, nic nie zostawi. Tyle roboty... No! Jeszcze trzeba rozpalić raz na początku sezonu. Moi teściowie natomiast mają ogrzewanie na gaz i im wychodzi faktycznie po 500/600 zł na miesiąc, a mają maksymalnie 15 stopni w domu.
No,ale Hiacynta pieca na groszek nie da rady wstawić do wynajmowanego mieszkania w kamienicy. A MUSI być kamienica? Szukaj mieszkania np. w dzielnicy Grzegórzki - a nawet wręcz na osiedlu Oficerskim. Do centrum kwadrans pieszo , zaparkować auto łatwiej i domy nieco mniejsze i nowsze.
No ale dyskusja o ogrzewaniu ogólnym jest też ( i myślę słusznie, może się przydać). Poza tym udzieliłam prawidłowej odpowiedzi na pytanie o ogrzewanie na gaz 😁
No ale dyskusja o ogrzewaniu ogólnym jest też ( i myślę słusznie, może się przydać). Poza tym udzieliłam prawidłowej odpowiedzi na pytanie o ogrzewanie na gaz 😁