Forum towarzyskie »

Wampir energetyczny / wampiry energetyczne

najlepsze, że tego wszystkiego mozna się po prostu nauczyć


czego? wysysać energię z innych czy spoglądać zlym okiem i rzucać uroki?
Edycie raczej chodziło o przeciwność - czerpanie spokoju od natury i nie dawanie się wampirom 🙂 przynajmniej ja to tak odebrałam 🙂
Ciekawe z tą energią. I tak odwracając sprawę- stale przywoływany tu przez mnie Treser/pewnie ma czkawkę/ - emanuje ciepłem jak jakiś piec. Taką dobrą .... no energią właśnie. Kto go poznal,ten wie.
Niedawno na zawodach, koleżanka powiedziała do niego:
-Przepraszam,że się tak przytulam,ale poprostu nie sposób tego nie robić,jak się blisko siedzi. I się przytulała . Koty wszystkie do niego lecą na kolana,do kieszeni.Pies w nocy poluje na szparę w drzwiach i chociaż na moment,ale musi się położyć mu do łóżka.
Mój koń ,na jeździe, puszczony luzem-leci galopem i wsadza mu nos pod pachę. Sprawdzaliśmy wiele razy.Leci jak na skrzydłach.W stajni czy na wybiegu leci ,pcha się bez skrępowania.
I na koniec najgorsza myśl- Treser daje energie/ciepło -to może my/koń i ja i koleżanka / jesteśmy wampirami?
Jest jakiś neutralny odbiorca energii czy od razu wampir?  👀
Tania, mysle, ze jesli Treser nie czuje sie z tym zle to wampirami nie jestescie 🙂
Livia ma rację  😉

znam ludzi, którzy potrafią "pracować" na energiach, widzieć energię - czy raczej poziom energii u danej osoby, choćby słynną aurę, przecież wszelkiej maści bioenergoterapeuci na tym bazują

to spora działka wiedzy
Taratararam!

Ktoś tam pisał, ze powinnam z nią porozmawiać. I w końcu odebrałam od niej telefon. Skończyło się awanturą. Że jestem nienormalna, że ja widzę tylko siebie, że powinnam ją pocieszyć. I oczywiście próbowała wywołać poczucie winy.
I na koniec nazwała mnie głupią debilką. O.

😵
Moja wampirzyca teraz nęka zaprzyjaźnionych sąsiadów...

Dzisiaj po pracy przyszła do nich i poprosiła by sąsiad zawiózł ją do szpitala, wymyśliła sobie, że na pewno ma guza mózgu... sąsiad, ze wypił piwo - w końcu wieczór i po pracy - "zawiózł ją taksówką" czytaj. pojechał z nią... mówiłam już, że wejdzie im na głowę i żeby się nie dawali, no ale...
Kornelia, no to biedni mają przekichane... Może im też daj do poczytania ten temat i Twojego smsa?

Notarialna, szok  😲 Co za laska!

Ja moją ignoruję od wczoraj. Nie odpisuję na GG, właściwie przez nią mam je wyłączone. Miałam dość swoich problemów ostatnio.
ale ale czy my tu nie mylimy pojęć
takie zachowania o jakich pisze Kornelia i Notarialna to nie żaden wampiryzm energetyczny tylko zwyczajne zagrywki niestabilnych emocjonalnie osób, mające na celu zarządzanie ludźmi wkoło
tak mi się wydaje
Na pewno jest różnie.Tak jak pisze Edyta też. Na tym polega trudność z wampirami- nie poznaje się ich łatwo.
Ja identyfikuję je po bardzo subiektywnym uczuciu jakby wirtualnego kopniaka w brzuch. I tak mi jakby powietrza brak po kontakcie. I czuję się źle,smutno,choro. Trudno to opisać.
Tania, wiem o czym mówisz - to jakby spotkać dementora  😉
Różnie to może być, ale właśnie moja powodowała u mnie uczucie niezrozumiałego dla mnie zmęczenia... też ogarnęłąm się późno - ponad 2 lata trwało... sąsiedzi mają przekichane jesdnym słowem...

a mogę się założyć, że jej 2 wizyty w szpitalu odkąd zerwałam kontakt są niczym innym jak próbą wywołąnia u mnie poczucia winy... bo gdyby jej faktycznie coś było to by w tym szpitalu została, a nie po kroplówce było samopas wypuszczana do domu...
Co do "dawców energii". To jakoś tak jest, że gdy dajesz - szczodrze, sam z siebie, bo masz, bo chcesz, bo ci zbywa - to ta energia się uzupełnia, z nadmiarem nawet - i stajesz się szczęśliwszy i silniejszy.
A jeśli ktoś kradnie i wyłudza, ty się bronisz i przegrywasz - to czujesz się podle i wyssany.
Ogólnie tak jest z dawaniem i braniem. I z miłością.
halo 🙂, ja czuję się 100 razy bardziej dopowerowana np jak pojeżdżę na swoim rumaku, gdzie, jak już ktoś napisał, że z natury czerpiemy najwięcej... ja miałam kiedyś tak, że jak jeszcze trenowałam jako juniorka, to wracałam ze stajni piechotką i aż podskakiwałam ze szczęścia tyle miałam poweru 🙂. A dodam, że Trener specjalnej taryfy ulgowej raczej nie stosował, więc fizycznie to byłam dość  mocno zmęczona...

nazwijmy to jak chcemy, może to endorfiny (to na 100%) a może i dobra energia (też 🙂 ).

Dodam, że w moim przypadku "wykrywaczem kłamstw" był mój kot, który ze mną mieszkał, a obecnie mieszka u Rodziców (niestety mikro-mieszkanka kotom wychowanym w stajni nie służą 🙁 ). Ludzi, których teraz z perspektywy czasu uważam za "wykorzystujących" on nigdy nie lubił, wręcz przed nimi uciekał mimo, że starali się być mili dla niego. Od sąsiadki z kolan potrafił się wyrywać. Kochał za to jednego mojego kolegę, który twierdził, że nawet za bardzo kotów nie lubi... i co śmieszniejsze, mówił, że wszystkie koty znajomych się do niego kleją. Kot kochał moją koleżankę, która dość rzadko bywała u mnie w domu (więc nie widział jej za często).

U Rodziców natomiast sam z siebie, a wręcz dość nachalnie ciśnie na kolana do Mamy, a do Taty, który ma stresującą pracę i nie zawsze emanuje "dobrą energią" podejdzie, choć nie zawsze, mimo, że w zasadzie pierwszą rzeczą, jaką Tata robi po wejściu do domu to nakarmienie kota...
Ot.,. czarne koty, czarna magia i szklana kula 🙂
Heh, dojrzewam do mysli, ze spotykam i spotykalam na swojej drodze...

W nastolectwie byla taka, potem w czasie szumnej mlodosci, teraz w pracy...Ale nie wiem czy to tylko kwestia energii, po prostu konflikt w tymi osobami mnie wykanczaja, latami o nich mysle, gryze sie, nawet majac racje jestem tak zdolowana zarzutami bzdurnymi, ze tygodniami rozmyslam : ona mi to, a to ona przeciez..........................i tu godzinami rozpamietuje, nie wygarnelam tego bo uwazalam, ze nie warto, a sama uslyszalam rownie gowniane zarzuty...Heh, zawsze jest w okolicy ktos taki? Co robic, ciać??
Co do tych kotów to coś w tym musi być, bo do mnie też strasznie się koty (i inne zwierzęta zresztą też, nawet własny żółw za mną chodzi jak pies, a nie zajmuję się nim jakoś specjalnie <jakieś dwa miesiące w roku tylko>, więc przywiązanie to chyba nie jest; jak to komuś opowiadam to większość osób nie wierzy), a za kotami osobiście nie przepadam. Akurat jestem osobą, do której wszyscy przychodzą po pomoc i porady, a ja dużo pytań nie zadaję, tylko działam. Lubię w sobie to moje powołanie do pomagania, w zasadzie to czyni mnie wyjątkową w społeczeństwie, ale przez to też dużo wampirów się do mnie przykleja. Z większością sobie radzę, starając się nie wchodzić w większe zażyłości z nimi, ale to dla mnie trudne (odmawianie to nie jest moja mocna strona 😉 ). Najgorzej, że osoba, z którą jestem związana, niestety stała się takim wampirem.... i to akurat mój największy problem, ale chyba do wątku sercowego powinnam z tym iść 😉
Ja to jakaś wybitnie "krwista" muszę być. Zawsze jakiś wampir na mnie wisi.
Ostatnio, osoba, która upodobała sobie mnie na powiernika.
Codziennie telefony po pół godziny i wylewanie żalu.
Że ten kraj zły, że domownicy nie rozumieją, że firma działa kiepsko. No wszystko złe.
Pocieszam i pocieszam . Wspieram ile sił.
Po takiej "sesji" czuję się , jakby ktoś mnie obrzygał.  🙁
Irytujący jednak jest fakt, że owa osoba tak naprawdę funkcjonuje znakomicie.
Finansowo - krezus. Rodzinnie- duża, fajna rodzina. Zdrowie - biega maratony.
I tak mnie powoli cholera bierze. Jak jednym tchem mówi o biedzie= podatki trzeba zapłacić : buuuuuu......
A z drugiej właśnie zdobywa Kilimandżaro na wyjeździe klasy VIP+, nurkuje na rafach Australii, jeździ na nartach w Davos czy spędza wielkanoc w Rzymie i .... skarży się, że trufle niedobre były (sic!!) .
Czosnek jakiś kupić, czy co?
Tania, chyba tylko pozostaje grzecznie powiedzieć, że przepraszasz, ale nie masz czasu teraz rozmawiać - albo spróbować opowiedzieć swoje problemy za każdym razem, kiedy dzwoni ta osoba...

Ja tak tylko dodam, że z moim byłym wampirem nie rozmawiam już od listopada - i życie jest dużo piękniejsze 😉 Inna sprawa, że coś czuję, że wisi na mnie kolejny - a ja muszę nauczyć się mówić od razu to, co myślę i nie dopuścić znowu do takiej sytuacji, z jakiej dopiero co wyszłam...
Tania miałam podobnego wampira  😁
W końcu zaczęłam się też  żalić  to się wampir obraził ,że ja się żale kiedy to on ma tak źle. I kiedy przyszło,że miałam naprawdę zmartwienie spore o chorobę w rodzinie. Zostałam wyśmiana, że udaję i definitywnie zakończyłam kontakt z tą osobą.
Nie rozmawiam już rok. I czuje,że odżyłam!

Livia świetne uczucie uwolnić się no nie? Od razu życie staje się kolorowsze a nie same słuchanie pojękiwań
Livia- też widać, "krwista" jesteś.
Kasija, Livia: Niestety nie mogę spuścić swojego rozmówcy po brzytwie - jestem zależna od tej osoby.
😕
Kasija, piękne uczucie, czułam się lekka i taka... radosna 😉

Tania, chyba jestem też taka "krwista"... chociaż teraz bardziej chodzi o notoryczne przysługi i rzeczy, które powinna robić ta osoba, a robię ja... i nie umiem znaleźć w sobie tej odwagi, żeby wreszcie powiedzieć "nie, starczy, to twoje zadanie".

Jeśli jesteś zależna od tej osoby tak zawodowo, to może po pracy wyłączaj telefon? (albo kup drugi z innym numerem i podaj go wszystkim, tylko nie tej osobie?) Jeśli inaczej zależna, to niestety trudno wybrnąć... ale mówienie, że nie bardzo masz czas, powinno być ok.
Jestem zależna finansowo. Jeszcze co najmniej rok. Zatem leżę i kwiczę.
Udzielam rad . Ostatnio odnośnie handlu. Wysłuchałam w radio o roli siatki kontaktów w prowadzeniu firmy i zaraz wampirowi opowiedziałam , że potrzebuje.
Efekt? Dziś telefon:
-Słuchaj, ja przemyślałem. Ty masz rację z tą siatką kontaktów.
I.... eee.... wiesz.... Ty masz tego znajomego co prowadzi hotel, prawda?
😵 😵
To przekichane...  😵 Bo rozumiem, że opcja odpowiedzi: "Tak, mam znajomego, mogę ci podać jego numer, zadzwonisz sobie i spytasz o co chcesz" odpada...
To przekichane...  😵 Bo rozumiem, że opcja odpowiedzi: "Tak, mam znajomego, mogę ci podać jego numer, zadzwonisz sobie i spytasz o co chcesz" odpada...

Oczywiście. Odpada.
Zresztą, do licha!, to MOJA siatka .
Przyparta do muru musiałam nakłamać , że znajomy ...... nieważne już co.
Nakłamałam. A kłamać nie lubię.
Tania, nakłamałaś w słusznym celu. Żal tylko, że to twoje zdrowie cierpi na kontakcie z tym kimś...
Moj chlop staje sie wampirem energetycznym jak jest chory, a moja psiapsiola po zerwaniu z facetem 😉 ale to wiadomo jako okres przejsciowy to chyba nie patologia jeszcze.

Ale tak na powaznie, ten temat uswiadomil mi, ze to mialam przez jakis czas kontakt z dziewczyna, ktora miala na mnie baaardzo zly wplyw chociaz wygladalo to zupelnie inaczej niz u Was. Przede wszystkim ona byla "super" pod kazdym wzgledem. Miala najfajnieszych rodzicow, najfajniejsze zwiazki, najlepszych przyjaciol i wlasnie wrocila z najfajnieszjych wakacji. Z drugiej jednak strony, pracowala najwiecej i najciezej z wszyskich, przechodzila bardzo ciekie choroby, byla dobra i uczciwa, a inni to wykorzystywali itd (nazywalismy ja promocja i propaganda). To wszystko mozna bylo scierpiec, ot takie gadanie, gdyby nie to, ze osoba ta odczuwala wielka potrzebe rywalizacji ze swoimi ofiarami na wszystkich polach. Niestety oznacza to uzycie wszelkich dostepnych srodkow zeby ta rywalizacje wygrac . Na ofiary w 90% wybiera sobie kobiety.

Najpierw zdobywala zaufanie swoim niezywkle ujmujacym podejsciem (nazywalismy ja tez mistrzynia pierwszego wrazenia). Z kazydm potrafila sie zaprzyajznic od strzala. Potem dowiadywala sie jak najwiecej o ofierze i wybierala pola, na ktorych mogla ofiare "pobic". A nastepnie oznajmiala (a raczej sugerowala) ofierze, ze zostala pokonana i upajala sie reakcja ofiary. Wg takiego schemtau dzialala i dopiero teraz stalo sie to dla mnie jasne. Szczegolnie wzbudzenie zazdrosci u ofiary, a raczej domniemane wzbudzenie zazdrosci (kazda dezaprobata wyrazona wobec niej uznawala za dowod zazdrosci. Ty sie krzywisz bo ci jej zal a ona mysli ze ci dopiekla) dostarczalo jej wielkiej satysfakcji.

Na codzien bylo to potwornie meczace, ukrywalam przed nia rozne sprawy, ktore ona moglaby uznac za sukces. Ona to wyczuwala. Wykorzystywala swoja pozycje, bo wtedy jeszcze mi zalezalo, zeby jej nie urazic i wyjezdzala mi z przyjaznia i innymi pierdolami, czyli klasyczny szantaz emocjonalny. Zawsze miala w zanadrzu jakas zlosliwosc ale nie mowila nigdy wprost albo zaraz potem mowila, ze wcale nie miala tego na mysli. Onajest na to zbyt szlachetna. Wszystkich, ktorzy mieli do niej jakies waty posadzala o zazdrosc: "szefowa zazdrosci mi mlodosci, znajoma ze jestem ladna, a boyfriend ze mam tylu znajomych". Zeby byc lepsza od kogos, to ten ktos musial byc gorszy wiec wyszlo, ze moja "przyjaciolka" lubi pode mna kopac dolki. W koncu skoro mi sie nie wiedzie, to jej latwiej o prymat nade mna 🙁  Najgorsze bylo to, ze nie chciala sie odczepic, po kazdym bardziej otwartym konflikcie przychodzila sie lasic i lagodzic sprawe, nie rzadko w placzach i spazmach. Odwracala tez kota ogonem, tak ze nagle okazywalo sie, za ja jestem winna i rzeczywiscie czesto sie tak czulam. Ja z kolei, z czego nie jestem dumna, odkrylam, ze lubie sie nad nia znecac walac prawde miedzy oczy i to przy innych. Jej swiat byl zaklamany tak bardzo i od tak dawna, ze potrafila sie poruszac tylko w przestrzeni jakichs sugestii i insynuacji. Kiedy jej mowilam w twarz "X to bylo zlosliwe, chcialas zrobic mi przykrosc" to tracila panowanie nad soba i zaczynala pluc jadem albo wycofywala sie sploszona. Generalnie dzieczyna zatruwala mi zycie, a poniewaz musialam spedzac z nia wiele czasu to musialam sie ciagle kontrolowac, co bylo dla mnie trudne bo akurat ja mialam pierwszy raz w zyciu kontakt z kims takim. Do tego sama stalam sie wredna osoba i zaklamana, przejelam jej obludny sposob bycia i bylam wobez niej mila, chociaz mialam ochote za kazdym razem powiedziec jej "X zejdz mi z oczu wiedzmo". To tez bylo dla mnie przykre. Dzien w dzien saczyl sie z niej jad i splywal na cale otoczenie.

Jednoczesnie "prowadzila" kilka innych ofiar np moja bardzo bliska kumpele. Z nia koniecznie chciala wygrac na polu zarobkow. X przychodzila do niej wieczorem pogadac niby to o pogodzie ale schodzila na temat zarobkow, najpierw dokladnie opisujac ile zarabia i jaka premie ostatnio dostala (bacznie obserwujac czy na kumpeli twarzy nie bedzie oznak zazdrosci), a potem pytala ile zarabia kumpela. Ta jej niezmiennie odpowiadala ze to nie jest X sprawa. I tak kilka wieczorkow. Wiec wyobrazcie sobie ile X miala samozaparcia i jaka potrafila byc upierdliwa.

X miala tez brzydki zwyczaj, czarowania cudzych facetow. "Nie wiem czemu dziewczyna Jozka tak mnie nienawidzi, musi byc zazdrosna", a Jozek opowiadal jak to X powitala go i jego dziewczyne prawie naga i ze udajac ze siega po cos z polki "wlozyla mu biust w oko".  😉

Na szczescie losy X tak sie potoczyly, ze zniknela ze stalego mojego otoczenia. Chociaz zarowno ja, jak i kumpela spotkalysmy przypadkowo X i zamienilysmy pare zdan. Ja po zwyczajowym przesluchaniu, w czasie ktorego staralam sie powiedziec mozliwie niewiele, dowiedzialam sie ze jej chlopak jest cudowny, lada dzien sie oswiadczy bo niedawno ogladali pierscionki i zbieraja na mieszkanie, a potem planuja dziecko (ja jestem zareczona, slub w maju o czym X wie z innego zrodla). Kumpela (singielka) zas, ze facet X jest niefajny, malo zarabia i nie chce sie zenic, a jej latka leca. Coz ciekawe, ktora wersja jest prawdziwa o ile ktorakolwiek jest. 🙄
bobek, Zapomniałaś o najważniejszym: jej problemy były najlepsze, najważniejsze i najgorsze!

Ja nie utrzymuję kontaktu ze 'swoim' wampem od dobrych kilku miesięcy, ale co jakiś czas usilnie laska próbuje się wmiksować w jakieś spotkanie a to ze znajomymi, a to by gdzieś pójść na miasto. Ale twardo mówię, że czasu nie mam.
Jak tylko widzę jej imię na gadu czy jak do mnie napisze smsa czy na gg od razu mi się ciśnienie podnosi i jestem zła 😤
bobek, to przerażające, że są takie osoby... Słowo daję, ledwo z moją wytrzymywałam, a ta twoja jeszcze gorsza i bardziej perfidna  😲

Notarialna, to wytrzymała - moja, jak się obraziła w listopadzie, tak do dziś mam spokój 😉 I zablokowała mnie na gg, więc nawet nie muszę się bać, że mi coś nagle napisze 😉
Mój wampir uparcie próbuje wracać. Ale jest nam zbyt fajnie bez niego =)
Livia, Wytrzymała, wytrzymała. Na szczęście takie próby są coraz rzadsze. Ostatnio próbowała właśnie namówić mnie na spotkanie 'bo dawno się nie widziałyśmy'
Ale ja jakoś nie mam ochoty na spotykanie się z nią. I na szczęście odpuściła jak na razie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się