Nienawidzę tego dziadostwa, już wolę zjeść suchą bułkę albo jogurt, niż zupkę knorra. Wszystkie zupki z proszku mają ten sam sztuczny posmak, który mnie odrzuca podobnie jak posmak tanich soków.
Noatrialna - ja amino raz w życiu kupiłam, faktycznie jakaś tragedia 🤔 Ja jestem wierna knorrowi.
Za mistrzostwo uważam kisiele gotowe w 3 minutki, bez brudzenia garów i robienia 4 porcji naraz. Ktoś kto je wymyślił powinien dostać nobla.. po jednym za każdy smak 😍
Ja na ogół nie jem takich rzeczy, ale ...ostatnio mam smaka na takie obrzydliwe zupki chińskie (takie czerwone z kurczakiem) i sie tym dziadostwem zajadam. Na najbardziej ostro jak sie da. W drugiej kolejności jest ser w ziołach Knorra 😉 ale myślę że te zachcianki miną mi tak samo szybko jak wszystkie pozostałe do tej pory.
edit: kisiele i budynie na szybko jak dla mnie tragedia.
W tym wszystkim najgorsze jest to, że mnie to po prostu smakuje. To nie lenistwo a smak mnie ciągnie.. do takiej chemii, dajcie mi rok to będę to popijać Vanishem albo jakimś Ace 😉
jem niestety, szczególnie w stajni 😎 najbardziej lubię te zupki z knorra ( mam ograniczony wybór bo jestem wege :P) ale od czasu do czasu, szczególnie jak w stajni zimno to niestety zajadam się tymi świństwami 😎 ale i tak już mniej niż kiedyś ...
po długich latach jechania na zupkach chinskich Vifon oraz innych tego typu, odstawiłam jednym i zdecydowanym ruchem - jak zaszłam w ciążę. właczyłam tryb "zero żarcia przetworzonego" i wszystko kupuję jako surowe nieprzetworzone ingrediencje, i potem robię sama. nawet kisiel i budyń (no przeważnie)
ale zmieniło mi się dużo w życiu od czasów "instant" przede wszystkim mam własny dom, a w nim coś więcej niż tylko mikrofalę (w czasach studenckich na lodówce stała mikrofala, obok czajnik na prąd i co więcej trzeba. nawet jajecznicę kiedyś w niej zrobiłam... a ziemniaki puree instant też się jadło.. brrr teraz za nic)
W tym wszystkim najgorsze jest to, że mnie to po prostu smakuje. To nie lenistwo a smak mnie ciągnie.. do takiej chemii, dajcie mi rok to będę to popijać Vanishem albo jakimś Ace 😉 Ciekawe, czy dałoby się wytropić, co Cię ciągnie? I może zastąpić czymś bardziejszym. Mi się zdarzały zimną porą gorące kubki w stajni - żeby coś ciepłego chwycić szybko, jak się na dworze wymarzło. Knorr, pomidorowa z ryżem na przykład. Albo rosół z kury. Dało się przeżyć... Choć znam milion lepszych rzeczy 😉
Staram się jak najbardziej uciekać od tego typu świństw. W dodatku kłóci się to z moim wegetarianizmem. W domu stosuję terror przeciwko sosom w proszku i innym polepszaczom smaku potraw.
Bardzo lubie! Knorr to mój faworyt. Serowa z grzankami, rosół z kury, krem z kury, borowikowa...aaaa 😜 pycha! Ale nie zbyt często jem. Jak mam okazje i akurat sobie przypomnę w sklepie to kupie. Z Amino jadłam tylko pieczarkową, ale z dodatkiem świeżych pieczarek i doprawioną - rewelacja. Vifony też dobre, zajadałam sie na obozie konnym 2 lata temu. A nudle knorr'a na sucho bym mogła pochłaniać:P
Nie jestem przekonana do puree. Nigdy nie jadłam, ale jakoś mnie odrzucają.
Ja w domu na codzień nie jadam takich rzeczy w ogóle . W stajni jak jest zimno to zupke taką małą pomidorową , ogórkową 🙂 Z dań w 5 minut to puree lub jakies spaghetti czy makaron w sosie. Ale to zazwyczaj w wakacje jak mieszkam sama i nie chce mi sie gotowac dla 1 osoby 😉
szepcik, Nawet przyprawy takie jak sól czy pieprz dementujesz? 😉
Jak łatwo się domyślić, chodzi mi o sztuczne produkty, skoro piszę o wegetarianizmie. Przecież o tym jest mowa w wątku, nie o np. ziołach. Jakieś ziarenka smaku, vegety, kostki rosołowe, bulionetki i tego typu rzeczy. W dodatku reklamy takich produktów doprowadzają mnie do szału - sprowadzają kobietę do roli kucharki, która przy stole czeka, aż mąż wyda wyrok czy smaczne czy nie 😤
Soli też nie używam gdy gotuję. Reszta rodziny też zaczęła uważać na sól, tylko moja mama uwielbia ją garściami - ale po prostu soli na swoim talerzu. A jak zdarza się jej dodać do ziemniaków "swoją" porcję soli, to nie do przełknięcia są 🙄
Ja swego czasu byłam fanką Gorącego Kubka cebulowej. Zresztą cała rodzina, w tym przeciwna takim cudom babcia, polubiła ten smak. Teraz z Vifona bodajże zjadam krabową i krewetkową, czasami curry. Z GK nadal bardzo lubię grzybową.