Notarialna Ja? 😀 Żadnej paniki, nerwic, depresji ani tym podobnych, owszem stresów mi nie brakuje ale generalnie rzecz biorąc jestem człowiekiem bardzo zadowolonym ze swojego życia, jestem szczęśliwa, studiuję to o czym marzę, mam pełne poparcie ze strony rodziców, przyjaciół... no naprawdę, wszystko jest okej. Moja siostra wymyśliła, że może przyplątał się do mnie jakiś duch z prosektorium, w którym miałam zajęcia przez półtora roku... bo naprawdę nie wiem skąd coś takiego mogło się u mnie wziąć. Jedyne od czego dostaję szału i wariacji to te zmory oraz sam strach przed nimi.
joakul, mnie kiedyś nawiedzały różne rzeczy. jak siedziałam sama w domu ktoś mnie wołał z drugiego pokoju, jak szłam po schodach czułam na szyi miarowy oddech, widziałam cienie tam, gdzie nic nie miało prawa ich tam rzucać, etc. łącznie z białymi postaciami w nocy i małymi skulonymi dziećmi w kątach. takich przygniatających nie doświadczyłam, ale swojego czasu o nich czytałam i z tego co się orientuje zdażają się stosunkowo często. u mnie pomogło obycie z tymi "rzeczami". po prostu zaczęłam je ignorować, nie uciekać przed nimi, a po jakimś czasie przestałam je widzieć (szczerze mówiąc nie wiem, czy sobie po prostu poszły czy są nadal, ale jestem tak przyzwyczajona, że ich nie widzę). może Tobie też by to pomogło? jedyne co mnie nadal totalnie przeraża i do czego się nigdy nie przyzwyczaje, to lustra nocą 😉
joakul miałam tak przez 1,5 miesiąca. Zupełnie mnie nie straszył, tylko wkurzał nie dając zasnąć. Nie wiem, czy miało to związek z tym, że w tym okresie zmarła moja prababcia i bardzo dobry kolega z klasy. Ale tak mi hałasował po pokoju, że brałam poduszkę i szłam spać do mamy. Przyjechała moja babcia, która jest bardzo religijna, skropiła pokój wodą święconą i jak ręką odjął. Czasami aż żałuję 😉
Wolę wierzyć w coś co na pewno istnieje (tutaj energia, materia) niż w coś co sobie człowiek wymyślił Jeśli wiadomo, że coś istnieje to to nie jest wiara, tylko wiedza. Wierzysz w listonosza? 🙄
Mnie tam zawsze fascynowało, co ludzie są sobie w stanie wmówić. Ciekawe, że jak ktoś nie wierzy w takie rzeczy to jakoś nigdy go nie spotykają. 😎
duunia, Wolę wierzyć w coś co na pewno istnieje (tutaj energia, materia) niż w coś co sobie człowiek wymyślił ileś tysięcy lat temu i zmieniał wedle swojego widzimisie przez kolejne wieki. Wolę wierzyć, ale w racjonalne myślenie, bez tej całej kościółkowej oprawki.
Wiara to nie koniecznie kościół. Jeśli bardzo w coś wierzysz, to w końcu stanie się to dla Ciebie faktem, nie trzeba do tego Boga.
Na przykładzie - jeśli wierzysz w swoje kłamstwa, jesteś mistrzem kłamania, nigdy nie wpadniesz, bo są one dla Ciebie po prostu prawdą 😁
A może jest tu ktoś kto mi wyjaśni o co chodzi z liczbą 4444 która mnie non stop prześladuje czasmi jak ktoś do mnie dzwoni czy to na kom czy na stacjonarny w pracy to wyświetla mi się 4444 w samochodzie tez tak miałam że na wyświetlaczu km pojawiło się 4444 - przecież to niedorzeczne wręcz to tylko dwa przykłady reszty nie będę nawet pisać bo wyjdzie na to że chyba coś jest ze mną nie tak 🙂
eee tam, przypadek, ja jak spojrzę wieczorem na zegarek zawsze jest 19:39 albo 21:39
Joakul - a może to uczucie przygniatania i niemożność złapania oddechu po obudzeniu, to jeszcze sen? Słyszałam, że to uczucie zdarza się różnym osobom, nie jest to rzadkie... tak jakby umysł się obudził ale ciało jeszcze do końca się nie wybudziło. Ktoś pisał o czymś takim w jednym z wątków, może nawet w tym, na pewno ponad rok temu jak nie więcej.
bardzo ksiazkowy wrecz przyklad paralizu: [[a]]http://pl.wikipedia.org/wiki/Pora%C5%BCenie_przysenne[[a]]
kiedys interpretowano to jako nawiedzenia przez sukkuby, inkuby, wampiry, diably i takie tam, dzis czesciej jako odwiedziny ufo - ot rozbieznosc kulturowo-czasowa😉
[quote author=Notarialna link=topic=19618.msg1635726#msg1635726 date=1357251495] duunia, Wolę wierzyć w coś co na pewno istnieje (tutaj energia, materia) niż w coś co sobie człowiek wymyślił ileś tysięcy lat temu i zmieniał wedle swojego widzimisie przez kolejne wieki. Wolę wierzyć, ale w racjonalne myślenie, bez tej całej kościółkowej oprawki.
Wiara to nie koniecznie kościół. Jeśli bardzo w coś wierzysz, to w końcu stanie się to dla Ciebie faktem, nie trzeba do tego Boga.
Na przykładzie - jeśli wierzysz w swoje kłamstwa, jesteś mistrzem kłamania, nigdy nie wpadniesz, bo są one dla Ciebie po prostu prawdą 😁 [/quote]
no właśnie, wiara to niekoniecznie kościół właśnie to mam na myśli, raczej wiarę jako taką-nieważne w co i kogo...oczywiście większość ludzi wierzy w Boga do niego się modli, dlatego uogólniłam
Notarialna, możesz modlić się do własnych skarpetek, bo one przecież istnieja na pewno, grunt żebyś wiarę miała 😀
kotlet Paraliż senny, jak najbardziej. Pisałam nawet wcześniej, że zdarzyło mi się tego doświadczyć latem tego roku ale bez wrażeń dźwiękowych i dotykowych- dlatego też w ogóle się tym nie przejęłam. Poszperałam w necie, zderzyłam się z terminami 'paraliż' , 'zmory nocne' i tak dalej, nie robiło to na mnie wrażenia. Wszystko byłoby jeszcze w miarę znośne, gdyby nie te ostatnie wrzaski bo to jest zdecydowanie w tym wszystkim najgorsze. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi: szczerze mówiąc uspokoiły mnie trochę :kwiatek:
joakul - ja tak jak pisałam tutaj kiedys miałam do czynienia z czymś podobnym tylko że to były czarne postacie,duże, zakapturzone,ludzie cienie,pojawiali się i w ułamku sekund znikali,takie coś przeważnie żywi się ludzkim strachem i jeżeli utniesz mu jego źródło energii czyli swój strach,powinno odejść,możesz się także modlić i wyobrażać sobie siebie w świetle Boga,ale nie bój się, tego się nie wolno bać!!! Strach to jedna z najgorszych rzeczy Trzymam kciuki żeby było okej :kwiatek:
Babi ja bym chyba narobiła w gacie 👀 Moja rodzina wierzy w rożne zabobony ,zbiegi okoliczności, prorocze sny itp. Np. nie wolno podciąć mi grzywy dla źrebnej klaczy , bo będzie miała ciężki poród, źrebak padnie lub maluszka spotka inne nieszczęście 🤔 Wierze, że duchy nas wołają, miałam podobnie jak Babi ktoś mnie wołał, myślałam,że to rodzice z pokoju obok, ale to nie oni ( na szczęście ja nie czułam zimnego oddechu na karku ) słyszałam to wołanie jeszcze kilka razy, opowiedziałam o tym mamie, a ona mi poradziła,żebym odmówiła "Wieczny odpoczynek...", pomogło 😵
u mojej koleżanki w domu mieszkały duchy, chłopak i dziewczyna. Najpierw był tylko chłopak, potem dziewczyna tez ale nic nie robili tylko np chłopak siadał na krześle i się gapił przy czym krzesło skrzypiało, i było strasznie zimno. albo jak wstawała w nocy do toalety to na końcu korytarza stała dziewczyna i obserwowała. Dom był przedwojenny a te duchy takie młode z wyglądu koło 18-20lat. Ksiądz u nich był i duchy sobie poszły wkońcu. Jak mi to opowiedziała to przez 2 tygodnie bałam się zgasić światła w pokoju, bo co innego jak się czyta coś w necie a co innego jak mi to mówi osoba którą lubię i szanuję.
JARA, Może to nie jest wybór, a raczej podczepienie się pod kogoś/ jakieś miejsce. Taka osoba może być nawet nie świadoma tego, że ma przy sobie jeden lub kilka bytów.
Tak czytam i czytam ten watek i caly czas mnie ciarki przechodza.. 🤔
Mam pare historii, moze nie az takich jak te wasze, ale tez (przynajmniej dla mnie) strasznych.
Zaczne moze od tych mniej strasznych ;p wiec mieszkam w malej miejscowosci, a na przeciwko mojego domu stoi inny dom, pieszczotliwie nazywany przez nas ''Starym Domem''. Nikt tam nie mieszka, dom jest zaniedbany, od czasu do czasu przyjezdza wlasciciel i kosi trawe dookola, ale raczej nic wiecej. Okna tego domu sa idealnie na wysokosci okna mojego pokoju i pokoju mojej siostry. Kiedys jak zaslanialam okno roleta mimowolnie spojrzalam w strone okna od Starego Domu. A tam ktos stal. I patrzyl na mnie. Lekko spanikowana mrugnelam, ale postac nadal byla. Nie widzialam twarzy, szybko spojrzalam, czy na podjezdzie nie stoi samochod (nie stal) i szybko znow w okno - pusto. Juz nikogo tam nie bylo. Tylko raz mialam taka sytuacje.
Kolejna. Ostatnio mialam taka mala schize, nie wiem czym spowodowana, ale wydawalo mi sie, ze ktos przebywa razem ze mna w pokoju. Nikogo nie bylo, nic sie nie ruszalo, zero dzwiekow, ale ja jednak cos czulam. No i wieczorem mialam isc pod prysznic, ale chcialam najpierw zejsc na dol, zaniesc kubek po herbacie do kuchni. Zgasilam swiatlo za soba i dreptam zeby zapalic swiatlo na schodach. Gdy zgasilam swiatlo za soba i szlam w tej ciemnosci to mialam wrazenie ze ide na kogos, ze tam ktos stal, a ja szlam prosto na niego. A raczej na nia, bo ''to cos'' mialo dlugie ciemne wlosy. I tez zdarzylo mi sie to tylko jeden, jedyny raz.
Next. Mam od 2 lat kocice. Druga juz, pierwsza po 1,5 roku u mnie wpadla pod samochod (drugi raz) i niestety, nie przezyla. Od tego czasu raz na jakis czas moja kochana Kitka potrafi nagle sie wybudzic, zerwac z lozka/krzesla/pufy (zalezy na czym akurat drzemie), doskoczyc do jednego miejsca, stac i przypatrywac sie. Wyglada, jakby mierzyla sie z innym kotem 😉 Moja mama sie smieje, ze Lucky (pierwsza kotka) nas odwiedza i sprawdza, jak sie mamy 🙂
Inne, te ''gorsiejsze'' przytrafily sie mojej kolezance. Od tego czasu boje sie do niej jezdzic. 🤔
Edy, ja kiedyś nocą wpadłam na ten wątek i czytałam cały, chyba 13 stron wtedy było, lepsze takie opowiadania niż straszne filmy 🤣
ja tak samo! Czytałam do 2 w nocy a potem bałam się zgasić światła 😁 Do dziś się denerwuję jak się złapię w nocy na patrzenie w lustro w łazience, boję się, że mi coś z tego lustra wylezie albo co 😡
Moja kolezanka, Sylwia, mieszka w malej wiosce (dziura zabita dechami, doslownie ;p) obok mojego ''miasteczka''. No i ma pietrowy domek, mieszka z rodzicami. Ma brata - imprezowicza. Gdy jeszcze mieszkal z nia w jednym domu, mial tendencje do pozneeego wracania, lub wrecz wracania 2 dni pozniej z imprezek. No i jednej nocy Sylwie obudzily kroki na korytarzu. Ciemno bylo, ale tak juz blizej switu, szarawo. Na korytarzu tup, tup, tup, ktos chwyta za klamke i drzwi sie uchylaja. Sylwia pewna, ze jej brat znowu czegos chce, warknela tylko ''Darek, spadaj!'', a drzwi sie zamknely i znow tup, tup, tup. I cisza. Rano sie okazalo, ze Darek nadal nie wrocil z imprezy. Sylwia gadala z rodzicami, czy ktos byl u niej u gory. Okazalo sie, ze nikt. Wszyscy spali.
Kolejne: gdy Sylwia spala jeszcze w swoim pokoju (po przeprowadzce brata przeniosla sie do jego ''krolestwa''😉 to w kacie stal maly telewizorek. S. miala tendencje do budzenia sie kolo 5-6 rano, jak juz na dworze bylo w miare jasno. No i pewnego razu budzi sie, siada na lozku i zerknela na telewizor. A na ekranie odbicie - ona siedzaca na lozku i jakis facet stajacy nad nia. Pamieta dokladnie jego rysy twarzy, ciemne wlosy, ze mial czerwona koszule w krate, jeansy, stal bokiem i patrzyl na nia. Ona nic nie widziala. Przemogla sie i szybko zerknela w strone, gdzie powinien on teoretycznie stac. Nikogo nie bylo. Gdy zerknela w ekran - tylko jej odbicie.
Plus bardzo czesto w nocy otwiera sie jej szafa, pluszaki spadaja, pies na zewnatrz raz po raz ma napady szalu (baaardzo rzadko ktos obcy sie tam kreci, jej dom stoi na uboczu). Czesto widzi odbicia jakis obcych twarzy na ekranie komputera w nocy. Od tego czasu zawsze odwraca monitor w strone sciany, szafe zastawia fotelem, tv przykrywa koszulka, etc. Czesto jednak jak sie budzi, to tv jest odsloniety, ma otwarte drzwi (mimo, ze zamykala na 100%) i slyszy jakies kroki na korytarzu.