Culula tak jak napisałam wcześniej,to nie jest tak,że ciągle jesteśmy narażone na tego typu uwagi.Ale np całkiem świeża historia bo z lutego. Pojechałam na testy na mazury,z kierowcą który ma "fantazję".On można powiedzieć mało doświadczony ale napalony jak małolat.Wsiadłam do niego żeby skorygować pewne jego nawyki itd.Pierwszy dzień testów-super!Słuchał i wyciągał wnioski.Byłam pozytywnie nastawiona na drugi dziań,a tu muka...Wypakowaliśmy z przy dużej prędkości,moją stroną.Na szczęście były bandy śnieżne ale na nieszczęście zmrożone.Cały impet przyjęłam kręgosłupem. Jak wysiadłam z rajdówki to czułam,że fajnie nie jest.Poszłam do lekarza no i wsadził mnie w kołnierz.Po 2 dniach dzwoni mój driver i pyta co i jak,więc mu powiedziałam,a on na to tekst który mnie zwalił z nóg: -serio?A ja myślałem,że oszukiwałaś bo się bałaś i nie chciałaś więcej jeździć. 😲 No i w tym momencie odechciało mi się tłumaczenia,że jest między nami różnica w ilości startów na koncie itd.Generalnie ja jestem kobietą to na bank się boję...Chore 🤔wirek: I tu nawiązując do dalszej Twojej wypowiedzi-każdy z nas kto wsiada do rajdówki i decyduje się czy na starty,czy na testy czy na inny rodzaj ekstremalnej zabawy,zdaje sobie sprawę z konsekwencji jakie może ponieść.Tyle,że o tym nie myślisz w momencie kiedy jesteś zapięta w pasy,masz na głowie kask i widzisz czas odliczany do startu.Jak to się mówi-no risk,no fun.
No więc mam zdjęcia (ze strony www.polskioffroad.com ). Wzięłam głównie te, na których jestem ja z ojcem 😉 Wrzucę najpierw 10, a potem w drugim poście jak ktoś sobie zażyczy więcej 😉
Zdaję sobie z tego sprawę, że rajdy samochodowe to sport ekstremalny. Zdaję sobie z tego sprawę, że wsiadając do rajdówki "powinno się" pożegnać z całą rodziną, znajomymi itd. (bo nie wiesz czy wrócisz). Zdaję sobie sprawę...przecież jestem tego wszystkiego świadoma...a jednak...do 10.04.2011r. do 10:18 rajdy samochodowe były dla mnie jedynie zabawą, fajną adrenaliną...kojarzyło mi się tylko z czymś pozytywnym...a przecież wiem o Bublewiczu, Kuligu (choć on, jak wiemy, zginął po cywilnemu)....o wszystkim wiedziałam... Potem wszystko potoczyło się tak szybko...i pozmieniało...
to ja wrzucę na zachętę dwa z rozpoczęcia sezonu górskich w korczynie. kolejny raz z rzędu korczyna przygotowała nam mokrą imprezę, przynajmniej drugiego dnia 😁 nasz tak zwany rubik na zjeździe i Mariusz Stec w swoim micku
Hej ludki! Czy ktoś z Was brał lekcje i uczył się jeździć off road'owo? Jak mniej więcej wyglądają takie jazdy? I jak ma się cena, tak mniej-więcej? Znalazłam całkiem fajny klub off roadowy w mojej okolicy, zastanawiam się, czy się kiedyś nie wybrać 😀
Strucelka, jeżeli chodzi o lekcje off roadu to to raczej kwestia wprawy, wyczucia, bo jeżeli jesteś osobą, któa chciałaby wszędzie wjeżdżać w każde bagno, to masakra. Koszty takiej zabawy są baaardzo drogie. Za każdym wyjazdem w teren jest dobrze wymienić olej, sprawdzać mosty, itp. Każda przejażdżka może się skończyć u mechanika, ale nie każdy potrafi to zrobić. Ale jeżeli masz możliwości to gwarantuję Ci, że przeżycia są świetne! 😀
PS. najważniejsze! JEST BAAAAARDZO CIĘŻKO PROWADZIĆ TAKI SAMOCHÓD, WOZI CIĘ OD KRAWĘŻNIKA DO KRAWĘŻNIKA, WIĘC KAŻDA JAZDA TAKIM SAMOCHODEM KOSZTUJE WIELE WYSIŁKU. 😉
Jak chcesz się więcej dowiedzieć to zapraszam na PW 😉
lekcje off-roadu...hmmm są kursy które kosztują od 400 zl w góre za godzine jazdy, w zależności od auta. Jesli jest niedaleko Ciebie taki klubik to warto się tam zapisać poznać ludzi wkręcić się w jakiś team pojeździć na prawym, jesli sie spodoba zacząc samej startować, ale niestety to nie takie proste, warto mieć znajomości, a przedewszystkim zaprzyjaźnionego mechesa bo naprawy są prawie po każdym oesie.
czy droższy...ja oba sporty stawiam na mniej więcej równej szali z mojej perspektywy, nie jestem jeźdzcem startującym w zawodach ale mając swojego konia którego trzeba karmić, strugać, sczepić, a nie daj jak mu się cos stanie to leczenie, koń wychodził mnie więcej niż jazda w rajdach-rocznie, ale być moze dlatego, że mam tanie częsci, sama robie przy aucie- koszt mechanika odpada, a konia sama nie wystrugam, nie zaszczepie i nie poskładam jak "odpukać" złamie noge. Koń to pensjonat, witaminy, mazidła, pasza, elektrolity itp, a do auta wlewam paliwo i jade🙂 a jak rozwale to sprzedam na żyletki...a konia już cieżko zrecyclingowac😉
a ja nigdzie nie napisałam, że jeżdze w RSMP🙂, napisałam, że z mojej prespektywy mnie rajdy wychodzą taniej niż koń na chwilę obecną, więc stawiam je na równej szali, bo mam porównanie w mojej sytuacji. Nie każdy zaczyna od EVO...