Ja się nie dziwię. Człowiek chce coś zrobić, myśli, że się uda. Patrzy często z zewnątrz. Po czym obejmuje stanowisko i okazuje się, ze z zewnątrz wyglądało to inaczej. Trafia na BETON. Muł i bagno. Niestety wszelakie takie organizacje to układy/układziki/animozje "polytyka" itd.
Mógł nie widzieć. Mógł wierzyć, że da radę to zmienić. Ale są osobniki, którymi się nie da współpracować. Napotyka się na taki mur, że wszystko człowiekowi opada. Mimo szczerych chęci i prób walki z tym. Są czasami takie absurdy, czasami najprostsza rzecz, która powinna być oczywista urasta do rangi giga problemu. Za którymś razem człowiek ma już dosyć bo siadają nerwy, bo przestaje sie w nocy spać i idzie się chorym do pracy. Niestety lepiej wtedy odpuścić.
Generalnie zgadzam się z Neilą. Ale! Miesiąc czasu? Przez miesiąc to można się zastanawiać czy zrezygnować z takiego stanowiska. I tak jest to krótki czas. To wygląda na decyzję jednej chwili. Szkoda. Zawiodłam się.
I o ile nikt nie złożył Panu Markowi propozycji nie do odrzucenia - to nie rozumiem takiego pośpiechu. Wyraźnie nie był gotowy do tej roli. W sumie to współczuję.
Przede wszystkim w debacie widać było że doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji jaka jest w związku i w środowisku. Przekonał do siebie środowisko żeby go wybrano i żeby oddano na niego głosy. Objął funkcję prezesa pod warunkiem że dobierze sobie ludzi do zarządu i tak się stało . Skompletował sobie zarząd w 100 % taki jaki chciał . Przeforsował uchwały jakie chciał , wyznaczył sobie pensję jaką chciał i taką dostał . A na koniec powiedział . Zabieram zabawki i idę stąd !!!! 😲 😲 😲
Zaskoczenie totalne dla mnie. Miałam go za zdecydowanego faceta i raczej znającego środowisko. Mnie to wygląda na zwyczajny odwrót lub pisząc wprost ucieczkę. Miesiąc to bardzo krótko, to tyle co nic, chyba facet zdał sobie sprawę, że prezesowanie to nie to samo co wywijanie szabelką na blogu. Tutaj interakcje są pewne i silne, na blogu komentowanie zawsze można wyłączyć ... Porażka, jednym słowem.
Zaskoczenie totalne dla mnie. Miałam go za zdecydowanego faceta i raczej znającego środowisko. Mnie to wygląda na zwyczajny odwrót lub pisząc wprost ucieczkę. Miesiąc to bardzo krótko, to tyle co nic, chyba facet zdał sobie sprawę, że prezesowanie to nie to samo co wywijanie szabelką na blogu. Tutaj interakcje są pewne i silne, na blogu komentowanie zawsze można wyłączyć ... Porażka, jednym słowem.
A jeszcze kilka dni temu chwalił się tytułem "hipologika roku" i pisał: "Po części oficjalnej był bal. Wraz z żoną spędziliśmy miłe chwile przy stole między innymi z pp. Beatą i Mirosławem Osadkowskimi oraz Moniką i Piotrem Morsztynami. Pohasaliśmy na parkiecie. A teraz z tym większą przyjemnością pójdzie człowiek do pracy."
Wiedział, w co się pcha. Prawo do rezygnacji oczywiście ma, ale dla mnie takie rejterowanie już na samym początku to... Ech,w każdym razie w moich oczach stracił całą dotychczasową sympatię, jaką przez lata dla niego miałem.
Jest już komunikat Rady PZJ, wygląda na to, że była to zupełnie samodzielna decyzja. Ciężko to komentować, związek jest w fatalnej kondycji, nowy rok za pasem... 🙁
Jest już komunikat Rady PZJ, wygląda na to, że była to zupełnie samodzielna decyzja.
Oczywiście, że tak. Mówienie, że "ktoś miał haka" to jest szukanie intryg tam, gdzie ich nie ma. Zresztą nawet jak ktoś pamięta słowa p. Szewczyka podczas zjazdu wyborczego, to nie powinien być zdziwiony. Jego idee nie miały szans w naszym związku. Sytuacja jest dramatyczna, jasne, ale m.in dlatego, że za "naprawianie" biorą się z reguły ludzie nie mający pojęcia co mają naprawiać. Przykre... Ale trzeba było mądrzej wybierać na zjeździe.