Forum towarzyskie »

ekonomia w kuchni

Niestety na jedzenie wydaje się bardzo dużo kasy.
Zainspirowana programem ekonomia gastronomi zaczęłam się zastanawiać jak można przełożyć to na nasze Polskie warunki.
Myślę że jest to możliwe i parę zasad da się zastosować.
Myślę że jedne duże zakupy raz w tygodniu to dobry pomysł.
Łatwiej jest wtedy panować nad kwotą jaką wydaje się na jedzenie ( łatwiej jest zapisać w notesie jedną kwotę niż 10 małych)
Lista zakupów to podstawa ( unika się w ten sposób kupowania zbędnych rzeczy)
Ważne jest też planowanie posiłków ale tak żeby składniki były podobne ( jest to ważne zwłaszcza wtedy kiedy gotuje sie dla 2 osób)
Ważne jest też gdzie się kupuje np mięso lepiej jest kupić w makro a jeszcze lepiej prosto od rolnika na wsi np ćwiartkę świnki.
Kurczak najlepiej kupować w całości i samemu go porcjować wychodzi taniej.
W kuchni trzeba mieć zawsze podstawowe produkty w moim przypadku jest to ryż, makaron, kuskus, kukurydza i fasola w puszce  koncentrat pomidorowy i pomidory w puszce, jakieś mrożone warzyw typu zielony groszek, marchewka i szpinak. z takiej mieszanki można wymyślać sporo potraw 😉

Jak wy sobie radzicie z ekonomią w kuchni ?
Ja mam zawsze makarony, mrozonki (szpinak, fasolka)
Do tego kupuje u zamrazam mięso - dzielone na porcje (na jedna i na dwie osoby, bo czasem obiad robie sobie sama bo TZ pozno wraca)
duze zakupy raz w tygodniu, male co dwa dni (maly chleb, serek wiejski)
Nie jestem w stanie planowac posilkow wiec zawsze w zamrazarce mam z czego w pol godziny mozna zrobic obiad.
Staramy sie ograniczyc slodycze, chipsy i alkohole.
Bardzo drogie sa soki i napoje, wiec kupujemy tylko wode mineralna i herbate ( za 6 zlotych 25 torebek pysznej herbaty - na taniej nie oplaca sie oszczedzac bo jest paskudna, paskudny jest tez Lipton. U nas wygrywa Irving)
Generalnie sa rzeczy, na ktorych nie warto oszczedzac. Np oliwa z oliwek. Tania jest paskudna i do niczego sie nie nadaje.
Jak mieszkałam w Irlandii zakupy robiłam raz w tygodniu. Robiłam listę co każdego dnia będzie na obiad i jechałam na zakupy. Nie liczę w tygodniu kupowania chleba czy mleka.

W Polsce już tak nie robię. Chociaż zdarza mi się jechać do marketu i kupić 7kg ryby i ją zamrozić 😉 Tak samo robię z mięsem - np 3kg karkówki kroję na kotlety i mrożę.

W związku z tym, że mam działkę nie kupuje selera, marchwi czy pietruszki, wszystko zimuje na balkonie. Ziemniaków też kupuje wór. Fasolkę, natkę pietruszki również pakuję do zamrażarki. Pomidory mama robi w słoiki, tak samo paprykę.
Marzena! Tania nie jest paskudna. Obraziłam się. ;-)
Ja tez robię zakupy raz w tygodniu, zazwyczaj w Biedronce czasem w Lidlu. Mam taki stały zestaw rzeczy które zawsze muszą byc w koszyku. Zazwyczaj jest to zestaw na tydzien. Pozwała mi to na planowanie budzetu.
w ciągu tygodnia dokupuje tylko pieczywo. Jedzenie dla psa i kotów kupuje raz na 2 tygodnie, większe paczki ( wychodzi taniej). Staram się planować jadłospis, co prawda w tygodniu nie robię jakiś obiadów wielkich, bo córa je w przedszkolu wiec my zjemy jakiś makaron ze szpinakiem na szybko czy coś innego.
Nie dosc ze jest paskudna to sie niczego nie nadaje. Ta tania herbata :P
A czy zamrażacie gotowe dania.
Ja np tak robię zwłaszcza z zupami.
Gotuję gar zupy a potem w pojemniczki takie na jedną porcję i do zamrażalnika 😉
potem jak nie mam czasu ugotować to wyciągam i obiadek gotowy.

Ja mam zawsze problem z pieczywem.
Jemy go bardzo mało.
Więc piekę jeden chlebek kroję na kromki pakuję po dwie do woreczka i do zamrażalnika.
Jak mam ochotę to wyciągam i po 20 minutach w ciepłym miejscu mam świeży chlebek 😉
Ja sobie radzę marnie bo chyba najtrudniej osobie pojedynczej. Albo jem to samo tydzień albo zimne- kanapki. Koszty gotowania jednej porcji /gaz/ są duże.
[quote author=W&W link=topic=32753.msg708994#msg708994 date=1284712494]
A czy zamrażacie gotowe dania.

[/quote]
zamrażam tyle na ile mi miejsca starczy w zamrażarce. Marze o wieeelkiej zamrażarce 🙂 ale narazie miejsca w kuchni brak  🙁
Ja gotuje bardzo nietradycyjnie bo zupy u mnie w domu nie uswiadczysz, za to swieza lazanie ze szpinakiem czy wlasnorecznie robiona pizze juz bardzo czesto.

Nie mroze gotowego jedzenia. Ekonomicznie wychodzi zapiekanka z makaronu w naczyniu zaroodpornym (na dwa albo i na trzy dni na 2 osoby wychodzi) albo male porcje na jedno posiedzenie.
Chleb utylizujemy za pomoca opiekacza-sandwicha albo zapiekanek mna chlebie z malsem czosnkowym na kolacje.
Piekarnik mamy elektryczny, a ze zuzycie pradu ogolnie duze ( 2 komputery, akwarium, czajnik, swiatlo) to w sumie jakos sie w to wlicza.
Zamrażamy. Odmrażamy. Mam pełno dań w archiwum. Fuj. Jem z rozsądku.
nie kupować

- rzeczy niepotrzebnych typu słodycze, napoje gazowane, czipsy itp,

- potraw przetworzonych typu mrożona pizza czy sosy w sloikach

- starać się korzystać z warzyw i owoców sezonowych i tutejszych

moim zdaniem woda też jest niepotrzebnie w wielu wypadkach kupowana. Nie dośc że są w wielu miejscach studnie z wodą to na dodatek kranówka nie jest najgorsza też.



JA wczoraj ugotowałam gar mojej autorskiej  zupy na zimne dni bez zbędnych kalorii.
dziś po obiedzie powędruje w pojemniczki i będzie na inne dni 😉
najwięcej to mrożę właśnie zup.
ale wiecie że np robiąc sałatkę  gdzie np z pomidorów trzeba usunąć pestki i skórkę to wcale nie trzeba tego wywalać ?
Można zamrozić a potem dodać do zupy pomidorowej nabierze wtedy takiego bardziej włoskiego charakteru.
Po wygotowaniu przecedzamy przez sitko i dopiero wtedy wywalamy 😉
ale wiecie że np robiąc sałatkę  gdzie np z pomidorów trzeba usunąć pestki i skórkę to wcale nie trzeba tego wywalać ?

taka sałatka jest też chyba nieekonomiczna pod względem naszego wysiłku włożonego w oczyszczenie w taki sposób pomidorów
czy ja wiem czy nie ekonomiczna.
oczyszczenie pomidorów to 5 minut roboty.
Ja sobie radzę marnie bo chyba najtrudniej osobie pojedynczej. Albo jem to samo tydzień albo zimne- kanapki. Koszty gotowania jednej porcji /gaz/ są duże.


Ja też gotuję dla 1 osoby. Zawsze 2 porcje, pakuję do pudełek i mam na obiad do pracy. W sumie gotuję co drugi dzień, z wyjątkiem soboty, bo wtedy mam lenia i idę sobie do green waya.
Jestem miłośniczką dań typu one-pot, jeśli gotuję np. chili con carne, to ryż wrzucam do środka, dzięki temu mam na gazie jedną patelnię, a nie dodatkowo jeszcze garnek z ryżem.
Zakupy zawsze z listą, jedyne co kupuję przeważnie w nadmiarze to jabłka, ale nadmiar znika w drodze z zakupów do domu.
Owoce / warzywa kupuję na bazarach, bo są na ogół świeższe, niż w marketach i dzięki temu dłużej mi leżą w lodówce w stanie zdatnym do użytku. Do marketu jeżdżę po ryż/makaron, nabiał pakowany, wodę mineralną i inne rzeczy w puszkach/opakowaniach - max raz w tygodniu.
Unikam mrożenia jedzenia, szczególnie ryb. Nie lubię starego pieczywa, więc resztki chleba suszę dla koni.
Ryby i mięso kupuję w osiedlowych sklepikach, bo jest świeże i mogę kupić mało, nie muszę od razu pół kilo mięsa np.
Myślę, że jest nieźle.
Ja też gotuję dla 1 osoby. Zawsze 2 porcje, pakuję do pudełek i mam na obiad do pracy.

ja tez tak robię. czasem wystarczy wczesniej rano wstać . Ziemniaki umyte tylko kroje na plastry, gotuję  góra 15 min i gotowe, do tego np. kotlet schabowy ale nie rozbijany i bez panierki tylko usmażony + potem dosmaczony + jakaś surówka z tego co pod ręką - naprawdę nie wymaga wiele wysiłku. A jaka satysfakcja że swoje, ze wiadomo co w środku.

co do pieczywa. Prawie nigdy nic mi nie zostaje. Po rpostu nie kupuje gdy jeszcze jest, albo nadmiar zamrażam. Twardawe zawsze można na tosterze podpiec.
Tak ale wątek jest o ekonomi. I gotowanie jednej porcji nie jest tanie.
Ja dla tego gotuję więcej i zamrażam.
Oczywiście nie wsyzstko da sie zamrozić.
Jednak zupy, sosy, potrawki a nawet upieczone mięco można zamrozić.
Ja mam też pomrożoną wędlinę i pieczywo.
no nawet dla 1 osoby można ugotować więcej ziemniaków - co ja też robię . Z tym że ziemniaków sie nie zamraża. Ale w lodówce wytrzymają kilka dni.

Ja mam też pomrożoną wędlinę i pieczywo.

ja też
zamroziłam kiedyś obrane i pokrojone ziemniaki w wodzie razem z garnkiem 😉 ale miała rodzina ubraw. po odmrożeniu przypominały plastelinę  😡
dobre  😂 szczególnie ta woda i garnek... Moim wielkim sprzymierzeńcem są mrożone warzywa. Biorę ile potrzebuję, wrzucam na wrzątek jeszcze zamarznięte. Zero roboty, zero marnotrastwa.
Fakt, drożej, niż kupić marchewkę, ale mimo, że lubię gotować, nie znoszę babrać się w surowych warzywach ( obieranie, krojenie ).
Problem z mrożenim jest taki, że nie każdy rodzaj danej rzeczy się nadaje. Np wędliny właśnie, niektóre po rozmrożeniu przypominają wodnistą galaretę. Tak samo nie zjem rozmrożonych gołąbków czy bigosu, bo zostaje tyko breja po nich. Ale często właśnie jest tak, że moja mama  😡 nagotuje nam jakichś kotletów, mielonych, pierogów, dzieli nam to na porcje i pakujemy do zamrażarnika.
Mój mąż jest strasznie nieekonomiczny, wyrzuca niejednokrotnie dobre jedzenie, bo leżało dwa dni, to już "skisło". Wkurza mnie to strasznie i zdarza mi sie jeść potem przez tydzień to samo, bo mężulowi "skisło"...
Jestem miłośnikiem mrożonych warzyw - można z nich zrobić masę rzeczy! Począwszy od samych warzyw z mięsem, warzyw z makaronem, warzyw z ryżem, przez dodatek do sphagetti, a na rożnych zapiekankach skończywszy 😉

Tak samo można wykorzystać inne potrawy - np. z piersi kurczaka możemy usmażyć sporą ilość kotletów, część można zjeść do ziemniaków, część wrzucić do sałatki, część położyć na pizze lub omlet albo wykorzystać do jakiegoś sosu bądź zapiekanki.

Bardzo też lubię robić kilka potraw w jednym piekarniku (nauczyłam się tego, jak pracowałam w gastronomii - oszczędność czasu, miejsca i prądu 😉 ). Mogę np. na górną półkę wrzucić kotlety, na dolną własnoręcznie zrobioną pizzę i jeszcze na ruszt wrzucić kiełbaski. Wtedy mamy trzy potrawy zrobione niemal równocześnie - jedną można zjeść od razu, drugą na kolację, a trzecią do lodówki i na następny dzień. Tyle że taki sposób najlepiej się sprawdza przy rodzinie dwu - trzy osobowej (i więcej), w przypadku jednej osoby to może być nieekonomiczne, chociaż ja często tak robię jedzenie, gdy właśnie jestem sama w domu, bo nie chce mi się babrać codziennie przy obiedzie lub kolacji i robię sobie 3-4 potrawy na najbliższy czas.

najgorzej robic zakupy na glodzie. zero ekonomii
Ktoś wspominał o drogich sokach
ja gotuję kompoty, latem robię syropy do wody
kieruję sie przesłankami że są zdrowsze, ale i pewnie ekonomiczniej
Ktoś wspominał o drogich sokach
ja gotuję kompoty, latem robię syropy do wody
kieruję sie przesłankami że są zdrowsze, ale i pewnie ekonomiczniej


Szczególnie jak się ma owoce z krzaczka za darmo 🙂

Sznurka- Sok z malinami z Twojego przepisu wyszedł ekstra 🙂 Tylko szkoda, że już prawie nie ma. Chłopak zamiast dodawać do herbaty próbował nawet sam pić  😂

Ja jestem takim "mężem Pokemon" też co mi leży 2 dni w lodówce jest fuj, więc kupuję po prostu mało. Wszystkiego kupuje głównie po 10 deko, jak się skończy to kupuje coś następnego. Raczej nie ma 2 rzeczy dla siebie w lodówce na raz. No chyba, że mama wpadnie w szał zakupów i nakupuje mi wędlin, serów i potem mam to jeść. No oczywiście wtedy zawsze coś się wywali, bo ja już na to krzywo patrze.

Ogólnie wole mieć mniej niż więcej, bo jak mi zabraknie to zawsze można coś na szybko zrobić jak chociażby te wspomniane warzywa z patelni z ryżem np.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się