Wczoraj mialam stluczke z mojej winy. Nikomu nic sie nie stało. Auto goscia w sumie bardzo malo uszkodzone. Zgodzil sie na oswiadczenie i nie wzywanie policji. Spisalam wszystkie nasze dane i podpisalam sie pod oswiadczeniem, ze kolizja zaszla z mojej winy. Gosciu jeszcze podal mi reke i ja musialam jechac- mialam kolokwium zaliczeniowe z 2 lat. Na tym kolokwium zostawilam torebke z wyciszonym telefonem ( bo nie mozna brac nic ze soba). Typ dzownil do mnie 2 razy po czym wezwal policje. Stwierdzil, ze powinien miec jeszcze ksero wszystkich moich dokumentow. Samochody zostaley na postoju dla taksowek (obok zdarzenia). Policja przyjechala i wlepila mi mandat 500 zl.
I tu pytanie: Szperalam po internecie i znalazlam sprzeczne informacje: niektorzy mowia, ze policja po spisaniu oswiadczenia nie powinna mi wlepiac mandatu. A nie ktorzy, ze skoro zostala cala machina ruszona: wezwanie policji itd to oczywiscie, ze tak. Wiec jak to jest? Zawsze wzywac policje?
Dodam jeszcze, ze od razu jak wyszlam i spojrzalam w tel- od ostaniego polaczenia minelo niecale 15 min, a od kolizji niecala godzina.
Oświadczenie nie ma nic do mandatu - spowodowałaś kolizję to dostajesz mandat. Czy wzywać - tu zdania sa podzielone. Niektórzy wzywaja bojąc sie problemów z uzyskaniem odszkodowania, inni nie. Widać koles się przestraszył i wolał jednak wezwać. Dobrze, że nie wpisali Ci jeszcze ucieczki z miejsca zdarzenia, bo wtedy ubezpieczalnie nie wyplacaja odszkodowania...
Facet prawdopodobnie zaniepokoił się, że chcesz go zrobić - nie musiał mieć xera, ale pewnie się obawiał, że nie spisał wszystkich (albo źle spisał) dane. Teoretycznie oświadczenie powinno wystarczyć - tylko, że pewnie się wystraszył i wezwał policję. Miał do tego prawo na każdym etapie (szczególnie, ze pojazdy pozostały obok miejsca zdarzenia). Policja wlepiła mandat, bo uznała Twoja winę - oświadczenie niestety nic tu nie pomoże, bo teoretycznie facet mógł się obawiać, ze np. wprowadziłaś go w błąd.
Praktyczna informacja: jeżeli sprawca spisze oświadczenie i przyzna się do winy, to ubezpieczyciel przed wypłatą poszkodowanemu kasy przesyła sprawcy jakieś tam formularze, w tym prosi o potwierdzenie tego, co napisano w oświadczeniu. Sprawca może mieć to gdzieś i nie potwierdzić - wtedy zaczyna się duży problem dla poszkodowanego.
Kiedyś uwierzyłam "na oświadczenie" tirowcowi - a później musiałam naprawiać cały bok auta na własny koszt. Od tamtej pory ZAWSZE wzywam policję, nawet, jak mi ktoś zrobi ryskę na zderzaku.
Magdalena nie do końca masz rację. Miałam swego czasu stłuczkę-nie z mojej winy. Spisaliśmy oświadczenie i pojechałam. Miałam szkodę całkowitą, czyli do wypłaty 70% wartości samochodu. Pytałam babkę, czy facet potwierdził, a ona mi powiedziała, że przy oświadczeniu nie musi i nie czekali. Kasę dostałam baaaardzo szybko. On miał OC w PKO.
A jak mi facet w dupsko wjechał, to też obyło się bez Policji. I odszkodowanie dostałam.
Wszyscy mówią, że bezpieczniej jest wezwać jednak. Chyba że jest się sprawcą 😀iabeł:
onirisme, zawsze przy spisywaniu oświadczenia nie ważne czy było się sprawcą czy poszkodowanym, powinno się zadzwonić na policje powiedzieć że stłuczka miała miejsce tu i tu winny pan/ pani X przyznaję się do winy napisaliście oświadczenie i nie potrzebna jest interwencja policji.
nie potrzebne są kserokopie dowodu osobistego ani polisy w oświadczeniu musi się znaleźć: kiedy i gdzie ( data, miejsce zdarzenia ul, nr domu można też szczegółowo podać że na tym i tym skrzyżowaniu czy na przystanku autobusowym tym a tym lub na parkingu pod tym a tym sklepem) napisać kto jest sprawcą a kto poszkodowanym imię nazwisko, data urodzenia, pesel, adres zamieszkania ( i o ile jest tymczasowego zamieszkania również ten) opisać dokładnie co się stało, jakim autem jechał poszkodowany i sprawca ( marka, model kolor tablice rejestracyjne ( jeśli ktoś chce można również nr nadwozia spisać) oraz nr polisy sprawcy oraz w jakim towarzystwie jest zawarta. i najważniejsze że sprawca przyznaję się do winy
jak ma się już to napisane tak jak napisałam wyżej dzwoni się na policje oni robią sobie tylko wtedy adnotacje że taka stłuczka miała miejsce i w razie czego jak ktoś potem chce się wycofać że to jednak nie jego wina to już ma po ptakach.
w sytuacji awaryjnej mając stłuczkę ( musimy zdążyć na czas do pracy, szpitala na cokolwiek innego ważnego) można zadzwonić na policje powiedzieć ze taka osoba się przyznaje do winy podać jej dane, następnie zapisać sobie nr tel sprawcy wypadku i jego dowód osobisty i umówić sie gdzieś na napisanie oświadczenia.
[quote author=_kate link=topic=23216.msg579837#msg579837 date=1273315699] Magdalena nie do końca masz rację. Miałam swego czasu stłuczkę-nie z mojej winy. Spisaliśmy oświadczenie i pojechałam. Miałam szkodę całkowitą, czyli do wypłaty 70% wartości samochodu. Pytałam babkę, czy facet potwierdził, a ona mi powiedziała, że przy oświadczeniu nie musi i nie czekali. Kasę dostałam baaaardzo szybko. On miał OC w PKO.
A jak mi facet w dupsko wjechał, to też obyło się bez Policji. I odszkodowanie dostałam.
Wszyscy mówią, że bezpieczniej jest wezwać jednak. Chyba że jest się sprawcą 😀iabeł: [/quote]
_kate ja nie do końca rozumiem, co napisałaś (tzn. dla mnie trochę chaotycznie - ale może się jeszcze nie obudziłam) - nie rozumiem, kto w kogo wjechał i jaką babkę pytałaś - ale najbardziej nie rozumiem, że szkoda całkowita to 70% wartości auta. Jeżeli ktoś uszkadza Twój pojazd - czyli jego wina - ponosi odpowiedzialność cywilną - działa OC - to ubezpieczyciel ma obowiązek przywrócić do stanu poprzedniego uszkodzony pojazd. Ergo, jeśli ktoś całkowicie niszczy Twój pojazd, to należy Ci się 100% jego wartości (a nawet naprawa z użyciem nowych części, jeżeli tylko jest to fizycznie możliwe i nie wiąże się z nadmiernymi trudnościami). Tak stanowi kodeks cywilny.
Ubezpieczyciele mają w regulaminach - ale AC, czyli ubezpieczenia Twojego pojazdu od różnych zdarzeń, a nie odpowiedzialności względem osób trzecich - postanowienie, że 70% (zwykle) to szkoda całkowita. To nie działa względem osób trzecich (bo wynika z umowy, a nie przepisów ogólnie obowiązujących).
A oświadczenie możesz w każdej chwili odwołać, twierdząc, że np. wprowadzono Cię w błąd, ub nie działałaś racjonalnie z powodu szoku. Dlatego nawet przy głupich uszkodzeniach wzywam policję (niestety dla sprawcy, bo dostaje wtedy mandat). Ewentualnie zgadzam się na danie kasy do łapy (zdarzyło mi się raz).
jeżeli naprawa samochodu przekracza bodajże 50% samochodu, to masz szkodę całkowitą. Tak mi przynajmniej tłumaczyli. Facet wjechał we mnie i babka z PZU powiedziała mi, że on się nie musi zgłaszać i potwierdzać. I nie znam się na kodeksie, aczkolwiek z tego co wiem, to jest normalne postęopwanie przy dużej szkodzie. Dają 70% Na wysokość odszkodowania mogłam sie nie zgodzić. Na pewno bezpieczniej wezwać Policję. Mówię tylko że ja tego nie zrobiłam, a kasę dostałam.
Magdalena,_kate, ubezpieczyciel wypłaca taką kwote na jaka jest zniszczone auto części koszty naprawy itp ale są od tego odstępstwa i wycenia sie szkode auta na podstawie jego wieku i stanu. za auto które ma ponad 10 lat wypłacają przy szkodzie całkowitej 80% wartości rynkowej samochodu, tak wiec mając np reno clio rok 2000 przy szkodzie całkowitej otrzyma sie 80% jego wartości rynkowej, te auta obecnie są po ok 7tys zł wiec z tych 7 tys zł wypłacają 80% a mając np z 2000r mercedesa którego warość rynkowa jest np 25tys zł wypłacają 80% z 25tys zł. z autami młodszymi jest tak samo i wypłacają chyba ok 90% ale nie jestem pewna. nigdy nie ma natomiast tak ze przy całkowitej kasacji (auto ma połamane słupki złamany dach przesunięte osie) mimo iż auto nie nadaje sie do naprawy to nie wypłacą 100% wartości
tzw kasacja czyli szkoda całkowita jest wtedy kiedy koszty naprawy samochodu przekraczają wartość jego.
każda ubezpieczalnia oblicza szkodę po swojemu wiec przed kupnem OC lub AC w danej ubezpieczalni lepiej dopytać nas jakiej podstawie wypłacane są odszkodowania.
Dziewczyny, generalnie się zgadzam - ale wyraźnie rozróżniajmy dwa przypadki:
1. szkoda z AC (czyli jak coś się stanie z moim samochodem i nie z winy osoby trzeciej) - wszystko, co napisałyście wyżej się zgadza 2. szkoda z czyjegoś OC (czyli jak z czyjejś winy zostanie uszkodzony mój samochód, zdrowie, nawet jak mój pasażer rozleje sobie np. kawę na ubranie i je zniszczy).
W drugim przypadku żadne umowy czy regulaminy ubezpieczycieli nie działają, bo odszkodowanie nie jest wypłacane z kontraktu, tylko z deliktu - i działają tylko ogólnie obowiązujące przepisy. Jeżeli ktoś mnie puknie samochodem - nawet, jak będę jechała 10-cio letnim gratem - to zażądam przywrócenia tego grata do stanu sprzed szkody - z użyciem nowych części, pokryciem pełnej wartości robocizny - jeśli dodatkowo ucierpi moje zdrowie - zażądam za to zadośćuczynienia, a jeśli waśnie obleję ubranie kawą i nie da się go uprać - zażądam za nie zwrotu kasy. I ubezpieczyciel ma za to obowiązek zapłacić (jeśli wykażę, że za te szkody winę ponosi osoba u nich ubezpieczona - sprawca). Nie dawajcie się naciągać na tłumaczenia o zmniejszeniu wartości auta czy inne sztuczki ubezpieczyciela! Przecież to są firmy, które mają zarabiać kasę, a nie koncentrować się na zaspokajaniu roszczeń - więc idą po najmniejszej linii oporu. Zazwyczaj kilka pism wystarcza - są nawet specjalne podmioty specjalizujące się w udzielaniu pomocy w takich sprawach.
Wiem. Tylko wiesz ja dla teog goscia nawet lawete zalatiwlam i wogole. Przeprosilam. Przyznalam sie do winy od razu. I tylko poprosilam czy mozemy to zalatwic bez policji. Napisalam oswiadczeni ze wszystkimi danymi. Ba! dalam mu moja polise i prawko (umowilam sie ,. ze wieczorem odbiore) A on chcial ksero dowodu- przynajmniej taki powod podal , ze wezwal po moim odjezdzie policje.
Przynajmniej jesteś bogatsza o doświadczenie- nie ma tego złego :kwiatek: Policja bardzo chętnie przyjeżdża sobie zarobić w łatwy i przyjemny sposób, ba, mało tego, uwielbiają też polecać lawety, które dziwnym trafem od razu się pojawiają 🤔 Miałam spięcie z policjantem jakiś czas temu, samochód miałam tak trafiony, że nie dałam rady go sama zepchnąć (powodzenia dwie tony pchać kobiecie na szpilkach), stłuczka nie z mojej winy- od razu przyjechała policja i laweta- polcijanic prawie że zmusili mnie do skorzystania z usług tego laweciarza mówiąc, że moje auto blokuje ruch. Ja twardo mówiłam, że proszę w takim razie mi pomóc je zepchnąć, ale ja czekam na lawetę od SWOJEGO ubezpieczenia. Po którejś propozycji policjanta nerwy mi puściły i spytałam ile bierze od tego laweciarza? Wtedy propozycje umilkły i laweciarz odjechał 🤔