Forum towarzyskie »

Wampir energetyczny / wampiry energetyczne

Była jakaś wzmianka, ale mała w temacie "co mnie wkurza..."

Otórz... dopiero dzisiaj uświadomiłam sobie, że od przeszło 2óch lat mam do czynienia z wampirem energetycznym... Jest nim moja sąsiadka z góry (mieszka dokładnie nade mną). Swego czasu było tak, że jak wracała z pracy to szła prosto do mnie, "herbatkowała się" itd itp, siedziała długie godziny, bo nawet telewizora nie miała w domu... siłą rzeczy, jeśli robiłam sobie kolację to częstowałam, ale z czasem miałam już tak tego dość... to tak jakby w mieszkaniu mieszkały 2 osoby, a sprzątała i zmywała jedna...

laska jest "zaleczoną anorektyczką", przeżyła tragiczną śmierć ojca i mocną formę mobbingu w pracy. Było mi jej szkoda, a ona coraz bardziej zarzucała mnie swoimi problemami... z czasem nie miałam czasu na swoje, bo wiecznie w głowie siedziały mi te jej... Miałam tego dość, no, ale z drugiej strony, jak powiedzieć skąd-inąd miłej dziewczynie, że nie chcesz jej wizyt? A ona taka słaba i krucha psychicznie...parę razy z resztą "z nerwów" wylądowała w szpitalu, nawet drobne niepowodzenia w pracy były ją w stanie totalnie wyprowadzić z równowagi... Zasięgnęłam rady znajomej psycholog, na jakiś czas "wyprostowałam" nasze stosunki...

Ostatnio znowu "ma problemy", więc lgnie do mnie. A dodam, dla tych, którzy mnie nie znają, że oprócz znacznego choleryzmu jestem osobą pełną dobrej energii i dorych emocji, potrafię uśmiechać się do obcych ludzi na ulicy, nawet kiedy pada deszcz, taki pozytywny krejzol... a po wizycie tej dziewczyny... dętka... nie mam siły na nic...

Niedawno przyszła do mnie, praktycznie nieproszona, napisała smsa czy może przyjść na chwile... z dużą niechęcią, no ale z czystej kurtuacji, bo nie widziałyśmy się długo, napisałam, ze tak... dodam, ze było koło 21.30... już na wstępie powiedziała, ze ma taki słaby nastrój, ze nie chciała siedzieć sama... no i znowu te jej problemy, ciągły brak kasy i inne zaczęły mnie przytłaczać.. po prostu czułam się źle.. niedługo potem przyjechał zaproszony przeze mnie gość, a ona nic sobie z tego nie robiąc siedzi dalej w najlepsze... zbierała się ze dwa razy, a fakt, że nawet nikt z nią nie rozmawia tylko konwersacja toczy się jakby "poza nią" nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia(nawet jak w jej ocenośći zmywałam naczynia z całego tygodnia czy sprzątałam łazienkę i  dokonywałam przysłowiowego mycia kibla - no bo kiedy miałam to robić jak cały czas ona u mnie siedziała, to dalej sobie nic nie robiła z tego i po prostu miło spędzała czas)... w końcu poszła... ale, ale... nie minęło 30 minut a tu "pukpuk", bo ona czegoś nie ma, chciałaby pożyczyć, bo sklepik osiedlowy już zamknięty... myślałam, że mnie k-ca strzeli, ale ok, pożyczyłam. a ostatnio o 22.10 wymysliła, że chce do mnei przyjść oddać mi żakiet, który pożyczyła ode mnie prawie 2 lata temu... Teraz na sam telefon od niej robię się nerwowa, jej smsy w tonie "gdzie jesteś" (dosłownie!!!), czuję się jakbym musiała ukrywać się we własnym domu, doszło do tego, że jak wychodzi od zaprzyjaźnionych sąsiadów i mówi im, ze chce iść do mnie, to oni zaznajomieni z zsytuacją piszą mi smsa, a ja wtedy włączma radio w łazience i prysznic...

Wszelkie jej żale, że ona jest wiecznie sama, że nie poznaje ludzi zawsze kwituję tym by znalazła jakąś pasję, zapisała się na kurs, wyszła do ludzi.. a ona dalej siedzi sama w domu i dalej narzeka...

Fakt, że laska jest wampirem energetycznym uświadomiła mi dopiero moja Mama, która od ponad tygodnia jakoś usiłuje mi pomóc w tej sytuacji.. a tu definicja z netu:

Bardzo często wampirami energetycznymi są bliskie nam osoby. Sprawy z tego faktu może sobie nie zdawać zarówno jedna jak i druga strona uwikłana w niszczącą obydwoje relację. Wampir energetyczny może pobierać energię życiową od przyjaciela, czy współmałżonka, którego bardzo kocha, co więcej, może to robić całkiem nieświadomie. Jego słowa mają często bardzo destrukcyjny dla partnera wpływ. Ciągłe narzekania i szantaże emocjonalne ‘wysysają’ całą pozytywną energię osoby, która tego dołującego wywodu słucha. Zdarza się i tak, że wampir energetyczny jest powszechnie bardzo lubianym i dobrym człowiekiem, swoje drugie ja ukazuje tylko swej ‘ofierze’, która przez związanie emocjonalne może wcale nie dostrzec sieci, w którą jest zaplątana. 

Mieliście  w swoim życiu takie przypadki? Jak sobie dawaliście z nimi radę? Dodam, że conajmniej do lutego jestem skazana na mieszkanie w tej samej klatce, a w większości porad piszą by odciąć się zupełnie od takich osób...

Zacznij od zadania sobie pytania dlaczego jej pozwalasz na rzeczy, na ktore nie masz ochoty.
Dlaczego nie potrafisz powiedziec nie.
Wampirem energetycznym moze byc kazdy jesli sie mu na to pozwoli. Ty jej pozwalasz. Czego to Ciebie uczy o sobie samej?
Uczy mnie, że brak mi asertywnośći wobec osób "w potrzebie", nawet jeśli one moją dobrą wolę wykorzystują... z resztą ta psycholog powiedziała, że z rozmowy wynika, że lgną do mnie ludzie, którzy mają dużo problemów ze sobą, bo bywam zbyt otwarta dla ludzi...
Pisałam już kiedyś - mamy takich wiecznie narzekających sąsiadów. Takich, którzy pytają co u nas słychać, a otrzymując odpowiedź mówiącą, że wszystko dobrze kwitują to zdziwionym "A oniiii nie naaaarzeeeekaaaająąąą" 🤔
Na krótko co prawda, ale działa hasło "nie chcę się z tobą spotkać, bo wysysasz ze mnie całą energię i po rozmowie z tobą jestem zmęczona".
Wiem, że to łatwo powiedziec, ale spróbuj się jakkolwiek od niej odciąc. Miałam kiedyś podobną sytuację, ale po prostu stwierdziłam, że nie mam ochoty jakkolwiek ciągnąc dalej takiej znajomości- przestałam odbierac telefony, nie reagowałam na wiadomości na gg, no faktycznie- ta osoba nie dobijała się do mnie do drzwi, bo nie mieszkała niedaleko, ale... W końcu myślę, że każdy normalny człowiek da sobie spokój.
Mówiąc najprościej- jeśli nie chcesz z nią miec kontaktu, to się nie męcz. A swoją drogą- czy ona ma jeszcze innych przyjaciół?
To będzie bardzo trudne, ale musisz się zdobyć na szczerą rozmowę z nią.
Najpierw napisz sobie na kartce to co, chcesz jej powiedzieć.
Prześpij się z tym, przeczytaj jeszcze raz, wnieś poprawki i do dzieła!  😀
Dasz radę!
Dzięki Dziewczyny za wszelkie rady... w sumie już z Mamą ustaliłyśmy co zrobić... bo znając życie (czyli zachowania sąsiadki), jakbym jej teraz powiedziała/napisała to wpadła by w spazmy i histerię i tym bardziej "chciałaby żeby jakoś jej pomóc"...

Ona na weekendy jeździ do swojej Mamy (skąd inąd bardzo rozsądnej osoby, zawsze jak ona siedzi u mnie a dzwoni jej Mama, to z rozmowy wnioskuję, że ona ją jakby strofuje, że być może nadużywa mojej gościnnośći), więc w obotę planuję po prostu napisać jej smsa, mniej więcej o treści

X, unikam kontaktu z Tobą, ponieważ po każdym naszym spotkaniu czuję się bardzo zmęczona. Ostatnio (tak napiszę, ale w zasadzie to zawsze) brak Ci optymizmu, cały czas mówisz jedynie o swoich problemach, a to mnie bardzo przytłacza. Próbowałam dać Ci kilka rad, ale jak obserwuję mało lub wcale z nich nie korzystasz. A ja mam ostatnio dużo zajęć i po prostu nie mam ochoty na tak częste spotkania, zwłaszcza w późnych godzinach, i takie, które nie są wcześniej planowane...

Odnośnie jej przyjaciół, to w zasadzie byli to ludzie z pracy (ale ona wiecznie upatruje jakichś zawoalowanych złych zamiarów, typu, ze ktoś jej podkrada pomysły itp), no i nasi wspólni sąsiedzi (do których w czasach kiedy mnie nie znała -  jak się domyślam -  łaziła równie często co do mnie kiedyś). Z tym, że oni są małżeńastwem, maą większe mieszkanie, więc zawsze jendo może jakoś "od niej uciec", z resztą nie wiem jak żona, ale mąż z tego co mi mówiłnie traktuje jej poważnie i wpuszcza jednym uchem a wypuszcza drugim... Inni ludzie... cóż... ewentualnie jej zaprzyjaźnieni klienci (pracuje w branży usługowej, ale nie "towarzyskiej", żeby to dwuznacznie nie zabrzmiało), ale u nich też często wietrzy "złe zamiary". Generalnie to laska, która w każdym drobiazgu dopatruje się zła...
Za przykłąd niech posłuży chociaż fakt, że ona ma wynagrodzenie prowizyjne, jest połowa miesiąca, a ona już narzeka, że mało zarobiła, iże być może nie starczy jej na to czy na tamto, zamiast myśleć, że jest jeszcze połowa miesiąca pracy i może będzie tak, że jeszcze coś odłoży.. wiecie, wieczna pesymistka...
Jak przeczytałam Twoją historie to przypomniała mi "mojego wampira".  😉 Ale byłam o tyle w dobrej sytuacji,że zakończyłam znajomość raz na zawsze. Bo miałam dobre powody.
Miałam dość ciągłego marudzenia, słuchania, dla innych ta osoba potrafiła być wesoła, radosna itd. A dla mnie zawsze marudząca i żaląca się o swoich problemach. 
Może nie tyle co nie miałam siły po spotkaniu z nią ,co nie miałam też podobnie jak Ty humoru.
W końcu nie wytrzymałam i po zakończeniu znajomości częściej jestem wesoła, życie mnie bardziej cieszy bo inni ludzie tylko umiarkowanie mi czasem narzekają 😉
A co śmieszniejsze mój wampir energetyczny kradł energie z latarni 😁 Jak czasem wieczorem spacerowałyśmy były takie 2 lampy po drodze przy których zawsze jak przechodziła to się prawie gasiły. A jak była już daleko znowu zapalały  😁

Miejmy nadzieje,że ten sms którego planujesz wysłać pomoże żeby się oczepiła chociaż na jakiś czas. A jak nie to myślałaś,żebyś Ty zaczęła jej się żalić? Wiem długi pomysł. Ale ja tak spróbowałam. To usłyszałam,że co to ja mam za problemy niby,że ona ma poważniejsze, że jej nie słucham  i w końcu się obraziła na trochę. A ja miałam chociaż chwile spokoju.
Jak ja miałam problem z nota bene już byłym znajomym i jej się żaliłam to ona na to, że "ona wiedziała, że on taki jest"...

ale, ale.. z nowości... o 8.10 telefon, patrzę, a tu sms z 7.20, o treści czy odbiorę ją ze szpitala... no litości! Dojechać tam to sama potrafiła, a wrocic? a taksówek nie ma?

Już kiedyś tak było, że wylądowała w szpitalu i odbierałąm ją z moim byłym już chłopakiem i jej Mamą. Chłopak prowadził, Mama siedziała z przodu (bo starsza osoba i wygodniej), a ja z nią z tyłu i ona zasnęła mi na kolanach... to sobie wyobraźcie jak ja się czułam po tej podróży... prosiłam chłopaka, który "po akcji" chciał już jechać do domu, żeby jeszcze trochę ze mną został...
Jak dla mnie to nie tyle wampir co upierdliwa osoba, która wnerwia. A jak wnerwia to nie dziwie się, że czujesz się źle.
Ja na Twoim miejscu rozważyłabym tego esemesa inaczej. W ogóle może nic bym jej nie pisała. Bo już widzę jak jej tego esemesa napiszesz, ona wpadnie w histerie wyląduje w szpitalu. A jak już z niego wyjdzie to będzie Ci płakać na wycieraczce.
Ja bym po prostu przestała się do niej odzywać, nie otwierać drzwi, nie odpowiadać na wiadomości.
Ale szczerze, sytuacja strasznie okropna.

W ogóle mam kolegę- takiego wampira. Niby wesoły, niby fajny ale jakoś tak właśnie dziwnie z nim jest.
Ja właśnie nie otwieram jej drzwi... teraz od rana juz 2 telefony i 2 smsy, zwariowac idzie... upierdliwa sąsiadka to taka co dzwoni na policje jak po 22 chodzi telewizor albo 2 razy w tyg przychodzi po cukier... to juz przechodzi granice upierdliwości...
z takim wampirem energetycznym mialam do czynienia w liceum. Siedziałam z nią w jednej ławce. Była bardzo gadatliwa i wieczne jej opowieści a to o kłopotach domowych, a to o rozterkach uczuciowych były dośc męczące tym bardziej że liczyła się tylko ona, jej problemy. generalnie udzial w takiej rozmowie polegał na sluchaniu, przytakiwaniu ew. komentowaniem tych jej problemów po uważnym wsłuchaniu się w nie.

Na szczęście po liceum nasze drogi się rozeszły.

Dwa lata temu spotkaliśmy sie z tą licealną klasą, ona to spotkanie zorganizowała zresztą. No i znów się zaczęło. Mineły lata a ona zów nawija o sobie i swoim bujnym zyciu. A gdzie to ona nie była we świecie, a z kim to się nie spotkała, a jakiego to syna ma przewspaniałego. Innym przyszło tylko siedziec i wsłuchiwac się w te tyrady.

Ja bym po prostu przestała się do niej odzywać, nie otwierać drzwi, nie odpowiadać na wiadomości.

ja tez bym tak postąpiła. Nie ma co wdawać się w dyskusje z chora osobą która może wszystko opacznie zrozumieć albo ciągnąć ją dalej.

jakby cie nawiedziła w domu - nie wpuszczaj - mów że sory ale nie masz czasu teraz i nawet jeśli trzeba zamknij jej drzwi przed nosem.

Byłam ofiarą kolejnych wampirów całe lata. Nie umiałam się bronić.
Teraz unikam jak ognia i od razu się wycofuję jak tylko kły zobaczę.
W efekcie potraciłam też chyba kontakty z osobami, które zwyczajnie lubiły moje towarzystwo. 🙁
No, ale trudno. Taki koszt walki z wampirami.
No właśnie... nie chcę też popadać w skrajności... zaraz czeka mnie "ucieczka z domu" czyli dziurka w drzwiach, szybki orient i lota!

Ela, ja po prostu nie otwieram drzwi... albo udaję, że mnie nie ma w domu albo włączam radio i prysznic... ale nie mam zamiaru krywać się we własnym mieszkaniu...
Nie ukrywaj się. Staw czoła tej sprawie. To trudne, bo wampir zna sztuczki, jest śliski i będzie się dziwił,że się czpiasz a on niewinny i milutki i nic złego nie robi. Tak działa. Powiedz wyraźnie: Przepraszam, mam wiele własnych kłopotów i na Twoje poprostu już nie mam miejsca.
Tania, to właśnie zawarłam w smsie do niej... jak tylko znajdę się w samochodzie wysyłam i mam nadzieję, że będę miałą spokój... napisałam też by nie szukała pretekstu do kontaktów ze mną. Tekst skonsultowałam z moją Mamą, mam nadzieję, że jakoś "zadziała"...

Sms, to jest jakaś namiastka rozmowy, ale ja bym się obawiała, że ona będzie Cię potem zasypywać smsami.
No ale lepsze to niż nic. To już jakiś krok do uwolnienia się od niej 🙂
Będzie zasypywała ale stopniowo coraz rzadziej aż ustanie.
Na wampira lepiej niż czosnek działa nasza własna tyrada o naszych kłopotach.
Wampir nie lubi pomagać innym . Na wieść o kłopotach się ulotni.
Wbrew pozorom wampir ma oczekiwania bardzo konkretne:kasa, pożyczanie przedmiotów.
Taki z niego złodziejaszek . Zatem gonić, pędzić jak najdalej. Nigdy nic nie odda.

Kornelia - wg mnie sms to nienajlepszy pomysł. Tania ma rację, licytacja na ilość nieszczęść mogła by podziałać.

Moim wampirem energetycznym jest moja szwagierka - starsza siostra mojego męża, "singielka" zakochana w swoim "małym" braciszku i naszym synku, którego traktuje jak substytut dziecka, którego nie ma. Jest osobą o bardzo mocnym charakterze (ja się jej fomalnie boję :icon_redface🙂, typowa gwiazda, która zawsze musi być na pierwszym planie. Po weekendzie w jej towarzystwie (dokładnie co drugi, czasami każdy...)czuję się fizycznie chora i potwornie zmęczona. Dzięki niej znam dokładnie uczucie "kamień z serca"-kiedy wyjeżdża  odczuwam wprost dojmującą ulgę, a jednocześnie już się martwię czy kolejny weekend będzie też z nią 🙄.
Najgorsze jest to, że ona nawet nie informuje, że przyjeżdża, bo teoretycznie odwiedza rodziców (mieszkamy dokładnie 'przez miedzę'😉, ale całe dnie spędza z naszym synkiem. No i sytuacja jest patowa. Przecież nie powiem jej - nie przyjeżdżaj skoro nawet nie znam jej planów.  Stosunki między nami zawsze były napięte, ona-sama od 5 lat, zapatrzona w braciszka (mówi do niego Sziriniu 😲 🤔wirek🙂 i ja - jedynaczka 'po przejściach' nie rozumiejąca miłości między rodzeństwem. Ta cała sytuacja jest dla mnie do tego stopnia trudna, że nabawiłam się nerwicy...

Nie upieram się, że mam rację w tej swojej już zapiekłej niechęci, ale dlaczego muszę akceptować to, że odbiera mi radość spędzania weekendu z własnym mężem i synem? Jakieś pomysły 🙇?
Nie upieram się, że mam rację w tej swojej już zapiekłej niechęci, ale dlaczego muszę akceptować to, że odbiera mi radość spędzania weekendu z własnym mężem i synem? Jakieś pomysły ?

uuu, tu trudna sprawa. Bo chyba tylko  wyprowadzka gdzieś dalej od tych rodziców mogłaby pomóc.

Ew. naraj jej narzeczonego takiego co to jej czas zajmie
A co na to mąż tak w ogóle?
Ja bym sobie zaplanowała weekend bez niej, jakiś wyjazd gdzieś albo wyjście do kina, potem gdzieś tam gdzie by dla niej nie było miejsca. W końcu Ty z mężem też potrzebujecie czasu dla siebie. Jak tak kilka razy przyjedzie i się natnie to może przestanie. Tylko to by wymagało wsparcia męża. Albo jak coś to wyjdź sama z dzieckiem bo jakiegoś parku rozrywki czy coś, w końcu masz prawo- to Twoje dziecko.
ElaPe - odpada. Właśnie zabraliśmy się za urządzanie ogrodu przy naszym wymarzonym domu, którego jedyną wadą jest bliskość teściów (sama w sobie jest zaletą, bo to fajni ludzie), która umożliwia szwagierce niezapowiedziane wizyty 'u rodziców'.
Drugie rozwiązanie też dopada. Moja szwagierka jest mega megalomanką , szuka księcia z bajki z dużą kasą nieświadoma piętna czasu, które coraz widoczniej się na niej odciska 🙄.

Hija - mój mąż nie widzi w tym żadnego problemu. W końcu to jego siostra- jest biedna, bo sama i przyjeżdża do chrześniaka, którego bardzo kocha. I jakby nie patrzeć - święta prawda 🙁.
A jak już przyjedzie to nie mogę uciec! Przecież ja swojego syna mam cały czas, a ona przyjeżdża specjalnie, żeby się nim nacieszyć 🤔. Czasami jak już zupełnie nie wyrabiam, wynajduję jakiś pretekst i jedziemy na weekend do moich rodziców. Tylko dlaczego mam uciekać z własnego domu ???
Kornelia, nie ukrywaj się, bo to jej nie nauczy.
Spytaj, Eurydyko, najprościej jak się da:
- Droga X, czy nie uważasz,że pora mieć własne życie osobiste?
Czemu żyjesz naszym? Miło nam Cię gościć, ale martwię się o Ciebie. Jest mi Cię żal.
Lata płyną a Ty grzęźniesz w moim domu,zamiast ułożyć sobie życie po swojemu.Znajdź sobie hobby, znajomych, żyj jak uważasz zanim będzie za poźno.

Tylko musisz to powiedzieć z podnisionym czołem,spokojnie z uśmiechem i patrzeć jej w oczy jak w tarczę strzelecką. Ani drgnąć powieką.
Eurydyka-jak to się mówi"nie możesz wroga pokonać to się z nim zaprzyjaźń"-jakoś tak to szło.
Nie widzisz rozwiązania to spróbuj wykorzystać to-zostawiaj dziecko pod opieką cioci(o ile ciocia jest osobą odpowiedzialną) ,a Ty z mężem wtedy wyrwij się gdzieś,gdziekolwiek.
Po kilku ,czy kilkunastu" przeniańkowanych"razach cioci się odechce i sama będzie Was unikać.
Eurydyka-jak to się mówi"nie możesz wroga pokonać to się z nim zaprzyjaźń"-jakoś tak to szło.
Nie widzisz rozwiązania to spróbuj wykorzystać to-zostawiaj dziecko pod opieką cioci(o ile ciocia jest osobą odpowiedzialną) ,a Ty z mężem wtedy wyrwij się gdzieś,gdziekolwiek.
Po kilku ,czy kilkunastu" przeniańkowanych"razach cioci się odechce i sama będzie Was unikać.

Zgadzam się.Też o tym pomyślałam. 😁
Eurydyko, panna X zajmuje dokładnie tyle miejsca ile Ty ustępujesz.
I to jest ciekawe: jak wampiry typują ofiary?
Co z nami, ofiarami, jest nie tak?
Co z nami, ofiarami, jest nie tak?


Ano to jest nie tak, że mamy za miękkie serce i lubimy pomagać 😀iabeł:
a ja bym powiedziała, że jej obecność jest absorbująca, że potrzebuję trochę wypoczynku, w gronie najbliższej rodziny, i prosisz ją, by zapowiadała swoje odwiedziny, bo możecie mieć różne plany, lub żeby nocowała u rodziców.
jak się nie zastosuje to wystawcie ją do wiatru, np wyjeździe, to się nauczy. ja ci nie zależy na niej, a sądzę, że nie, to nie przejmuj się, jeśli się obrazi.
Lubimy pomagać i mamy takie możliwości. Zasoby do czerpania.
Taniu - 'droga (nomen omen) panna X' już się wybawiła. Na swoje hobby ( wakacje na jachcie, jedzenie w knajpach, ciuchy, weekendy w Krakowie) i żeby dorównać swoim przyjaciołom zaciągała kredyty w sumie na 115 tys. Teraz kiedy się wszystko wydało, nie ma pieniędzy na zabawę z przyjaciółmi z wyższych sfer i ląduje u nas na wsi.

Cieciorka, Taniu - nie powiem jej tego wszystkiego, bo po pierwsze: nie do końca jestem pewna czy mam rację (może to po prostu mój egoizm), po drugie:boję sie jej 'wielkiej gęby' (zwsze mnie przegada), po trzecie: rodzina by mi tego nie darowała, bo panna X biedna, sama,etc..

Planeta10 - chyba trafiłaś. Myślę, że to jedyne rozwiązanie przy moim charakterze. Dzięki :kwiatek:. Czasami nawet próbuję, ale to takie trudne!

Co z nami, ofiarami, jest nie tak?


Ano to jest nie tak, że mamy za miękkie serce i lubimy pomagać 😀iabeł:


obawiam się, że u mnie jest to jednask kwestia raczej strachu i uległości, niż dobrego serca 🙄

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się