Forum towarzyskie »

Kochanka(-nek) czyli o małżeńsywach i zdradach.

Chyba głupotą zabłysnąć  🙄

jednak od-ignorowanie Adrianny było niepotrzebne  😎 ja tam jeszcze młoda jestem, ale podziwiam, że tych starszych nie trafia, jak taka g*wniara uważa, że jest od was mądrzejsza...
.... ja tam jeszcze młoda jestem, ale podziwiam, że tych starszych nie trafia, jak taka g*wniara uważa, że jest od was mądrzejsza...

Mnie nie trafia- bo z biegiem lat spotyka się mnóstwo różnych ludzi i człowiek uczy się dystansu.
To zaleta /jedna z niewielu/ -upływu lat.
facet nigdy nie powie swojej kobiecie ze inna jest ladna, mimo ze sie na nia slini. Heh zyjesz w takim samym swiecie ale nie masz o tym pojecia.  😉



tak? To mój nie jest facetem... HA! wiedziałam, że coś z nim nie tak  😀iabeł:

Adriana, masz tu tez sporo racji, niejeden facet zdradza bo zona mu nie daje i zupelnie ma gdzies jego potrzeby. Ale jak pisza dziewczyny, nie zawsze jest to takie proste i po prostu "zwierzece". Choc wydaje mi sie ze w takich wypadkach jednak wychodza jednorazowe przygody czesto, nie koniecznie dluzsze romanse zkochankami.

Jakktos napisal - jak kochanka powie "nie" to ida na spacer i tez jest fajnie. Bo tu sie pojawia wiecej problemow niz "zona mi nie daje". I szczerze, bardzo chetnie czytam co ludzie o tym sadza. Jestem mloda, mialam do czynienia z tego typu przypadkami wsrod znajomych, ale to nie daje mi jakiejs szczegolnej wiedzy na ten temat poki co.


Taniu - poruszylam bardzo ciekawy watek zdrady - odnosnie tych rozmow u fryzjera. Z tym, ze to chyba nie odpowiedni watek - chyba, ze mozna tu tez taka myusl rozwinac ;-). Mnie ostatnio bardzo zaszokowala Pani, siedzaca w kolejce do lekarza (w sumie przyszla zarejestrowac męża, który się przeziębił). I opowiadała innym czekającym o ...problemach męża z potencją, o tym jaki jest i jaki był ileśtam lat wcześniej w łóżku... ja siedziałam po drugiej stronie poczekalni czytając książkę, ale większość rzeczy słyszałam. Nie pytajcie jak patrzyły się kobiety na owego męża kiedy dołączył do kolejki czekających. A jak to w kolejce - zagadywał, uśmiechał się do ludzi - a wszystkie kobiety mierzyły go fatalnym wzrokiem, szepcząc między sobą po jego wejściu do gabinetu jaki to wstyd, żeby on w takim wieku miał problemy z potenjcą itd itd... szczerze - tak jak Tania, nazwałabym ro zdradą.
A mnie się jeszcze inna historia przypomniała.
Moja własna z dawnych czasów. Miałam kolegę - spotykaliśmy się regularnie z okazji wspólnej nauki.
Żadnych spraw romansowo-erotycznych między nami nie było . Kumplowaliśmy się serdecznie.
Cały czas spędzaliśmy razem i w ławce szkolnej i czas wolny. Gadaliśmy,gadaliśmy bez końca.
O wszystkim. O bardzo osobistych sprawach też. Mieliśmy wspólny język-hermetyczny dla innych.
Żarty zrozumiałe tylko dla nas.Masę wspólnych wspomnień i przygód.
Dzwoniliśmy do siebie codziennie ,żeby omawiać sprawy bieżące.
I kiedyś pomyślałam, że ja wiem więcej o tym człowieku niż jego żona.
I, że na  miejscu jej i mojego ówczesnego małżonka byłabym zazdrosna .
I, że w jakiś sposób można to było nazwać zdradą.
Znajomość wygasła z końcem szkoleń - na szczęście.
M.in dlatego kiedyś pilnie czytałam wątek Wawrka o przyjaźni między mężczyzną i kobietą.
Taka cienka linia bywa w takiej zażyłości.
Tania, ja czasami mam wrażenie, że taka duchowa zdrada jest gorsza od fizycznej. Seks można jeszcze wytłumaczyć sobie chemią w organizmie, instynktem, można brać pod uwagę alkohol luzujący hamulce... Ale gdy człowiek szuka duchowej podpory w kimś innym niż partner, kiedy ze swoimi problemami zwraca się do przyjaciół a partner nic o tych problemach nie wie, gdy nie dzieli się z partnerem zarówno smutkami jak i radością to dla mnie oczywisty znak, że związek mocno szwankuje a partnerstwo się rozpadło. Ten temat jest jak dla mnie bardzo delikatny i trudny.
Tania, ja czasami mam wrażenie, że taka duchowa zdrada jest gorsza od fizycznej. Seks można jeszcze wytłumaczyć sobie chemią w organizmie, instynktem, można brać pod uwagę alkohol luzujący hamulce... Ale gdy człowiek szuka duchowej podpory w kimś innym niż partner, kiedy ze swoimi problemami zwraca się do przyjaciół a partner nic o tych problemach nie wie, gdy nie dzieli się z partnerem zarówno smutkami jak i radością to dla mnie oczywisty znak, że związek mocno szwankuje a partnerstwo się rozpadło. Ten temat jest jak dla mnie bardzo delikatny i trudny.

Jest trudny.I myślę tak samo jak Ty.
Chyba łatwiej byłoby mi przymknąć oko na skok w bok partnera po pijaku niż na wieloletnią głęboką zażyłość z inną kobietą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się