Ja wsiadam z ziemi, jeszcze nigdy nie wsiadałam z 'czegoś'.Moze dlatego ze mój koń nie jest AŻ tak wysoki ?,nie wiem .Ale wiem jedno ,że jak bedziemy w terenie a przez przypadek zsiądziemy z konia,albo spadniemy to chyba nie bedziemy mieli schodków przy sobie , no i pieni też zawsze nie ma 🙂.
Zawsze z czegoś, po pierwsze szkoda mi nóg-swojego lewego kolana i nie widze potrzeby żeby zawsze obciążać przednią lewą nogę konia.Po drugie wyciąga się puślisko (tak,wiem sa takie co sie nie wyciągają, mam takie,ale i tak uważam, że sie wyciagają :icon_redface🙂 i mam wrażenie że siodło też po latach wsiadania z ziemi może się troche skrzywić. Na kucyka 150cm jak i na konia 170 ze stoleczka, albo podestu ;-)
Ja wsiadam z ziemi, jeszcze nigdy nie wsiadałam z 'czegoś'.Moze dlatego ze mój koń nie jest AŻ tak wysoki ? Mikrokoń ma coś około 140-150. Wsiadam ze schodków. Z lewej/prawej strony, jak mi akurat wypadnie. Z miłości dla jego mikrokoniowego grzbietu (i do i syntetycznego siodła, coby nam dłuuugo żyło 😉  😉
jak brak schodkow/ławki i szukam jakiegos niekonwencjonalnego miejsca do wsiadania plącze mi się po głowie jakas ulańska przyspiewka ciągle powtarzana na rajdzie ze oni nie chołota i nie wsiadają z płota :P i zazwyczaj płoty omijam hehe
ja najczęściej ze skapry przy stajni, murka, ogrodzenia, opony, w terenie z pieńków lub znajduje jakąś skarpe. Ruda ma 169 a ja 158 więc ciężko mi zadzierać nogę aż tak wysoko 🙂 Z ziemi w ostateczności jak juz nie mam nic pod ręką.
rzadko wsiadam "z czegos", raczej z ziemi ew ktos mnie podrzuca, glownie dlatego, ze kobyle wszystko chce zezrec i czasem ma niekontrolowane odpaly w przod/tyl, nie chcialabym zostac przeorana po ziemi albo zdeptana duza nie jest, wiec wsiadam doslownie w sekunde, na wyzsze konie czesto ktos mnie wrzuca, bo nie siegam noga :icon_redface a raz nawet zdarzylo mi sie utknac jak musialam wsiasc z ziemi na konia ok 170cm w siodle ujezdzeniowym, stajenny mnie ratowal bo bym tak wisiala z jedna noga utknieta na zadzie, w szpagacie 😁
Ja praktycznie nigdy nie wsiadam z ziemi, niezależnie od wzrostu konia. Przeważnie wskakuję z barierek od pakodów. A jeśli jestem już na placu do jazdy, to z ustawionych jedna na drugiej oponek albo przewróceonej beczki. Bardzo nie lubię wsiadać bez "podnóżka".
Ja jeśli mam możliwość to z czegokolwiek - obecnie ze schodków
a jak jestem w terenie i muszę wsiąść? nie ma problemu, z pękniętym trzonem strzałki + powaznym skręceniem kostki i urazem kolana jednocześnie też wlazłam (z tej nogi się wybijałam) zaś korzystanie z podwyższeń jest dla dobra moich kolan, końskich stawów (z tego powodu wsiadam na przemian z lewej i prawej strony) oraz ze względu na siodło którego zwyczajnie mi żal 😉 nawet najlepsze można skrzywić
Jako, że mój rumak na włożenie nogi w strzemię kręci się i podkłusowywuje, a jak ściągnę wodze - cofa się... (młoda jest) Najlepiej sprawdza mi się zwykły poskrom do krycia klaczy, poza tym mogę wsiadać i z prawej i z lewej... 😅 Bardzo wygodny także do czyszczenia, mimo, że z tym nie ma żadnych problemów...
Fotkę mam jedynie jak łobuz kopie dziurę - zawsze jak choć by na 3m odejdę grzebie kopytami... 👿
ja ze schodków czy tam tego co jest pod ręką jak schodków nie ma.
k_cian - nie przesadzasz z tymi zmianami lewo/prawo? Tzn. rób jak chcesz - Twoja wolna wola, ale chodzi mi o samą teorię... Bo tak się zastanawiam, że przecież jak wsiadasz ze schodków (no fakt, ja miałam schodki wysokie) to to umiejscowienie się w siodle trwa chwilę, kilka sekund (2-3?)... nie wydaje mi się, że to może mieć taki wpływ na stawy konia... Jak np jedziesz w półsiadzie i stracisz równowagę i oprzesz się na dłuższą chwilę bardziej na którymś strzemieniu to chyba po chwili nie opierasz się na drugim, bo przecież obciążyłaś przed chwilą nierównomiernie stawy?... choć w sumie to tylko taka moja wydumana teoria 😉
Anaa, to może Cię zdziwię ale masz rację 😉 ta zasada bardziej dotyczy już wsiadania z ziemi ale był czas kiedy nie było w moim przypadku wielu możliwości wsiadania z czegokolwiek innego niż ziemia, a już praktykowałam zmienianie stron podczas wsiadania na chwilę obecną, niedoprecyzowałam w sumie i trochę zbyt lekkomyślnie ujęłam to słowami raz z jednej raz z drugiej, bo wsiadam z obu ale nie pilnuję tego z namaszczeniem że 5 razy na tą a potem 5 na tamtą lub co druga zmiana 😉 zwyczajnie - jak mi lepiej podprowadzić konia do w danej chwili ustawionych schodków (a bywają różnie) tak podprowadzam i wsiadam, tyle że nawyk został i co jakiś czas z premedytacją to robię 😉 i nie sprawia mi problemu wsiadanie czy to z lewej czy prawej(chociaż podejrzewam że i tak pewnie podświadomie częściej na jedną ze stron wsiadam 😁 ) poza tym taka odmiana jest przydatna
Anaa, witam w klubie 😉 dla mnie potwornie długi i męczący był ten tydzień, w robocie aż kipiało co z gorączką nie idzie dobrze w parze 😉 a rację masz,że przy wsiadaniu z podwyższeń ta zmiana stron nie robi aż takiej różnicy i że się zgadzam z tym 😉 a co dokładniej mi chodziło napisałam, też nie czaję do końca :P
k_cian - nie przesadzasz z tymi zmianami lewo/prawo? Tzn. rób jak chcesz - Twoja wolna wola, ale chodzi mi o samą teorię... Bo tak się zastanawiam, że przecież jak wsiadasz ze schodków (no fakt, ja miałam schodki wysokie) to to umiejscowienie się w siodle trwa chwilę, kilka sekund (2-3?)... nie wydaje mi się, że to może mieć taki wpływ na stawy konia... Jak np jedziesz w półsiadzie i stracisz równowagę i oprzesz się na dłuższą chwilę bardziej na którymś strzemieniu to chyba po chwili nie opierasz się na drugim, bo przecież obciążyłaś przed chwilą nierównomiernie stawy?... choć w sumie to tylko taka moja wydumana teoria 😉
ja też jeszcze niedawno powiedzialabym, ze przesadza... ale jakis czas temu drazylam temat stanu miesni mojego konia i wtedy wyszlo na to, że nawet wsiadajac ze schodkow czynią roznice w "stanie" konia. jesli wsiadalam tylko z lewej strony to po tej stronie byly wieksze napiecia miesni w okolicach lopatek niz po prawej stronie (w skrocie: podczas masazu okazywalo sie, ze kon ma tam spore bolesnosci). jesli wsiadalam tylko z prawej strony bolesnosci nie pojawialy sie, jedynie odrobine wieksze napiecie - ale nic tak "spektakularnego" jak to co sie dzialo przy wsiadaniu z lewej strony... nie mam szczegolnej teorii na wyjasnienie tego "fenomenu" mojego szkapa. faktem jest jedynie to, ze przy codziennym wsiadaniu z jednej strony dawalo sie zauwazyc to, ze miesnie po tej stronie byly bardziej napiete. wiec... ja jestem za wsiadaniem raz z jednej strony, raz z drugiej - moze troche to na wyrost, moze troche na wszelki wypadek... ale skoro zalezy nam na symetrycznym rozwoju muskulatury konia to chyba powinnismy probować byc we wszystkim konsekwentni 😉