dziewczyna ubiegala sie o adopcje Naserien. kiedy w koncu sie przyznala, ile ma lat (rozmowy toczyly sie przez telefon, pozniej na gg) i poprosilam o kontakt rodzicow, to podstawila jakas kolezanke. 5 minut po tym, jak odmowilam wydania klaczy, obdzwaniala juz inne fundacje. pilnie potrzebuje konia (dlaczego? trudno powiedziec, ale pospiech i zaparcie w poszukiwaniach wydaja sie podejrzane).
Weszłam w tego linka i już sama nie wiem co powiedzieć... Jestem przerażona głupotą tej dziewczynkii jej rodziców. Jak również i samej fundacji. Jak można dać konia do adopcji 13-latce, lub w ogóle osobie niepełnoletniej? Nie wiem, jakie kryteria muszą spełnić osoby ubiegające się o adopcję konia, ale np. na stronie fundacji Viva znalazłam informację, że osoby powyżej 15 roku życia mogą pomagać jako wolontariusze (za zgodą rodziców). Swoją drogą, mamy tutaj chyba także (znowu!) przykład nieudolnego prawa, bo za takie zaniedbanie konia opiekunowie tej dziewczynki powinni być pociągnięci do odpowiedzialności. Nniestety, że wygląda na to, że jej rodzice nie są mądrzejsi i nie mają nic przeciwko "hobby" córeczki, zresztą sama smarkula napisała w wątku o Celebesie, cytuję: "PS:Jak coś to ja mam nowego konia . 😉" - wypowiedź w września 2009. Mogę zrozumieć głupotę i nieodpowiedzialność dziecka 13-letniego, ale nastawienie rodziców tej dziewczyny, a zwłaszcza lekkomyślność fundacji, dającej konia w adopcję osobie niepełnoletniej, woła o pomstę do nieba! Poza tym, czy taka adopcja przez osobę nieletnią jest w ogóle zgodna z prawem? Met, dobrze że ostrzegasz innych :kwiatek:
No właśnie czytałam, i dalej nie rozumiem. Dziewczyna zabrała konia zanim właścicielka konia zobaczyła nowe miejsce. Już wtedy chyba mogła go zabrać bo było to złamanie umowy.
pomysl tez o tym, ze wlascicielka byla daleko i chciala, zeby kon byl w dzierzawie. wlasciwie wszystko zostalo powiedziane w tamtym watku. nie nam oceniac sytuacje zyciowa i decyzje wlascicielki konia, ona napewno chciala dla niego jak najlepiej.
katija- Nie znam właścicielki konia, sprawy od początku też nie. Poczytałam sobie i kilka rzeczy stało się dla mnie nie jasnych. Śmieszne jest dla mnie też polemizowanie na forum z 15 letnim dzieckiem. Druga sprawa, met ostrzega ale czy nie obowiązuje nigdy umowa? Sama miałam konia z fundacji przez 2 miesiące do czasu aż znajdzie się mu nowy dom ale mnie również ta umowa dotyczyła. Jeżeli koń by krzywo się popatrzył to mogli by mi go zabrać, jak się komuś daje swoje zwierzę to trzeba chyba bardziej interesować się co się z nim dzieje.
Nie chcę naprawdę nikogo osądzać, na pewno dobrze że met napisała że dziewczyna szuka konia. Ludzie czy też fundacje na pewno bardziej będą ją mieć na celowniku, gdy kolejny raz coś do siebie weźmie. Pamiętajmy tylko że jak dajemy swojego zwierzaka i podpisujemy z kimś umowę to trzyjamy się sami tego co tam napisaliśmy, jak zaczyna dziwnie coś wyglądać to przyczepka i po sprawie. Niestety potem wychodzą takie dramaty, kosztem konia.
nie jestem zorientowana w sytuacja. nie znam konia, nie weim co to było, próbowałam czytać wątek na volcie, ale nic nie zrozumiałam. jedno moge powiedzieć na pewno - nigdy nie widziałam aż tak skrzywdzonego konia.
Cóż. Dziewcyzna trzyma u nas w stajni swojego kucyka.
Co do odmowy na adopcję klaczy powiedziała mi, że "to za daleko" i stąd odmowa. Jestem w szoku. Co do Celebesa również twierdziła, że to nie jej wina, zresztą często widziałam, że w tereny czy gdziekolwiek jeździła na nim raczej owa "instruktorka", a moja koleżanka, koń kondycyjnie wyglądał nie najgorzej - wiele koni po sporcie prezentuje się gorzej, niż on wtedy, ale ogon obcięty wtedy miał rzeczywiście fatalnie. Co do faktu, że koń stał na słomie, a nie na sianie czy trocinach... To na pewno jest tu sporo winy właściciela, bo ma trochę przerośnięte ego i "on wie najlepiej", ale to chyba raczej moje osobiste zdanie na temat jego osoby... Choć stajnie ma naprawdę ładną.
Z tego, co wiem, aktualnie dziewcyzna ma zamiar sprzedać swojego szetlanda i prawdopodobnie jutro przyjedzie roczny ogierek kn. ... Rodzice, z tego, co wiem, to nie zdają sobie sprawy z tego, że ona robi coś źle. Mama już wydaje się machać ręką na jej "zachcianki" i po prostu nie interesuje się tym.
Myślę, że większość jej... "Błędów" bierze się z wielkiej niewiedzy, faktu, że jest ślepo zapatrzona w swoją wielką ambicję i tego, że zwyczajnie nie potrafi słuchać. Nie potrafi pozwolić, by pewne wiadomości doszły do jej świadomości.
Piszę, ponieważ chciałam skonfrontować, to, co sama wiem / zauważyłam / usłyszałam, z tym, co sami wiecie / spostrzegliście. Chyba też trochę ze zwykłej wścibskości. Mam nadzieję, że zagryziona nie zostanę.
zresztą często widziałam, że w tereny czy gdziekolwiek jeździła na nim raczej owa "instruktorka", a moja koleżanka, koń kondycyjnie wyglądał nie najgorzej
To na pewno jest tu sporo winy właściciela, bo ma trochę przerośnięte ego i "on wie najlepiej", ale to chyba raczej moje osobiste zdanie na temat jego osoby... Choć stajnie ma naprawdę ładną.
1. napisz po polsku 2. widzi-mi-się właściciela jest zawsze decyzją wiążącą
[quote author=Maea link=topic=24216.msg594041#msg594041 date=1274462059] zresztą często widziałam, że w tereny czy gdziekolwiek jeździła na nim raczej owa "instruktorka", a moja koleżanka, koń kondycyjnie wyglądał nie najgorzej
To na pewno jest tu sporo winy właściciela, bo ma trochę przerośnięte ego i "on wie najlepiej", ale to chyba raczej moje osobiste zdanie na temat jego osoby... Choć stajnie ma naprawdę ładną.
1. napisz po polsku 2. widzi-mi-się właściciela jest zawsze decyzją wiążącą [/quote]
Nie rozumiem... Popełniłam jakiś błąd? 😡 Tfu. I chodziło mi o właściciela stajni. Nieścisłość. I może nie dużą winę w tym ma, ale na pewno jakąś,o.
>Z tego, co wiem, aktualnie dziewcyzna ma zamiar sprzedać swojego szetlanda i prawdopodobnie jutro przyjedzie roczny ogierek kn. ... Rodzice, z tego, co wiem, to nie zdają sobie sprawy z tego, że ona robi coś źle. Mama już wydaje się machać ręką na jej "zachcianki" i po prostu nie interesuje się tym.
A na tym ogierku też będzie już jeździć? Przecież przed kucykiem miała młodą klacz kn z którą sobie nie potrafiła poradzić, a ona przecież szuka konia do jazdy w teren i na zawody 🏇
Ma zamiar zaczekać i ułożyć go od źrebaka, bo będzie "grzeczniejszy". Ostatnio też wspomina coś o metodach naturalnych, ma ładny limonkowy halterek, zobacyzmy co z tego wyjdzie. Wspominam, o czym mi mówiła.
A z klaczą fakt, nie radziła sobie. Miała nawet zamiar kupić konia od nas, ale koszty ją zniechęciły.
To, ze dzieciak jest bez pojęcia, to można zrozumieć, ale gdyby nie była tak przekonana o włąsnej doskonałości, mogłaby się wiele nauczyć. Winę ponoszą tu jednak jej rodzice, bo nie dość, że sami nie mają pojęcia o zwierzętach, to traktują je jako "żywe zabawki" dla spełniania zachcianek małolaty. Ciekawe, czy ktoś próbował jakoś dotrzeć do nich? A może też nie dają sobie nic wyperswadować? 🤬
Mógłby ktoś wstawić zdjęcia z Voltahorse bo ja nie jestem tam zalogowana i nie mogę zobaczyć zdjęć . Dzięki wielkie Jestem ciekawa jak ten Celebes wyglądał .
w dyskusji o Celebesie było parę postów usprawiedliwiających dziewczynę ze względu na jej wiek. nie zgadzam się z tym, sama jestem dwa lata starsza, konia kupiłam rok temu, i jestem pewna, że te dwa, trzy, ba - nawet pięć lat temu! nie przyszłoby mi do głowy robienie takiej krzywdy koniowi!! 😵 niewiedza to co innego niż brak odpowiedzialności! jest forum, telefon, są instruktorzy i inni ludzie w stajni, po to, żeby zapytać, poprosić o pomoc... a pieniędzy, które mogłyby być marnym, ale jednak, usprawiedliwieniem np. nie podkucia konia, jak widać nie brakowało... zgadzam sie natomiast, że największa jest tu wina rodziców. to od nich dziecko uczy się rozsądku, odpowiedzialności, samokrytyki i szacunku do bardziej doświadczonych osób oraz SZACUNKU DO ŻYCIA.
Wanesa już "niegroźna". Ma nowego konia. Straszna biiiida z niego, więc więcej dobrego niż złego zrobi. Koń wygląda na mocno zarobaczonego, z poprzerastanymi kopytami, praktycznie bez mięśni na zadzie czy klatce piersiowej... Nie wiem, co ona sobie wyobrażała kupując tego konia, no ale chciała - to ma. Ambitnie ma zamiar zabierać go na spacery w góry (w ręku), chłopakowi się może wyrobią w końcu mięśnie. Wet i kowal w drodze podobno.
Pozostaje nam raczej życzyć jej powodzenia. I mieć nadzieję, że znowu nie ubzdura sobie czegoś głupiego. Ale na razie sytuacja jest pod kontrolą 😉
Osobiście mam nadzieję, że przy takim koniu nauczy się trochę pokory i odpowiedzialności.
Szetland szedł pod nią aktywnie, chętnie do przodu, krzywdy mu wielkiej nie robiła tym, że góra 3 razy w tyg. pojechała w góra 1-godzinny teren. Dała się nawet przekonać do tego, że ejdnak jest do niego za duża i go sprzedała. "Bo przecież jeżdżą na szetlandach". Wystarczyło jej wytłumaczyć, może trochę dobitnie, ale jednak. Może z czasem uda mi się jej wtłuc do głowy trochę więcej. Taką mam nadzieję. A to, że za to kupiła sobie znów źrebaka... cóż. Myślę, że pod moim okiem nie zrobi nic głupiego. Mam taką nadzieję.