Wróciłyśmy do pokoju przed 2 w nocy – zapaliłam wszystkie światła, jakie były, włączyłam radio, zrobiłam herbatę i usiadłyśmy sobie gadając o bzdurach. Jakby świadomie wiedząc, że jak tylko poruszymy temat to będzie niefajnie. Jednak nie wytrzymałam i zapytałam Anię co to było? Dlaczego? Czy tak samo było u niej...? i kiedy zadawając te pytania zgasło na kilka sekund światło to OK. – pomyślałam – stary budynek, wyładowania, itd....ale temat znów zawisnął między nami w ciszy...
Podjęłam go drugi raz po kilkunastu minutach i zanim Ania zdążyła cokolwiek odpowiedzieć usłyszałyśmy hałas w łazience. Weszłyśmy tam z duszą na ramieniu szukając źródła hałasu i okazało się, że to „tylko” pozostawiony na dnie brodzika proszek do czyszczenia – obecnie przewrócony i turlający się pródtył po brodziku... Tak, jakby „coś” nie pozwalało nam o tym rozmawiać
Spojrzałam półprzytomnie na Ankę, zastanawiając się, czy powinnam pozostać w tym pokoju, czy od razu spędzić noc na plaży – byłam półprzytomna ze strachu. Ale moja racjonalna przyjaciółka pocieszyła mnie, że jesteśmy razem, więc nic nam nie grozi, że ludzie tu mieszkają i w ogóle....bla bla...I za każdym razem starała się znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie zjawiska – jak choćby przeciąg w łazience (w której nie było okna, nasze okno w pokoju zamknięte, drzwi zamknięte – ale wtedy było mi wszystko jedno co ma sens, a co nie)
Pamiętam jak dziś – przed 4 rano poruszyłam temat po raz trzeci i (okazało się) ostatni. Szereg pytań wyrzuciłam z siebie z szybkością karabinu wpatrując się uporczywie w Anię. I kiedy ja tak trajkotałam ujrzałam w oczach mojej kumpeli rosnące przerażenie. Zaczerpnęła tchu jakby chcąc mi odpowiedzieć i wtedy z jej ust zaczęły wydobywać się niezrozumiałe dla mnie słowa, przychodzące jej z wielkim trudem, oczy robiły się coraz większe, aż zaczęły z nich płynąc łzy. Tak, jakby nie panowała nad tym co mówi, jakby ktoś mówił jej ustami w absolutnie niezrozumiałym języku... Serce mi stanęło i poczułam, że jestem w tym pokoju zupełnie sama, że ją opętało, że powinnam uciec, że inni śpią.
Dziś, kiedy o tym myślę, to jestem tym zafascynowana, pamiętam każdy, najmniejszy szczegół, emocje, które wtedy miałam. Ale nigdy nie chciałabym tego ponownie przeżyć. Wtedy po wypowiedzeniu tych kilku „obcych” zdań Anią jakby wzdrygnęło spojrzała na mnie, zapytała co to było, popłakała się i rzeczywiście wyszłyśmy z tego pokoju i wróciłyśmy kiedy było już zupełnie widno. Tego samego dnia Ania wyjechała do domu, do mnie przyjechała mama, ale mimo wszystko nie pozwoliłam już nigdy zgasić na noc światła w tym pokoju (choć wiem, że to nie pokój był nawiedzony). Po wakacjach spotkałam się z Anią i dowiedziałam reszty historii...
Widząc ten wątek i czytając go przypomniało mi się kilka moich przeżyć paranormalnych... Parę lat temu jak jeszcze mieszkałam w domku pod lasem, a obok moje siostry cioteczne i prababcia, moje siostry wraz z kolegami i koleżankami namówiły mnie na wywoływanie duchów...a ja, że była gówniarz i usługiwałam wiecznie siostrom zgodziłam się. Poszliśmy pod las, chłopacy przynieśli jakąś księgę, świece i zaczęliśmy. Nagle wszystkie świeczki zgasły, uciekliśmy do domu... Kilka dni po tym wywoływaniu, poszliśmy do "spalonego" moje siostry tam paliły czy też piły ze zjanomymi, był wieczór, a ten dom był dość dziwny, był strych, do którego schody były do połowy rozwalone. Poszliśmy na 1 piętro ( nad nim był ten strych) wygłupiamy się, moje siostry siedziały, paliły i nagle zapadła cisza i było słychać dokładnie płacz dziecka dobiegający ze strychu. Z tego co się potem dowiedziałam, w pożarze zginęło dziecko... Druga sytuacja, też jak jeszcze mieszkałam pod lasem. Dosyć późno wieczorem, babcia siedziała w kuchni rozwiązywała krzyżówki, ja jak nigdy nic wstałam w piżamie, na boso wyszłam z domu i stanęłam na środku lasu, czułam, że ktoś mnie tam woła...(zawsze bałam się tego lasu, bo kilka dziewczyn zostało tam zgwałcone i zabite+ mój sąsiad się powiesił na jednym z drzew). Babcia mówiła, że coś bredziłam, ale nic więcej nie pamiętam. Kilka miesięcy temu (już w bloku, w którym mieszkam 6/7 lat) obudziłam się w nocy i bardzo szybko odwróciłam się w stronę drzwi, a tam widziałam bardzo dokładnie jakąś postać i jak krzyknęłam "mama?!" (myślałam, że to ona idzie do kuchni) to coś się odwróciło w moją stronę i zobaczyłam tylko świecące się oczy...
Dosyć niedawno jeszcze miałam w kółko ten sam sen...śniło mi się, jak jakiś mężczyzna ubrany na czarno zabija dziecko, a następnie bez pokazania twarzy podchodzi do mnie i mówi "teraz Twoja kolej"...byłam z tym u księdza, powiedział, że mam iść do kościoła się pomodlić.
Jeszcze jakiś czas temu jak kąpałyśmy psa u koleżanki, ma ona taki parapet wklęsły, a na nim taki koszyczek. Podczas gdy na klękałam i myłam psa ten koszyczek nagle spadł. Leciał dosłownie na mnie, a spad w zupełnie inne miejsce... Potem w nocy nie mogłam spać, obok koleżanka spała, a ja nad jej głową zobaczyłam postać...niewyraźną twarz.
Jeszcze w noc, w którą zmarł mój pradziadek, mój kot wlazł na szafę na samej górze i tam mam wieeelki drewniany kuferek, jest bardzo ciężki do tego mam taką deseczkę na górze żeby nic nie spadało z szafy. Kuferek spadł, za chwilę był telefon, że dziadek nie żyje.
c.d.: Jeszcze w wakacje moja przyjaciółka rozpoczęła poszukiwania w środowisku osób związanych z parapsychologią. Trafiła w końcu do bardzo fajnej babki, medium, która po wysłuchaniu historii „naszej” i wcześniejszych Ani pierwsze co zrobiła, to sięgnęła po jakąś starą księgę, otworzyła na znanej sobie stronie, odczytała Ani kilka zdań i zapytała, czy to TO powiedziała wtedy nad morzem? Oczywiście Ania nie miała pojęcia, ale brzmiało podobnie, na co medium odparła, że jest to starohebrajskie (czy jakiekolwiek inne-nie pamiętam) zaklęcie odczyniające złe moce, złe duchy, które są w pobliżu i że nie ma się martwić, bo ma (Ania) duże zdolności do bycia medium. Tylko u takich osób, w podświadomości są takie zaklęcia i użyła go zupełnie nieświadomie, ale potrzebnie... Potem zaprosiła Anię do stołu, gdzie dowiedziała się, że to Ani ojciec (zmarły 10 lat wcześniej), a raczej złośliwy duszek, który przybrał „postać” tegóż ojca i się pod niego podszywa (według medium z takimi duchami najczęściej ma się właśnie do czynienia). Opowiadała mi potem ta moja Anula, że pierwszy raz była świadkiem kontaktowania się z umarłymi za pomocą stolika/talerzyka i było to przeżycie z pogranicza absolutnie niewyjaśnionej mistyki. Na zakończenie medium przykazało pójść na cmentarz, pomodlić się za ojca, itd. i powinno się wszystko uspokoić.
I tak też Ania uczyniła i od tego momentu uspokoiło się wszystko na rok... W kolejnym roku, już jako studentka i bywalczyni studenckich obozów doprowadziła do „zawału” innych swoich znajomych, którzy – podobnie jak ja – byli świadkami niewyjaśnionych nocnych widziadeł....Opowiadała mi potem Ania, że zielona poświata przybierała różne kształty stając się raz zamgloną postacią, raz wiszącą w powietrzu ręką....
Nigdy więcej nie spędziłyśmy już razem nocy, z czego niezmiernie się cieszę! - ale wywołało to we mnie takie przeżycia, że wiele miesięcy spałam przy zapalonym świetle. Potem, jak już odważyłam się zgasić, to w razie przebudzenia – nie otwierając oczu – musiałam najpierw zapalić światło. A teraz jako szczęśliwa mama maluchów, mam małe światełko na drodze sypialnia/łazienka/kuchnia/dzieciaki zapalone cały czas 😉
Ana niesamowita ta Twoja historia... 😲 ja bym chyba zwariowała, widząc coś takiego... Może jest to mało paranormalne, ale mi raz chłopak wyciął numer... leżeliśmy w pokoju już po ciemku, szykując się do snu, coś tam jeszcze rozmawialiśmy. Nagle mój luby stwierdził, że w sumie musi naprawić komputer. Dosłownie w 3-4 sekundy po tym zdaniu usłyszałam, jak część metalowej obudowy komputera(nie rozebranego!) spada na ziemię. Zamarłam z przerażenia... K. oczywiście uznał, że to jest świetny moment do zabawy. Objął mnie obiema rękami i spytał, czy oddałam książkę do biblioteki. "Jaką książkę?!" zdziwiłam się, a po sekundzie poczułam uderzenie w ramię. "Tę!" odparł rozradowany K.(jego ręce ani na chwilę się ode mnie nie oderwały, książka leżała na półce po drugiej stronie pokoju...). Kiedy już uspokoiłam paniki i pozbyłam się wszelkich nadziei na sen zapaliliśmy światło i poszłam zrobić herbaty. Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy po wejściu do kuchni zastałam wszystkie szafki i lodówkę otwarte na oścież... a mieszkamy sami... oO
Tak czytam Wasze historie... Normalnie moje to pikuś - skrzypiące schody + jakieś 2 mies. temu miałam tak, że czułam obok siebie COŚ i jakbym czuła oddech. Odwracam się - ni nie ma, nic nie oddycha. Wracam do poprzedniej pozycji - znowu. W myślach zaczęłam gadać jakieś pierdolety, że nie zasnę, że zaraz normalnie zawału dostanę... Zatkałam uszy i starałam sie zasnąć, ale nici z tego - nie mogłam... 🤔
A jakby mi się zdarzyła taka historia jak którejś z Was - gwarantuję, że posrałabym się jak małe dziecko! Wooo.... Mam ciary na plecach!
Witam w tym wątku, przeczytałam z uwagą.Też mogę co nieci dopisać. Mieszkam na wyspie Wolin. Jak powszechnie wiadomo przetaczały się przez nią wszystkie armie średniowiecznej Europy. O II Wojnie Światowej nie wspominając. To jak chcecie się trochę pobać?
Tak przy okazji, nigdy w życiu nie bałam się tak bardzo, jak po obejrzeniu "Paranormal Activity". Nie dość wam opowiadań tu? Obejrzyjcie, nieprzespana noc gwarantowana 😁
Livia, właśnie mam ów film od X czasu na dysku, siostra oglądała jakieś kawałki (całości nie była w stanie obejrzeć) namawia mnie już od jakiegoś czasu, ale... jakoś nie mam odwagi. 🤔wirek:
Moon, ja właśnie byłam nierozsądna, że zaczęłam oglądać ten film koło 21 i koniecznie chciałam obejrzeć do końca, jak już zaczęłam 🤔wirek: Żałowałam całą noc, bo co chwilę się budziłam i rozglądałam, czy coś się nie dzieje, ani czy nic mnie za nogę nie ciągnie. Nie polecam 😉
oglądałam Paranormal Activity. Kilka nocy nie przespanych. 😵 Raz nawet spadłam z łóżka. Wyobraźcie sobie moje przerażenie, gdy byłam na podłodze i skojarzyło mi się to ze sceną ściągnięcia z łóżka tej laski. Wyskoczyłam jak poparzona i od razu włączyłam światło. Potem obejrzałam ten film drugi raz i nie zrobił na mnie już wrażenia i schizy mi przeszły.
Chciałabym jeszcze obejrzeć 2 część Paranormala i Czwarty Stopień.
Mi osobiście 2 podobała się bardziej niż jedynka, fajnie wyjaśnia wydarzenia z części pierwszej. Czwarty Stopień też mi się podobał, chociaż na ogół mam alergię na filmy o UFO 😁
Paranormal Activity jest faktycznie na faktach, czy tam z prawdziwych nagrań czy to taki chwyt marketingowy? Jak o tym piszecie to wygooglałam na szybkiego o czym to jest, ale nie chce mi się szukać czy to prawda.
wy też miewacie takie schizy że widzicie jasne 'łuny' albo 'światła' w nocy na niebie ? Wyszłam wieczorem z psem (było ciemno, nie pamiętam pory roku, bodajże wiosna) spaceruję z psem, pies chodzi wącha, nagle staje jak wryty i trzyma głowe w górze, to ja z zaciekawieniem patrze co pies widzi, podniosłam głowe i zamarłam, dosłownie białe jak mleko krechy na niebie latają w tą i w tamtą. Spuściłam głowę i ciągnę psa do domu, pies stoi i gapi się dalej, to ja razem z nim, 'krechy' zmieniły się takie okrągłe poświaty i krążyły po niebie. Nie wiem co to było - napewno nie błyski, napewno nie samolot i napewno nie okno któregoś z sąsiadów. Spierniczałam do domu aż się kurzyo 😁 Teraz mnie to śmieszy ale jak sobie przypomne to o matko 😁 W sumie do dzisiaj nie wiem co to było. No i troche mniej dziwne - mój dziadek chorował na raka płuc, było z nim ciężko. Ostatniej nocy jak już wiedzieliśmy że dziadek może nie przeżyć, koło godziny 4 w nocy zadzwonił budzik (nie był nastawiany na tę godzinę), chwilę później zadzwonili ze szpitala, odebrała moja mama, lekarz powiedział że dziadek zmarł, moja mama zapytała o której, lekarz podał dokładną godzinę, co do minuty, o tej samej, chwilę wcześniej dzwonił budzik ...
Ja natomiast gdy miałam 8-12 lat i spałam w pokoju sama, słyszałam dziwne dźwięki. Naprzykład dźwięk przekładanych kartek, jakby ktoś czytał gazetę, zgniatanie puszek w łazience, wymiotowanie (co się potem okazało, nikt nie wymiotował, ani nikt puszek nie zgniatał..). Wstałam kiedyś w nocy do WC, a papier toaletowy miał dwie dziury, które wyglądały jak oczy.. Dziwne dźwięki ustały z biegiem czasu 🙂
jakiś dłuższy czas temu (byłam bodajże wtedy w pierwszej klasie gimnazjum, czyli miałam ok. 13-14 lat) razem z koleżankami podczas lekcji WF wyszłyśmy we trzy do łazienki,( jako, że nie miałyśmy stroju, nauczyciel nam pozwolił pójść do biblioteki - my jednak udałyśmy się do WC). Jedna z nas wpadła na pomysł wywoływania duchów. Zgasiłyśmy światła, pozamykałyśmy drzwi, było ciemno. Usiadłyśmy w kółeczku i jedna z koleżanek zaczęła coś tam przemawiać. Poczułyśmy chłód i nagle usłyszałyśmy bardzo głośne pukanie do drzwi.. Zaczęłyśmy krzyczeć i szybko wybiegłyśmy z łazienki. Trwało to może sekundę? Nikogo na zewnątrz nie było. Pusto. Nic nie było słychać. Na końcu korytarza siedział pan woźny, zapytałyśmy czy ktoś tędy przechodził - odpowiedział, że nikogo nie widział. Zapytałyśmy, czy słyszał nasze krzyki - odpowiedział, że nie, co było bardzo dziwne..
koleżanki wcześniej też wywoływały duchy w tej samej łazience - włączyła się suszarka, a do umywalki zaczęła kapać czarna woda. Obie wyszły z łazienki wystraszone z pomiętym ubraniem i rozczochranymi włosami.
z zasłyszanych, siostra i brat koleżanki pojechali kiedyś na kolonię. Wywoływali tam duchy - podobno wywołany duch wziął nóż (ducha nie było widać, za to nóż owszem) i zaczął dźgać oraz bić tego brata koleżanki.. do tej pory ma bliznę na brzuchu po nożu.. Ośrodek kolonijny do dziś jest zamknięty przez tamtą sytuację, ponieważ po niej zaczęło tam 'straszyć'.
Moja mama kiedyś mi opowiadała jak wywoływały duchy z koleżankami, a jedna z nich miała różaniec na szyi. Nie mogła go potem zdjąć, bo ubyło jednej dziesiatki... Ile w tym prawdy, nie wiem. Kiedy mi to mówiła byłam młodsza, teraz więcej sceptycyzmu we mnie 🙂
U mnie działo się wiele różnych rzeczy .. Ale mniejsza z tym. Moja koleżanka mi kiedyś opowiadała coś taiego: Ona mieszkała w domu razem ze swoją babcią. Kilka tygodni po jej pogrzebie Marta obudziła się o 02.40 (o tej godzinie zmarła jej babcia) i poszła do kuchni się napić. Jak szło się do kuchni trzeba było przejść przez korytarz i skręcić na jego końcu w prawo. Na końcu korytarza stała szafka z różnymi talerzami, filiżankami itp jej babci. Kiedy Marta otworzyła lodówkę usłyszała jak ktoś ciężko oddycha i czyjeś kroki. Zamknęła lodówkę i zobaczyła jak ktoś otwiera szafkę.. A może raczej jak szafka się otwiera. Marta zamknęła na chwile oczy i się odwróciła. Po chwili szafka się przewróciła i wszystkie talerze itd się potłukły oprócz jednej filiżanki, którą babcia dostała od Marty.. 😵