no wiem nie znam się ;] profil ;] wiadomo jest jeden źle dobrałam słowa ;]
Chodzi oto : koń naprzeciwko nas stoi do nas przodem i nagle zadziera głowę do góry na ,,TAK" -> macha łbem ;] No i jak jest ten moment w górze to całą żuchwę widać szyję , gardło... ;]
edit: coś lipnie z tymi kwiatkami co nie? 🙂 Tak czułam żeby nie puszczać się fantazjowaniu 🙂
kasska, to jest chyba najbardzej podobająca mi się praca w tym wątku - ma tą fajną lekkość i ekspresję (mimo paru niedociągnięć, ale schodzą one na drugi plan przez lekkość). No i żywe oko, i fajna nasada/napięcie mięśni szyi, fajowa klatka.
wiem wiem kiepskie zdjęcie, ale robione na szybko. dół jest wywinięty, przez co realia są trochę zaburzone. szczerze powiedziawszy, chciałabym rysować tak jak te kilka lat temu... a z pewnością chciałabym mieć to u siebie w pokoju.
oczywiście toto moje ma się nijak do wstawionych przez was dziewczyny. ale jak rysowanie to rysowanie. 🤔wirek: 🤣
o jescze takie jedno wykopałam i zmykam. kolejny raz tragiczne zdjęcie... tym razem zeszłoroczna praca, której oczywiście nie dokończyłam, bo mi ją starsza siostra (ta z prawej) zabrała. obok starszej, moja młodsza siostra.
W teorii tak. To po prostu akwarela z dodatkiem np. kredy, która zwiększa krycie. Obecne na rynku plakatówki to właśnie "gwasz". Nie mam pewności czy gwasz umieszany własnoręcznie kładzie się inaczej niż plakatówkę. Podejrzewam, że tak. Pozwala mi tak sądzić doświadczenie z temperą. Nienawidziłam tej techniki, gdy malowałam farbami zakupionymi w sklepie. Ale gdy umieszałam sama, z pigmentu oraz żółtka a papier zmieniłam na zagruntowaną deskę, zdecydowanie zmieniłam zdanie na temat tej techniki.
nie mam dużej wiedzy na temat technik. wróciłam do rysowania (!) ogólnie rozumianego i sobie eksperymentuje. zastanawiałam się nad gwaszemm bo w teorii to faktycznie brzmi jak cos miedzy plakatowka a akwarelą, ale jak usłyszałam, że dużo blizsze plakatówce to stwierdziłam że plakatówke mogę zawsze porzyczyć od dzieci sąsiadów i obejdzie sie bez kupowania. w sklepach internetowych sprzedają różne gwasze i plakatowki oddzielnie, ale moze to faktycznie to samo. no ok, zostawie to i moze kiedys sobie wymieszam. ksiazek o sztuce mam sporo, musze się z teorii doszkolic. szkoda, że nie mam "encyklopedii" w ktorej informacji można szukać hasłami. może znasz stronke z przepisami na farby lub masz ksiazke/notatki ktore moglabys zeskanowac? 😉
cieciorka, no nie wiem czy szkoda. Jak kręciłam to ustrojstwo 3 godziny to przeklinałam autora przepisu 😉 Ale fakt, ukręciłam pół litra i zapłaciłam dużo mniej niż za tubki.
zulu, mieszana. Tusz lub akwarela, ołówek, to białe to albo farba (więc gwasz) albo biały tusz. Nie zdziwiłabym się też, gdyby na pierwszym obrazku była farba rozprowadzana terpentyną (przynajmniej mnie takie rzeczy od niej wychodziły). Gdybym dostała to do ręki powiedziałabym Ci od razu, po zdjęciach/skanach w necie mogę tylko zgadywać.
ładne obrazki. nie nagując wypowiedzi abre, bo zna się lepiej dodam ze mnie podobne rzeczy sie działy przy rozpuszczaniu wegla (mowie o konturach i czesci wypelnienia, reszta to na pewno farba). tak, zostałam zmuszona do wegla, więc wziełam pedzel i nim malowałam. masakra. nie pamiętam jak się rysuję, nie znam węgla, boję się dużych formatów i nawet sztalugi sciągnęłam ze strychu, więc walczę :P.
melduję zmarznięta. od wczesnego południa marzłam na dworze. okazało się że malowanie koni jest trudniejsze. w ramach ćwiczeń z natury postanowiłam dla ułatwienia zacząć od czegoś, co znam. konie jednak nie bardzo chciały współpracować 😉 albo nie chciały odejść, albo- jak się im już znudziło szły na drugi koniec łąki. tym sposobem zrobiłam kilka baaaardzo pobieżnych szkiców i jeden malunek przedstawiający konia będącego w zasadzie dwoma siwkami w wielu różnych pozach. tył nawet wyszedł, ale dwie przednie nogi malowane totalnie z pamięci, wygięte kozińcem i dwiema różnym perspektywami. poddałam się poszłam poćwiczyć na siodle. wyciagnęłam przez stajnie i zabrałam się. niestety zerwał się wiatr i nawet ono majtało się jak żagiel 😉 największy problem miałam z ustaleniem waloru- siodło czarne, ale przecież nie równomiernie ciemne w każdym miejscu. bilans- odmrożone palce i poliki, jeden ołowek w połowie zjedzony. dalej mam problemy z tłem, z nadawaniem rysunkowi charakteru przedmiotu rysunku, ale to było wyjątkowo cięzkie. doprawdy, wiedziałam, ze konie się zainteresują dwunogim towarzyszem, ale nie pomyślałam, że pasące konie są tak ruchliwe. może kiedyś wróce do tematu. spróbuje jednak rzeźbic w przedmiotach wyrażających większą stateczność. niestety będzie to cięzka praca- jak wytrzymam to może wyćwicze i czegoś się naucze. jak nie- to widać nie dla mnie. troche bedzie szkoda, ale poco czas marnowac na coś nieprzynoszacego efektów.