Julie, wybacz. Nie mialam w zamiarze byc niemila. Chociaz dla mnie intrygujace jest pytanie "nie moge sie dodzwonic do weta, co dalej robic". ??
Agnieszka, szczerze... nawet nie przystanelam nad faktem kim jestes i jak dlugo bywasz tutaj. Minęły już 4 miesiące a ja nie wiem, co dalej robić, bo doktor wyjechał i nie mogę sie do niego dodzwonić I tu moje pytanie: co dalej? --> To mnie zaintrygowalo, jak chesz wiedziec. Co mamy Ci poradzic? Tez raz czekalam na kontrole dluzej niz zakladalismy, bo doktor akurat przez jakis czas nie mogl do nas przyjechac .... czekalam i tyle. Koniowi tez nic sie nie stalo, troche dluzej pospacerowal.
Agnieszka, dalsze postepowanie zalezy od konkretnego przypadku i kolejnych kontroli (o czym juz tutaj pisalam, rowniez na poczatku watku). Zeby podjac jakas decyzje lekarz najpierw sprawdza czystosc ruchu konia i oglada robiony staw. Przez telefon, niewidzac konia, tez Ci raczej wiele nie powie. Typowa regula jest taka, ze kon stoi 3 tyg., 3 tyg spaceruje w reku dwa razy po 20 minut. Potem 3 tyg. wsiadasz na 45 minut stepa. A potem rozruch. Po drodze sa jeszcze dwa zastrzyki z kwasu. Tylko, ze Twoj przypadek nijak sie ma do tego "typowego" wnioskujac chociazby z faktu, ze kon stal 2 miesiace a nie 3 tyg. a pozniejsze dawki stepa tez byly nietypowe. O to mi chodzilo. 😉
Julie, ja niestety nie mogę sobie pozwolić na oprowadzanie Kurorta za wodze. Musi być lonża, bo jak on odskakuje, to ja pierd* takie zabawy i zwyczajnie odpuszczam lonżę, żeby we mnie nie trafił. On próbuje się wspinać, wali przodami, tyłami. Dzisiaj na dodatek trafiłam na osobę, która nic sobie nie zrobiła z tego, że mój koń jest wystany i oprowadzany w ręku i jak gdyby nigdy nic zaczęła sobie galopować, przy okazji dociskająć szósty bieg konia, zdaje mi się że dla popisu... Skaremu w to graj i jak się opanował to wyszłam z hali. Nie będę ryzykować swojego życia. Stąd u nas decyzja zapadła, że koń idzie od przyszłego tygodnia w karuzelę na 10 min. Ewentualnie za dwa tygodnie na 15. Moja decyzja jest ostateczna pomimo tego, że jest przy sprzeciwie weterynarza. Ale skoro padł tylko i wyłącznie argument, że w karuzeli nie ma kontroli nad koniem- to ja mam to gdzieś, bo prowadząć go w ręku- jak mi się wyrwie- też kontroli nie mam. Dzisiaj sobie pobrykał przy okazji tych cyrków na hali. Nie będę czekać na dzień, kiedy w końcu Skary nie wytrzyma a ja go nie utrzymam, lub utrzymam a dostanę kopa. Naprawdę szanuję swoje życie, bo jakby nie było, mam dla kogo żyć.
Ponadto ja na Skarego nie wsiądę. Poczekam aż wszystko się pogoi do stanu, kiedy będę mogła go lonżować. Nie spieszy mi się, koń może wrócić do jazd nawet za 10 lat. Niebawem pójdzie w ruch karuzela, potem się zobaczy: albo lonża z kłusem (taaaaaak, już widzę jak to będzie tylko kłus 😲 ) albo mini padoczek.
Agnieszka, a nie możesz skonsultować się z lekarzem prowadzącym twojego konia co dalej? Może już będziesz mogła wydzielić mu mały padoczek (chociaż ślisko jest teraz).
U nas jeszcze za jakiś czas wejdzie w ruch seria masaży- na plecy.
Wrażenia nie do opisania - widziałam opercję swojego konia - nie wiele pamiętam, bo to jednak ogromne emocje. jedyne czegoi nie widziałam to kładzenie i wstawianie konia, po pierwsze nie było takiej możliwości a po drugie nie chciałam tego widzieć. Co do efektu nie mam zastrzeżeń - koń wrócił do formy w 100%. Opieka bardzo dobra choć my akurat byłyśmy w klinice bardzo krótko - operacja była w czwartek rano a w sobotę już wracałyśmy do domu.
Zen, próbuje dodzwonić sie do weterynarza od 2 tygodni. Ale wyjechal i nikt nie był w stanie powiedzieć mi kiedy wróci. A dodzwonić sie do niego jest dość ciężko. Ale będę probować do skutku, bez konsultacji nic nie zrobię. W stajni, w ktorej jestem nie ma karuzeli ani szans na wydzielenie osobnego, małego padoku. Dlatego jakoś radze sobie z pomocą przyjaciół i znajomych, teraz Julie wykorzystuję 😉 Na szczęście Bakarat, mimo tak długiego stania w boksie a późnej stępowania w reku jest dość grzeczny i słucha się. W siodło też nie będę wsiadać jako pierwsza po tylu miesiącach, bo po 1. już nie jestem taka odważna po ostatniej glebie, po 2. dość długo będę dochodzić do siebie, niestety 😤
Agnieszka, a do którego weta próbujesz się dodzwonić?
zima, mnie to właśnie zastanawia- na SGGW konie jakoś tak mają rozciągnięte w czasie całą opiekę, od Golonki to wyskakują prawie od razu do bukmanki 😀 Nie wiem skąd aż taka rozbieżność.
Myśle, że dużo zależy od konkretnego przypadku. U nas staw nie był właściwie wogóle uszkodzony, od pierwszych oznak kulawizny do operacji minęło 2 miesiące a w tym czasie tylko stępowałyśmy. Zaraz po zakończeniu zabiegu doktor powiedział, że jeżeli nic się nie wydarzy w przeciągu 24 godzin, to możemy wracać do domu - na szczeście nic sie nie wydarzyło więc zorganizowałam transport i wróciłyśmy. A wycieczkę miałyśmy konkretą bo aż do Warszawy. Potem już wszystko standardowo: 3 tyg. w boksie, zastrzyk dostawowy, 2 dodatkowe dni w boksie, 3 tyg. stępa w ręku 2 x 20 min dziennie, 3 tyg. stępa pod siodłem 45 min dziennie, kolejna kontrola i powolny powrót do treningu.
a może nie bez znaczenia jest to, który staw jest operowany - u nas to był staw skokowy
[quote author=zen link=topic=2334.msg505356#msg505356 date=1267475560] Agnieszka, a do którego weta próbujesz się dodzwonić?
Do dr Bereznowskiego. Wiem juz że lepiej łapać go rano i dalej będę próbkować, choć od 8 do 10 mam rehabilitację na nogę...zadzwonię może miedzy laserem, polem a wirówką 😉
zima, mnie to właśnie zastanawia- na SGGW konie jakoś tak mają rozciągnięte w czasie całą opiekę, od Golonki to wyskakują prawie od razu do bukmanki 😀 Nie wiem skąd aż taka rozbieżność.
No wlasnie dlatego spytalam, bo az sie zdziwilam... Myslalam, ze 10-14 dni to absolutne minimum, choc slyszalam, ze np. w Szwecji tak operuja, ze kon zaraz po zabiegu wlazi do bukmany i odjezdza... 😲
No ale nie powiem, bylby mi taki szybki powrot na reke, tyle ze u nas do roboty jest tylni lewy pecinowy, wiec znajac moje szczescie pewnie nie bedzie tak rozowo...
Mój koń też wyjechał z Gliwic na drugi dzień po operacji.No i też miał daleką drogę bo do Warszawy.Jak był na SGGW to zdecydowanie ostrożniej dotego podchodzili.Nie wiem od czego to zależy.
Mój koń był w SGGW 3 tygodnie. Ze względu na 400 km powrotu do domu bo komplikacji nie było. Wolałam przetrzymać go parę dni dłużej po opieką fachowców. I tak radził lekarz.
To teraz wzbudzilyscie moja mocna ciekawosc... Az zadzwonie tam jutro i wybadam co i jak... A do domu mamy 200 km, ale autostrada, wiec szybciutko i bezpiecznie mozna dojechac.
[quote author=D&A link=topic=2334.msg505425#msg505425 date=1267477133] Mój koń też wyjechał z Gliwic na drugi dzień po operacji.No i też miał daleką drogę bo do Warszawy.Jak był na SGGW to zdecydowanie ostrożniej dotego podchodzili.Nie wiem od czego to zależy. [/quote]
Może od tego że w SGGW mają dużo boksów a Gliwicach nie i trzeba czekać kilka tygodni na miejsce? 🙄
Czas pozostania w klinice po zabiegu (bo trudno atroskopie nazwac operacja) zalezy od konkretnego przypadku. Z tego co mi wiadomo jesli po 24 godzinach nic sie nie dzieje, kon obciaza noge itp. to jesli wlasciciel chce to moze zabrac. Wskazanie jest zeby pare dni jednak zostal. Nie polecam zabierania od razu, trzeba sie bawic z opatrunkami, koniem zamknietym w boksie, obawa o kolke itp. itd. Moj zostal 3 tygodnie.
Fakt,bardziej pasuje nazwa zabieg.Ja mam jednak wrażenie,że z lekarzami trochę jest tak,że jak mają miejsce to koń powinien siedzieć chociaż 10 dni a jak następni chętni czekają to może jechać do domu...
Klami, pewnie czesciowo masz racje. Tylko z drugiej strony, jesli jest opcja szybszego powrotu, to wole miec konia pod reka (bo na dwa tygodnie urlopu nie dostane, zeby tam z nim siedziec, a 3 dni juz predzej) i pod opieka mojego zaufanego weta, ktory wiem, ze zadba dobrze o niego...
zima, i wlasnie dlaatego pozwala sie zabrac tego konia jesli nie ma juz zadnego ryzyka. Dlatego, ze wlasciciele czesto bardzo tego chca. A, ze zabieg jest minimlanie inwazyjny, to jesli nie bylo komplikacji, czeka sie krotko. Bardziej z uwagi na narkoze niz sam zabieg. A mozesz mi powiedzc po co chcesz tam siedziec caly czas pobytu konia?? Nie rozumiem.
No.... jest to conajmniej intrygujace. I co zamierzasz? Chodzic caly dzien po stajni, czy siedziec pod boksem? I sie na wszytskich patrzec. ??
Tak, i robic imienne notatki, z koncowanym podsumowaniem i ocena pracy poszczegolnych pracownikow... 😵 Nie, chce tam wpasc choc na chwile, zeby kon sie lepiej czul, ze ma przy sobie kogos kogo zna, a nie zostal nagle wywalony w kosmos i jeszcze cos mu robia... I zeby dopilnowac, czy ma porzadna opieke. Place - wymagam, czyz nie??
Tylko, ze to raczej nie kon nie bedzie mogl sie obejsc bez Twojej obecnosci, a raczej Ty bez niego. 😉 Ok, ok... 😉 Kazdy robi jak uwaza. Ja zawoze konia i zostawiam, jak konia mozna juz zabrac to po niego przyjezdzam. Moze jestem inna. 😉