W stajni, do której jeżdżę są m.in. 4 huculaczki (wałaszki), które chodzą pod początkującymi, ale my na nich też nieco ambitniej jeździmy, głównie skoki (do metra spokojnie skaczą hehe)... Ostatnio jeździłam na jednym z nich, nazywa się Lazur (ma ksywkę "Lejzi", od słowa lazy, które jak zapewne wiadomo oznacza leniwy), ale w piątek jakby konia podmienili hehe ze skokami szło różnie, ale dzielnie staraliśmy sobie radzić (pozostałe 3 hucułki też) z przeszkodami, które instruktorka nam ustawiała, np. koperta na maksymalną wysokość, która w środku może nie jest taka bardzo wysoka (ok. 70-80 cm), ale niełatwa do skakania...

Natomiast czułam w tym koniu jakiś wewnętrzny "power", podczas jazdy żuł sobie ładnie wędzidło (nawet się lekko spienił od tego na pyszczku), starał się nieco podstawiać i ganaszować od łydki, a nie od wodzy hehe (a to zwykły rekreant)...., a na koniec jazdy spróbowałam zrobić na nim ustępowanie od łydki wzdłuż ściany i coś nawet wychodziło, szczególnie, że robił to chyba po raz 1 w swoim rekreacyjnym życiu...

Te koniki nigdy nie przestaną mnie zadziwiać 🙂