Forum konie »

Jak przekonać rodziców do kupna konia ?

Favoritta   👍  🙇 oby jak najwięcej takich 15latek!!
Ja proponuję zamknąć się w szafie i przejść na dietę wodno-chlebową. Przekonać rodziców, to to nie przekona, ale pozwoli zajrzeć w głąb siebie.

Z resztą- nie wiemy co kierowało rodzicami. Jeśli nie ma pieniędzy na konia, to i średnia 8.9 nic nie pomoże. Nie ma funduszy, to nie ma rozmowy.
Ja tylko wpadłam życzyć powodzenia 🙂


Mi niestety przez 25 lat nie udało się w zaden sposób przekonać rodziców do kupna konia ( no powiedzmy 18  😎 )
>
Z resztą- nie wiemy co kierowało rodzicami. Jeśli nie ma pieniędzy na konia, to i średnia 8.9 nic nie pomoże. Nie ma funduszy, to nie ma rozmowy.


Racja. Myślę jednak, że każdy zna (a przynajmniej orientuje się) w sytuacji finansowej swoich rodziców. I jeżeli mamy świadomość, że rodziców na konia nie stać to oczywiście nie ma mowy o żadnym namawianiu do tego... To chyba naturalne. 😉

Ja mogę tylko dodać, że u mnie też jakoś z kasą super nie jest, ale mam w życiu troche szczęścia (są jeszcze dziadkowie 😉), a poza tym "u mnie" utrzymanie konia nie jest jakoś wyjątkowo drogie... Świętokrzyskie to nie Warszawa...
Favoritta...Ano włąsnie koszty utrzymania....w ogóle zycia w Warszawie sa jak dla mnie  😵
Może na początek wstąp do jakiegoś klubu gdzie przydzielą Ci konia i musiała byś się nim opiekować. Zobaczysz jaka to trudna praca opiekowac się koniem w okresie szkoły. Musisz sie liczyć z tym, że będziesz miała np. tydzień cały z spr. lub kartkówkach i nie dasz rady przyjść na konie i tak może być często (weim z swojego przykładu). A mieć konia na weekendy to nie jest dobre dla niego 🙂.
Moich rodziców niestety na jazdy nie było stać a tym bardziej na konia, sama pomagałam w stajni w zamian za jazdę, duuuużo się nauczyłam. Nie żałuję. A konika dostałam od mojego ukochanego jak tylko podjęłam pracę by móc go utrzymać. Nie miałabym serca wołać od rodziców 600 zł miesięcznie na utrzymanie.
tajnaa, a wiadomo, że na tych 600zł by się nie skończyło...  😉
a ja dostałam konia na 14 urodziny i to mlodziaka!! 😵 miala wtedy dokladnie poltora roku. 😁
ba, nawet mysle, ze moi rodzice nigdy nie zalowali tej decyzji. 🤔wirek:

ale...
pomagalam w stajni w zamian za jazdy juz pare lat.
przyznaje, ze moje umiejetnosci jezdzieckie nie byly zbyt wielkie, mimo, ze startowalam juz w zawodach w klasie L w skokach (i to nie na profesorze)
jednak cale zajezdzanie, jak i jazda do tej pory (2 lata) jest pod okiem doswiadczonego instruktora, konsultowana u wykfalifikowanych trenerow.
nie jest latwo godzic szkole, zajecia dodatkowe i konie. Jednak nigdy nie mialam wiekszych problemow w szkole.
konia mam daleko, bo ok 20 km, ale staram sie jezdzic 5/6 razy w tyg.
Mam wspanialych rodzicow, ktorzy spelnili i nadal spelniaja moje marzenie o wlasnym koniu. :kwiatek:
Jednak trzeba pamietac, ze koszty zwiazane z wlasnym koniem nie koncza sie na kupnie i placeniu za pensjonat.

wiec mysle, ze wszystko jest sprawa indywidualna.

pozdrawiamy z ruda 😉

Dzięki za wasze zdanie.
tsa...mam 15 lat nie straszny mi gnój i codzienne stajenne obowiązki ... ja nie jeździłam nigdy w  prestiżowej stajni albo chociaż w jakiejś stajni z no niewiem  sportowymi końmi ... nigdy nie było tak że wsiadałam jechałam i tyle ... tylko jeździłam u starszego pana konie były jak moje codziennie do nich przychodziłam dawałam jeśc poiłam .... wywalałam gnój w weekendy o 6 rano koniki na padok ja wywalam gnoj czyszcze sprzęt i wgl. przez kilka lat zebrałam cały sprzęt dla konia od siodła przez derki przez szczotki po różne spreye do grzywy  oleje do kopyt szampony itd itd . wszystko moje niestety ... pan janek musiał sprzedać konie ... a ja wcześniej nie myślałam o tym co by było gdyby pysiaków nie było teraz ... nie mam nic ... został mi tylko sprzęt ... namawiam rodziców na własnego konia wiem ,że podołam ... nawet chce sama za niego w 100% zapłacić i go utrzymywać ...dodam ,że mam 15 lat mam uzbierane (ciężko odkładane pieniądze z urodzin kieszonkowe pieniądze zbierane praktycznie od 6 roku życi a ...) rodzice nie chcą się zgodzić nawet na dzierżaw ... jak chodziłam pomagałam to im to nie przeszkadzalo ... ehh ... dobrze się ucze pomagam im we wszystkim staram sie na każdym kroku zaradzić nie boje sie ubablać w gnoju końskim .... w błocie  nie boje sie śmierdzieć koniem .... ciężka robota mi nie przeszkadza dostałąm się do najlepszej szkoły w mieście ... a miomo to dalej słysze NIE i teraz czytając wypowiedz pani ... jak dziecko wykaże sie odpowiedzialnością ... to wtedy konia kup tylko bardziej rozpisana wypowiedz troche ciężko mi na sercu konie to cały mój świat .... lecz kuźwa niestety nie każdy urodził się pod szcześliwą gwiazdą .... na konia mnie stać miejsce do trzymania mam  ... mój tata za młodu jeździł konno ... ale na swoim przykładzie się nie zgadza na konia bop myśli ,że to taka zachcianka moja .... eh ... zachcianka która trwa juz kilka lat myśli że to taka chwilowa pasja .... ja powiem wam nie ... zawsze mażyłam żeby chociaż raz pojechac na profesjonalne lekcj e do jakieś fajnej stajni ... ale rodzice mowią ... chcesz jeździć to ciesz sie że pan janek ci pozwala za pomoc ... (mimo tego ze rodzice dobrze zarabiają i kase mogli by mi dac ) co mam zrobić jak zdziałać już wymyśliłam taki plan żeby kupić młodego konia powiedzieć im że na wakacje ... trzymać go u sb. tylko żeby sie zgodzili ani grosza by nie musieli dać mam miejsce mam łąke mam załatwione sianko (od pana janka ) ... tylko brak zgody ... ale tak wymyśliłam ,że mmogła bym im powiedzieć ...🙂 że naucze tego konia jeździć pod jeźćcem naucze go zaufania i delikatności zrobie z nim pożądną robote ... a po wakacjach go sprzedam ... taki mój plan ... a jak by zobaczyli jak wkładam w to serce ile czasu i radości poswięcam temu berbelciowi i jak podchodze do sprawyto może byla by szansa żeby mi konia zostawić .... tylko co dalej chciałam iść na studia prawnicze ..... zostawić pasje zostawić marzenia ?i tak po dłuższym zastanowieniu będe siedzieć cicho spoglądając zza rogu okna na dzieciaki jeżżące konno ... oglądając smutne filmy albo filmiki na yt. pt mój urodzinowy prezęt jak to 8 letnie dziecko dostaje kucyka ... ehhh szkoda gadać najgorsze jest to ,że nie mam gdzie jeździć ... i tak sprzet leży moja pasja też ... i  bedziemy razem wszystcy czekać na przyjazd mojego rumaka ....i gdy skończe studia iz aronbie kase moją pierwszą to  przysięgam tu i teraz wszem iwobec pierwsze co jade do gościa który odkupił moją mgiełe od pana janka i wykupuje ją z tamtąd mimo tego ,że będzie mieć już z 22 lata i nie będzie mogła już ruszać się jak kiedyś ;-; ale wezme jaą tak dla siebie dla wspomnien dla radości którą mnie podzieliła nosząc kiedyś (czyli rok temu ) mnie na pleckach nasze dzikie galopy przez piękne okiennikowe tereny nasze chumorki nasze wygłupy na łące .... ;-; ;-; mateczgo rycze pisząc to poprostu łzy same imi z gał lecą więc nie zwracajcie uwagi na to ,ze są tu błedy bo poprostu mam zamazany ekran od łez XD moja kochana mgieła  razem tyle przezyłyśmy ;-;
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Łacina podwórkowa
patiusia999, masz dopiero 15 lat, całe życie przed sobą, mnóstwo czasu. Jak uda ci się skończyc studia prawnicze i dostac pracę w zawodzie, to będziesz miała wystarczająco kasy, aby miec własnego konia. Na tę chwilę będziesz musiała przecierpiec po prostu.
sorczki za błedy ale ... dysleksja robi swoje ;-;  najgorsze jest to ,że nie mam już żadnego kontaktu z tymi fuczakami 🙁 bo konie sprzedane ,... nawet nie wiem gdzie a ionnej stajni na takich warunkach nie ma w sensie ja konie i rub co chcesz 🙂
patiusia999, jest tu taki magiczny przycisk "sprawdź ortografię", mogą go wciskać nawet ludzie z dysleksją.

Poza tym... masz jeszcze masę czasu na własnego konia, skoro rodzice są przeciwko. To oni ponoszą za Ciebie odpowiedzialność, to oni musieliby płacić, gdyby koń zachorował i trzeba było go wieźć do kliniki.
Z taką stylistyką proponuję robić aplikację adwokacką .  Pani starsza przecie un nie winny  😵
Smok10, zejdź z niej, bez sensu taka uszczypliwośc

patiusia999, taka rada na przyszłośc - można użyc "sprawdź ortografię", nie wciskamy spacji przed wielokropkiem, no i... nie nadużywaj wielokropków. No i staraj się o jakieś akapity, bardzo się ciężko taki wielki blok tekstu, potok słów czyta, osobiście bardzo ciężko przez niego przebrnęłam.
Smok10, zejdź z niej, bez sensu taka uszczypliwośc


Sie robi ,wysoka sprawiedliwości  👍
patiusia999, takie jest życie. Ja nie miałam pieniędzy na spełnienie swojego marzenia o jeździe konnej i na pierwszą lekcję poszłam mając 20 lat 😉 Tak to już jest, nie zawsze można mieć wszystko, a przynajmniej nie zawsze od razu. Nie wiem z jakich jesteś okolic ale może spróbuj napisać ogłoszenie czy ktoś nie poszukuje pomocnika w stajni, a skoro dysponujesz jakąś gotówką to możesz też rozejrzeć się za stajniami rekreacyjnymi lub jakimś wakacyjnym obozem?
Mimo wszystko jesteś niepełnoletnia więc pomysły o samozwańczym kupnie konia odłożyłabym na bok. Za 3 lata będziesz mogła się wyprowadzić, iść do pracy, w pełni o sobie decydować, w pełni ponosić konsekwencje swoich decyzji - wtedy moim zdaniem można wrócić do myślenia o własnym koniu. Chyba, że w międzyczasie będziesz na tyle skutecznie wiercić rodzicom dziurę w brzuchu, że się zgodzą 🙂
A mi się wydaje, że kupno konia na starcie życiowym, kiedy nie pochodzi się z bogatej rodziny, to bardzo zły pomysł - jak się ma te 18 lat, to lepiej się skupic na budowaniu kariery, przyjaźni, jakiegoś zaplecza finanasowego, a dopiero potem na kupnie konia - bo niestety, ale jeżeli ktoś zbytnio się skupi na jeździectwie, to może sobie pięknie te trzy rzeczy skopac.
patiusia999, sama pisała, że chce iśc na studia prawnicze - kierunek ten, o ile ktoś naprawdę chce się czegoś nauczyc i coś osiągnąc w branży, wymaga bardzo dużo czasu, zaangażowania, nauki. Byc może stanie się tak, że w ogóle nie będzie miała czasu nawet pomyślec o własnym koniu.

patiusia999, nie załamuj się, wiele ludzi było w podobnej sytuacji, co ty, też sama przez to przechodziłam - też czułam takie wiercenie w brzuchu i też byłam nieszczęśliwa... i proszę po paru latach udało mi się tak poskładac życie, że w końcu stac mnie było na własnego konia. Do tej pory masz mnóstwo innych możliwości - jazda za pracę, jakieś pojedyncze jazdy w różnych miejscach, praca w stajni w wakacje...
Może po prostu odpuść na razie. Ja na początku też wierciłam dziurę w brzuchu mamie i nic dobrego z tego nie wyszło. Pózniej odczekałam rok czy dwa, mama zobaczyła, że mi zależy i sama konia do stajni sprowadziła bez mojej wiedzy.  😁 Teraz jak wracam np. ze stajni i mama mnie cały dzień nie widziała to sie nie pyta co słychać u mnie tylko u konia.  😁 I naprawdę warto to wszystko przemyśleć. Nie pamietam kiedy ostatnio kupiłam coś dla siebie. Mama płaci co prawda za utrzymanie konia ale te najpotrzebniejsze wydatki- pensjonat, kowal, weterynarz. Za sprzęt, treningi, zawody muszę płacić sama. I czasami szkoda sie robi jak pójdę na całe wakacje do pracy zeby wydać pieniądze na konia. 😉
Oooo, właśnie. Póki się nie ma konia, radziłabym się trochę "rozpuścic" - kupic od czasu do czasu fajnego ciucha, pójśc na jakiś masaż, pojechac w jakieś ciekawe miejsce, utrwalic relacje z przyjaciółmi. Niestety, ale jak się ma konia, to nie ma się zbytnio czasu i pieniędzy na takie rzeczy. Lepiej bawic się swoim życiem i spełniac wszelkie nie-końskie zachcianki i marzenia, niż później marudzic "nigdy w życiu nie miałem szansy zrobic tego i tego" 😉
(...)dobrze się ucze (...) tylko co dalej chciałam iść na studia prawnicze (...)i gdy skończe studia iz aronbie kase moją pierwszą (....)


Czarno widzę te studia prawnicze. Ja bym poświęciła czas na czytanie, pisanie i intensywną naukę języka polskiego.
Inaczej, faktycznie będziesz mogła być przy koniach. Na widłach.
...a wystarczy poczytac wątki luzaka, o pracy przy koniach za granicą, że jest to bardzo ciężki i często nieprawiedliwy kawałek chleba
e, 5 lat do tych wymarzonych studiów to jednak trochę czasu. A i priorytety mogą się zmienic i studia inne wyjść. Tak naprawdę każda z nas pewnie próbowała namówić rodziców na rumaka mając 14-15 lat. I w sumie, dlaczego nie? Jeśli tylko rodziców stać... Konia zawsze można sprzedać jak dziecko okaże się nieodpowiedzialne. To nie kot, co trafi do schroniska, tylko do innego właściciela-jak to w końskim świecie bywa. Jeśli nie byłabym koniarą, ale moja córka miałaby taką pasję a mnie byłoby na to stać-pewnie, że bym jej tego konia kupiła. Lepsze to niż szwędanie się z piwskiem czy granie na konsoli, co sport to sport. A że dziecko wymyśliło sobie taki? bywa. 
Nie demonizujcie tego posiadania konia, jakby to była jakaś jedna wielka makabra i dramat 😉 ale ja akurat z tych, co zamiast nowych ciuchów, masaży czy wyjść do kina zdecydowanie wybrałabym konia.

Sonkowa,  tak Ci źle z koniem 😉 ? to sprzedaj 😉 nie? to jednak posiadanie konia nie jest aż tak beznadziejne 😉
a ja należę do tych "beznadziejnych" rodziców i nie kupiłabym dziecku konia. Moja córka pierwszego własnego konia dostała 5 lat temu , będąc już dawno pełnoletnia  😉 gdy juz pracowała.
Dziecko nie może dostawać coś tylko dlatego ,że chce ,że marzy,że mówi ,że to jego pasja. Zwierzę (choc mozna pozniej konia sprzedać) jednak jest istotą i warto byłoby najpierw sprawdzic jak dzieciak podchodzi do obowiązku dbania o to zwierzę. Można byłoby na początku wydzierzawic konia.
Ja jako dzieciak marzyłam o psie i wcale nie było mi latwo przekonac rodziców ,że bede dbać o psa a co dopiero mówić o koniu. Pies jest w domu łatwiej na bieżaco o niego zadbac wyjsc na spacer , dać jeść , pojsc do weta. Do konia trzeba jechać, trzeba pamiętać o odrobaczeniu , szczepieniu itp itd. A skad rodzic laik ma o szczepieniach i innych obowiązkach wiedziec np o kowalu. Nie, no sorki.Lepiej wydzierżawic , sprawdzic  jak dzieciak daje radę, jak sprosta obowiązkom , z dzierząwy łatwiej dzis sie rezygnuje , sprzedać konia czasem jest trudno.
Faza, Ja w życiu nie kupię mojemu dziecku konia i w ogóle chciałabym, żeby się trzymał jak najdalej od koni.
Jak się uprze, żeby jeździć, w wieku 12 lat, to trudno. Wesprę, pomogę. Ale najwcześniej 10-12 lat, wcześniej nie ma mowy. Zawsze uważałam, że stajnia to nie miejsce dla małych dzieci i pod tym względem nic mi się nie zmieniło w momencie gdy zostałam mamą. 😀

patiusia999, Współczuję Ci, że sprzedano konie, z którymi się związałaś uczuciowo.
Też to kiedyś przeżyłam i to nie raz, a wiele razy.
Jak miałam około 13 lat i klacz, którą kochałam została wystawiona na sprzedaż, to chodziło mi po głowie, żeby jej coś wbić w kopyto, żeby chwilowo okulała i żeby nikt jej nie kupił. 😁
Teraz mi się chce z tego śmiać, ale wtedy wcale do śmiechu mi nie było. Płakałam jak została sprzedana.
Oczywiście marzyłam o własnym koniu całe życie... i w końcu, wieku 29 lat (hihi) rodzice kupili mi pierwszego konia. Wtedy jeździłam konno ponad 15 lat i byłam dwa lata po kursie instruktorskim. Wydawało mi się, że już wszystko umiem, jeśli o konie chodzi. 😁
I z tego w tej chwili chce mi się śmiać najbardziej.
Z perspektywy czasu uważam, że to była zła decyzja i utrzymywanie tego konia przez kolejne 10 lat było bez sensowną stratą czasu i pieniędzy. W międzyczasie miałam jeszcze oprócz niego trzy inne konie... ale mniejsza z tym.
Z perspektywy czasu bardzo żałuję, że nie wydałam tych wszystkich pieniędzy na treningi u dobrego trenera, na cudzym, lub dzierżawionym koniu.

Jeśli chcesz, mogę się z Tobą w tej chwili założyć, zupełnie poważnie, co będzie jeśli teraz kupisz konia.
- W pierwszej chwili radość i euforia będą po prostu nie do opisania.
- Po około roku będziesz miała więcej problemów niż radości. Koń najprawdopodobniej "wejdzie Ci na głowę" i będziesz potrzebowała pomocy kogoś doświadczonego. (To ma miejsce najczęściej już po 1-4 miesiącach). Może też okuleć, zakolkować, pokaleczyć się na padoku... i narazić Cię (Twoich rodziców) na zupełnie nieprzewidziane wydatki.
- Po około dwóch latach zakochasz się na zabój w jakimś chłopaku i nic nie będzie ważniejsze.
- Przez kolejne kilka lat będziesz miała kilka innych miłości, czy związków.
- Jak będziesz miała 18-25 lat będziesz chciała przeprowadzić się do innego miasta ze względu na szkołę, studia, lub to, że Twój chłopak będzie miał szkołę, czy pracę w innym mieście.
- A może nawet będziesz chciała wyjechać na studia/do pracy/z chłopakiem za granicę.
- Po około 10 latach stwierdzisz "po co mi był ten koń...?"

🙂

Tak będzie na 90%.
Oczywiście może się zdarzyć, że należysz do wyjątków i po pierwsze będzie Twoich rodziców, a potem Ciebie stać na utrzymanie konia i różne nieprzewidziane wydatki, po drugie nieprzewidzianych wydatków związanych ze zdrowiem lub treningiem konia nie będzie zbyt wiele, a po trzecie, że plany życiowe ułożą Ci się w sposób niekolidujący z koniem.
Ale prawdopodobieństwo tego, że będziesz z zakupionym teraz koniem żyć "długo i szczęśliwie" jest tak nie wielkie, że naprawdę nie warto ryzykować.
Co do jednego mogę Cię zapewnić w 100%:
To co się myśli, czuje i wie w wieku 15 lat, zmienia się jeszcze wielokrotnie o 180 stopni.

I nie myśl, że ktoś tu chce Cię odwieść od pomysłu wiązania swojego  życia z końmi. Wcale nie. 🙂
Chodzi tylko o to, że są znacznie lepsze sposoby na to, żeby jeździć, trenować i po prostu być z końmi... niż kupno własnego.
Tak jak już kilka osób przede mną Ci napisało:
Najlepsza opcja to jeżdżenie (pomaganie za jazdę, praca) w większym, porządnym ośrodku jeździeckim, u dobrych trenerów, czy instruktorów, albo też dzierżawa konia.
Z resztą dzierżawa powinna być obowiązkowa przez kupnem, bo daje pełniejszy obraz i przedsmak tego jak będzie z własnym.

Ale mi się na zwierzenia zebrało...  🙄

W każdym razie powodzenia! :kwiatek:



Co do 90% - kupiłam konia synowi i w 90% to ja się nim zajmuję, używam etc. Zatem, może to jest jakaś droga? Zachęcić rodziców żeby się wkręcili?
Nie jestem odosobnionym przypadkiem. Znam takich rodziców i podobnie jak ja, nie żałują a nawet zezują wrogo na latorośl, kiedy wpada do stajni.
szkoda Taniu ,że nie ma tu przycisku "lubię to".
Czyli mam racje , dzieciom koni się nie kupuje .Bo albo bedą one dla rodziców albo szybko trzeba je bedzie sprzedać. Tak czy owak problem będzie rodziców nie dzieci.
Faza - wystarczy rozejrzeć się po znajomych, którzy kupili dzieciom psa- jest identyczna sytuacja, pierwsze dwa dni dziecko chętnie z psem wyjdzie na sikanie, pomizia za uszkiem, poda karmę i wodę wymieni, po tygodniu psa na głowie mają rodzice a dziecko ma "ważniejsze" rzeczy do roboty. Niestety o ile z psem można sobie jakoś poradzić i przede wszystkim nie jest tak kosztotwórczy tak z koniem to już faktycznie większy kłopot. Chyba, że tak jak napisała Tania, samemu się zabrać za jeździectwo i krzywym okiem łypać na dziecko 🤣
ja bym kupiła dziecku konia - gdybym widziała mega zapał, pasję, mędził by, widać by było, że wszystko jest podporsządkowane koniom
gdyby rodzice nie kupowali dzieciom koni - nie byłoby mlodych sportowcow - kazde dziecko inne
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się