Forum towarzyskie »

System opieki zdrowotnej

Z drugiej strony, ja obserwuję znów rosnącą nieporadność ludzi. Z byle czym latają do lekarza, po pogotowiach. Kiedyś jak się miało przeziębienie, pierwszą dobę gorączki, to polopiryna i tyle. Teraz wszyscy wszystko chcą konsultować, badać. Z byle katarem biegną do NPL-u. Przy biegunce nie wiedzą jak sobie radzić.
Mam wrażenie, że kiedyś ludzie byli bardziej zaradni. A teraz jest trend- "do specjalisty ze wszystkim, najlepiej od ręki jeszcze dziś"

I NIE MÓWIĘ o sytuacjach, kiedy należy to zrobić. Ale o tendencji do niezaradności ludzkiej. A taką obserwuję.
No i na tę niezaradność pojawia się reklama. Albo ani magister.
Kiedyś były chyba jakieś  programy edukacyjne rano w TV. Przydałyby się. Tyle, że chyba w obecnych czasach nikt za nic nie chce brać odpowiedzialności.  😉
Moja mama (bardzo wiekowa) za radą pani z apteki piła Flegaminę lub ACC Max w dzień a na noc łykała Thiocodin.
W efekcie prawie się udusiła/"utopiła" we własnych wydzielinach. Dobrze, że przyjechałam i odkryłam, że gości u siebie panią z kotem!
Kot towarzyski, nie wyczesany uczulał mrucząc. Dostał kopa w koci tyłek i kaszel magicznie zniknął. A w zasadzie to kop się należał pani magister.
Dużo jest przypadków powikłań po domowo-aptecznym leczeniu? Dziewczyny pracujące w służbie zdrowia, jakie są wasze doświadczenia? A może ktoś to liczy? Pytam o skalę, bo zawsze warto się zastanowić, czy regulowanie danego obszaru ma sens. Zwykle dodatkowa regulacja nie niesie ułatwień, tylko kolejne utrapienia.

Lekarze pierwszego kontaktu raczej mają co robić (od zmagania się z rozbudowaną administracją/papierkologią, po dylematy związane z pakietem onkologicznym). A ludzie raczej powinni być odpowiedzialni za siebie... Również za swoje zdrowie*. (Chociaż rozumiałabym problem, jeśli ludzie masowo i poważnie szkodzą sobie na własną rękę, a potem wymagają darmowego reperowania w ramach NFZ.)

*Tylko czy każdy lekarz chce samodzielnego pacjenta?


LINK
Mnie to np. przeraziło.
Ale i co - jedna osoba na milion (albo i dwa) ma poważną alergię na paracetamol, więc należy go zakazać? Czy powinien być na receptę? I 999 999 osób, którym nie szkodzi (przynajmniej nie tak bardzo), będzie chodziło po tabletkę od bólu głowy do lekarza?
Ale i co - jedna osoba na milion (albo i dwa) ma poważną alergię na paracetamol, więc należy go zakazać? Czy powinien być na receptę? I 999 999 osób, którym nie szkodzi (przynajmniej nie tak bardzo), będzie chodziło po tabletkę od bólu głowy do lekarza?

Nie, mnie chodzi o co innego. O to, że ktoś jest poważnie chory i odwleka wizytę u lekarza biorąc środki przeciwbólowe czy przeciwzapalne. Bo reklamy do tego zachęcają.
Przykład z Paracetamolem jest trochę obok.
p.s
O! JEST!!!
http://pogromcyreklam.blogspot.com/
Ale fajne!!!
tunrida, to chyba działa przede wszystkim magia NPL-u jako przybytku, gdzie po prostu idziesz bez uprzedniej rejestracji i oczekiwania na swój termin. Bo ja zwykle z takimi pierdołami nie idę do lekarza z tej prostej przyczyny, że termin dostanę na tyle odległy, by się wyleczyć zanim do lekarza rodzinnego w ogóle dotrę. Problem zaczyna się wtedy, gdy naprawdę muszę poleżeć w domu, a L4 nikt mi zaocznie nie wystawi 😉. Do NPL pewnie masa ludzi idzie jak do lekarza bez kolejki bardziej niż do osoby, gdzie powinniśmy iść jak dzieje się coś pilnie wymagającego uwagi.
Wkurza mnie fakt , ze lekarz specjalista w sytuacjach "nie naglacych" czesto zamiast dac skierowanie na podstawowa diagnostyke daje skierowanie na oddzial do szpitala. Tym samym lozka moga byc zajmowane przez pacjentow , ktorych mozna diagnozowac i leczyc amulatoryjnie a nie tych, ktorzy faktycznie potrzebuja "byc" w szpitalu.
Nie, mnie chodzi o co innego. O to, że ktoś jest poważnie chory i odwleka wizytę u lekarza biorąc środki przeciwbólowe czy przeciwzapalne.
Przykład z Paracetamolem jest trochę obok.
A, to miałaś na myśli... Inną drogą poszłam. Ale w takim razie można się pozastanawiać, ską się biorą tacy odwlekacze. Na pewno uzasadnienie bo reklamy do tego zachęcają. ma rację bytu. Weź tabletkę, nie dociekaj, wszystko będzie dobrze. Ale poza tym może być działać: bo jesteśmy krajem na dorobku i wiele osób nie chce/nie może wziąć zwolnienia. Bo do lekarza są kolejki... Co swoją drogą znaczy, że ktoś do niego chodzi. Może nawet... chodzi, chociaż nie musi?
Ja mam wrażenie, że z chodzeniem do lekarza jest u nas jak z nieoglądaniem telewizji. Niby nikt nie chodzi (nie ogląda) a w domu całe apteki (komputery pełne seriali itp.). Zasadniczo pójść wstyd - działa tu podobny mechanizm jak w przypadku wzywania karetki, gdy jedni wzywają do byle czego, a inni przywleką się ze złamaną nogą sami, bo jeszcze ich ktoś zwyzywa, że głowę zawracają.
Mnie bardzo mocno uderzyło to, ile w tv jest reklam leków. Też jestem zdania, że wprowadzanie odgórnych ograniczeń dobre nie jest, ale gdy w święta gościłam rodzinę i próbowaliśmy jakiś film obejrzeć to mi szczęka opadła - 9 na 10 reklam to były jakieś farmaceutyki, nie leki a suplementy, na choroby i braki wszystkiego. Aż się sama chora poczułam.
Polska jest uważana za kraj hipochondryków. Zastanawia mnie, czy te reklamy są tego objawem, czy przyczyną.
Mi sie wydaje, ze objawem.
Widze to po swojej rodzinie. Babcia lata do lekarza kiedy moze, ma przepisane mnostwo lekow(ktore zmienia srednio co 1-2 tyg "bo nie dzialaja"😉. Jak jeden lekarz jej kiedys wprost powiedzial, ze po prostu nie potrzebuje tylu lekow- zmieszala go z blotem wsrod przyjaciolek i wiecej tam nie poszla 😎
Konrad to samo- dostanie lekkiego kataru i uwaza, ze po godzinie on JUZ JEST CHORY 😵 i dawaj gripeksy-szmateksy i inne. Bo "musi",bo inaczej nie wyzdrowieje 😵 efekt? Nawet nie daje organizmowi mozliwosci na zbudowanie odpornosci i choruje co miesiac-dwa.
Z kolei tesciowa w kazdej malej chrypce/katarze/goraczce widzi... angine 😵 Rajke to juz ze 3 razy chciala faszerowac antybiotykiem 🤔wirek:

Sama jestem przeciwniczka lekow, antybiotykow i wszelkich gripeksow. Nie pamietam, kiedy chorowalam. Jak trafi sie katar to traktuje go cytryna i miodem- mija po gora dwoch dniach. W dziecinstwie minimum raz w roku dostawalam antybiotyk... chorowalam non-stop 🤔wirek: Oczywiscie jak lekarz stwierdzi, ze absolutnie trzeba to wezme antybiotyk, nie bede sie klocic, z dzieckiem tak sami- ale dopoki sie da unikam.

edit: i w temacie 😉

O nie, przez Was zaczęłam oglądać reklamy i je liczyć 🤔
Wyniki na chwilę obecną - ilość reklam ogólnie w danym spocie i ilość reklam wszelkich farmaceutyków w tym:
1. 5/6
2. 6/7
3. 6/8
Strach liczyć dalej :/
CzarownicaSA , już tak nie demonizuj Gripexów. Mi nieraz uratowały sytuację, kiedy przed zaliczeniem albo ciężkim tygodniem zaczynało łapać przeziębienie, katar czy gorączka.
No ale zgadzam się, że w drugą stronę przeginać też nie można i brać głupiego "łaskotania" w gardle za anginę.
Alez ja nie demonizuje- uwazam tylko, ze branie ich w nadmiarze(jak moj chlop- srednio co tydzien) jest szkodliwe. Po prostu wole bardziej tradycyjne metody 😉
Co tydzień, to faktycznie przesada, ale przy przeziębieniu kiedy nas bierze, taki Fervex/Gripex wzięty w porę, łóżko, kocyk, termofor i herbatka z cytryną potrafią zahamować rozwijającą się infekcję.
Kiedy nie wezmę tego typu leków przy początkach infekcji, zwykle ona się rozwija bardziej.
Czarownica, zgadzam się co do leków… ALE - uwierz, masz lat 20-ścia… a ja mam ponad 40-ści i uwierz, masakrycznie przechodzę każdy katar, przeziębienie czy kaszel
tak jak w Twoim wieku mogłam dosłownie wszystko - obecnie jedna wielka KICHA,
niestety odporność chyba spada z wiekiem…
Gorzej, jak się weźmie gripeksy, a potem idzie do pracy i roznosi zarazę.

Jestem może przewrażliwiona, bo biorę leki obniżające odporność, czyli na mnie odbija się cudze chojrakowanie... Ale oczywiście i "normalnych" można zarazić. Albo pośrednio sprzedać czyimś dzieciom. Czyli nie dość, że przechodzona choroba to ryzyko powikłań i w ogóle obciążenie organizmu, to jeszcze się roznosi...
Służba zdrowia ma od wczoraj większy kłopot. Ta para od in vitro, co im pomylono materiał genetyczny.
To już prawdziwy koszmar.
Uważajcie na Gripexy, szczególnie w trakcie sesji 😁 Kilka dni temu złapał mnie taki katar, że psikałam co 5 minut i leciały ze mnie litry... sami wiecie czego, do tego doszedł ból głowy, a czekało mnie kilka ważnych zaliczeń, więc wysłałam chłopa po Gripex Max. Połknęłam tyle, ile ulotka nakazała i poszłam spać. Rano dopchnęłam kolejną dawką i... byłam naćpana na zajęciach. Nic do mnie nie dochodziło, czułam się w sumie całkiem fajnie, ale zupełnie nie ogarniałam rzeczywistości. Zatem uwaga, bo nawet taki głupi Gripex może dużo namieszać.
Ja tam i po apapie jestem lekko naćpana. Chyba to dziedziczne. A na pewno indywidualne.
Tania, czytałam o tym wczoraj. Co za koszmar
Dodofon no wiek to inna sprawa, wiadomo że odporność z czasem spada, człowiek jest bardziej podatny. Ale jak dla mnie takie faszerowanie się właśnie w młodym wieku zbyt dobrze organizmowi nie robi... 🙁

Jaka para od in vitro? 🤔
(...)
Jaka para od in vitro? 🤔

No wyszło na jaw, że pomylono materiał genetyczny w klinice in vitro i pani urodzila chore dziecko z genami swego męża i obcej pani.
baaa szok!
ciekawe ile takich przypadkow pomylenia nie wychodzi na jaw  🤔
Uuuuu... kiepsko :/
Jakby urodziła zdrowe, problemu by nie było pewnie...
Gdyby urodziła zdrowe, to by nie wiedziała... przynajmniej teraz. I tu jest pies pogrzebany, że "sprawa się rypła".
Nie każdy chce się opiekować chorym dzieckiem...
Ale chore czy nie- takie rzeczy nie powinny się zdarzać :/ Chyba mają jakieś zabezpieczenia przed takimi błędami? Nie chciałabym być w skórze osoby odpowiedzialnej za to...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się