Forum konie »

"Myśląc o koniu" w Zbrosławicach 17-19 września

Kochani

Pilnie potrzebuję zdjęć z przejazdu, konkursowego z tyczką 🙁  Nie wiem czy  ktoś w ogóle robił  ale jeśli tak to będę wdzięczna🙁 Albo z tresury?
Epikea to się nie urażaj 😀iabeł: u was była tylko wycieczce w małej zaprzyjaźnionej stajni. Wybiegała się, popasła na pastwisku i przy małej ilości ludzi pokazała małą "palcówkę".  Nie jesteś na bieżaco. Może niedokładnie napisałam -arabka pierwszy raz wyjechała na duża oficjalną imprezę. Trzeba było kibicować w Zbroclawicach-podróże kształcą  💃
Czy ktoś oglądał konsultacje z p. Elą Morciniec i może zdać relację?
Elbasim, ja chyba cośtam mam, ale średnio-halowej jakości. postaram się coś jutro wstawić 😉
olciik

Będę czekała🙂
Aleksandra

Ale mi frajdę zrobiłaś 😉 Dziękuje 😉
😀 dorzuciłam jeszcze z tresury- mało i słabe, bo stałam bardzo z tyłu a mam tylko 1,72 cm  🙄  🤣
Czy ktoś oglądał konsultacje z p. Elą Morciniec i może zdać relację?


oglądałam w piątek, ale osobiście raczej niewiele wyniosłam. pani Morciniec skupiała się głównie na brakach w dosiadzie jeźdźców, jedni mieli więcej, inni mniej.
wiem że Miller to oszust, bo jeżeli imprinting działa w danym wypadku to działa automatycznie i nie trzeba się go "uczyć", a jeżeli przedstawiciel danego gatunku się nie imprintinguje, to żadne certyfikaty nie sprawią że nagle zacznie się imprintingować...co najwyżej może się "oswoić" udomowić" "przyzwyczaić"- ale nie imprintingować, bo żaden certyfikat nie sprawi że kot zacznie przeżuwać jak krowa, mysz zacznie latać jak nietoperz, a koń zacznie się imprintingować jak zagniazdowniki lub krętorogie.


wrotki - obawiam się, że w twoim przypadku to pewnie to tylko strata czasu, ale może inni zechcą sami osądzić jak się mają twoje śmieszne oskarżenia do stanu faktycznego. czytając ponownie twoje wypowiedzi, doszłam do przekonania, że po prostu nie rozumiesz tego, co dr Miller mówi. nie rozumiem tylko skąd w tobie tyle zajadłości. to takie mało 'końskie'.

cytuję za polskim serwisem naukowym naukowy.pl/encyklopedia/Wdrukowanie:

Imprinting (ang.) po polsku wdrukowanie, naznaczenie lub wpojenie to obserwowane u młodych organizmów, występujące w ściśle określonym momencie rozwoju osobniczego (tzw. okres krytyczny czasami trwający ledwie kilka godzin) utrwalenie się (praktycznie nie podlegające modyfikacji) wzorca swojego rodzica, rodzeństwa oraz typowych dla gatunku zachowań. U pewnych gatunków, w okresie krytycznym, każdy poruszający się przedmiot (np. samochodzik ciągnięty na sznurku) lub organizm (lecz o cechach innych niż wrodzony wzorzec drapieżnika) zostanie uznany za matkę i utożsamiony. Jest to odpowiednik tego co u ludzi nazwalibyśmy samoświadomością.

Podążanie świeżo wyklutych gęsi za człowiekiem zauważyli i po raz pierwszy opisali Douglas Spalding (1872 r.) oraz znany badacz ptaków Oskar Heinroth (1910 r.) który zjawisko nazwał reakcją piętna. Pojęcie imprintingu jest jednak kojarzone głównie z profesorem Konradem Lorenzem, który poświęcił wiele czasu obserwacji zachowań zwierząt i tematykę etologiczną szeroko spopularyzował w swoich książkach. Jego zainteresowanie etologią, zaczęło się od obserwacji gęsich sierot i przejawów imprintingu u tych ptaków. Później okazało się, że wdrukowanie jest zjawiskiem dość typowym dla wszystkich zagniazdowników oraz ssaków, zaraz po urodzeniu podążających za matką (zwłaszcza stadnych, takich jak owca, jeleń). Jest to szczególny przykład uczenia się (warunkowania). Wdrukowaniem jest również więź matka-dziecko oraz partner-partnerka u wielu gatunków utrzymująca się przez całe życie. W okresie dojrzewania, w dużym stopniu wdrukowaniu podlegają osobnicze preferencje seksualne. U wielu organizmów, w tym także u człowieka, podobne zjawiska również zachodzą, lecz są bardziej rozciągnięte w czasie i nie mają tak ostro zaznaczonego okresu krytycznego. Dlatego zwykle nie nazywamy ich wdrukowaniem.
Sens wdrukowania jest oczywisty. Małe pisklę lub jelonek musi wiedzieć kto jest jego opiekunem, za nim podążać i tak samo się zachowywać. W razie rozdzielenia, np. podczas ucieczki, powinno się zbliżyć do innego, podobnego osobnika, który się nim zaopiekuje. Jeśli po rozdzieleniu będzie w stanie się samo wyżywić, musi wiedzieć jak ma wyglądać jego przyszły partner. Para rodziców, zwłaszcza w trudnych warunkach, ma większe szanse wychować potomstwo.
wiem że Miller to oszust, bo jeżeli imprinting działa w danym wypadku to działa automatycznie i nie trzeba się go "uczyć", a jeżeli przedstawiciel danego gatunku się nie imprintinguje, to żadne certyfikaty nie sprawią że nagle zacznie się imprintingować...co najwyżej może się "oswoić" udomowić" "przyzwyczaić"- ale nie imprintingować, bo żaden certyfikat nie sprawi że kot zacznie przeżuwać jak krowa, mysz zacznie latać jak nietoperz, a koń zacznie się imprintingować jak zagniazdowniki lub krętorogie.


A przy okazji:
Nigdy nie słyszałam, aby dr Miller mówił, że trzeba uczyć konie imprintingu - wręcz przeciwnie. W jego metodzie chodzi o WYKORZYSTANIE fenomenu imprintingu (a więc praktycznie natychmiastowego uczenia się przez zwierzę kogo ma się pilnować i na jakie bodźce reagować pozytywnie) jaki istnieje u koni. Metody tzw. szkolenia imprintingowego (lub też jak sam dr Miller wskazuje - szkolenia we wczesnym okresie życia źrebaka) musimy się nauczyć my jako ludzie, jeśli chcemy z tego fenomenu skorzystać. Musimy nauczyć się metody szkoleniowej a nie imprintingu 🙂. I jest oczywiste, że żaden certyfikat nie sprawi cudu. Tak jak dyplom magistra nie zapewnia automatycznie sukcesu osobie, która go uzyskała. Ale jest duże prawdopodobieństwo, że jeśli uczestniczysz w szkoleniu, to czegoś się nauczysz. Odnoszę natomiast wrażenie, że wyrobiłeś sobie zdanie na podstawie własnego (nie)zrozumienia haseł, ale nawet nie spróbowałeś się dowiedzieć co faktycznie stoi za szkoleniem imprintingowym żrebaków opracowanym przez dr Millera. a to już w moim przekonaniu demagogia. 
Elbasim, pare fotek 😉







może filmik sie wam przyda w dyskusji o imprintingu 😉
http://www.youtube.com/user/wharmoniizkoniem#p/a/u/0/5fQDPh2J_B8
Nigdy nie słyszałam, aby dr Miller mówił, że trzeba uczyć konie imprintingu - wręcz przeciwnie. W jego metodzie chodzi o WYKORZYSTANIE fenomenu imprintingu (a więc praktycznie natychmiastowego uczenia się przez zwierzę kogo ma się pilnować i na jakie bodźce reagować pozytywnie) jaki istnieje u koni.
fenomen imprintingu występuje, ale tylko u pewnych zwierząt, zwierząt do których konie nie należą, a Miller tak jak sprzedaje certyfikat na umiejętność imprintingowania źrebiąt, równie dobrze mógłby sprzedawać bilety na przelot latającym dywanem 😂...i zapewne znalazłby idiotów którzy by ten bilet od niego kupili 😁
warunkiem sine qua non imprintingu jest istnienie okresu krytycznego...którego Miller nie oznaczył- nie oznaczył ,ergo nie dał dowodu na imprinting konia.
...a wszystkie te pląsy ze źrebakami, to dowody na to ze konie od najwcześniejszego wieku się oswajają i podlegają tresurze, co każdy rozsądny człowiek wie
ALE NIE IMPRINTINGUJĄ!
Robert Miller z cała świadomością nadużywa tego bardzo precyzyjnego i naukowego terminu, po to aby wprowadzać głupszych od siebie w błąd...błąd który przynosi mu korzyść majątkową.
A ja mam pytanie o tę jazdę z tyczką. Na czym polega?
Jak się nazywa w obcym języku? To hiszpańska szkoła?
Tania, to jest garrocha 🙂 o ile dobrze kojarzę, ma to coś wspólnego z vaqueros albo z hiszpańską szkołą jazdy. Moja koleżanka ze stajni z nią ćwiczy i wygląda to super! Szczególnie, jak podpali się koniec, ten na ziemi 🙂
Tania, to jest garrocha 🙂 o ile dobrze kojarzę, ma to coś wspólnego z vaqueros albo z hiszpańską szkołą jazdy.

i z zabijaniem byków...ale to takie naturalne 😂
Tania:
http://www.domavaquera.info/
i oryginalne wykonanie (istotnie dalekie od naturalu):
Tania:
http://www.domavaquera.info/
i oryginalne wykonanie (istotnie dalekie od naturalu):


Dziękuję. :kwiatek:
Nazwa mi z głowy wyleciała. Świetne .
ALE NIE IMPRINTINGUJĄ!


jeśli już to IMPRINTUJĄ, a poza tym: a kto twierdzi (oczywiście poza Tobą), że u koni nie występuje imprinting ?
ja  🤣
ja  🤣


szacuneczek oczywiście, ale o kogoś, rzekłabym, z autorytetem i wiedzą mi chodzi  😍
wiem, ale nie było ram  :emota2006092:
wiem, ale nie było ram  :emota2006092:


mosz recht - było nieściśle  :kwiatek:
Określenie że przeprowadzamy imprinting u jakiegoś konia, bądź na koniu jest nieprawidłowe. To czego uczy Miller to wykożystanie okresu w którym występuje zjawisko imprintingu. Sam nazywa to treningiem źrebiąt w okresie imprintingu. To tak dla ścisłości.
[quote author=A+A link=topic=32362.msg720433#msg720433 date=1285676815]
ALE NIE IMPRINTINGUJĄ!


jeśli już to IMPRINTUJĄ, a poza tym: a kto twierdzi (oczywiście poza Tobą), że u koni nie występuje imprinting ?
[/quote]a kto, z ludzi zajmujących się awioniką, twierdzi że dywany nie latają?
. To czego uczy Miller to wykorzystanie okresu w którym występuje zjawisko imprintingu.
to czego uczy Miller, to to, że dla większości, od samego produktu ważniejsze jest opakowanie i że to nie jest problem, żeby prostytutkę wydać za mąż jako dziewicę 😁
bez okresu krytycznego nie ma imprintingu...a "prawie imprinting" to równie prawdziwe określenie, jak "prawie dziewica" 😂
[quote author=madalena link=topic=32362.msg719377#msg719377 date=1285604194]
Nigdy nie słyszałam, aby dr Miller mówił, że trzeba uczyć konie imprintingu - wręcz przeciwnie. W jego metodzie chodzi o WYKORZYSTANIE fenomenu imprintingu (a więc praktycznie natychmiastowego uczenia się przez zwierzę kogo ma się pilnować i na jakie bodźce reagować pozytywnie) jaki istnieje u koni.
fenomen imprintingu występuje, ale tylko u pewnych zwierząt, zwierząt do których konie nie należą,  Ciekawe skąd to wiesz, że z takim przekonaniem tak twierdzisz. Występowanie tego fenomenu u koni potwierdzają doświadczenia większości trenerów naturalu (sami wydają szkoleniowe filmy na ten temat) - nie tylko 50 lat praktyki dr Millera. Potwierdza to także przytoczona wcześniej przeze mnie informacja z portalu naukowego, ale trzeba czytać ze zrozumieniem.. a Miller tak jak sprzedaje certyfikat na umiejętność imprintingowania źrebiąt nie sprzedaje certyfikatu, natomiast bezsprzecznie przekazuje swoją wiedzę poczas szkolenia (jak to zwykle bywa, że na szkoleniach uczą pewnych rzeczy a nie tylko wydają certyfikaty), certyfikat potwierdza jedynie uczestnictwo w szkoleniu , równie dobrze mógłby sprzedawać bilety na przelot latającym dywanem 😂...i zapewne znalazłby idiotów którzy by ten bilet od niego kupili 😁 wychodzi na to, że najwięcej do powiedzenia mają osoby, które mają problemy z  czytaniem materiałów ze zrozumieniem.
warunkiem sine qua non imprintingu jest istnienie okresu krytycznego...którego Miller nie oznaczył- nie oznaczył ,ergo nie dał dowodu na imprinting konia.mylisz się, oznaczył, ale żeby to wiedzieć (że oznaczył), to trzeba zapoznać się z metodą i np. poczytać jego książki
...a wszystkie te pląsy ze źrebakami, to dowody na to ze konie od najwcześniejszego wieku się oswajają i podlegają tresurze odnoszę wrażenie, że nie miałeś zbyt wiele do czynienia ze źrebakami.., co każdy rozsądny człowiek wie zatem wg ciebie większość trenerów stosujących z powodzeniem te metody myli się stosując szkolenie imprintigowe źrebaków -  ergo  'nie są rozsądnymi ludźmi' w twojej opinii, 
ALE NIE IMPRINTINGUJĄ! masz rację, konie nie imprintingują, one podlegają imprintingowi - jak i wszytskie inne gatunki, u których ten fenomen występuje
Robert Miller z cała świadomością nadużywa tego bardzo precyzyjnego i naukowego terminu, po to aby wprowadzać głupszych od siebie w błąd...błąd który przynosi mu korzyść majątkową.
[/quote]

moim zdaniem wypowiadasz się na temat, którego nie chcesz lub nie potrafisz zrozumieć, a dowodem na to jest fakt, że w twoich wypowiedziach brakuje logiki.  a może masz po prostu problem osbowościowy i czując się niedowartościowany usilnie poszukujesz rozgłosu np. pomawiając znane osobistości, do których prawdopodobnie  nigdy nie będzie ci dane dorównać 
madalena, skoro tak "naukowo"... Przytocz, proszę, jedną! pracę naukową! (z wszystkimi danymi warunkującymi uznanie pracy za naukową) podającą dowody na imprinting u koni. Naukowe dowody.
Wszyscy skorzystają i dyskusje się skończą.
moim zdaniem wypowiadasz się na temat, którego nie chcesz lub nie potrafisz zrozumieć, a dowodem na to jest fakt, że w twoich wypowiedziach brakuje logiki.  a może masz po prostu problem osbowościowy i czując się niedowartościowany usilnie poszukujesz rozgłosu np. pomawiając znane osobistości, do których prawdopodobnie  nigdy nie będzie ci dane dorównać 


wrotki ma dosyć niechętny stosunek do tzw. metod naturalnych - ale braku logiki to bym się nie dopatrywał.
Z punktu widzenia logiki wdrukowywanie koniowi, by podążał za człowiekiem, a nie za klaczą - jest jak najbardziej nienaturalne - służy zrobieniu zwierzaka "w bambuko".

Konflikt jest natury aksjologicznej - tj. powstaje na płaszczyźnie oceny tego, co jest naturalne. Dla jednych naturalny jest koń żyjący w stanie wolnym, skakanie przeszkód powyżej metra jest zdaniem wielu weterynarzy sprzeczne z naturą - podobnie ujeżdżenie - koń sam z siebie tego nie robi, może poza skakaniem przez ogrodzenia - są takie, co to lubią.
Dla innych - i ku tej opcji bym się skłaniał, naturalne jest udomowienie konia - wykorzystanie go tak, jak chce człowiek, w tym do sportu. Powstaje jednak swoisty paradoks - naturalne jest to, co nienaturalne - ale taka jest natura ludzka - człowiek wbrew pozorom nie jest bytem naturalnym w biologicznym rozumieniu tego słowa - jest osobliwością termodynamiczną, która istnieje raczej wbrew prawom natury i fizyki, niż w zgodzie z nimi.
W tym sensie "naturalsi" postępują zgodnie z naturą (człowieka, ale nie konia) - a do nazwy metody naturalne nie mają prawa 🙂

Biorąc pod uwagę, że przestrzeń ludzkozwierzęca jest zdaniem wybranych (może wszystkich, nie wiem) "naturalnych" continuum - to podobnie, jak zastępowanie dziecku matki kierownikiem organizacji młodzieżowej - tak zastępowanie źrebięciu klaczy treserem jest jak najbardziej nienaturalne.
Z punktu widzenia logiki wdrukowywanie koniowi, by podążał za człowiekiem, a nie za klaczą - jest jak najbardziej nienaturalne - służy zrobieniu zwierzaka "w bambuko".


jakby to kulturalnie zasugerować - troszkę nie o to pytałam  😍

a jeśli chodzi o odpowiedź wrotka/wrotkiego albo jak tam komu pasuje - to właśnie takiego agresywnego  bełkotu się spodziewałam - jakby to kulturalnie powiedzieć - trochę nie o to pytałam...

No to jadę na seminarium dr Strasser - aby jeszcze trochę kasy wepchnąć w kieszeń inną niż ...powinnam  😁 👀  😜 👿


literówki
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się