Jak rozwiązalibyście taką sytuacje... Kon po torach, 5 lat biegał, tam chyba nie wychodził w ogole. Przywiozłam go ogierem, był puszczany na spory lonżownik. Widział padok z konmi po jednej i po drugiej stronie, było ok. Niestety stajnie zamknieto, teraz stoje gdzie indziej gdzie konie są w wielkim stadzie, na dodatek na odległym padoku gdzie doprowadzenie mojego konia graniczy z cudem. Jest dosc swieżo po kastracji do tego późno kastrowany. Raz w poprzedniej stajni pusciłam go juz z małym stadkiem, skonczyło się popuchniętymi i poobdzieranymi do krwi przodami od skakania na kobyłe, kulawizną, bolesnymi rysikami, i zerwaną podkową. Wczoraj próbowałam go wypuścic na mały ogierowy okólniczek, z tym ze nie widzi koni. Skonczyło sie znowu zerwaną podkową, darciem mordy non-stop, generalnie zainteresowany był tylko ucieczką, nie było mowy o zostawieniu go dłuzej. Co zrobic- puscic ze stadem (kobyły i wałachy, przy jego ogierzych zachowaniach troche sie boje), nie wypuszczac w ogole i brac pod siodło 2x dziennie? 🤔
hmm wypuszczać powinnaś, powinien nauczyć się życ w stadzie. Zresztą sama piszesz ,że jak jest sam też się wkurza. Pytanie powinno brzmieć - jak zacząc go wypuszczać? I drugie pytanko- czy podkuwasz go na wszystkie kopyta? Bo jeśli tak to cholernie niebezpieczne w stadzie, gdzie odganiając się od innego (rywali) będzie musiał kopnąc. Ja bym go na razie puszczała na oddzielnym padoku ale tak aby widział stado a stado widziało jego i czuło jego obecność. Oddzieliłabym go jakims porządnym ogrodzeniem ale tak aby inne konie mogły podejść do niego, powachac go itp. , dopiero po dłuższym takim padokowaniu próbowałabym go połaczyc ale tez powoli np. z najwazniejszaymi klaczami w stadzie. No cóz łatwo nie będzie konie po torach i konie wcześniej nie padokowane wymagają innego traktowania ,przynajmniej na początku.
Szukałabym w stadzie silnego konia, który nie jest z natury agresywny, czyli nie da sobie zrobić krzywdy, ale sam nie zaczepia. I z takim koniem wypuszczałabym najpierw, ale na pewno nie na malutki okólniczek - a gdzieś, gdzie w razie W można zwiać... Jeśli pastwisko jest jedno - wypuszczałabym np przed puszczeniem reszty koni, lub po ich sprowadzeniu Jeśli konie prowadzane są w ręku, a Twój w ręku nie chodzi - trzeba nad tym popracować. I to Twój interes, nie stajennych , czy właściciela pensjonatu. Każdy koń powinien chodzić w ręku... 🙄 i na pewno płeć z tego nie zwalnia...
Nie specjalnie wiem jak koń może się poobdzierać od skakania na kobyłę? Na drewnianą skakał? 🤔
A ja bym takiego konia w żadnym wypadku, w najbliższej przyszłości przynajmniej (ale obawiam się, że może to nie być możliwe w ogóle), nie puszczała w stado. Chyba, że chcesz leczyć w kółko... Nie dałoby rady wygrodzić mu padoku tak, żeby widział konie? Można spróbować jeszcze połączyć go z jakimś spokojnym wałachem, co nie będzie zaczepiał i będzie miał w nosie zaczepki. Z klaczami w żadnym wypadku bym nie puszczała jak on kryć próbuje - zrobi sobie krzywdę i klaczom.
Ja mam konia późno kastrowanego (wprawdzie było to prawie 10 lat temu) i mocno dominującego. Na wiosnę próbowałam puścić go w stado, bo tymczasowo wylądowałam w stajni z takim chowem i stwierdziłam czemu nie... Skończyło się ponad 2 miesiącami leczenia. Najpierw naciągnięty międzykostny, potem po 2 dniach po ponownym rozpoczęciu puszczania ze stadem naciągnięte mięśnie w szyi. No i skończyło się na wynegocjowaniu osobnego padokowania.
Koniczka moje konie nigdy nie chodziły w dużym stadzie. Oba są bardzo dominujące... 1,5 miesiąca temu straciłam przydomową stajnię... konie poszły do pensjonatu. W osobne stada. Żyją... mają się dobrze... Także nie demonizowałabym chowu w stadzie... Fakt, są pojedyncze przypadki w których połączenie w stado nie jest możliwe, ale to na prawdę zdarza się rzadko...
Dzieki za odpowiedzi. Główny problem jest jeden. W stajni gdzie teraz stoje (a w moim miescie wybór mam serio niewielki) mam niewiele do powiedzenia na temat padoku. Przyszło nas kilka osob wiec udało sie wynegocjowac wydzielenie tego okólnika dla ogiera. Wiec zdecydowałam sie tam isc z mysla ze mój kon bedzie na zmiane wypuszczany na okólnik. No ale NIE DA sie. Na prawde wielu opcji juz próbowałam. Nie ma opcji wygrodzenia innego terenu, wlasciciel nie zgadza sie na to. Puszczanie przed/po wyjsciu innych koni tez nie whcodzi w gre bo jak jest sam to wpada w amok i jest dla siebie niebezpieczny. Pierwszego dnia jak przywiozłam go z toru i pusciłam samego an duzy, dobrze ogrodzony padok skonczyło sie po 10 minutach rozwaleniem w drobny mak ogrodzenia drewnianego i wygiecia metalowego słupa. No ale do rzeczy. Najlepszą opcją byłoby puszczenie go w stado, ale zwyczajnie- no duze ryzyko i nie wiem. Stado jest mieszane, dzisiaj dochodzi dosc dominujacy osobnik tez po niedawnej kastracji. Jest ejszcze jedno ALE. Prawdopodobnie bede musiala wyjechac za granice, kon pewnie bedzie na sprzedaz. Zostawiłabym go bo jest swietny w jeździe ale nie ma sensu jak ma stac w boksie. Zreszta nie wiem kiedy wroce. No i wiecie - w takiej sytuacji, nie bardzo moge sobie pozwolic na wieczne kontuzje.... _Gaga tez mnie to zdziwiło. Ale widocznie mógł. Miał poobdzierane nadgarstki od wewnetrznej strony do krwi i rozchodzącą sie opuchlizne od tego. Jescze kobyła z tych 'chetnych' wiec pewnie skakał na nią non-stop, Kastrowany pod koniec maja, jako 7-mio latek.
_Gaga, ale zdaje się, że masz kobyłę i wałacha kastrowanego wcześnie? Z mojego doświadczenia - nie spotkałam jeszcze kobyły, która by w stadzie dobrze nie funkcjonowała. Z wałachami bywa różnie, zwłaszcza tymi późno kastrowanymi. Z opisu Evson ja bym nie ryzykowała puszczania tego konia w stado.
Puszczanie przed/po wyjsciu innych koni tez nie whcodzi w gre bo jak jest sam to wpada w amok i jest dla siebie niebezpieczny.
Dlatego napisałam o puszczaniu przed / po z innym koniem - na początek Jeśli się uda i nie będzie wariactw - można puścić z trzema i tak do wejścia w stado Jeśli się nie uda - pozostaje boks , karuzela i spacery w ręku...
Koniczka rzeczywiście mój wałach wcześnie kastrowany, ale agresywny... wpuszczając w stado bałam się bardziej, że będzie podskakiwał i albo zrobi któremuś krzywdę, albo sam dostanie wpiernicz Trochę kopów było - nie powiem... ale miejsca dużo, było dokąd zwiać Dziś jest spokój
U mnie większym problemem było (i jest) rozłączenie koni w 2 osobne stada. Wałach nadal beczy za klaczą, chociaż stoją osobno 1,5 miesiąca. Kaleczy się w boksie, bo ona wychodzi pierwsza... Także pomimo że łatwiej - to do końca łatwo nie jest
Evson z tego co piszesz to jeśli chcesz miec zdrowego konia, to nie masz żadnego rozwiązania oprócz nie puszczania konia na padok. Jeśli będziesz puszczać to najprawdopodobniej koń się będzie regularnie rozwalał i non stop będziesz leczyć kontuzje. Kwestia dodatkowa co będzie jak Twój koń dodatkowo porozwala inne konie, czy to zostało uwzględnione. Jeśli macie taki układ, że właściciel stada uwzględnia ryzyko zintegrowania Twojego konia z tym stadem i jeśli masz stalowe nerwy żeby to wytrzymać to puszczasz konia i modlisz się żeby nic sie nie stało. W przypadku wielu kastrowanych ogierów, wyciszenie ich ogierowatości wymaga lat i przez ten czas koń nadal jest outsiderem chyba że uda znaleźć się dla niego takiego towarzysza który pomoże mu się wyciszyć. Jeśli to byłby mój koń, to ja bym go nie wpuszczała do stada bo to zbyt duże ryzyko a leczenie kontuzji jest zbyt drogie. Natomiast dzień po dniu, puszczałabym go nawet na pół godziny, na ten mały okólnik z jakimś drugim koniem, tak aby koń mógł się jakoś ogarnąć w swej nowej 'formule".
Evson, posklejałaś za dużo problemów na raz. Podstawowy problem tkwi w twojej decyzji. Na dziś: koń ma być(?) użytkowany, w formie, kuty - z twojego opisu wynika, że wpuszczenie do stada w tej stajni nie wchodzi w grę. W grę wchodzi stopniowe ogarnianie konia. Na przyszłość, wobec ew. wyjazdu - opcja innej stajni, rozkucia, stopniowego dołączenie do stada... wałachów, gdzie to będzie - to chyba mniejsza? Chyba nie możesz się zdecydować, nie znasz najbliższej przyszłości: Czy chcesz mieć konia sprawnego i fit wobec ewentualności sprzedaży? Czy ważniejsza jest socjalizacja, żeby można go było "porzucić" w stadzie. Jedno z drugim na dziś, obawiam się - niemożliwe.
halo zdaje sobie z tego sprawe 😉 Troche nastąpił chaos w mojej wypowiedzi ale tak to wygląda. Ja sama nie znam swojej najblizszej przyszłosci, wiem tylko ze nic nie zrobie jeśli kon bedzie wiecznie kontuzjowany, ewentualna nagła sprzedaż która moze okazac się konieczna odwleka sie w czasie jesli kon bedzie wiecznie rozwalony... Zresztą... mi chodzi tylko o to zeby on miał dobrze. Chciałam zeby mógł być 'koniem' skoro przez całe zycie tego nie miał. Teraz widze jak to wpłyneło na jego psychike. Z tym okólnikiem jest dodatkowy problem- teren jest delikatnie mówiac- nierówny. Przy tych szalonych galopach i zwrotach jakie wczoraj robił nie chciałam czekac czy sie uspokoi bo predzej złamałby sobie noge. No i jest jeden problem za drugim - przy jego krótkiej kłodzie i długich nogach cały czas zrywa podkowy (ale jest tylko na przód kuty). Wczoraj zerwał ze sztorca. Rozkuc nie moge bo wtedy sztorc sie pogłębi. Dzisiaj kulawy w pień przez to rozkucie. No wydaje sie sytuacja bez wyjscia. Plan jest taki- ogarniam sprawe kopyt- i niestety na razie chodzi 2x dziennie na jakas lekka robote i tyle. Nie mam mozliwosci zadnej negocjacji co do podzielenia koni na grupy, wydzielenia innego terenu. Jest opcja- albo [puszczasz w stado albo nie. Czyli plan na przyszłosc- albo sprzedaz albo jak mi sie zycie ułozy i tego unikne to zmiana stajni. wiec tak czy tak na razie musi stac 🙁 adriena no i bardzo ważną kwestie poruszyłas. Nie jestem pewna jaka odpowiedzialnosc by na mnie spadła za ewentualne szkody. Wszyscy mnie namawiają zebym go pusciła, a ta kwestia nie jest ustalona, wszyscy twierdzą ze 'jakos to bedzie' no a mozliwe ze nie bedzie......
Evson, niestety Ty odpowiadasz jak Twoj kon pokaleczy inne, nawet jezeli "dogadane" bylo inaczej Jakie duze jest to pastwisko? Jak w stosunku do ilosci koni male, to puszczenie niezsocjalizowanego, jeszcze na hormonach konia moze byc kiepskim pomyslem Jezeli duze i jest gdzie uciekac, to mozna probowac, przy czym nie bardzo rozumiem idee puszczenia na zywca, konia najpierw sie stawia blisko ale osobno, potem z jakims milym ale nie ciapa, potem z kilkoma a dopeiro na koncu w stado. Zwlaszcza jezeli stado dosc liczne, a delikwent nie znajacy zycia z innymi bo to na dwoje babka wrozyla - albo bedzie dobrze albo nie bedzie...
jemu byloby lepiej z konmi i psychicznie i fizycznie, ale trzeba to z glowa, bardzo rozwaznie zrobic
Evson, 1.5 roku temu przygarnełam ogiera ktory raczej nie był zbyt często padokowany ponieważ stajnia z ktorej go mam nie miała warunków dla ogierów. Jak do mnie przyszedł to tak szalał że myslałam że mi stajnie rozniesie w mak a że stajnia mała to miałam naprawdę masę obaw związaną ze swoją decyzją. Po paru dniach powaliliśmy go na śnieg- do kastracji (miał 6 lat) i dopiero po 2 tygodniach postanowiłam zaryzykowac z padokiem. Bałam się walk itp bo wałach ktorego miał za ścianą draźnił go niemiłosiernie ale to był jedyny koń do towarzystwa oprócz kucki rocznej. Wypuściłam i bałam się że narobię tym potwornego kłopotu a tak naprawdę z wrażenia oniemiałam bo się obwąchali i radośnie pogalopowali przed siebie jak najlepsi kumple.🤔zok: Tak naprawdę nie wiesz jak będzie do póki nie zaryzykujesz. Kobyłkę dołaczyłam do stada 10 miesięcy później.Do tej pory kryje ją zawzięcie jak tylko zaczyna się ruja i nikt nikomu krzywdy nie robi.Dominuje w stadzie bez dwóch zdań i momentami zachowuje sie jak 100% ogier i chyba zapomina że jajców nie ma juz ponad 1,5 roku. Nigdy nie było walk ,nawet o grzejącą się kobyłkę i dzis wiem ,że strach czasem naprawdę jest bezpodstawny i zakładanie z góry że coś złego się wydarzy nie ma sensu.Kobyłki są bardziej chisteryczne i chumorzaste bo ta ktora do nas dołączyła skopała pyski całej trójce 😉 a kuckę gnębi cały czas ale to jest tylko ustalanie chierarchi i obchodzi się bez rozlewu krwi.
Angela wybacz, ale brakuje tylko radosnych jednorozcow na krancu teczy
fajnie, ze tobie sie udalo bez strat i fajnie ze tobie nie przeszkadza ze kon skacze po kobyle
ale niestety bywa nie tak rozowo i np nie wszyscy lubia jak nie moga wsiasc bo kobyla ma grzbiet przeorany kopytami - a Evson musi sie liczyc rowniez z kwestia pozostalych wlascicieli
to co opisujesz to jest jeden konkretny przypadek, niereprezentatywny dla innych ot Tobie sie udalo ciekawe czy gdybys miala mniej farta tez bys pisala ze nie ma sie czego bac i zakladac z gory ze cos sie wydarzy
rownie dobrze mozna przywolywac przyklady gdzie np walach daaaawno wykastrowany zmiazdzyl drugiemu kosc jarzmowa - bo byl agresywny i nie pogalopowali radosnie w dal tylko sie tlukli
Angela wybacz, ale brakuje tylko radosnych jednorozcow na krancu teczy
no dobrze a o czym ma pisać jak nie swoich doświadczeniach w tej kwestii. Skoro ma takie to ma takie i nie można od razu zakładać że brakuje tylko jednorożców 🙄
rownie dobrze mozna przywolywac przyklady gdzie np walach daaaawno wykastrowany zmiazdzyl drugiemu kosc jarzmowa - bo byl agresywny i nie pogalopowali radosnie w dal tylko sie tlukli
Myśląc w ten sposób wszystkie konie zamkniemy w klatkach - boksach, bo sobie i współtowarzyszom krzywdę zrobią 😵 Czasem warto koniowi dać szansę po prostu być koniem...
ja bym zrobiła tak: rozkuła tego konia, puszczała go po jeździe do tego stada pod nadzorem, w razie gdyby miało dochodzić do większych utarczek rozganiała towarzystwo, po jakimś czasie zabrała do stajni.
Jeśli to jest większe stado to już na pewno kobyły mają swoje pilnujące je wałachy i nie sądzę by miał możliwość krycia aż do skrawiania sobie nadgarstków o samo w sobie brzmi wyjątkowo i niespotykanie.
Do "mojego" stada niedawno dołączył świeżo kastrowany wałach, też z początku chciał się rządzić, ale szybko dość został ustawiony przez starsze rangą konie. Nie obyło się bez walk z innymi wałkami ale bez większych urazów
ElaPe podejrzewam ze tak własnie by było, starsze by go ustawiły. Nie wiem tylko jakim kosztem. Na chwile obecną i tak nie zaryzykuje w momencie gdy kulawy, jest jeszcze jeden istotny problem- nie moge go rozkuć, ma dosc kłopotliwego sztorca, kowal stwierdził ze "bez kucia ten kon sie niedługo przewróci". Z tymi kopytami jest istotny problem bo wiecznie nie chodzi przez to ze zrywa podkowy. Po dniu padoku zawsze nie ma ktorejs podkowy. Ale to juz przemyslenia na inny wątek.
Umieść cytat ja bym zrobiła tak: rozkuła tego konia, puszczała go po jeździe do tego stada pod nadzorem, w razie gdyby miało dochodzić do większych utarczek rozganiała towarzystwo, po jakimś czasie zabrała do stajni.
Dobry pomysł, nie wpadłam na takie proste rozwiązanie. Jesli troche nam sie uspokoją i hormony i kontuzje, kon bedzie w robocie porządnej, przy okazji minie wiecej czasu od kastracji- na pewno spróbuje. 🙂
Angela Tez mi sie oczy zasmiały jak zobaczyłam mojego konia chodzącego z koniem obok ktorego nie lubi, jak dwa potulne baranki. Cały dzien nie było zadnych problemów. Co z tego jak później gdy dołączyłam m.in kobyłe to mój kon pogryzł tego drugiego. Włascicielka wcale nie była zachwycona mimo ze to moja dobra koleżanka.
Dziekuje Wam wszystkim za rady, cos z tej dyskusji na pewno wyciągne dla siebie i wykorzystam w przyszłosci. Na chwile obecną daje sobie czas i jeszcze to nie ta pora i nie te warunki. W miedzyczasie postaram sie cos wynegocjowac z włascicielami- własnie np bardziej przyjazne wpuszczanie w stado (to o czym pisze ushia)
Na szczęście u mnie nie było ani pogryzień ani kobyłka nie jest przeorana na grzbiecie .Moze gdyby.... było inaczej bym inaczej pisała i konie rozdzielała ale jest jak jest i piszę swoje doświadczenia. Też się bałam i w moim przypadku jednak bezpodstawnie i napisalam tylko aby uświadomić że czasem naprawdę się mylimy. Mam o tyle dobrze że to moja stajnia i moje konie -nikomu krzywda się nie dzieje .Może mam to szczęście że trafiły mi się takie konie -bez konfliktowe 😉.Nigdy nie było walk ,nigdy pogryzień .Problem mam za to w rozdzielaniu bo żyć bez siebie nie potrafią 😉
Padokowanie zawsze jest obarczone ryzykiem, padokowanie z innymi końmi jeszcze to ryzyko zwiększa. Tylko w zależności od wielu zmiennych to ryzyko jest mniejsze lub większe. Trzeba umieć ocenić za i przeciw, a także ocenić priorytety i cele.
Czy ja dobrze zrozumiałam, że wykastrowany w maju tego roku koń poszedł w połowie lipca w stado z kobyłami??? Za ewentualne źrebaki kto płaci? Przede wszystkim na miejscu pozostałych pensjonariuszy zrobiłabym aferę, gdyby coś takiego miało miejsce w stadzie, w którym chodzi moja kobyła. Zwłaszcza mając na oku efekt zbyt wczesnego puszczenia wałacha w stado. Opcje są trzy:
1. puszczać na okólnik; 2. puścić oddzielnie wałachy i kobyły (mniej awantur); 3. nie wypuszczać.
Lanka_Cathar jakie znowu źrebaki? Mineło prawie 9 tyg od kastracji do momentu kiedy go puściłam.. W takim razie za źrebaki zapłaci mój weterynarz skoro twierdzisz ze kon po takim czasie moze nadal skutecznie pokryć.... Afery tez nikt nie robił bo nic nie było w tajmnicy przed pensjonariuszami, wszyscy sie zgodzili.
Dramka tez jestem za tym. Niestety u nas w okolicy coraz rzadziej spotykam w pensjonatach taki system puszczania..
Póki się nie ogarnie z zachowaniem, póki będzie agresywny (bo skoro jest poobdzierany, to nie jest to jedynie efekt bycia bitym, ale też bicia innych), to nie ma opcji puszczenia w stado. Zwłaszcza jeśli nadal skacze na kobyły. Chyba, że tak jak ktoś już zauważył, puści się go z silnym charakterem, który go zdominuje, a nie uszkodzi. Ja bym czekała na moment, w którym przestanie reagować na inne konie, a to trwa.
Racja, w sumie troche sie pospieszyłam bo planowalismy z trenerem na ok wrzesien-październik go puszczac. Zmyliło mnie to jego dobre zachowanie pierwszego dnia przy wałachu, na poczatku kobyła tez go skutecznie odganiała dopóki nie zaczeła sie grzac 😎 No cóz, wytrzymał całe zycie, musi wytrzymac jeszcze troche...
No, jako właścicielka klaczy, kiedy myślę, że ktoś by mi dołączył do nich niedawno kastrowanego, kutego na przody wałka to... no, nie byłabym szczęsliwa :/ i tak moja klacz ma po ostatniej rui lekkie zadrapania na grzbiecie od (bosych) kopyt mojego folbluta - ale to tylko zmierzwiona sierść, z podkowami byłoby gorzej 🙄
Właściciele kobył z tego stada nie mają nic do powiedzenia?
BTW. to szybko nie przechodzi (tendencja do skakania) - mój był kastrowany dwa lata temu - jak krył, tak kryje, jak tylko się któraś grzeje. Zwykle poważniejszych uszkodzeń nie ma, ale one są w swoim własnym stadku i się znają. Ostatnio mu znowu odbiło, zaktywizował się bardziej i prócz zadrapań na grzbiecie rudej poszedł też jego rysik w przodzie - ma nowy nakostniak :/
dea mają do powiedzenia 😉 Mówią- puszczaj w stado. Ale wiem ze później ja jako włascicielka konia bede miała kłopot. Tez sie zastanawiam czy mu rysik nie pękł bo nie podoba mi sie ta noga,a pech chciał ze na tą samą sie rozkuł i nie wiem teraz czy maca czy problem wyżej. Zaraz bedzie wet. Eh tak źle i tak niedobrze..
Evson, to teraz jest kulawy tak? No to tak czy siak ze stadem nie możesz go puścić skoro kulawy i to zniewiadomego powodu 🙂 Ja też mam strasznie dominującą i zaczepną kobyłe i na początku chciałam dla niej dobrze i puściłam ją ze stadem co w końcu skończyło się poważniejszą kontuzją (nie wspomnę o tych powierzchownych ranach wojennych) i powiedziałam sobie nigdy więcej. Tylko u mnie naszczęście właściciel stajni pozwolił mi odgrodzić część łąki i chodzą na niej jeszcze tylko dwa konie , oprócz mojej, strasznie spokojne.
I nikt nie ponosił za mnie kosztów leczenia mojego konia, chociaz były podejrzenia , który ją uszkodził, ale nikt go za kopyto nie złapał 🤣 Także z tym pokrywaniem kosztów, to nie do końca tak ,że znajdzie się winnego kontuzji konia. U mnie jest zakaz puszczania do stada koni okutych na 4 , na przody sobie łażą.
Też nie słyszałam by ktoś komuś kazał płacić za leczenie konia którego pokopał koń innego właściciela.
Co do pozostawania w boksie. Też należy mieć na względzie i to że taki koń co tylko w boksie stoi to jednak aparat ruchu u takiego konia się wydelikaca i staje się bardziej podatny na urazy.