Forum konie »

Kącik Rekreanta

No to prawda, ze koń może pomimo bólu biegać - ale jeśli jest na pastwisku, a które wychodzi codziennie, zna je i nie ma tam żadnych 'niespodzianek' to raczej nie będzie biegał tak, żeby cos sobie zrobić, bo po co. JAk konia naprawdę boli i jest w znanym sobie miejscu to nie będzie galopował.
No i zawsze można przegrodzić pastwisko na pół czy wydzielić jakąś małą kwaterę, jak jest strach, ze konio będzie za bardzo biegać.
wątek zamknięty
raz juz miala areszt boksowy, jak zgubila podkowy. boks ma na tyle duzy, ze kiedy zostaje sama to klusuje w kolo, staje deba, jest podonerwowana.
wiec mysle ze pastwisko ze swoimi kumpelami (gdzie wychodzi codziennie na wiekszosc dnia) jest lepszym rozwiazaniem. wiekszosc czasu albo je, albo sobie spokojnie drepcze.
wątek zamknięty
przepraszam ze post pod postem, ale ide juz spac.
podsumowujac...
1) czekam na weterynarza bo to jest najwazniejsze
2) znajac mojego konia, wydaje mi sie, ze mniejszym złem jest wypuszczanie go na pastwisko codziennie, niz trzymanie w boksie i wychodzenie chodziennie na łancuchu lub oglowiu/kolcu
wątek zamknięty
ale jeśli jest na pastwisku, a które wychodzi codziennie, zna je i nie ma tam żadnych 'niespodzianek' to raczej nie będzie biegał tak, żeby cos sobie zrobić, bo po co.

Mój koń wychodzi na to samo pastwisko od 4 miesięcy i itak ma odpały typu: 'a pobiegnę sobie z prędkością światła bo... bo trawa krzywo stoi' Konie nie rozumieją takiego czegoś jak 'bo po co' , chcą biegać - biegają.

Mój pacjent w poniedziałek poślizgnął się konkretnie na pastwisku na moich oczach i się naciągnął. Głupie naciągnięcie, ale od poniedziałku nie wyszedł nigdzie luzem, bo po co go doprawiać.. Wczoraj był już całkowicie czyściutki, ale dziś poszliśmy na spacer na trawkę.. na wszelki wypadek. Przynajmniej miałam czas żeby sobie z nim 'pogadać sam na sam' i się poprzytulać🙂 Potem zrobiłam mu miętowy mesz i wszyscy byli zadowoleni  😀
wątek zamknięty
Klami - napisalam przeciez, ze to jezdzcowi bardziej sluzy niz koniowi  😉 Dla mlodych koni to wskazowke na foule sie kladzie.
wątek zamknięty
Mój koń jest nadpobudliwy i zawsze biega na padoku. Ale jak ją coś naprawdę boli, to nawet nie zakłusuje. I znam wiele koni, które jeśli czują ból to nie szaleją - chyba, że są na środkach przeciwbólowych, wtedy absolutnie nie wolo puszczać luzem.  Ale może to też kwestia konia wszystko, ale z moich obserwacji z bardzo różnych stajniach wnika że jak koń chodzi na cały dzień zawsze, od rana do wieczora całe zycie, to raczej nie będzie urządzał galopad w obliczu bólu, bo po co. Konie nie są takie głupie jakimi chcem je czasem uczynić. Oczywiście zawsze mogą sie spłoszyć i wtedy będą uciekać, ale dlatego należy zadbac o to by nikt w pobliżu padoku nie chodził ze straszydłami jak jakis koń ma kontuzje i można padok zmniejszyć pastuchem na czas rekonwalescencji.
wątek zamknięty
Mój chory Rewirek wręcz dawkuje sobie sam ruch. Jeżeli danego dnia czuje się gorzej to nie biega, jak lepiej to szaleje w najlepsze. A jak na padoku jest gruda, albo podłoże jest śliskie to również uważa i nie urządza dzikich galopad. Konie nie są na tyle głupie, żeby powodować sobie ból i robić krzywdę, chyba że są niewybiegane, nieprzyzwyczajone (w takim sensie, że nie wychodzą tam codziennie na kilka godzin tylko np. raz w tygodniu na pół h) do danego padoku/pastwiska.
wątek zamknięty
Ja też mimo wszystko jestem za tym, żeby nie wypuszczać kulawego konia na padok, szczególnie jak NIE WIEM co mu jest....
A ja się jeszcze pochwalę fotkami z wczoraj 😉
Konie trzeba najpierw upolować:

potem próbujemy zaprosić go do tańca....

... a jeśli nie chce zatańczyć, zabieramy się za czyszczenie 😉

W myśl zasady: "Najpierw obowiązki, potem przyjemności.." trzeba pozałatwiać biznesy 😁

potem trochę popozować:


I zabieramy się za robotę:




Ukłon:

Słuchamy uwag końcowych:

Przepraszamy za ilość 😀
wątek zamknięty
asior, tak tak. Wiem, ze tak napisalas.
W sumie to nie wiem czemu powtorzylam....   🤔

Libella, pieknie pieknie!
Super sie razem prezentujecie. Ciesze sie, ze wam sie uklada!



A jak niby zagwarantowac, ze sie nie sploszy??  👀 Ja tam nie mam ochoty ryzykowac np. urwaania dopiero co troche zaleczone sciegna przez jeden glupi zryw, ktory nie musial miec miejsca.
Moze jestem dziwna, ale kulawego konia na padok nie puszczam. Szczegolnie jesli dopiero czekam na weterynarza. Po wyleczeniu kontuzji tez nie puszczam od razu a dopiero jak kon wroci do pracy, stawy i sciegna na nowo przystosuja sie do obciazen. No i jak weterynarz wyrazi juz zgode.
wątek zamknięty
ja tak samo - do czasu zdiagnozowania przyczyn kulawizny - zero padoku i w ogóle ruchu luzem. po zdiagnozowaniu - zgodnie z zaleceniami weta.
mnie sie zdarzyło, ze przy podejrzeniu skręcenia stawu kopytowego kon nawet do karuzeli nie wychodził (chodzenie po nieduzym kole nawet stępem w tym wypadku nie było wskazane). i nie było przeproś - codziennie szorowałam do stajni żeby konia wziąć na spacer w ręce.
według mnie często puszczanie kulawego konia na padok to tylko bezmyślność i lenistwo właścicieli/opiekunów - skoro nie mogę jezdzić to nie bede przyjezdzac do stajni, ale bede taaaaka dobra pańcią i zadzwonie do stajennych zeby puscili konia na padok, niech sie biedactwo w boksie nie nudzi.
a konie wcale takie mądre nie sa, bo nie wytłumaczysz im, ze mają kuku, któe co prawda nie boli, ale JEST i nie wolno z nim biegać. wiec kon z uszkodzeniem ścięgna bedzie popierniczał jak durny na padoku i rozwalał to sciegno bardziej. co jak co, ale wypadałoby, zeby opiekun konia chociaz próbował być od niego mądrzejszy.

a Rewirek, to chyba zdiagnozowany jest, nie? i ma ten rodzaj kulawizny, której potrzeba ruchu, prawda? 😉
to troche inna para kaloszy niz "nie wiem co mu jest, ale niech idzie na padok" 😉

A jak niby zagwarantowac, ze sie nie sploszy??  👀

no właśnie...
wątek zamknięty
Ja puszczam kulawego, ale tylko dlatego, że mój zawsze jest kulawy. Normalny koń, który złapał kontuzje czeka na weta w boskie, albo chodzi na spacery w ręku to zależy od tego co wet. powiedział po konsultacji telefonicznej. Mój post miał na celu wychwalenie Rewira, że głupi nie jest, może inne też głupie nie są. 😉
wątek zamknięty
Ale konie które chodzą codziennie na wiele godzin naprawde nie szaleją... - a jeśli to tylko ja sie dobrze czują, w ramach zabawy czy rozrywki. Jak koń wyjdzie na 5 h dzienie, to pewnie że będzie biegał, ale jak chodzi 12h czy dłużej, to sobie tylko spokojnie tupta.
Może powinnam uściślić, że ja uważam, że jeśli koń jest padokowany naprawdę bardzo dużo, to nie będzie szalał jak go coś boli 😉 Bo jak koń chodzi na kilka godizn tylko, to może rzeczywiście będzie dostawał 'korby' czy go cos boli czy nie.
Ale z tym brakiem diagnozy to sie jednak zgodzę, że dopóki nie wiadomo co sie dzieje, to trzeba uważać - ale dlatego uważam, że można wtedy pomniejszyć wybieg i koń będzie tam mniej szalał, niż w boksie - bo naprawde jak koń chodzi codziennie na cały dzień, to jak sie go raz zostawi w stajni, to może sobie zrobić niemałą krzywdę!
wątek zamknięty
No to się wtedy zostawia też drugiego konia w boksie obok i rusza się go wieczorem, jak całe stado przyjdzie, żeby nie stresować kulawego, co za problem?
wątek zamknięty
Mojej możesz zostawić i 3 konie, ale jak jej będziesz kazać stać to po prostu sobie coś zrbi gorszego niż kulawizna.
Myslę, ze każdy mówi troche przez pryzmat swoich koni, ja wiem że mojej cokolwiek by się nie działo, boks zawsze zaszkodzi 🙁
wątek zamknięty
No to się wtedy zostawia też drugiego konia w boksie obok i rusza się go wieczorem, jak całe stado przyjdzie, żeby nie stresować kulawego, co za problem?


no właśnie. albo się durnote uwiązuje i pilnuje do przyjazdu weta.
dla mnie jeden guz na durnej głowie więcej to pikuś w porównaniu do pogłębienia urazu. zwlaszcza kiedy biore pod uwagę przyszłe uzytkowanie konia (ktore staje wtedy pod coraz wiekszym znakiem zapytania) oraz czas i koszty leczenia.
sorry, ale w takiej sytuacji, to ja bym wolała dać koniowi flegnomag albo inny uspokajacz, oby stał dureń grzecznie w boksie, niż poddać się terrorowi koniczka, że on MUSI iść na padok. NIE, NIE MUSI.
wątek zamknięty
caro, swiete slowa. Niestety kulawy kon to "uciazliwy" kon. Pojezdzic nie mozna, zajac jakos trzeba. Na padok puscic latwo, nawet nie trzeba sie pojawic.
A zeby mial zajecie to troche posiedziec przy nim trzeba. Jak moj stal po operacji to sie bylo w stajni dwa / trzy razy dziennie. (A mam mnostwo innych zajec, chociazby dzienne studia). Rano, wieczorem i jak sie dalo to tez gdzies w srodku dnia na chwilke. Spacerek, czyszczenie, drapanie, mycie / smarowanie kopytek, mesz..... cokolwiek byly konia zajac.


Branka, ale.... jedno to to co napisala juz rewir (jaki problem przez tych kilka dni zostawic drugiego konia razem z kulawym).
Nie wierze, ze koniowi (nawet takiemu co caly dzien lata po lace) nie zdarzy sie podgalopowac, bryknac. A w przypadku niektorych urazow ma to fatalne skutki.
Jak glupi to "upalowac" w tym boksie, na uspokojaczach chociazby. Byle by STAL a nie latal.
wątek zamknięty
Branka, Mój do tej pory też całymi dniami chodził na wybiegu/pastwisku. Nigdy nie szalał, jak się go podgoniło to zrobił dwa szybsze kroki i tyle. Aktualnie stoi w boksie, wychodzi tylko na 20minut stępa. Mimo, że jest grzeczny i mnie nie ciąga, to nie ryzykowałabym puszczeniem go na wybieg.
Nie jest mi z tym łatwo, bo to nerwowy tkacz i jak widzi inne konie na wybiegu(szczególnie ukochaną z boksu obok) to dostaje świra(całe szczęście, że po kilkunastu minutach robi się spokojniejszy)
Nigdy nie sądziłam, że tak nerwowy koń jak on będzie w stanie wystac w stajni praktycznie cały dzień, a jednak jest to możliwe.
wątek zamknięty
Wiesz jak kontuzja jest powazna to ja bym tzn kombinowała, zeby koń stał w boksie - ale wiem z doświadczenia, jak w przypadku mojego konia to trudne, ona miała takie porażenie nerwu, że jej noga od łopatki zwisała luźno i widać było, że ją boli jak cholera, ale i tak jak wet ją zobaczyl, co wyczynia w boksie, to powiedział, że wychodząc zrobi sobie mniejsza krzywdę - zadne wiązanie nie pomogło.  Może po miesiącu by sie przywyczaiła(np jakby było złamanie i miała by stać miesiącami), ale przez kilka dni nie było poprawy w zachowaniu, więc wychodziła i żyła 😉 Ja w ogóle się zastanawiam zawsze na ile komfort psychiczny wpływa na postępy w leczeniu, u ludzi jest udowodnione, że bardzo, to czemu u koni nie miałoby byc tak samo?
Jeśli koń zostaje  wmiarę spokojny w boksie, to może postać ten tydzień-dwa, ale jak szaleje to ja jestem za padokowaniem, nawet w małej kwaterze. Albo wychodzenie na lonży - ja tez jak moja miała to porażenie, to na początek chodziłam z nią na trawe na lonży po kilka godzin dziennie - olałam studia, zajęłam się koniem 🙂 Teraz tez umiem masaz relaksacyjny zrobić, na pewno przy ewentualnej kontuzji bym go robiła.

Może jakbym miała nagłą kulawiznę i czekała na weta to bym zatrzymała na jeden dzień konia w boksie, ale wet przecież przyjeżdża po jednym - dwóch dniach i więcej nie ma konieczności. Przynajmniej mój wet jest na tyle dyspozycyjny, we Wrocku jest ich tyle, że zawsze jakiś przyjedzie nawet tego samego dnia...
wątek zamknięty
A ja się zgadzam z Branką, że każdy powinien patrzeć przez pryzmat swojego konia.

U nas nawet weterynarz, gdy zalecał lub odradzał ruch, patrzył przez pryzmat charakteru i warunków utrzymania mojego Smoczego. I wychodził na padok codziennie, nawet gdy miał nadwyrężenie/zapalenie międzykostnego, i jak miał diagnozowane lekkie podbicie, i jak miał zdiagnozowane zwyrodnienie w obrębie stawu pęcinowego. A na zdrowie - zapewniam was - mu to wyszło.

Ok, przyznaje, że zanim zostanie postawiona diagnoza (czyli do przyjazdu weta) mój koń kibluje w boksie i wychodzi na sznurku ze mną co najwyżej na trawę, żeby mu korba nie waliła na głowę od stania w czterech ścianach. Ale potem najczęściej wychodzi na padok i sam sobie zadaje ruch, bo tak jak napisała Branka konie padokowane codziennie i cały dzień nie czują potrzeby się wyszaleć, bo i wczoraj były, i przedwczoraj, i dzisiaj są i jutro będą też. I w zależności od samopoczucia albo się wietrzą, albo łażą, albo się bawią.

To zazwyczaj konie nie padokowane, tylko trzymane w czterech ścianach (i ew. w karuzeli) lub puszczane codziennie aż na szalone 60-90min dziennie na jakiś piaszczysty padoczek, jak już wyjdą, to dostają korby.

Mój koń wychodził i wychodzi od zawsze. Na padoku się uspokaja i relaksuje, skubie trawę i łapie słoneczko. Często też poleguje na słoneczku. W boskie gdy "kibluje" dłużej niż dobę-dwie i nie jest wypuszczany dopiero wtedy szaleje: kręci się, kopie w drzwi, gryzie się przez kraty z koniem obok. I mając właśnie to na uwadze, i patrząc przez pryzmat usposobienia mojego konia (który wypuszczany codziennie na trawę w boksie jedynie drzemie i poleguje na trotach), w zasadzie zgadzam się z Branką 😉
wątek zamknięty
Branka, zauwaz jeszcze jedna rzecz. Co innego kon, ktory stoi na trzech nogach. No faktycznie raczej biegac to on nie bedzie. Co innego kon z urazem np. czesto sie tu przewijajacego sciegna. Poki nie urwie zupelnie to biegac moze jak najbardziej. Do ilus tam procent lacznosci nawet za bardzo go to nie boli. Jak go przekonasz na padoku zeby nie psul sciegna bardziej i stal grzecznie?? Jak juz je urwie do tego stopnia, ze bedzie bolalao jak ch..... to pewnie i przestanie biegac. Tylko wtedy to dopiero sie nastoi w tym boksie przez najblizszy rok conajmniej a i po wyleczeniu za wiele w zyciu robic nie bedzie mogl.
A na weta tez sie czeka czasami dluzej. Pytanie czy wzywamy pierwsze z brzegu, ktory moze przyjechac. Na pewno ktos sie znajdzie. Czy tez interesuje nas to kto do tego konia przyjedzie.
wątek zamknięty
ja się ze wszystkim zgadzam, tylko przypomnijmy sobie o czym gadamy - o kulawym koniu, któremu nie wiadomo co jest.

puszczacie czy nie ryzykujecie?

bo zdiagnozowany - zalecenia weta, charakter konia - nie mam z tym problemu! czasem nawet swobodny ruch jest najlepszym lekarzem.

ale nie mieszajmy sytuacji - więc po kolei:  nie ma diagnozy = nie ma padoku, jest diagnoza = w zależności od rodzaju urazu, potrzeb konia, zalecen weta - moze byc padok, karuzela, spacerki w rece.

jasne? 😉
wątek zamknięty
To jest chyba bardzo skomplikowane tak naprawde i wiele zależy od konia. Ja myślę, że moge mówic za bardzo przez pryzmat swojego zwierza 😉 Może jakbym miała takiego co sie troche powkurza, ale generalnie w boksie będzie stał, to bym go w ramach kontuzji trzymała w stajni, ale z moją tylko jakieś baaardzo poważne urazy byłyby mnie w stanie do tego przekonać.

PS W sumie twój post caroline brzmi sensownie 😉
wątek zamknięty

puszczacie czy nie ryzykujecie?
nie ryzykujemy

trafne podsumowanie, clear 😉
wątek zamknięty
Mój do diagnozy kibluje. Mojej czy weta 😉


wątek zamknięty
zgadzam sie ze Sierra i Branka. kazdy wie jaki jest jego kon i na ile mu mozna pozlowic.
oczywiscie poki wet nas nie odwiedzil to kon siedzial w boksie, ale mimo ze mial ruszone sciegna to kazal konai wypuszczac "bo sam sobie bedzie dawkowal ruch", a nie moze w boksie stac caly czas bo sie zrosty porobia. fakt, czasami mu sie zdarzalo pogalopowac. ale to baaardzo rzadko. moj kon nalezy do tych co sie nie przemeczaja jak nie musza i krzywdy sobie padokowaniem nie zrobil.
wątek zamknięty
A my nadal czekamy na zdjęcia od Brzask więc fotorelacji z zawodów jako takiej brak, narazie takie dwa zdjęcia niestety jakości g...



edit:
na pierwszym nawet załapały się plecy Brzask 😀
wątek zamknięty
ooo dziewczyny byłyście w Sawance? ja też byłam. ale jakieś 3 godziny miałam wyjęte na uspokajanie mojego "rozentuzjazmowanego" (delikatnie mówiąc) konia 🙄 ba - nie tylko uspokajanie go, ale walka o własne zdrowie i życie :/
ale cóż - pierwsze zawody, należy mu to wybaczyć. oprócz tego, że sędziowie byli koniożerni i nie dało się obok nich normalnie przejechać w sumie ładnie pojechał. nawet 4 miejsce zajął 😉
wątek zamknięty
Diakon'ka ja jestem pod wrażeniem koni które znam sprzed paaaaruuuu lat 😉 niestety ja się cofam w rozwoju po 5 lat jazdy w tereny na poprzedniej swojej kobyle. tylu samu latach jazdy bez treneiro i tego iż ujeżdżenie nigdy nie było moją mocną stroną 😉
wątek zamknięty
dzis robilismy rtg  w poniedzialek wyniki boje sie jak chol.... dla malego dom niesety dopiero od wrzesnia... ale podolamy jakos przez wakacje, boje sie nast tyg!
wątek zamknięty
Pegasuska L czy P jechalas?  nie kojarze Cię, ale w sumie nie bardzo wiedziałam co się dzieje na parkurze... oprócz tego, że musiałam się zajmować swoim koniem to nawet jak go już zawieźliśmy z powrotem to zostało jeszcze pól naszej stajni i mieliśmy dyżury przy koniach.
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.