ale czy to nie jest oczywiste, że jak ktoś mocno zaniedbał koniowi kopyta, to pognita mogła być nie tylko strzałka? a fotka została wykorzystana akurat w tym tekście jako ilustracja akurat gnicia strzałek? ...odrobina wyobraźni i dobrej woli przy opiniowaniu... nie znamy wszystkich faktów, nie ma po co się zapędzać z ocenami. to wszystko.
guli, nie, oczywiście, nalezy całą te zgniliznę zostawić na miejscu i pozwolić jej żyć. ona pewnie ma uczucia i nie nalezy jej ruszać, bo mogłoby ją to zasmucić.
A jak jest zepsuta/czarna linia biała to kopyto ochlastać na około? Nawet jeżeli strzałka gnije tak mocno, że człowiek ma wrażenie dzióbać w galarecie to tak czy siak wszystkiego się nie wytnie bo się wjedzie w "żywe" a już na pewno nie tnie się TAK ścian wsporowych bo strzałka gnije 🤔wirek: Sama jestem ciekawa co ten Pan o tym myśli, bo to wygląda na takie sztuczne "otwieranie" zacieśnionego kopyta.caroline- to mało prawdopodobne by ściana wsporowa była tak zgniła. 😀 naprawdę 🙂
Może tej ściany akurat nie ciął pan Ciołek? Może dostał takie kopyto do obrobienia? I ściął samą strzałkę? 😀iabeł:
Eee, nie sądze - jeden kowal wyciąłby ściany wsporowe i powiedział "o sorry, nie mam czasu dalej robić" i cudownym trafem zza winka wszedł pan Ciołek 😁
Poza tym jak się przyjrzeć dobrze na tym plakacie na 1 str. tak samo chlaśnięte są ŚW.
poddaję się. macie swoje klapki na oczy i nie widzę aby to ograniczenie pola widzenia wam przeszkadzało. zatem trzymajcie się drogi, którą dzięki nim widzicie. i życzę przyjemnej podróży 🙂 serio-serio 🙂
Mnie też się nie podoba ten akurat element tego werkowania. Wspomniałam o tym zresztą w tym przydługim poście. Czemu mi się nie podoba? Ano temu, że tam bardzo blisko do żywego (=> anatomia kopyta). Myslę, w jakim celu można takie coś robić - jedyne co mi się kojarzy, to rozszerzanie tyłu kopyta. Zgnilizny w tym rejonie raczej nie ma. Nie tak by kopyto wyglądało, gdyby gnił róg. Nie to by gniło w tej okolicy (prędzej linia biała ścian wsporowych niż ich boki, bo to tkanka bardziej porowata i "wilgotniejsza"😉.
caroline, nie denerwuj się, proszę. Nasza szkoła jest mało inwazyjna, stąd gwałtowna reakcja dziewczyn. Czasami ostre cięcia mogą pomóc, ale często powodują bolesność i przez to odwrotny efekt - wydłużają rehabilitację. Chyba nie chcemy, żeby "nazwisko" gwarantowało nietykalność, prawda? Każdy, nawet doświadczony zawodowiec (a może szczególnie?) może popaść w rutynę albo posunąć się w jakimś zakresie do niepotrzebnej skrajności. Każdy zawodowiec powinien być poddany krytyce - czy to kowal, czy piekarz, lekarz czy polityk.
A gość ogólnie głosi całkiem pozytywne poglądy (o równowadze, jak mówiłam - o leczeniu strzałki też niegłupio pisze, jeszcze raz podkreślę - fajnie, że dziegciu nie ma na liście!! Duży, duży plus).
Jeszcze jedno: koń zapewne przeżyje z takim wycięciem ścian wsporowych, przeżyje też z dużo, dużo mniejszym. Będzie różnica w długości rehabilitacji. Na korzyśc którego przypadku? Trzeba by zrobić badania. Sama obserwacja, że koń przeżył i się poprawił - mimo wszystko nie wystarczy. Bo może można było mniej bolesnie dla konia, albo szybciej? W takiej kolejności priorytetów.
EDIT: caroline, a pomyślałaś, że miałysmy w praktyce do czynienia z kopytami dotkniętymi gniciem i możemy nie tylko teoretyzować? Czy fakt posiadania podobnej zagadki i rozwiązania jej w inny sposób nie daje "prawa głosu" w takiej sytuacji? Np. tajnaa może pokazać czarną linię białą (ewidentne gnicie) i wyleczenie tego bez agresywnych cięć "do białego". Ja też kilka zgniłych strzałek i linii białych widziałam. Zgniłej ściany wsporowej też jakoś nigdy... Jak się da, to tnę do czystego. Czasem widzę, że to idzie za głęboko i wtedy stosuję leczenie miejscowe/zachowawcze - do 2, 3 werkowania zwykle narasta już tyle zdrowego, że można oczyścić i przyspieszyć dalsze leczenie.
Wiesz, że gnicie strzałki może dochodzić do warstwy twórczej? Czy wtedy też według Ciebie trzeba jednorazowo wyciąć wszystko co chore?
Podobnie sprawa się miała ze ścinaniem kącików kątów wsporowych w celu poszerzenia kopyta. Tzw- otwieranie kątów. Znany mi kowal tak robi. Kiedy spytałam go, czy widzi efekty tego kroku polegające na poszerzeniu się kopyta, zamyślił się i przyznał, że "zdarzyło się, że troszkę pomogło", ale przekonania w głosie to nie miał. Niestety.
moj kon mial w ten sposob prowadzone kopyta. bylo to polaczone z odpowiednim kuciem- podkowa byla przybijana tak, aby ramiona nieco rozpychaly kopyto. trzebabylo jednoczesnie uwazac, aby nie oddzielilo sie na linii bialej. pomoglo.