Forum towarzyskie »

Kiedy język obcy jest nam obcy


Taki wakacyjny temacik.
Przypomniało mi się jak mój kolega będąc w NRD /panny z NRD były wtedy chętne do integrowania się/ w sytuacji intymnej wołał na koniec:
-Achtung! Bambino! -w celu uniknięcia potomstwa.
Inny w sklepie spożywczym:
-Cwei bułeczki bitte!
I mój syn,kiedy w Czechach pani w sklepie wołała za nim :
-Mlady Muże,Mlady,Muże!
Powiedział :
- Blady Murzyn? Dziwne.
I poszedł sobie.
Macie jakieś inne opowiastki na ten temat?
Mój ex ze swoim kuzynem poszli do McDonalda, były wkurzył się, że musi ciągle wszystko kupować za kuzyna i kazał mu się ustawić w równoległej kolejce.
Dochodzi do kasy, a laska za nią na plakietce ma napisane imię: Grażyna czy coś ewidentnie polskiego, co nie ma angielskiego odpowiednika.
K: Two cheesburger please..
G: Do you speak polish?
K: Tomek na miejscu czy na wynos?


Innym razem ich szef kazał jechać kuzynowi do Dún Laoghaire (dzielnica Dublina nad morzem), a ten pojechał do Navan - 50km w głąb kraju 😀
Moja pracownica , chcąc się popisać znajomością włoskiego, poprosiła o  STO kilo kiełbasy.
http://kuba.plejada.pl/
Tu w zwiastunie programu Robert Moskwa też się "popisał" błędem językowym.
Historyjka z zamierzchłych czasów, kiedy jeszcze byłam bardzo mała i uczyłam się powoli j.niemieckiego.

Miałam może 6 lat i moim sposobem na naukę językę było pytanie ''Wo ist .... ?'' (dla niewtajemniczonych ''gdzie jest ..?" np marchewka, książka, pies). I tak moja mama wszystkie moje pytanie tłumaczyła mi na polski 'Wo ist der Hund?'', ''Wo ist das Buch?" itp.
Pewnego razu, jadąc samochodem wraz z mamą i ojczymem, przysłuchiwałam się ich rozmowie, aż nagle padło stwierdzenie ''Keine Ahnung''. ( zwrot ''Nie mam pojęcia''😉. A mądre dziecko, z tylnego siedzenia, zapytało się:
-Wo ist keine Ahnung? 😂

Do dzisiaj się ze mnie śmieją.
Moje potkniecia jezykowe doprowadzaja do smiechu Niemcow, choc coraz mniej takich chwil.
Najciekawiej bylo, jak na samym poczatku nauki niemieckiego ogladalam duzo telewizji. Niemcy maja likier ziolowy "Jägermeister", ktorego reklamowa figura jest jelen. Kilka dni pozniej pojechalam w teren i spotkalam przypadkowo jelenia. Po powrocie do stajni opowiadalam wszystkim dumnie, ze widzialam w lesie Jägermeister  😁

Slowo "lalki" i stwierdzenie "puszczac baki" sa podobne: "puppen" i "pupen". Roznia sie wymowa, co jest jednak trudne do rozroznienia. Ja nagminnie mowie, ze bawilam sie puszczaniem bakami...  👀 😵
-How old are ya?*
-Fine, thanks and ya?


*pomylone z How are ya?
Slowo "lalki" i stwierdzenie "puszczac baki" sa podobne: "puppen" i "pupen". Roznia sie wymowa, co jest jednak trudne do rozroznienia.

haha, przypomina mi to szwedzkie "kyssa"(czytane przez "si" na poczatku)- całować i "kissa"(czytane przez "ki"😉- sikać. smiesznie bywało jak ktoś chciał obsiusiać czyjeś rączki 😉
Klasyka z cyklu: opowiesci moich rodziców
lata 70-te, upragniony, sposobem zorganizowany wyjazd do Grecji, autem, przez Węgry
wydelegowany przez grupę kolega przez całą drogę od granicy pilnie wkuwa rozmówki polsko węgierskie.
w momencie gdy się gubią, zatrzymują się, łapią "języka" i ów kolega z dumą, płynnym węgierskim pyta jak dojechać do miasta X.
zagadnięty "język" odpowiada z uśmiechem, również płynnym węgierskim i odchodzi  🤣
wniosek: nie udawaj że umiesz więcej 😉


moje doświadczenie podobne:
dzwonię do koleżanki mieszkającej na praktykach w jednym z południowych landów niemieckich (b. specyficzny lokalny akcent)
ponieważ uczyłam się  4 lata niemieckiego w liceum, to  zadowolona przygotowuję w myślach moje niezwykle skomplikowane pytanie, które brzmi "Dzień dobry, czy zastałam Dorotę?" i śmiało chwytam za słuchawkę. odbiera gospodarz, ja wygłaszam płynnie hochdeutchem owo pytanie, a w odpowiedzi pada bardzo energiczna wypowiedź w niemieckim- południowym, kompletnie niezrozumiała... speszona, żegnam się, zakładając, że Dorota jeszcze nie wróciła.
drugiego dnia robię podobnie, z tym samym efektem.
dopiero trzeciego dnia pojawia się Dorota, i wspólnie udaje nam się dociec do sensu zdania, które wygłaszał do mnie gospodarz.  brzmiało ono:
"oczywiście, zaraz ją poproszę do telefonu"  😵
hihi
A to ja miałam odwrotnie - kiedys zaczepia mnie Francuz i bardzo grzecznie pyta czy rozumiem po francusku. Na co ja równie grzecznie i ślicznie gramatycznie z usmiechem odpowiadam, ze bardzo mi przykro, ale nie - pan miał dziwna mine 😉
Zdanie "Nic nie rozumiem" bylo jednym z pierwszych, ktore nauczylam sie po niemiecku. Miny ludzi slyszacych to byly zawsze ciekawe  😁

😉
😁  dobre i z zycia wziete  😁

Słowa niecenzuralne!
Dla odmiany pokażę wam Michasia co polskiego się uczył:



edit:
O Michasiu pisałam
[url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,20.msg468855.html#msg468855]Tu[/url] i [url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,20.msg469010.html#msg469010]Tu[/url]
Potknelam sie jeszcze o ten film  😁

hmm. ja tylko kiedyś kupiłam `balsamo` we Włoszech - koleżanka na plaży smarowała mi plecy, a wtedy jakiś Włoch obok spytał po angielsku `dlaczego smarujesz jej plecy odżywką do włosów?`

drugie moje ulubione, w wykonaniu mojej własnej mamy, zresztą na imprezie u dempsey (pamiętasz?):
Wypiła kilka piwek, język jej się rozwiązał i okazało się, że się świetnie dogaduje ze Szwajcarem (?) po niemiecku.. Ale przychodzi do mnie i pyta "ty, jak jest Grunwald po niemiecku?"
Ha! Mój brat zapisał się na kurs angielskiego i miał za zadanie opisać swój dzień.
Napisał pracę i mi ją czyta:
Wstaję o 7 rano, jem śniadanie i myję cycki*...  🤔


*
teath - zęby
teets - cycki
No co, cycki tez myc trzeba  😂

Grunwald rządzi  🥂
To działa w dwie strony.
Niedawno jadący przed nami pan z Francji mówiący po polsku miernie usłyszał po zawieszeniu swojego auta nad rowem:
-Musi się Pan spuścić. Tutaj,powolutku niech się Pan spuści....
Pan poczerwieniał i to mnie zastanowiło.
Miałam na myśli zjechanie autem w kierunku rowu w celu wyjechania. 😂
drugie moje ulubione, w wykonaniu mojej własnej mamy, zresztą na imprezie u dempsey (pamiętasz?):
Wypiła kilka piwek, język jej się rozwiązał i okazało się, że się świetnie dogaduje ze Szwajcarem (?) po niemiecku.. Ale przychodzi do mnie i pyta "ty, jak jest Grunwald po niemiecku?"


trudno zapomnieć  😜
*
teath - zęby
teets - cycki


tak g'woli czepialstwa - teeth 🙂
i nie teets, tylko tits. wymawia się jako krótkie, lekko zamknięte "i", a nie długie, jak w "sheep"
Nasza magister od fonetyki opowiadała anegdotę związaną z pobytem w Moskwie. Pojechała z mężem, który rosyjskiego nie znał (ona filolog rusycysta). Miał w ręku puszkę coca-coli, na lotnisku ochrona pyta go:

O.: Szto eta? (Co to?)
On: Puszka.

I w tym momencie zapanowała konsternacja, bo po rosyjsku "puszka" to "armata".  😁

Ponoć nawet były próby nauczenia męża rosyjskiego, ale groziło to rozwodem z powodu scysji, więc zaniechano tego procederu.
Ja przeżyłam dramat gdy na wymianie polsko rosyjskiej poszłam do sklepu niesamoobsługowego  🤣
Mój rosyjski był na tyle kulawy (rozumiałam co ludzie do mnie mówią, z samodzielnym składaniem zdań było gorzej), że próbowałam zagadać do kobitki po angielsku. Skutek był taki, że patrzyła na mnie jak na kosmite x.x
Po rozbrajającym uśmiechu i grzecznym - ja nie gawari pa ruski - "dogadałyśmy" sie, że bede jej palcem pokazywać i zakupy skończyły sie pomyślnie ( o ile mnie nie oskubała, ale chyba nie  :lol🙂
uslyszane dzisiaj w pracy : ciotka znajomego zamiast powiedzic "I don't understand" wypalila : "I don't amsterdam"  😂 plakalismy z tego Amsterdamu pol dnia  😁
Zasłyszane od znajomego "polskiego londyńczyka".
Polak na podrywie  😂

-Hi...I'm a SINGIEL
-I,m a longplay...

(laska miała dobry ubaw  🤣 )
Ze mna teraz nie jest juz zle, choc gramatyka czasem kuleje, to raczej problemow z dogadaniem nie ma. Chociaz na poczatu sezonu hodowlanego, czesto klacz byla "rostet" zamiast "rost" - co oznaczalo, ze klacz rdzewieje, a nie, ze ma ruje  😁
W 2000 roku, mając wówczas lat ok. 8, pojechałam z mamą i kuzynką na swoją pierwszą wycieczkę do Włoch (pierwszą, bo w Italii byłam 3 razy). A że moja ówczesna nauczycielka niemieckiego znała również włoski, więc zawczasu, przy jej pomocy przygotowałam sobie taki zeszycik z mini rozmówkami włoskimi i niemieckimi z podstawowymi dialogami. Idąc do sklepu, brałam ten zeszycik ze sobą. Mina pań sprzedawczyń była bezcenna, gdy prosząc o jakis towar z półki, zdania układałam za pomocą "rozmówek" 😀
Moja mama uwielbia filmy. Będąc na jakimś festiwalu filmowym niechcący z mężem poszli na anglojęzyczny obraz "13 jezior". Na napisach końcowych były wyświetlane nazwy tych jezior po angielsku: Lake jakieśtam, Lake jakieśtam itd. Moja mama zupełnie nie zna tego języka, więc w trakcie wyświetlania napisów spytała małżonka konspiracyjnym szeptem : "Dlaczego ci wszyscy autorzy mają tak samo na nazwisko?"
uschia mi przypomniała - na "Parlez-vous francaise?" regularnie odpowiadałam "No, je ne parle pas ni peu"
(zgodnie z prawdą) i... nie wiadomo dlaczego rozmówca zaczynał parlować bez opamiętania. Na szczęście nie mówię - ale sporo rozumiem  😀iabeł:.
ja tylko kiedyś powiedziałam, że mam 60 lat, zamiast 16  😁
mina szefa mojej siostry bezcenna 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się