Forum konie »

Kącik Rekreanta

sznurka napisał: Libella a może po prostu nie rób założeń

mnie nie przekonuje ze koń nie ma chęci do jakiejkolwiek współpracy
nie chciałabyś z nią na kurs PNH się latem wybrać bo skoro klasykom zabrakło już pomysłu na nią to może akurat zmiana o 180 stopni to jest coś dla was?

- Dokładnie.
wątek zamknięty
Lib jeśli jeszcze masz siłę i ochotę czytać i odpisywać...

masz jakieś nagrania z jazdy?
wiesz, to o czym piszesz przynajmniej dla mnie jest takie zaskakujące, zastanawiające... niechęć do noszenia jeźdźca przy chęci do innych form współpracy...
dlatego intryguje mnie jak wyglądają Wasze jazdy. Do tej pory zawsze Wasza para kojarzyła mi się z pracą, konkretnym planem, zadaniami do wykonania, celami. I zawsze na ujeżdżalni. Może to błędne wrażenie oparte na oglądaniu zdjęć.
wątek zamknięty
jest mi niesamowicie miło mogąc śledzić losy Ritka na volcie 🙂 Zmusiło mnie to do zalogowania się 🙂

Libella, miałam poodbną sytuację.
Brak możliwości na dalszy rozwój, brak perspektyw sportowych, wszystko stanęlo w miejscu. Z drugiej strony mój zmneijszający się brak czasu i niechęć do jazdy, która nie miała sensu, bo nie prowadziła już do niczego. Zdecydowałam się na sprzedaż, bo uznałam że koń jest przeze mnie zaniedbywany, a u kogo innego może mieć dużo lepiej.
Jestem zadowolona z obecnej sytuacji, choć ciagle mam ochote do niego pojechać
wątek zamknięty
Tak przelotem kilka zdjęć z wczorajszej próby






i już po
"no chodźmy już stąd, ile można!"
wątek zamknięty
Popieram sznurke.Mysle ze taka zmiana o 180 stopni zrobi najlepiej.I Ty i kon bedziecie mialy okazje spojzec na Wasza wspolprace, wspolna przygode zupelnie z innej strony.Zaczniecie wszystko od nowa, w jakis sposob inaczej i ja w zasadzie jestem pewna ze ta droga osiagniecie rownowage, radosc i porozumienie.
Tak jak wspomniala Burza (milo ze pamietasz nasza historie i w ogole mojego konia ) moj drugi kon, a w zasadzie pierwszy-Etna rowniez nie lubi pracowac pod siodlem-rowniez jest po przejsciach, rozni ukladala sie nasza wspolpraca, choc nie moge powiedziec ze ona nie chciala wspolpracowac, bo zawsze starala sie z calego serca, dawala mi z siebie taki ogrom wszystkiego, ze wiem ze ciezko mi bedzie znalesc drugiego takiego konia, ale urazy z mlodosci byly tak silne, ze wciaz widzialam u niej smutek, niechec gdgy szla pod siodlo.Robila dla mnie wiele postepujac wbrew sobie-bardzo mnie to meczylo, bo kazde jej smutne spojzenie rozrywalo mi serce-moze brzmi to smiesznie z ust doroslej baby, matki, zony, ale tak jest, mam z Etna ogromna wiez i wielki szacunek do niej, a tak najprosciej mowiac to najnormalniej w swiecie kocham ta zlosnice i dlatego postanowilam poszukac innej drogi by sie z nia dogadac.Zycie tak sie fajnie ulozylo, ze osoba u ktorej zaczynalam jezdzic. dzieki niej kupilam Etne i szlam w jezdziectwie do przodu zafascynowala sie metodami naturalnymi(zrobila kursy, teraz jest chyba na 3 poziomie) i podala nam pomocna dlon.4lata temu pojechalam z Etna do niej na 1,5 miesiaca wakacji i codziennie od podstaw razem uczylysmy sie porozumiewac ze soba ciut inaczej niz do tej pory, odkrywalysmy nowe sciezki i czerpalysmy z tego OBIE radosc.To bylo fantastyczne przezycie, choc lzy tez sie laly-glownie moje Wiele sie nauczylam, duzo mi to dalo i rzutuje do tej pory na prace z konmi-choc ja klasyk to czerpie wiele z naturalnych metod, glownie w poczatkach pracy z mlodziakami.
Etna teraz ma wolne od pracy, ale mi jest latwiej bo trzymam konia u siebie, wiadomo koszty utrzymania sa wtedy duzoooo nizsze niz na pensjonacie, dodatkowo do jazdy mam swojego rudego, i kilka mlodych koni klientow wiec poprostu nie czuje takiego cisnienia by etna koniecznie chodzila pod siodlem i by bylo super-kiedy mam czas biore ja na lake na bieganie, potem bawimy sie z ziemi i jest to na prawde zabawa bo moj kon sie wtedy do mnie usmiecha-na prawde, wyraz pyska zmienia jej sie niesamowicie, jest energiczna, sama mnie zaczepia, ganiamy sie mimo ze kon ma juz prawie 17 na karku to zachowuje sie jak zrebak -strasznie mnie to cieszy i daje takiego powera ze szok I nawet kiedy gramole sie jej na grzbiet nadal sie usmiecha.Wiec mysle Libella ze powinnyscie sprobowac , tyle ze najlepiej zaczac u fachowego zrodla-trzymam kciuki i wierze ze sie uda
wątek zamknięty


Brak możliwości na dalszy rozwój, brak perspektyw sportowych, wszystko stanęlo w miejscu. Z drugiej strony mój zmneijszający się brak czasu i niechęć do jazdy, która nie miała sensu, bo nie prowadziła już do niczego. Zdecydowałam się na sprzedaż, bo uznałam że koń jest przeze mnie zaniedbywany, a u kogo innego może mieć dużo lepiej.


To jest dokładnie to co czuje... Stoimy w miejscu, czasem wręcz się cofamy, a może lepiej by miała siedząc całe dnie na łąkach? Na wczesnej emeryturze?
Dorotheah twoje rady są bardzo cenne ale... ja już próbowałam 🙁 Próbowałam wsiadać, NIC nie wymagać, zdarzały się wtedy momenty że nie walczyła ale... jazda wtedy wyglądała tak, że biegałyśmy w kółko. Więc tak jakby jazda bez sensu. Chwalenie, głaskanie, to naprawde nic nie daje. To jest tak jakby ona miała własny pomysl na życie i ja jej w tym poprostu przeszkadzam. Ja wiem, że to brzmi dziwnie ale ja tak własnie czuje. Ona NIE MA OCHOTY robić tego na co ja mam ochotę i nie ma ochoty mi się podporządkować w momencie kiedy siedze na górze. Ja naprawde nie mam wygórowanych ambicji. Gdyby Libelli sprawiały przyjenmność wyjazdy w teren (i ja byłabym spokojna na jej grzbiecie) to jeździły byśmy w teren. W terenie owszem, jest bardziej posłuszna i "pokorna" dlatego, że czuje się zagrożona (nie na swoim terenie) i wtedy bardziej polega na mnie. Ale z kolei strasznie się denerwuje, poci bo 10 minutach stępa, cała roztrzęsiona. Więc tak jakbym fundowała jej dodatkowy stres.




wiesz, to o czym piszesz przynajmniej dla mnie jest takie zaskakujące, zastanawiające... niechęć do noszenia jeźdźca przy chęci do innych form współpracy...
dlatego intryguje mnie jak wyglądają Wasze jazdy. Do tej pory zawsze Wasza para kojarzyła mi się z pracą, konkretnym planem, zadaniami do wykonania, celami. I zawsze na ujeżdżalni. Może to błędne wrażenie oparte na oglądaniu zdjęć.


Ona (z tego co się dowiedziałam) od początku była źle wychowywana. Np. bryknęła, ktoś spadł i Libelka wracała na padok. Ona od początku została tak jakby nauczona, że nie musi współpracować z człowiekiem. I teraz ok, już nie próbuje się mnie pozbyć w sensie dosłownym z siodła (zazwyczaj) ale tak jakby nie jest w stanie pojąć tego, że ma wykonywać moje polecenia. Ona nie ma ochoty czegoś zrobić więc poprostu tego NIE ROBI. Owszem, ja jestem w stanie przewalczyć i Libella zrobi to czego od niej wymagam ale ja tak poprostu nie chcę! Nie chcę walczyć z własnym koniem.

Bo ta rozmowa chyba zeszła z pierwotnego toru... Moj problem polega na tym, że ani ja ani koń nie mamy z jazdy żadnej przyjemności i nie ma raczej perspektyw na to, żeby to się zmieniło (nie wymyśliłam tego ja, stwierdził to naprawde wysokiej klasy trener po 3 tygodniach codziennej pracy z nami). Ona nigdy nie została nauczona pracy z człowiekiem i raczej już się tego nie nauczy (na 10 lat). To tak, jakby starszego człowieka na siłę uczyć angielskiego... Ona się męczy. I coraz bardziej zastanawiam się, czy nie było by dla niej lepiej gdybym poprostu przestała na niej jeździć... Dlatego dam jej jeszcze trochę czasu, dam sobie trochę czasu i zobaczymy jak to będzie....
UFF!!! chyba mój najdłuższy post w życiu, gratuluję jak ktoś dojdzie do konca 😉
wątek zamknięty
jak już mamy na tapecie żalenie się to ja się dopiszę... kobył znów kulawy, znowu na ą samą pechową nogę i znowu przerwa... jak nie ropa, to stłuczenie, to kowala poniesie, to podbicie, to kopa tam dostanie... 🙁

libella może mój przykad jest nieco inny bo u mnie wygląda to tak ze przez pierwsze 15 minut od zakłusowania na początku jazdy mogę z koniem zrobić dosłownie wszystko, kobyla jest skupiona, chce pracować. cierpliwość jej kończy się różnie czasem po 10 min czasem po pół godziny ale przychodzi moment kiedy nie mogę zrobić juz nic, zaczyna się oglądanie chmurek, elektrochód i koń zapomina o moim istnieniu. jezdze jezdze robie rózne cwiczenia az jej przejdzie ten atak adhd. czasem trwa to 10 minut czasem godzine ale w końcu kobyla przestaje świrować.

co ciekawe, nie uczy się ze jeślui przestanie świrować i podporządkuje się to skonczymy jazde, zostanie pochwalona. zero postępów. teraz naprzykład dostała regresu rok w tył. z dnia na dzień, ale jezdze dalej, wiem ze kobyla miala kiedyś cięzkie przeżycia i nie jest do końca sprawna psychicznie, ciesze sie z małych sukcesów i mimo ze osoby które zaczynały ze mną dzięki wiekszemu szcześciu, alentowi i bądź co bądź lepszym koniom, poszły sportowo o wiele wyżej niz ja to jakoś nie czuje się z tym źle. wiem ze dzięki tej ciężkiej pracy którą wkładam w obcowanie z tego typu koniem mam o wiele więcej cierpliwości, przewidywalności, wyczucia. i chyba nie chciałabym zamienić się za doświadczenie startowania w konkursach P, czy N.

przemyśl to co masz, i doceń 😉



i przepraszam za ilośc ale czasem mnie ponosi
wątek zamknięty
A my za to mamy na odwrót na chwilę obecną. Najpierw jest świrowanie, odpalanie i kłotnia ze mną o cokolwiek. A dopiero potem jak cierpliwie do niego mówie, uspakajam głosem i chwalę za rozluźnienie zaczyna się spokojna jazda i wspołpraca. Ale wiem ze to tylko dzięki cierpliwości i mojej upartości. Ale nasze problemy wynikaja raczej z "nie wychodzenia się" Bo konie stoją ciagle w boksach, ja ostatnio mam mnóstwo roboty na studiach...i Lukowi to nie sluzy na głowke.

Libellka jako że miałam okazje was poznać z bliska przez 3 miesiące to w zupełności rozumiem o czym mówisz choć wiem, że poznalam was w trakcie "wzlotu"... Myślę, że masz tylko dwa wyjścia albo zajęcie sie z nią czyms zupełnie nowym własnie PNH itd odstawieniem jazd na dłuższy okres czasu niż trwały one z powodu problemów zdrowotnych czyli na pare miesięcy, rok...lub w ogole. Albo oddanie jej gdzieś w miare nie daleko Warszawy na pastwiska...
wątek zamknięty
libella, mnie dobrze zrobiła przerwa. Taka depresja jeźzdiecka zlapała mnie również rok temu. Czułam bezsens mojej pracy, kompletny brak możliwości pójścia do przodu. Po 3 miesiącach bez koni wróciłam z dużo większą chęcią pracy i nauki. Może to jest recepta?
wątek zamknięty
Rtk tylko musiałabym jeszcze znaleźć jakiegoś naiwniaka który się moim koniem zajmie przez te 3 miesiące moich wakacji od koni 😉
Luka odstawienie jej od pracy na pare miesięcy czy rok nie sądzę, żeby miało jakiś większy sens. Jak ją kupiłam, to podobno wcześniej stała dość długo i tylko pogorszyło to sprawę. U mnie kiedyś stała prawie pół roku, zajmowałyśmy się wtedy spacerami i zabawami z ziemi i też niestety nie wyszło nam to na dobre (po za tym, ze z ziemi lepiej się dogadywałyśmy, ale na jazdę to nie wpłynęło).
Myślałam nad łąkami.... ale musiałabym znaleźć miejsce gdzie 1. miałabym absolutne zaufanie, że mój koń jest bezpieczny i zadbany, 2. mogłabym tam raz na tydzien czy na dwa wpadać.
Myslę, że możemy zakonczyć tą dyskusję 😉 ja się wygadałam, przemyślałam, otrzymałam duzo rad i napewno niektóre spróbuję wykorzystać 🙂 A mój problem mogą zrozumieć chyba tylko osoby które miały taką sytuację...
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi 😉
wątek zamknięty
libella, mój koń wtedy stał na pastwisku. 🙂

trzymaj się 😉
wątek zamknięty
Milusia pamiętam, bo zrobiło na mnie ogromne wrażenie przestawienie się z JA CHCĘ na ONA CHCE. I za to wielki szacunek, bo uważam że do takiej decyzji trzeba bardzo bardzo dojrzeć! kwtk
wątek zamknięty
Libella ja wiem co czujesz oj wiem

Wiele ludzi nie moze zrozumiec dlaczego nie jezdze na swoim koniu i mówia zebym ja sprzedała jak nie lubie na niej jezdzic ... eee mój koń i mam prawo go miec dla samego patrzenia jak je i stoi na padoku

Moja tez nie chce nic dla mnie zrobic nawet pod groźba zlania tyłka juz nie raz pokazała ze i to ja nie rusza a zeby po dobroci to juz w ogóle moge sama sobie pobiegac
Megi chodzi tylko w tereny i na lonzy na wypieciu . W terenach jest super a na lonzy o ironio na kazdym patencie prawie pracuje idealnie .
Ja jezdze na cudzym koniu i tak to juz troche trwa a w sumie prawie od poczatku gdy ja kupiłam , na początku próbowałam wywalczyc o co mi chodziło ale wydawało sie to bez sensu.

Teraz tylko na wiosne dam rudej ostatnia szanse na normalna jazde , dostanie specjalne pasze i inne cuda i zobaczymy ale ona to uparte bydle wiec wątpie

Opcji jest wiele ale to ty chyba sama o tym wiesz
wątek zamknięty
a ja dzisiaj jezdzilam na lace 🙂 i bardzo podobal mi sie galop w lewo. w prawo... lepiej nie mowic. ale i tak jestem zadowolona. z reszta jak zawsze ostatnio po powrocie ze stajni. i jak zawsze od jakiegos tygodnia w ogole! Boze, chyba jeszcze nigdy nie bylam w zyciu tak zadowolona 🙂 a tak naprawde to nie wiem dlaczego, nie mam kasy, haruje jak maly wolek, mam malo czasu dla mojego dzieciaka, a jednak jakos mi tak... dobrze 🙂 ahh Rekreantki takiego samego samopoczucia jak moje i Wam zycze! 😀
zwlaszcza Tobie Libelku 🙂
wątek zamknięty
[quote="Libella"]

Moj problem polega na tym, że ani ja ani koń nie mamy z jazdy żadnej przyjemności i nie ma raczej perspektyw na to, żeby to się zmieniło (nie wymyśliłam tego ja, stwierdził to naprawde wysokiej klasy trener po 3 tygodniach codziennej pracy z nami).



Libella
Jak jezdziłam z trenerem wysokiej klasy (wielokrotny MP) u którego konie dygaly wszystko, zwycięzały za koleją- tak za to te delikatniejsze miały zwichrowaną psychikę, czasem też wrzody żołądka itp. Sorry ale klasyczni trenerzy czesto maja małe pojecie o psyche konia skupiajac się jak trener na siłowni na ciele. I widiałam wiecej podobnych przypadków. To jak sie wyraził Twój trener na ten temat budzi podejrzenie, ze być może zdecydowanie lepiej zna się na treningu ciała, niz umysłu konia. Może. Nie wiem. Ale pewne jest to, ze jak macie problem natury psychicznej to jedzcie nie na silownie, a do...specjalisty od psychiki. -Parelli, Parelli,Parelli.
Daj sobie i jej szansę.
wątek zamknięty
Kujka fajnie, że masz z młodego tyle radochy

My dziś!
wątek zamknięty
Burza ale to nawet nie dzieki mlodemu mam taki humor... to jakos tak... z powietrza 😀

w ogole mam wrazenie ze mi sie ostatnio w glowie na nowo poukladalo. nie denerwuje sie juz tylkoma rzeczami (ktorymi wczesniej sie przejmowalam az za bardzo...), tak mi jakos.. lekko 🙂
wątek zamknięty
Libella. a czy koń nie ma czasem problemów zdrowotnych związanych np z nerkami, kręgosłupem, wrażliwego grzbietu lub tp problemów ????- może wymaga specjalistycznego siodła,
znam przypadek gdy koń w siodle z terlicą dostawał szału, wystarczyło osiodłać w kulbakę i był spokój.
wątek zamknięty
Kujka to tym lepiej!

Ej zmieniłam rozmiar foty na bukecie a tu dalej wisi jak wisiała taka jak była
wątek zamknięty
rtk napisał: jest mi niesamowicie miło mogąc śledzić losy Ritka na volcie 🙂 Zmusiło mnie to do zalogowania się 🙂

Libella, miałam poodbną sytuację.
Brak możliwości na dalszy rozwój, brak perspektyw sportowych, wszystko stanęlo w miejscu. Z drugiej strony mój zmneijszający się brak czasu i niechęć do jazdy, która nie miała sensu, bo nie prowadziła już do niczego. Zdecydowałam się na sprzedaż, bo uznałam że koń jest przeze mnie zaniedbywany, a u kogo innego może mieć dużo lepiej.
Jestem zadowolona z obecnej sytuacji, choć ciagle mam ochote do niego pojechać

Aaa! to wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj
mogę zapewnić że opiekę staram się mu zapewnić jak najlepszą!!! poza tym muszę przyznać że z charakteru to jeden z najsympatyczniejszych koni z jakimi miałam do czynienia

i foteczki z dzisiejszej 'rodzinnej' sesji

wątek zamknięty
Mój ulubiony piefeczek!
wątek zamknięty
ja plany weekendowe spełnilam z kacem włącznie.

dlatego tez chlopaki pracowali tylko na lonzy, Killerowy na wypięci a z Akrobatą zrezygnowalismy narazie z jakiegokolwiek wypięcia nawet czambonu.

Libelko a co bylo jak przyjechal do nas Mietek? wsiadł na libla i twierdzil ze niektore ćwiczenia wykonuje wzorowo, nie widzialam u niego zadnej walki z nia bardzo mi sie podobało jak z nią pracował. I nie obraz się ale stalysmy razem w stajni swojego czasu mialysmy razem treningi i patrze na was dalej mimo ze Killer juz stoi gdzie indziej. Po rakowcu dla mnie zmianilas swoj sposob jazdy o 180stopni od pasazerowania i braku pewnosci siebie na koniu, wymaganiu za malo braku konsekwencji do drugiej skrajnosci czyli obwiniania i karania konia za kazdy bląd nawet ktory nie byl jej winą, przytocze teraz przyklad ktory akurat mam nagrany (robilam ci tego dnia zdjecia): galopowałas i usztywnilas sie na chwilę, libelka przeszla do klusa i dostala za to po buzi i po dupie. zostala ukarana za to ze ty nie byłas swiadoma swojego ciała(dosiadu). Nie twierdze ze nie jest to trudny koń ale czasem warto spojzec trochę inaczej. Zrbiłyscie ogromny postep, przez te 4lata, od prowadzenia w ręku gdzie kiedyś to koń prowadził ciebie a nie ty konia, brak szacunku do czlowieka, ciagania do stanu obecnego-supergrzecznosci, przyrzyj sie starym zdjeciam i przpomnij jak było kiedyś, galop byl jakas masakrą -bez rownoawgi na leb na szyję, niemieslilyscie sie w zakrętach a jeszcze przed kontuzją libelka galopowala wolno, równo, w ustawieniu. Czyli kon jest edukowalny 🙂 moze potrezbuje więcej czasu i ćwierpliwosci. I kiedys napewno dojdziecie do stanu ze obie bedziecie czerpac przyjemnosc z jazdy tak jak teraz czerpiesz przyjemnosc z oporzadzania jej co kiedys bylo katorgą.

Edit. jeszcze jedna rzecz, jakos jezdziec najbardziej podobałas mi sie kiedy jakiś czas przed rakowcem i to bylo chyba przed ostatnimy problemmai z cystą, zaczelas jezdzic i pracować zamaist się wozic i nie tłukłas się z kobyłą. wtedy prace caly czas postepowały, wolniej ,szybciej ale do przodu.

Ja ostatnich jazdach z moim koniem na wędzidle stwierdzilam ze ten kon poprostu nie jest stworzony do pracy na wędzidle bo jest po przejsciach albo dlatego ze moze ja mam jakies "zle" rece do pracy na wędzidle.
podeszłam do sprawy inaczej na spokojnie, zmienilam wedzidło zrobilam wyjatkowo dlugą rozgrzewke przed docelową pracą i robilam swoje czekajac az kon odpusci, odpuscil po jakis 40minutach byl juz naparwde zmeczony (chlopak nie ma kondycji-pol roku przerwy zrobilo swoje)więc na przepuszczalnym rozluznionym i wspolpracujacym koniu pojezdzilam moze 5minut(ale za to jakie mile 😀) i spowrotem uwierzylam ze killer moze chodzic tak samo dobrze na wedzidle jak i na hacku.
wątek zamknięty
Burza napisał: Mój ulubiony piefeczek!

piefeczek i mężunio polubili się z Ritkiem 🙂 mężunio nawet dziś z nim spacerował i pasł na trawce 😀 życie potrafi jednak być piekne - wiesz Burza o czym mówię
wątek zamknięty
efcia konski swiatek jest taki maly!

troche nathana i nerwiny niewyrazne ale takie lepsze niz nic










tak sie przez drazki przechodzi haha


i mega skoki 😀
wątek zamknięty
Efcia dawno mnie nic tak nie ucieszyło!!!!! To super!!!!!!!!
wątek zamknięty
Libelko A ja po prostu trzymam kciuki, nie za kobyła (bo ona sobie sama świetnie daje radę) ale za Ciebie, bo wiem, że podejmiesz słuszną decyzję. Zatem mi pozostaje jedynie trzymać kciuki, żeby Ci wystarczyło sił, bez względu na to, jaka ona będzie.

Pozdrawiam was obie bardzo Ciepło
wątek zamknięty
Dzieki Burzol-ja tam zawsze podziwiam Twoja usmiechnieta buzie na zdjeciach, zreszta Pioruna tez
Z Etna np jest tak smiesznie, ze jak bralam ja do czyszczenia przy stajni, gdzie wisialo juz przygotowane siodlo i caly osprzet, to zachowywala sie hm jak to nazwac?niegrzecznie?klapala zebami(choc nigdy mnie nie dziabnela), podnosila ostrzegawczo noge-ale zawsze z przecinej strony niz bylam ja , za to gdy szlam z nia ze sprzetem na kolko, stawialam na srodku i przygotowywalam do jazdy stala nieuwiazana, zadowolona, rozluzniona i nawet znienawidzone siodlanie znosila ze stoickim spokojem Dla mnie to znak i dowod ze parelioza to wspaniala metoda.Choc my czesto bawilysmy sie tez na kolku metoda montiego i tez super.
Wiem tez ze stopniowo, powoli mozna dojsc do spokojnej i przyjemnej pracy nie tylko z ziemi ale i pod siodlem.Ja np w tej chwili moge wsiasc na Etne na halterku(mimo ze nie chodzila pod siodlem pewnie ponad pol roku) i bez problemu zrobimy zwroty, ustepowania, lopatki, przejscia step galop itp i kon wykona to bez cienia nerwu.a kiedys?ponoszenie, wywozenie w rog ujezdzalni, przeskakiwanie ze mna na grzbiecie przez ogrodzenie ujezdzalni i wywozenie jezdzca do stajni idt itp
Obecnie siodlam ja, zakladam kantarek, wsadzam na grzbiet mojego 2,5 letniego synka i idziemy na spacer...
Ciska nie przejmuj sie ja tez czesto slysze, ze trzymam darmozjada , ale to moja sprawa.Na szczescie etna ma juz tak ugruntowana pozycje w domu, ze nikt z domownikow tak nie mysli, najczesciej to obcy dziwia sie po co trzymam konia na ktorym sama nie jezdze i bron Boze nikomu nie dam na nia wsiasc...
efcia-super, ze tak sie wszystko poukladalo
margaritka-oo widze, ze ostro wracacie do roboty , owocnej wspolpracy.Maly zawsze na jazdy z Wami wychodzi, czy zostawiasz go?
wątek zamknięty
Libella ja w was wierzę
ze uda się wam znalezc własna drogę tak jak i mi się udało
i cieszę sie ze moj post spotkał się ze zrozumieniem bo szczerze powiedziawszy trochę się bałam ze zostanę zjedzona
wątek zamknięty
widze ,że kącik na stałe się przyjął 🙂 nawet po zmianach he he

Margaritka ładny źrebak
wątek zamknięty
Kasik, założycielka nasza szanowna!! Jak siwa bejbe?
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.