Forum konie »

Jak "odrobić" popsutego konia?

Hm... w sumie w ciekawą stronę ten wątek poszedł.
Mój kucyś nie jest zepsutym koniem (mam nadzieję), ale wyraźnie po powrocie to naszej docelowej stajni stracił chęc do pracy.
Zero impulsu, nic mu się nie chce... . Rozkręca się jedynie na skokach.
Jak mogę to zmienic? Staram się jeździc duzo w tereny, na placu w ogole nie stępowac, ale efekty są marne. Dodam, że plac jest bardzo mały i mało urozmaicony. A poza tym jest cały dzień na pastwisku.
Powinnam kupic mu paszę energetyczną, pracowac tylko w terenie, czy moze zmienic stajnię?
Albo moze jeszcze jakieś jest inne wyjście?

Bo tak, jak on teraz chodzi, to to jest totalna załamka...
Alice powiem Ci coś, co Ci się pewnie nie spodoba 😉 W co najmniej kilku mądrych książkach i od co najmniej kilku dobrych (moim zdaniem) szkoleniowców usłyszałam/wyczytałam, że dobrze ujeżdżony koń, to koń który nie zatracił dążności do ruchu, nie zatracił impulsu. Oczywistym jest, że zdarzają się konie leniwe z natury, ale dobrze ujeżdżony koń, to koń który pomimo takich uwarunkowań porusza się aktywnie i z impulsem.

I zgadzam się z nimi w 100%. I wg tego, twój arabek albo od razu był źle ujeżdżony, albo był źle jeżdżony i efekt jest taki, jaki jest. Czyli, jednak zepsuty gdzieś tam został...

Ponieważ sama mam konia: nie idącego do przodu, bez impulsu, ciężkiego z natury dodatkowo zniszczonego (zakopanego i zaszarpanego) przez całe lata w podłej rekreacji muszę się z nimi zgadzać w 100%.

Oczywiście próbowałam pasz energetycznych, próbowałam wielu rzeczy, a prawda - moim zdaniem - jest taka, że jeżeli koń "pozwala sobie" na takie zachowanie, to tutaj ani zmiana paszy, ani zmiana stajni nie pomoże. Moim zdaniem, takiego konia trzeba bezwzględnie nauczyć pracy. Dać mu do zrozumienia, że na tą godzinę ze swojego życia ma być aktywnym, idącym dziarsko jeśli nie artystą, to sumiennym pracownikiem (my to nazywamy: porządny wyrobnik, ewentualnie hiperrobociarz). Czyli do meritum: reakcja, konsekwencja, konsekwencja, konsekwencja i nagrody.

Sierra, wątek trochę pogalopował, a chciałam wrócić do tego: można czy nie można odrobić konia. W zasadzie podzielam Twoją opinię - to już zawsze będzie koń "odrobiony". Z drugiej strony - istnieje szansa, że taki koń wejdzie w inny, "prawidłowy" tryb, i - jeśli nic mu nie przypomni "złego" - będzie pracował w tym trybie. Kilka koni znam/jeździłam, które, ba!, "wyrok" miały od weterynarza nawet - że już nie ma mowy o normalnym użytkowaniu, a po "odrobieniu" ładne kilka lat chodziły w sporcie, z sukcesami i żyją zdrowo do późnej starości.
Z "trzeciej" strony - nie ma tak "młodego" etapu, żeby nie dało się popsuć konia. W pewnym sensie - każdy kon jest koniem kiedyś "popsutym". W każdym razie nie spotkałam jeszcze "niepopsutego".
Halo gdybym nie wierzyła, że można konia odrobić na tyle, aby "wszedł w prawidłowy tryb" to zaraz po kupnie Czardasza nie szukałabym dla niego np. odpowiedniego siodła, a łąk na bardzo, bardzo wczesną emeryturę 😉 A wyroków też parę usłyszałam, na szczęście tylko od "życzliwych", bo szkoleniowcy i weterynarze - choć nie wierzyli za bardzo - to jednak mnie wspierali jak mogli. Ale przechodząc do sedna: konia można odrobić, ale nigdy nie odrobi się go moim zdaniem do końca, bo koń odrobiony do końca (tak to sobie wyobrażam) stałby się koniem powtórnie: "nie zepsutym a/i bardzo dobrze ujeżdżonym". A coś takiego nie istnieje i zaistnieć nie może. Oczywiście bardzo sprawę  upraszczając i posługując się myślowym systemem zero-jedynkowym.

I chciałam to podkreślić, że w pracy z takim koniem trzeba naprawdę sobie zdawać z tego sprawę, że można oczekiwać od takiego konia wiele... ale nie cudu. Że można go ujeżdżać powtórnie, przysłowiowo od zera, na nowo (jak ja swojego) ale nie można oczekiwać że to będzie od zera i na nowo, bo koniowi nie wytłumaczysz że od dziś "Cię zrestartowałam i jesteś czystą kartką", bo nie jest i nie będzie już nigdy! Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli 😉
Mnie właśnie stuknęły ostatnio trzy lata, jak mam moją kobyłę "po przejściach" i po "podłej rekreacji".
Na początku po zakupie próbowałam jeździć normalnie, czegoś tam wymagać, oczywiście jak na teoretyczne możliwości konia, ale... Kobyła nie robiła żadnych postępów. Owszem, przytyła, pojawiły się jakieś mięśnie, czasem jakaś radość z obcowania z człowiekiem, ale to jeszcze nie było to.
Przyszła zima, wrzuciłam na luz. Jeździłam przez ponad trzy miesiące na oklep stępem, potem dodawałam stopniowo kłus. Galopem kobyła biegała luzem po padoku. Skupiłam się na samych podstawach - ruch do przodu, reakcja na dosiad i łydki, najpierw na całkiem luźnej wodzy, potem stopniowo na kontakcie. Od 20m koła do ciasnej wolty. Jakieś zgięcia, drągi w stępie, zatrzymania. Jak już wszystko było ok w stępie, dołożyłam zakłusowania, początkowo króciutkie, żeby koń nie zdążył się "rozsypać", potem dłuższe odcinki kłusa i krótkie zagalopowania. Na wiosnę założyłam siodło, przepracowałyśmy to samo co wcześniej na oklep i dopiero można było pójść dalej.  
W międzyczasie oczywiście chodziłam z koniem na spacery, poświęcałam dużo czasu na kizianie, czyszczenie, oswajanie.

Wydaje mi się, że to najsensowniejsza metoda na załupionego konia: wrzucić na luz, wymagać tyle, co nic, chwalić za wszystko jak małe dziecko, uczyć wszystkiego od nowa jak młodego konia. Koń sam pokaże, kiedy będzie gotowy na coś więcej.

Edit: i mój koń szczęśliwym trafem "się zresetował". Może nie był aż tak załupiony, może miałam szczęście, że obrałam taką a nie inną drogę postępowania. W każdym razie jest zwrot o 180 stopni - z konia bez chęci do ruchu do przodu, człapiącego z nosem przy ziemi zrobił się koń, którego raczej trzeba zwalniać 😉
Sierra, Rozumiem, co masz na myśli - i zgadzam się. Jednak konie potrafią naprawdę głęboko wejść w "nowy tryb". Schizofrenicznie trochę - ale "dostają" nową osobowość. I przy takiej próbie pastwisko/odpoczynek/zapomnienie jest sprawą absolutnie zasadniczą.
Znam konia, który wrócił z wysokiego WKKW a potem... rekreacji, w takim stanie, że tylko przyklejał się do ściany boksu i się trząsł. Potem - chodził konkursy 140 (i wcale nie pod wybitnym jeźdźcem), dawał całe serce. Jest na "emeryturze" u swojej amazonki a jeszcze niedawno genialnie przewoził juniorów przez parkury. Musi mieć ponad 20 lat. "Wtedy" odesłano go jako kalekę, na amen odmówił współpracy z człowiekiem. Jedyny ślad, który pozostał - to histeria na widok schodków do wsiadania (jego pierwotny jeździec miał nieco masy).
Sierra, ja biorę pod uwagę, że to moja wina.
On z natury jest flegmatyk, ale przez parę lat męczyłam go tymi samymi schematami i ciągle na placu, więc nie dziwię się, że ma już dośc.
Tylko, że jak był w Sopocie, gdzie jest dużo przestrzeni i dużo się działo, to ten impuls był. A w starej stajni momentalnie się go pozbył.

Czyli mam byc bezwzględna i jakimś cudem zmusic go żeby pracował dobrze na placu?
Bo ja jestem nastawiona na pracę od sameeego początku ujeżdżenia  🙁
tak szczerze mówiąc Alice, to wolałabym za brak reakcji dać mu dwa szybsze niż cisnąć go co chwilę bo gaśnie. I aż do skutku, czyli aż zacznie odpowiadać od łydki.
A ja zamiast traktować szybkimi - zmniejszyłabym padokowanie.
Bo to wygląda tak: koń stał w Sopocie, gdzie warunki są, jakie są.
Przestawia się go w full tryb "pastwisko" i oczekuje, że z punktu będzie "full szport" na żądanie?
Pastwisko powinno "dochodzić" stopniowo, tak, by energia konia była zachowana.
halo, chyba to nie do końca o to chodzi.
Przecież są energiczne, pastwiskowane konie. To nie jest i nigdy nie będzie koń "full szport", więc nie widzę sensu zmniejszenia padokowania. Ani ze mnie żaden sportowiec, ani z niego - ja nawet nie miałabym czasu żeby się temu tak poświęcic.
Ale moim zdaniem to nie zwalnia go z pracy... .

On po przyjeździe od razu chodził źle, nawet jak nie zdążył się jeszcze "wypadokowac" 😉
A co ci szkodzi spróbować? Zacząć od godziny padoku, trenować normalnie regularnie, dodawać powiedzmy po godzinie padoku co drugi dzień?
Osobiście uważam, że koni pastwiskowanych 12+ h na dobę i energicznych - po prostu nie ma. Oprócz młodych.
Z tym, ze tu może chodzić o psychikę - o czytelną dla konia informację, że jesteśmy w trybie "relaks" = "więc, droga moja Pani, daj sobie spokój z żądaniami - spoko, taak?"
Schnaps - ist schnaps. Arbeit - ist arbeit.
U nas w stajni nie ma takich warunków. Wszystkie konie są rano wypuszczane i sprowadzane do stajni wieczorem.
A ja nie mam czasu byc codziennie u niego (chociaż staram się byc możliwie często). Jednak przede wszystkim studiuję😉
Skoro postanowiłaś się wozić relaksowo (idea całkiem miła), to przestań wymagać cudów od konia. Rusza się? chodzi w trzech chodach? to fajnie. Ciesz się jazdą a nie jej jakością.
Taa - mieć ciastko i zjeść ciastko  😜
Sory, że się czepiam, ale - sama przyznaj: zafundowałaś sobie i koniowi celową! zmianę. Czym zasłużył na trafienie do wątku "popsutych koni"?
Hehe, napisałam w tym wątku, bo był poruszany temat braku chęci ruchu do przodu. I tak zapytałam z ciekawości. Nie uważam, że pasuje do tego wątku, chociaż kto tam wie, chyba nie mi to oceniac😉

Problem w tym, ze ja nie chcę się wozic jedynie relaksowo. Chciałabym amatorsko postartowac w ujezdzeniu, nauczyc sie czegoś nowego, a przy takim braku impulsu to cała jazdę mozemy jedynie sobie powalczyc o impuls:] Bardzo ciekawa praca :]

Uważasz więc, że pastwiska i sport ( nawet amatorskie L,P w uj.) się wykluczają przy takim koniu?
Ależ możesz jeździć amatorskie L, P w ujeżdżeniu i bez impulsu! Z odpowiednimi wynikami.
Koń sportowy, od którego oczekuje się dużego wysiłku (wysiłek w L, P też może być ekstremalny) musi być w regularnym treningu! Inaczej - to nie fair wobec konia.
Do "ożywienia" koni w trybie "zasadniczorekreacyjnym/czasem ciutsportowym" zawsze się używało terenów.
Owszem, można mnie pożerać żywcem  🍴 - nigdy nie żądałabym od konia, który jest 12+ na padoku, żeby chodził np. choćby N w skokach. Może być i 24 - ale w okresach odpoczynku.
Znane mi konie sportowe są padokowane (nie wszystkie  🙁) ale przez maks parę godzin. No - bywa problem z nadmiarem! energii - czasem padokowania też się manewruje. I jeszcze - konie się przystosowują, ale potrzebują czasu na przystosowanie.
Może istnieją sportowe konie, które chodzą 12 na padoku (w okresie treningów i startów), ja na razie nie spotkałam.

edit: no i nieprawdę napisałam  😡 znam też takie, które są 24 na padoku - mieszkają w otwartej stajni - wymogi zdrowotne. Ale - jest tak od "niepamiętnych czasów", są w codziennym treningu, ich starty są znacznie ograniczone względem potencjalnych możliwości (czyli - jeśli niepadokowany 24 chodziłby pewnie CC - padokowany chodzi co najwyżej N).
Najpewniej i Twój stopniowo przestawi się w oczekiwany przez Ciebie tryb. Ale przecież to cały organizm musi się przestawić. Możesz mieć też do czynienia ze zwykłym "wiosennym" osłabieniem.
My się na N w skokach w najbliższym czasie jakoś nie wybieramy  😁

Ale nie zgodze się z tym, że kon padokowany cały dzień może sobie nie miec impulsu na jeździe. Chociażby u nas są takie, które mają. Więc mój też powinien.
A co - jeśli po prostu - nie ma? Jeśli nie należy do tych koni, które - mają?
Nie wiem, a są takie? Czy to raczej błąd treningu? Właśnie chcę znaleźc przyczynę i ją wyeliminowac.
Ja nie zgadzam się z Halo, uważam, że można normalnie padokować konia i wymagać od niego na jeździe. Nie rozumiem mechanizmu: kiśnij w boksie aż dostaniesz przysłowiowego - z góry przepraszam za brzydkie wyrażenie - pierdolca, to jak na jeździe mi go łaskawie zaprezentujesz, to puszczę Cię na godzinę na padok. To uważam, nie uczy pracy, a rodzi dodatkowe frustracje. Uważam, że w tym przypadku można mieć ciastko i zjeść ciastko, czyli mieć konia aktywnie i solidnie pracującego na jeździe oraz padokowanego "jak Pan Bóg przykazał".
Alice, oj są, są - całkiem sporo.
Uważam, że zrobiłaś dużo dobrej roboty z koniem. czasem patrząc na zdjęcia, to aż nie wierzę ile ci się udało.
Musisz dać sobie i koniowi czas. Spokojnie obserwować zmiany. Stopniowo zwiększać wymagania.
Przeczytaj, proszę, moje poprawki w wypowiedziach, bo trochę się ich zebrało.
Może być też tak, że twój koń zrelaksował się psychicznie, stracił "nerwicowy drive", a Ty musisz to polubić i "uruchomić" konia "inaczej".
Znam też niestety ludzi, którym tak brakuje znerwicowania konia, że piorą i tłuka ostrogami, żeby cały czas był wściekły - bo inaczej - to "trup" przecież.
Technicznie: używaj do pracy dużo drążków, dużo "łopatką do wewnątrz", dużo dodań i skróceń. Patrz co się będzie działo. Nie zatłukuj łydkami pod żadnym pozorem.
Sierra a gdzie napisałam, że nie można? (normalnie! padokować i normalnie! trenować)  🤔
halo, a ja znam konia,który chodzi N-C i absolutnie energii dodaje mu padokowanie minimum 6 godzin dziennie plus lekki teren dzień lub dwa przed zawodami - inna kombinacja sprawia,że jest apatyczny i znacznie dłużej trzeba go rozprężać....

Alice, - moim zdaniem konia dopadła monotonia,zwyczajnie nudzi się na małym maneżu...w Sopocie nie dość,że dużo terenu,zawsze pełno koni,obcych zapachów,ciągłe bodźce - tu jest w "domu" i zna wszystko aż za dobrze 😉
A ja zamiast traktować szybkimi - zmniejszyłabym padokowanie.
Bo to wygląda tak: koń stał w Sopocie, gdzie warunki są, jakie są.
Przestawia się go w full tryb "pastwisko" i oczekuje, że z punktu będzie "full szport" na żądanie?
Pastwisko powinno "dochodzić" stopniowo, tak, by energia konia była zachowana.


Ta część twojej wypowiedzi sugeruje, że koń nie może być w trybie praca (nazwij to jak chcesz) o ile jest padokowany w trybie full. I ja się z nią nie zgadzam, zwłaszcza, że konie padokowane dzień w dzień po 12h nie zapierdzielają tam non-stop kolor galopem, tylko zazwyczaj grzecznie się przemieszczają leniwym stępem. A energia do pracy  - moim zdaniem - nie ma się brać, z ograniczenia padokowania a z kondycji konia, jego dobrej formy fizycznej i jego posłuszeństwa, a nie z odstania co swoje w cztrech ścianach.

Zwłaszcza, jeśli mówimy tu o ambitnej rekreacji a nie poziomie GP (ew. Grande Prrr jaki uwielbiają reprezentować sobą "sportowcy"😉.
Ktoś, i znowu - gdzie napisałam, że tak nie można?
Swoją drogą - jeśli ktoś zna konia chodzącego Dużą Rundę i padokowanego 12+ w okresie treningów i startów - niech przytoczy przykład, pokornie proszę  🙇
Sierra, ja mówiłam o zmianie!
Pomysł pt. pastwiska non stop, ale serie szybkich, bo koń "nie ma energii" - napełnia mnie odrazą.
halo, daj mi rok 😉 dziecko już starsze,to będzie łatwiej częściej startować na ZOO.
OK - tylko pamiętaj - 12+, nie sześć. I żaden "zakład" nie jest wart, żeby dziecko zostało sierotą.
halo, to żaden zakład,to moje pobożne życzenie.
po prostu uważam,że mądre padokowanie konia ( w tym sprowadzenie na obiad i trening) sprawia,że koń traktuje pastiwsko jak spacerniak,a nie biegalnię...ja go wyrzucam po to,żeby się rozchodził sam,swoim tempem i skorzystał przede wszystkim z witamin,które daje majowo-czerwcowa trawa - to chyba najlepsze co koń może dostać,żadne suplementy tego nie zastąpią...gdybym w stajni,w której jest I. miała karuzele,proporcje pastwisko-karuzela pewnie byłby inne,ale proporcje boks-poza boksem nadal nie zmieniłyby się....

swoją drogą,wracając do Alice,jej koń nie jest przecież w treningu wyczynowym,nie startuje regularnie,pastwisko raczej nie zabiera mu energii,dla mnie to nadal kwestia motywacji i bodźców.
A nie napełnia Cię odrazą ograniczanie koniowi padokowania na rzecz braku energii? I to koniowi, który nie chodzi Bóg wie ile i Bóg wie jak ciężko? Normalnie żywionego (jak mniemam) w dobrej formie i kondycji? Czy naprawdę uważasz, że ten koń "nie ma prawa" mieć impulsu, przez całodniowe padokowanie? To tutaj różnimy się jakże sromotnie... bo moim zdaniem jego brak zainteresowania pracą (bo nie mylmy konia leniwego na jeździe, z koniem bez energii) nie ma nic wspólnego z padokowaniem.

I biorąc pod uwagę poziom jego wyszkolenia, wiek i kondycję mamy wszelkie prawo wymagać od niego aktywności na jeździe i impulsu. Bo przepraszam, ale N w skokach to on nie chodzi, ani C'tki w ujeżdżeniu. Dzieciaków w tatersalu całe dnie też nie wozi, ani do lasu na ścinkę drzew go nie oprzęgają.

Alice mam nadzieję, że wykluczyłaś wszelkie zdrowotne możliwie przyczyny jego niechęci?
Nie, ograniczenie padokowania na rzecz przystosowania do zmian - nie napełnia mnie odrazą. W ogóle. Natomiast ludzie tłukący konie bo maja być "super-sportowe" mimo trybu pastwisko i słabych predyspozycji - owszem. Ogromną odrazą.
abstrahując od konsensusu do którego zmierzamy (halo? 😉 ),ja bym Chonsu krew dla pewności przebadała.
Nigdzie nie napisałam, że mają być "super-sportowe". Wszędzie i na każdym kroku, do znudzenia piszę, że koń ma być nauczony pracy i aktywny.  🙄 Mimo trybu "pastwisko" i "słabych predyspozycji".  🙄

ps. w wątku o młodych koniach i o początkach treningu pisałaś, że twój xx też ma problem z impulsem i aktywnością na jeździe. Może napisz tutaj jak rozwiązałaś ten problem? Ograniczyłaś mu padokowanie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się