Silver, Ola baby wstrętne czemu nie dojechałyście ? 🤬 Czekałam
Ola dech zapiera jak się czyta takie historie.
Szczególnie, że ten temat i nam jest bardzo bliski. Też miałam moment, jak myślałam że jeśli mój choler nie da się ujeździć po dobroci ( na siłę nie chciałam), to będę mieć konia do spacerów w reku, na łąki. Zdecydowałam się sama moją robić, bawić , uczyć bo nie spotkałam takiej Justyny , ani kogoś podobnego, a większość osób sugerowało mi ujeżdżanie na siłę (a kobył już raz wygrał z takim ujeżdżaniem i umiał się bronić, odpowiednio zastawić, nie współpracować , wybuchać itp. Miks typów -głównie PP ekstrawertyk ). Czasami się zastanawiałam o ile lżej, szybciej, lepiej by było podążać tą drogą z odpowiednim trenerem (oczywiście plusy pracy samemu też widzę ). Do dziś boję się wziąć jakiegokolwiek trenera (jazdy), by między wierszami nie zepsuć pod jego okiem tego układu jaki mam z kobyłem. Więc tylko pozazdrościć Wam wsparcia trenerskiego mogę.
Kurcze, szkoda, że się nie spotkałyśmy, bardzo Ciekawa jestem Twoich refleksji, myśli. Jestem ciekawa też jakbyś odebrała zachowania mojej, jaki kontakt byście na szybkiego złapały.
A za postawę, :kwiatek: ode mnie ale i w imieniu mojej koniowatej :kwiatek:
A moja mnie zadziwiła. Po ostatnich szaleństwach przy siodłaniu (dęby itp. ) dostaje troszku mniej jedzonka treściwego.
Efekt - ostatnio skrajnie spokojny koń. Aż się martwiłam czy wszystko z nią w porządku. Na szczęście na jeździe było wszystko ok- e humor i energia jej dopisywały, a w międzyczasie pogoniła groźną miną kumpla stajennego. Jak ja kocham tego zwierza, choć czasem go nie rozumiem zupełnie (nie wydaje mi się, że tak wielka zmiana jest od jedzenia. A inne czynniki trudno znaleźć - bo może to być mieszanka prawie wszystkiego).
I fotka: Poświatek w nowym naczółku własnej produkcji