Forum towarzyskie »

Wasze historie mrożące krew w żyłach - duchy i niewyjaśnione sytuacje

Ikarina fajnie masz z tym duchem! 😀

Mi sie tylko zywiolaki kreca po podworku i strychu... jeden jest stary i spokojny, drugi mlody, zlosliwy i straszna menda z niego. Sa takie dni/wieczory kiedy jak tygrys w klatce lazi wzdluz domu w te i z powrotem, a ja sie na niczym skupic nie moge :/
Czarownica, co Ci sie kreci? Bo az boje sie wygooglac 😂
Nic strasznego- takie jakby "dusze" żywiołów, bóstwa czy bóstewka, nawet nie umiem dobrze tego opisać więc nie chcę kłamać 😉 W moim przypadku to żywiołak starego, umierającego już orzecha i młodej wierzby.
To ja opowiem co u nas się działo w domu. Otóż razem z mamą i braćmi mieszkaliśmy w domku powojennym niemieckim. W czasie dużych porządków i przygotowania domu do wielkiego remontu znajdowalismy różne rzeczy typu powykrzywiany Pan Jezus na krzyżu z czaszką nad głową, na strychu jakieś kaski itp. Oczywiście zanim moja mama ten dom kupiła mieszkali tam moi dalecy pra dziadkowie Świętej Pamięci. Oni porządków w domu nie robili z czego te rzeczy zostały. Po jakimś pół roku czasu zakończył sie generalny remont i sie wprowadziliśmy. Wszystko było ok do czasu gdy szklanki spadały z rowniutkiego blatu, pies szczekał w bialy dzien do ściany. I dwie niewyjaśnione sprawy: mamy tak zwane kinkiety okrągłe, plafon cos takiego i wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, że spadł klosz i się nie zbil, 3 śrubki jak były wkręcone mocno tak były i co najdziwniejsze została sama głowica żarówki a szkła nie było nigdzie. I ostatnia rzecz jak pojechaliśmy na zakupy do miasta, nikt oprócz nas kluczy nie ma, wracamy do domu a 4 krzesła ustawione w rzędzie a jedno na środku na przeciwko tamtych 4. Od razu mama bez zastanowienia pojechała po księdza, ksiądz prawie wyprawil mszę w domu. Pobłogosławił i poświęcił dom. Od tamtej pory jest cisza.

Ale przyznam szczerze, że w domu tym dalej boje się przebywać...  🙄

Jeszcze mam kilka rzeczy za czasów jak było przed II wojną światową i moja babcia nam opowiadała.. to też słychać w lesie było tupot kopyt końskich, oficerków, psy i koty w studniach się topiły a na niebie pojawiał się zarys orła albo miotły i całe czerwone prawie niebo.

Ja to aż jak czytam tutejsze wątki to nie wiem czy w nocy zasnę teraz...
A ikarina Tobie gratuluję odwagi pracować w takim miejscu bo po mnie to ambulans by musiał przyjeżdżać.
Kurcze, wykręcanie lamp, ustawianie krzeseł, nie mogłyby te duchy czegoś pożytecznego robić? Odkurzać, podłóg myć, wyciągać naczyń ze zmywarki.....
Wzglednie okna umyc... mi by sie taki przydal 🙁
mieszkałam przez jakiś czas sama w mieszkaniu, bez zwierząt. W drugim pokoju była meblościanka w barkiem zamykanym na klucz. Pewnej nocy obudził mnie jednostajny łomot, ostatnie uderzenie najgłośniejsze. Byłam zbyt zmęczona, żeby się zestresować i pójść zobaczyć co to, rano zobaczyłam, że barek się otworzył. Myślałam nawet, że może ktoś z sąsiadów z góry/dołu hałasował i przez drgania przeniesione na ściany, a z nich na szafę zakmknięty na klucz zamek się otworzył, ale wyraźnie słyszałam, że dźwięk pochodzi z pokoju, nie od sąsiadów. Parę razy jeszcze się powtórzyło, poza tym żadnych przygód 🙂
Wczoraj weszłam w ten wątek przypadkowo, jak byłam na głównej stronie re-volty i w ostatniej wiadomości pojawił się temat...

Zaczęłam czytać od pierwszej strony, skończyłam na 8 i dziś chyba dalej poczytam. Co z tego, że nie mogłam zasnąć, co z tego, że bałam się zamknąć okno balkonowe choć było mi zimno  😜
Lubię takie historie, niektóre są na prawde mocne i może się wydawać, że zmyślone. Ja jednak choć nie miałam nigdy takiej, to myślę, że gdzieś tam się dzieją.


Mam jedynie taką - gdy wchodzę do mieszkania po zmarłej cioci, na przeciwko naszego domu (a muszę czasem wejść bo jest tam ruter i trzeba go od czasu do czasu resetować) to na parapecie leży lusterko, takie z rączką coś w tym stylu.
I zawsze jak tam jestem to ciągnie mnie do tego lusterka, biorę je do ręki i patrzę za siebie. Tak jakbym miała coś tam zobaczyć.
Jest tam też lalka porcelanowa, też budzi we mnie dziwne odczucia.
Ogólnie wchodząc tam czuję się inaczej, nie boję się ale w nocy bym tam nie weszła. Chociaż...  🙄
Od dłuższego czasu chorowała mama mojego przyjaciela. Ostatnie 2 tygodnie spędziła w szpitalu (miała wyjść po badaniach) a P. jako że nie lubi być w domu sam zaprosił mnie i kilku znajomych. Wieczór mijał nam normalnie - oglądanie filmów, śmiechy, chichy aż po 5 poszliśmy spać. Godzinę później jego pies zaczął piszczeć i przeraźliwie wyć jakby go ktoś zarzynał, chwilę później P. dostał tel. ze szpitala że jego mama właśnie zmarła.

Edit: dopisek.
Czy ktoś z was próbował rozgrzebywać sprawę ducha (tudzież nieżyjącej osoby) i doprowadzić ją do końca?

Sama nie wiem co robić, bo z jednej strony chciałabym pogrzebać w historii, ale z drugiej nie ma na to czasu.
To może teraz ja 🙂.
Mieszkam w mieście, obok lasu. W lesie jest ścieżka przy jeziorze. W połowie tej ścieżki jest blaszak, w którym ktoś się kiedyś powiesił. Zawsze co mniej-więcej minutę ten blaszak tak puka - tak jak te wklęśniętę zakrętki od słoika tyle, że bardziej blachowato. Mój pies zawsze jak przechodzimy obok, przygląda się uważnie (a normalnie wszystko ma gdzieś oprócz pijaków). Za pierwszym razem jak tak trzasnęło to uciekałam ile sił w nogach. Teraz już się przyzwyczaiłam, ale jak przechodzę tak to zawsze czuję się nieswojo. Żeby nie świrować zwalam to na różnice temperatur, ale i tak się boję trochę.

Chcecie historię mojej koleżanki?
U nas na maneżu jest beczka po paliwie (pomalowana, jako urozmaicenie przeszkody) i ona tak samo puka. Jak wyjdzie słońce, to się nagrzewa i puka (strzela?), za moment przyjdzie chmurka, to się ochłodzi i znów strzela, żeby za 5 minut znów się nagrzać i wydać głos. Potrafi tak 5x na jednej jeździe. Może w niej też się ktoś powiesił? (mysz?)
bo przecież blachy czy beczki strzelają czasem. Tak samo jak plastikowe butelki. Kiedyś nieźle się wystraszyłam będąc sama w domu bo strzeliła bardzo głośno  👀
A właśnie taka beczka jak się rozgrzeje to jest miękka a później jak się ochładza to wtedy taki odgłos wydaje.
Mam blaszany garaż i on czasem też wydaje dźwięki, właśnie jak jest ciepło.
strzemionko faktycznie tak jest jak mówisz. Też mamy garaż blaszak i potrafi tak strzelać co chwile jak się nagrzeje 😉
Ale tak się kiedyś za dzieciaka małego przyjęło, że się boję  🤣. Ale tam naprawdę kiedyś ktoś (jakiś starszy pan - nie menel) powiesił. To sprawia, że boję się tam przechodzić i jeszcze te trzaski.
Dramuta12 doskonale Cie rozumiem, w takim małym lasku obok mnie również ktoś się powiesił i boję się tego miesca od małego, mimo że nic tam nie mam, chyba 😉 to jakoś mi działa na psychikę chyba 😉 i jak przechodzę tamtędy to też wszystko wydaje mi się podejrzane włącznie za szumem drzew 😉

historię Twojej koleżanki poproszę 🙂
Mysmy ostatnio byli u kumpla na dzialce. Na dzialce, na ktorej kiedys zmarla jego babcia.
Zaczelo sie od zdjecia. Kolezanka przysnela w glownym pokoju wiec kumpel, dla smiechu strzelil jej fote, na trybie panoramy. Obok kolezanki lezalo cos, jakby glowa kobiety(czaszka?) razem z korpusem. Co ciekawe, postac ta lezala mniej-wiecej w miejscu w ktorym kumplowa babcia odeszla (to samo lozko, jakby ktos naprawde bardzo chcial na priv moge podeslac ta fotke).
Potem jeszcze drugi kolega przebudzil sie w nocy i slyszal kroki w pokoju, w ktorym spal. Nikogo nie bylo wiec zalozyl, ze to w sasiednim pokoju. Kazdy, kto wtedy przebywal w tamtym drugim pokoju spal, nie bylo opcji zeby ktos sobie urzadzil wedrowki (po czesci dlatego, ze 3/4 drugiego pokoju zajmowalo lozko).
Poza tym pewnego dnia, kiedy kolezanka sie kapala a my ogladalismy telewizje pies kolegi zaczal szczekac na cos w lazience, po chwili uciekl z domu i z ganku szczekal na to samo miejsce. Cos takiego sie temu zwierzakowi nie zdarzalo, szczekal tylko na obcych podchodzacych do domku. Znajoma co prawda dodala jeszcze, ze czula czyjas obecnosc w lazience aczkolwiek no to juz mogla byc sila sugestii.
Ja mialam jeszcze sytuacje w ktorej poszlam po cos d. pokoiku ktory dzielilam z kolezanka, zamykajac drzwi uslyszalam huk. Okazalo sie, ze wypadlo okno - tak, ze az drewniana rama sie polamala i cale okno wypadlo. Jak to sie stalo, nie wiem - od roku na tamta dzialke jezdzimy nasza paczka, to okno zawsze bylo zamkniete porzadnie, nigdy sie nie ruszylo. A i to nie jest tak, ze trzsnelam z calej sily - nornalnie, lekko przymknelam drzwi. Pomijam to, ze przed wiekszoscia tych wydarzenogolnie mialam dosyc spory problem z zasypianiem w tamtym pokoju, a z reguly zasypiam zaraz po dotknieciu glowa poduszki.
Sytuacja przy ktorej mnie osobiscie nie bylo ale nie mam podstaw zeby nie ufac osobom ktore mi przekazaly jej zarys to wyciagniety kabel od telewizora - chyba nie musze dodawac, ze nikt z nas zadnego okablowania tv nie ruszal.
Ja osobiscie po tym wyjezdzie troche zeschizowalam. Moze da niektorych to splot przypadkow ale dla mnie... zdecydowanie nie.

(przepraszam za brak pl znakow, moj telefon sie z nimi nie lubi)
No to historia niejakiej Karoliny.

Mieszka ona od małego w przedwojennym domu. Zawsze o 18😲6 i coś po 3 w nocy (nie pamiętam dokładnie) słychać pozytywkę. Ma nawet nagrane (oglądałam). Pozytywka gra gdzieś za lodówką (kuchnia sąsiaduje z jej pokojem). Gdy z mamą odsuwały lodówkę nic tam je było, ale nadal było słychać muzykę, która wtedy zdawała się brzmieć ze ściany, ale gdy przykładały ucho, cichła.

K. idzie korytarzem, na którego końcu jest okno i widok na sąsiadujący, opuszczony budynek. Do niego nawet pijani menele nie wchodzą, bo po pierwsze większość się boi,a  po drugie jest zamknięty na kłódkę. W nim ponoć straszy. Kilka osób, które tam mieszkały, powiesiło się. K. patrzy w okno (było już po zachodzie słońca, ale księżyc mocno świecił), a tam widzi człowieka patrzącego się na nią. Zamarła w bezruchu. Mrugnęła i zniknął. Zmówiła modlitwy i więcej go nie widziała.
No, to ja tak krótko:
dzisiaj obudził mnie dzwonek. Może to była tylko drobna usterka telefonu, coś się zablokowało, a może coś innego. Ale co powiedzielibyście na to, gdybyście wzięli telefon żeby wyłączyć alarm i na ekranie widzicie menu startowe? Telefon dzwonił chyba z 5 minut, żaden budzik nie był nastawiony (sprawdzałam 3 razy), nikt nie do mnie nie dzwonił. Mogłam wejść w wiadomości, kontakty itp.
malinowaa, u mnie to standard w telefonie :P Sam też wykonuje połączenia i resetuje 😉


Siorka jechala konno przez las. To nie byla noc, to nie byl tez jaki s "odludniony" las. To bylo polownie w lipcowy piekny dzien. Dojechala do skrzyrzowania druzek lesnych. kon stanal i nie chcial isc. Rozejrzala sie nic nie ma. Mimo to kon stoi i ani nie drgnie. jakby na posagu siedziala. lyda lyda, bat i nic. to jeszcze taz bat i nagle slyszy "nie bij go dziewczyno on zaraz pojdzie" odwraca glowe, a tu idzie starszy mezczyzna. przypominam ze patrzyla wczesniej na druzke i go nie bylo. przeszedl wolno przed koniem. kon nie drgnal. nie patrzyl na niego. kon ruszyl. spojrzala na konia i na druzke a mezczyzny nie bylo...


umarłabym ze strachu a konia zatukła ze nie chcial uciekac wtedy kiedy trzeba :P
straszne te wasze historie, wiem że bede miala ciezko zasnąc sama na poddaszu
...a ja przynajmniej 2-3 razy w tygodniu patrzę na zegarek i jest godzina 21:37. Od dłuższego czasu. Mój maż mówi, że o tej godzinie umarł Jan Paweł 2 i to jest znak, żebym się nawróciła i pomodliła za niego
mój facet ma to samoo


ja mam trochę inaczej... zastanawiam się jak to jest umierać. Na przykład, jak jadę samochodem zastanawiam się, co czują ludzie, którzy giną w wypadku samochodem i ciekawe jakby to było skręcić teraz pod tego tira. To jest chore, bo czasem myślę, ze właśnie w taki sposób umrę...z własnej głupoty..ciekawości...

ale to to ja mam tak samo  😲
a'propo zjawisk,
jakiś czas temu zmarła moja ciotka, porządkując mieszkanie wiele rzeczy wydałam
jedną z rzeczy był tel komórkowy (aparat)
akurat koleżance ze stajni się popsuł i zaoferowałam jej aparat "po ciotce"
z chęcią go wzięła  😉 😉 😉

1. kilka tygodni później dzwonię do tej koleżanki (tak nagle impuls - zadzwonię, pogadam), nie odbiera, ok, po kilku h oddzwania…. że… była w stajni, dzwoni telefon… ona go szuka, a telefon leży w najlepsze w POIDLE i dzwoni całkowicie zalany wodą

tel wysuszony, działa...

2. tydzień temu znowu dzwonię do niej, nie odbiera… za chwilę oddzwania… i mówi - wyobraź sobie, jesteśmy w terenie, i naglę słyszę mój telefon (po ciotce), ale daleko… widzisz wypadł mi w lesie i dopiero jak sie dobijałaś znalazłam go w liściach…  😲 😲 😲

normalnie Ciotka czuwa ;-)
To teraz ja :P
Gdzieś w maju tego roku powiesił się mój kolega którego znałam od dzieciaka,co prawda mieszkaliśmy 130 km od siebie ale z racji że jeżdżę do tej miejscowości co roku na wakacje no to wiadomo całe 2 miesiące spędzaliśmy z resztą ekipy razem,pomijam już fakt że gdy to usłyszałam to nie mogłam w to uwierzyć ,nawet się śmiałam że to jakiś głupi żart,ale jednak info zostało potwierdzone i wyznaczona data pogrzebu na który nie pojechałam bo nie czułam się kompletnie na siłach,pogrzeby nie są dla mnie,ja się boję,potem mam schizy itd .. Stwierdziłam więc ze się pomodlę,odwiedzę grób na wakacjach.
W końcu przyszedł lipiec i znowu wyjechałam na wakacje,wiadomo czułam się dosyć nieswojo, sporo razy nawet zdarzyło mi się rozpłakać z wiadomego powodu , do tego pojawiły się osoby które miały pretensje że mnie nie było  🤔  tak więc przytłoczyło mnie to trochę,nie powiem miałam wyrzuty,ale pewnej nocy przyśnił mi się ten kolega w sytuacji takiej jak zawsze,wszyscy siedzimy pod remizą,piwkujemy ,a on przyjeżdża autem i z niego wysiada,opalony,uśmiechnięty,taki jak zawsze ,wszyscy świadomi tego że on nie żyje ,więc tylko pootwierali szczęki i stali jak wryci ,tylko ja wstałam i podeszłam w jego stronę,łzy zaczęły mi lecieć po buzi a on wyciągnął ręce w moją stronę ,przytulił i zaczął głaskać mówiąc "już dobrze julcia,już wszystko jest dobrze,nic się nie stało" i się obudziłam,nie byłam ani przestraszona,wszystkie moje lęki odeszły,obudziłam się po prostu taka "lekka" i z uśmiechem na twarzy,myślę że ten sen to nie był przypadek i on po prostu chciał mi przekazać że wszystko już jest ok,że jest mu tam dobrze gdzie jest i problemy odeszły a ja żebym się przestała zamęczać wyrzutami sumienia.
Takie pytanie z innej beczki.

Jak sprawdzić czy w domu są duchy?
Ja też pytanie, głupie, ale wolę się upewnić  😁
W moim domu pierwszy właściciel zamarzł na schodach, czy jak postawię mu świeczkę na cmentarzu ( muszę się w ogóle dowiedzieć kto to był ) to czy nie zacznie mnie nawiedzać? 😉
Jak to zamarzł na schodach?  😲 Wewnątrz?
nie no, na zewnątrz..
według sąsiadów przynajmniej, nie wypytywałam
wydaje mi się, że pewnie szedł dziadek do piwnicy, może kotłowni ( mamy wejście od dworu ) i na schodach w dół się poślizgnął i jak nie miał sił wstać tak został, a że mieszkał sam to przecież zimą dużo nie trzeba by doszło do tragedii.
Czy duchy można ściągnąć myślami? Babcia często się upiera, że był u niej dziadek (zmarł w '97), albo że mama ją wołała. Dzisiaj twierdziła, że było u niej dużo ludzi i się kłócili. Zwykle zrzucałam to na wiek i tabletki, ale tak zaczęłam myśleć, że może rzeczywiście tak dużo o nich myślała, że ściągnęła bliskich. Jak jest u nas czasami dłuższy czas to takie sytuacje nie mają miejsca.
Czy duchy można ściągnąć myślami? Babcia często się upiera, że był u niej dziadek (zmarł w '97), albo że mama ją wołała. Dzisiaj twierdziła, że było u niej dużo ludzi i się kłócili. Zwykle zrzucałam to na wiek i tabletki, ale tak zaczęłam myśleć, że może rzeczywiście tak dużo o nich myślała, że ściągnęła bliskich.
Radziłabym ją skonsultować z lekarzem (!), a nie wymyślać coraz to dziwniejsze teorie. 🤔
Chociażby dlatego, że widzenie takich rzeczy często świadczy o tym, że chory traci poczucie czasu/rzeczywistości i wydaje mu się, że zdarzenia sprzed lat dzieją się teraz/działy się wczoraj.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się