jego książke "Tańcząc z końmi" czy jakoś tak zanabyłam na początku mojej "kariery" jeździeckiej kiedy czytałam i kupowałam wszystko co mi w łapy wpadło (z 15 lat temu)
Owszem książka estetyczna, zdjęcia łade, pan z wąsami (co oni z tymi wąsami) przystojny (wtedy jeszcze w miare niestary).
ale po jakimś czasie stwierdziłam że zalatuje za bardzo Jedyną Słuszną Wizją i zaklinaczostwem koni dla wtajemniczonych. Nic nie wnosi w sensie jeździeckim.
Hempfling, Niemiec zresztą, osiedlił się w Danii na jednej z wysp, gdzie prowadzi swoja działalność w formie cholernie drogich kursów pod bardzo wymyślnymi, mądrze brzmiącymi tytułami.
ee, tam znowu kolejny zbawca koni. On i tylko on jest najmundrzejszy, najlepsiejszy. I naprawia konie po wszystkich innych. I co on z tymi wodzami a w zasadzie jazdy bez mają obsesję. Takie skrzyżowanie Parellego z Nevzorovem. A że z Niemic pochodzi to siłą rzeczy lepiej siedzi na koniu niż PP.
Nie kumam tego nastawienia na "nie". Przecież oczywiste jest że lepiej dla konia i milion razy przyjemniej gdzy nie ma w pystu metalu, nic mu nie cisnie nosa, "nie działa na potylice", popreg nie wrzyna sie w cialo a gosc na grzbiecie mowi jasno wyraznie i sie go lubi ze w ogien by sie za nim poszlo. Pytam jeszcze raz, co w tym zlego? Pewnie to ze nie czujesz sie panem i wladca zwierzecia nie karzesz batem czy ostroga . Taki naturals nie stosuje chamskich metod przymusu i to jest "be" . A ja byłam u Hempflinga ze swoim koniem bo jak pewnie niektórzy mogą wiedzieć już chciałam konia oddać w dobre ręce . I dla mnie jest NAJMĄDRZEJSZY I NAJLEPSZY . Facet ma taka charyzmę że ja niecierpiaca Niemców , nieznosząca autorytetów odwalam czołobitność! To co pomógł mi zrobić z koniem ... Jako że słabo jeżdżę pracowaliśmy wyłacznie z ziemi, koń chodzi za mną jak piesek, a gryzła, kwiczała i nie dawała się dotykać. Z resztą to trzeba zobaczyć, nauczyć się pracy własnym ciałem, co można zrobić samym spojrzeniem...