ankers, zależy za ile będziesz sprzedawać. Ramires, nie ma za co (dosłownie). Właśnie leżę z anginą w łóżku 🙁 Karnety już prawie sprzedane. Ale jadę na kwaterę, także nie jest źle.
A jest tu chociaż ktoś, koło kogo mogłabym się rozbić? Bo towarzystwo na koncerty już mam, tyllko ze oni śpią w mieszkaniu a chciałabym się rozbić koło kogoś w miarę bezpiecznego... 😉
Przyszła do mnie przed sekundą koleżanka. Wiedziałam, że znajomi składali się na moje urodziny, ale one są za dwa tygodnie.. Przyniosła mi bilet na jutro 😅 😅 😅
rewir, szkoda, że dopiero teraz przeczytałam co napisałaś.
A jak wrażenia? Ja byłam 4 dni na polu i warunki jak dla mnie do przeżycia, oprócz pogody :/. W nocy strasznie zimno i wilgotno, a w dzień skwar. Co do muzyki to tak jak się spodziewałam: genialny tricky, baunsy przy 2many DJ's i Gorillaz S.S. i Fatboy Slimie, przesłodka Regina Spektor, cudowni Kings of Convienience. Podstawa czyli Pearl Jam i Mando Diao oraz Kasabian. Polskie Muchy do pobujania się i odkrycie: Matisyahu. Jedyne tak na prawdę co mnie może nie zawiodło ale czuję pewien niedosyt to Massive Attack. Chętnie bym tam wróciła, do za rok 😉
Rzuty na publiczność były obłędne, ludzie super się bawili. Szkoda tylko, że dużo koncertów się nakładało na siebie. Dużo z tych, które chciałam zobaczyć nie widziałam bo nie dałam rady. Trzeba było zrobić niezłą selekcję ... .
Strasznie miło, że Eddie coś tam mówił po Polsku, fajnie, że mówił o bezpieczeństwie. Zaskoczył mnie fragment "we don't need no education" oczywiście też na plus. A walnięcie stojakiem od mikrofonu w scenę już w ogóle było mistrzowskie! 🙂
Wroczraj wróciłam padnięta. Popieram wasze wypowiedzi było MEGA ! Szkoda tylko że main i tent tak daleko od siebie, kilometrów trochę narobiłam. Ale nie ma co, za rok też jadę 🏇
A jak wrażenia? Ja byłam 4 dni na polu i warunki jak dla mnie do przeżycia, oprócz pogody :/. W nocy strasznie zimno i wilgotno, a w dzień skwar. Co do muzyki to tak jak się spodziewałam: genialny tricky, baunsy przy 2many DJ's i Gorillaz S.S. i Fatboy Slimie, przesłodka Regina Spektor, cudowni Kings of Convienience. Podstawa czyli Pearl Jam i Mando Diao oraz Kasabian. Polskie Muchy do pobujania się i odkrycie: Matisyahu. Jedyne tak na prawdę co mnie może nie zawiodło ale czuję pewien niedosyt to Massive Attack. Chętnie bym tam wróciła, do za rok 😉
czytając takie opisy bardzo żałuję, że nie pojechałam 🙁
Skunk Anansie- muzycznie i charyzmatycznie- rewelacja. Skin roznosiło na scenie. Rzuciła się nawet na tłum. W szoku byłam jak dowiedziałam się ile ma lat (43).
Pearl Jam. Dla mnie niezwykle sentymentalnie. Słuchałam ich mając naście lat, także zobaczyć ich na żywo- to było coś czego w przeszłości nie planowałam. Pozytywnie zaskoczył mnie cover kawałka Pink Floyd. Eddie zaskakiwał troską o publikę "please take a few steps back... 1...2...3" i cały tłum cofał się do tyłu. Na co Eddie "I don't want to be a grown-up here. At the end I'm in the band". Swój fałsz w jednym z utworów skomentował w stylu "I fucked it up". Doczekałam się "Doughter, Magiczne było dla mnie "Black", gdy muzyka ucichła a tłum wciąż nucił melodię... Ech, warto było jechać te 500km.
Moim festiwalowym odkryciem jest jazzowa kapela z Gdańska- Pink Freud.
Skunk Anansie- muzycznie i charyzmatycznie- rewelacja. Skin roznosiło na scenie. Rzuciła się nawet na tłum. W szoku byłam jak dowiedziałam się ile ma lat (43).
Moim festiwalowym odkryciem jest jazzowa kapela z Gdańska- Pink Freud.
No cóż żałuję, że mnie nie było. O PINK Freud słyszałam niedawno audycję z Trójcę. Brzmią ciekawie.
Ja Pearl Jam wyobrażałam sobie trochę inaczej. Myslałam, że będzie lepiej. Może to przez zmęczenie po podróży już nie odbierałam co jest fajne a co nie 😁
ale za to wróciłam z open'era z nową miłością - Mando diao 😍 zakochałam się. Stałam tuż przy barierce. Było niedoopisania 😵 Oprócz tego bardzo podobało mi się tricky i Kings of Convienience - odprężająca muzyka, po prostu cudna 😀
nie podobały mi się koncerty 2many DJ's, Gorillaz S.S. i Fatboy Slimie. Może dlatego, że ja po prostu nie lubię takiej muzyki 😉
disco, zdecydowanie 😉 Jak dla mnie w porównaniu do poprzednich edycji, w tej każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ja łyknęłam wszystkiego po trochu w odpowiednich dawkach. I już nie mogę się doczekać propozycji na przyszły rok!
Dopiero wróciłam i jestem zachwcona! Największe wrażenie zrobił na mnie oczywiście ukochany Pearl Jam ale nie mniejsze The Dead Weather (Jacek love 😉 ) oraz Pink Freud - byli genialni. Regina Spektor też bardzo na plus i świetnie się bawiłam na Gorillaz SS oraz Cypres Hill.
Jak coś mi się przypomni to dopiszę ale generalnie jestem baaaardzo zadowolona i na 100% wracam za rok! 😅
Zapomniałam o Skunk Anansie (genialny głos wokalistki 😲 ) i Massivie który był inny ale ciekawy. Zauroczyli mnie także muzycy The Hives - chyba najbardziej energetyczny występ tegorocznego openera.
Ada, Nie ma się co dziwić z roku na rok coraz większe zainteresowanie + większa ilość artystów + większy prestiż imprezy. Ale jak dla mnie wciąż warto!
poza tym 400 zł za tyle atrakcji... czasem za dwugodzinne koncerty jednego wykonawcy płacę 200 zł. za to wrażenia zapamiętam do końca życia 😉. ciekawe tylko, czy w miasteczku będzie drożej. ostatnio gofry były chyba po 9 zł, pół litra coli za chyba 6... to dla mnie sporo. a żywiłam się tylko tym.
Jak dla mnie cena nie jest jakoś szczególnie wygórowana za takie przezycia jakie serwuje Opener 💘 No nie mogę się już doczekać. Tylko... dlaczego Coldplay a nie RHCP? To by dopiero było COŚ.