Koń w pensjonacie to wygoda, koń w pensjonacie to (prawie) zero zmartwień o siano, słomę, owies, koń w pensjonacie to możliwość spania do której się chce (a na pewno w weekendy) itede, itepe
oj prawda, prawda... my mamy własną stajnię od jakichś 7 lat (na wiosne bedzie) i choć koszty niższe, koń pod pewną (bo własną) opieką, to czasami myślę sobie jak fajnie byłoby mieć konia w pensjonacie!! przyjeżdżać głównie po to żeby pojeździć, pomiziać, coś z nim zrobić - generalnie skorzystać ze stajni nie myśląć o niej tylko o koniu! a tu niestety buba - ciągle coś do zrobienia, stajnią trzeba się zająć, obejściem i na jazdę nie ma czasu ani siły!
choć z drugiej strony taniej, no i satysfakcja duża🙂
Hmm, no nie w każdym pensjonacie jest tak różowo i beztrosko. Wszystko zależy m.in od stajennych.
"swoim" nie ufam tak do końca, bo np. większość kompletnie nie zwraca uwagi na siano, które wrzuca koniom do boksów. Wyciągałam już z boksu przeróżne rzeczy, które znalazły się w sianie/słomie i nikt nie zwrócił na to uwagi i bynajmniej nie były to drobiazgi. To samo owies: jak sobie przesieję do wiaderek, to ok, ale jak nie - sypią z taczki i nie patrzą. Z tym spokojnym snem też nie zawsze się udaje, bo część naszych obsługujących nie ma odruchu sprawdzania przed zamknięciem stajni, czy wszystkie konie stoją w ZAMKNIĘTYCH boksach. Zdarzało się, że zwierzaki wydostawały się w nocy na korytarz, albo stajenny zamknął stajnię, gdy jeden z koni był jeszcze na jeździe... Zdarzyło się, że stajenny nasypał owsa kolkującemu koniowi " na kupę", koń nie jazd od śniadania, grzebał, był mocno spocony, a gość po prostu go nakarmił i wyszedł, zero reakcji, zawiadomienia właściciela itp.
Na pewno w pensjonacie odchodzi dużo obowiązków, ale też mamy mniejszą kontrolę nad tym, co się z naszymi końmi dzieje. Pół biedy, jeśli obsługa jest zaufana, ale jeśli nie ...
quantanamera - pozwól, że troszkę się nie zgodzę, troszkę... moim zdaniem, jeśli kogoś stać na wydawanie 2000zł miesięcznie na konia to również stać na stajnię, pastwisko, itd... a na pewno stać na kredyt! moja angielka na 3 konie kosztowała łącznie nieco ponad 35tys. (robocizna własna), a zatem nieco ponad rok utrzymania. Zgadzam się jednak z tym, że nie każdy ma taką potrzebę. Koń w pensjonacie to wygoda, koń w pensjonacie to (prawie) zero zmartwień o siano, słomę, owies, koń w pensjonacie to możliwość spania do której się chce (a na pewno w weekendy) itede, itepe
Wawrek - a wg mnie błędnie zakładasz, że każdy ma ziemię... 😉
a - a co do sytuacji kredytowej to jak wiemy jest kryzys i wcale nie jest tak lekko z tym 🙁
bosz ... dla mnie te kalkulacje są nie do przyjęcia czytałam to jakiś czas temu i doszłam do wniosku ze chyba musze ochłonąć teraz czytam i znowu 🍴
Jeśli ktoś trzyma konia w pensjonacie i stać go na płacenie tych 2 000 zł to nie sadze aby jego celem było posiadanie własnej przydomowej stajenki na dwa konie Jeśli kogoś stać na te 2 000 to znaczy ze charuje ostro na te 2 000 i nie ma czasu na zajmowanie sie koniem od rana do wieczora Jeśli ktoś płaci ta ciężką kasę za konia to IMO ma większe aspiracje niż klepanie tyłka byle jak i byle gdzie (tu proszę mnie nie zrozumieć źle - nie każdego stać ani nie każdego celem w życiu jest zdobywanie parkurów) chce cos osiągnąć - bo go stać i co w tym złego chce mieć treningi - dobrego trenera i dostępnego - bo nie wyobrażam sobie aby jakiś dobry trener jechał x km na jakąś pipidówę aby poprowadzić jeden trening własna stajnia i praca - w sensie zarobkowania na "chleb" nie pozwala na zajmowanie sie koniem od rana do nocy wiec o ile ktoś taki zdecyduje sie na trzymanie koni u siebie musi zatrudnić pracownika a to oznacza wydatek min 1500 zł wiec nie rozumiem o co chodzi poza tym kupić ziemię nie jest prosto i nie jest ona tania łatwo pisać o wyższości własnej stajni nad pensjonatem dla kogoś kto ma rodzinę która sie końmi zajmuje jak "mnie" nie ma w domu (bo pracuje) tej "rodzinie" nie płaci sie wynagrodzenia za opiekę kiedy mnie nie ma nie mam chęci na starty w zawodach - brak możliwości całorocznego treningu - brak "przydomowej " hali do treningów wystarcza mi jedynie jazda rekreacyjna - a właściwie powinnam napisać jestem zmuszony/a do rekreacyjnej jazdy bo nie mam hali itp itd
wrrrr
zaznaczam - ja nie trzymam konia w pensjonacie wiem ze trochę chaotycznie napisane ale chyba zrozumiecie o co mi chodzi 😉
a tam. Nie wiem po co się tak bulwersujecie. Wyraził swoje zdanie i niech mu lekkim będzie.
Ja nie chciałabym mieć swojej stajni, chyba że dałoby się z tego wyżyć. A że się nie da, to dziękuję bardzo. Najpierw do pracy, a potem biegusiem do domu, bo gnój trzeba odrzucić.
Obsrane!! Nie po to chodzę do pracy, żeby potem na drugim etacie z taczką biegać. 🙄
Lena.... W naszym pensjonacie to nie odchodza zadne rzeczy.... Bo jak sobie nie przesiejesz, nie naszykujesz, nie napchasz siana wsiatki, nie doscielisz, nie poprawisz scioli.... to miec nie bedziesz... JesZcze tylko brakuje zebysmy obornik wywalaly... choc i to sie zdarzalo...(trociny)
Wiecznie pijani, wiecznie nie kojarzacy.... Dzis moje konie mimo podpisanych boksow, podpisanych wiaderek, i tak dostaly na odwrot kolacje... Przeciez pracownik nie zaplaci za te pomylone witaminy, to ze kon ktory stoi dostal 1.5 kg musli energetycznego... co mu tam.. on ma sypnac...
[quote author=_kate link=topic=1957.msg164760#msg164760 date=1233678087] Obsrane!! Nie po to chodzę do pracy, żeby potem na drugim etacie z taczką biegać. 🙄 [/quote] święte słowa - ja mawiam przesrane ale jakos na razie nie widze innej opcji
zawsze mozna tez na towarzyskich posłuchac potem ze poł godziny na dwa konie to można jeszcze szczoteczka płytki poszorować trzeba myśleć realnie a nie być mitomanem ja mam stajnię na 2 konie i nie wyobrazam sobie by dwie osoby pracowały od do i się zajęły dobrze konmi bo się nie da takie sranie w banie gadanie o tym jak to same atuty taka stajnia ma, ja od 2007 nie byłam na wakacjach i nie pojadę pewnie na nie jeszcze jakis czas w stajni zasuwam ja i mąz i to zajmuje nam od 3-4 h dziennie, mimo że tylko dwa konie nie ma boli, nie ma wymówek i w takich chwilach jak w tym roku kiedy oboje mieliśmy grypę zołądkową i byliśmy w tragicznym stanie nikt nas nie mógł zastąpić, a konie trzeba było nakarmić, wypuścic, posprzątać, dościelic a wszystko za przeproszeniem między jednym a drugim rzyg....iem Własna stajnia to są atuty ale to ogromne wyrzeczenie i trzeba zejśc na ziemię a nie bzdury wypisywać!
i co z tego ze konie mnie mało kosztują? ja nie liczę naszej pracy i wyrzeczeń a to tez ma swoją cenę
Fakt, własna stajnia to sprawa finansowo fajna ale niestety wymaga przeogromnej liczby wyrzeczeń. Ja za konia w pensjonacie płacę: 380zł-pensjonat 3zł-dojazdy codziennie 50zł-kowal co 6/7 tyg 50zł-odrobaczanie dwa razy w roku 50zł-szczepienie dwa razy w roku Do tego powiedzmy raz na pare miesięcy koszt witamin, muesli, suplementów. Miesięcznie zamykam się w +/- 500zł...
no tak, źle zacząłem, zapomniałem, ze tu "sportowcy"
wyraziłem tylko własne zdanie na ten temat, nie linczujcie mnie za to, plis. Poprostu ja, Wawrek, tak uważam i zdania nie zmienię. Mogę? A wstawanie codziennie o 5.30 i inne wyrzeczenia, o których pisała wyżej szanurka są najlepszą rzeczą jaką w życiu robię. A nadmieniam, że pracuję 8 godzin poza stajnią i nie mam parobka, bo mnie nie stać. No i mam konie dzień w dzień - chciał nie chciał. A chciał to ma i jego sprawa. Tylko jego!!! i wara 🏇
Wawrek a jakie to ma znaczenie, kto jest sportowcem, "sportowcem" a kto rekreantem? Z punktu widzenia tematu raczej żadne. Szanuję pracę ludzi, którzy zajmują się końmi, własnymi albo cudzymi, bo przez kilka lat sama zasuwałam z taczką i widłami. Tak się złożyło, że zawodowo robię co innego, więc mogę sobie zarobić na pensjonat. Wprawdzie, jak pisze Crazy, u nas jak się chce koniowi zapewnić w miarę komfortowe warunki nie ma goodbye widły i taczka, ale karmić i wyrzucać sama nie muszę, zrzucać słomy i siana też nie, więc pewne odciążenie jest 😉 Każdy ma inne potrzeby i możliwości i według tego wybiera 🙂 Amen.
wawrek, czy trzeba byc "sportowcem" zeby miec co innego do roboty niz wynoszenie obornika czy karmienie 3 razy dziennie, wypuszczanie, zabieranie z padoku i ogolne zajmowanie sie stajnia?
Wawrek a jakie to ma znaczenie, kto jest sportowcem, "sportowcem" a kto rekreantem? Z punktu widzenia tematu raczej żadne. zgadzam się 🙂
Każdy ma inne potrzeby i możliwości i według tego wybiera 🙂 Amen. napisałem to kilka postów wyżej 🙂
Wawrek, wyjasnij prosze co rozumiesz pod slowem "sportowcy". I od ktorego momentu "sportowiec" zaczyna byc sportowcem? przepraszam za cudzysłów. Sportowiec to sportowiec 😉
wawrek, czy trzeba byc "sportowcem" zeby miec co innego do roboty niz wynoszenie obornika czy karmienie 3 razy dziennie, wypuszczanie, zabieranie z padoku i ogolne zajmowanie sie stajnia?
wawrek nie bierz tego personalnie tylko nie można pisać ze kogoś na cos stać lub nie ludzie kalkulują swoje wydatki na rozmaite sposoby i gdyby komus sie opłacało miec własna stajnie to zapewne by ją miał każdy ma inne priorytety które weryfikuje z własnym portfelem zazwyczaj w takim bilansie wychodzą straty finansowe ale osiągamy inne wymierne korzyści dla jednych jest to codzienne obcowanie z koniem i tylko to im wystarcza dla innych starty , dążenie sukcesywnie do postawionego sobie celu np który mogą osiągnąć dzięki sukcesywnym treningom które chcą prowadzić pod okiem trenera a nie "trenera"
a wszystkim którzy marzą o własnej stajni powiem tylko tyle pomarzyć dobra rzecz ale moze i lepiej niech te stajnie pozostaną jedynie w sferze marzen bo w realnym świecie jak zaczniecie urzeczywistniać te marzenia może sie okazać ze to były nie marzenia a mrzonki niestety - jak pisała sznurka wiele osób ma błędne wyobrażenie o tym co znaczy własna stajnia nie wiedza ile to zdrowia i wyrzeczeń kosztuje
a jakie są różnice pomiędzy własną a pensjonatem własna stajnia - większość plusów jest po stronie konia a same minusy po stronie właściciela pensjonat - więcej minusów po stronie konia więcej plusów na rzecz właściciela konia
czasem czuje sie jak taki biały murzyn który charuje na swego pana (konia) bo ja pracuje i zarabiam na niego dbam, dobrze karmię, kupuje suplementy itp itd sama nie mam czasu aby zjeść porządne śniadanie jak wracam z pracy to może coś przekasze w przelocie i brak mi czasu na zwyczajny shopping czy kino, pub nie mam weekendów bo pracuje dla konia a moj koń to ma jak w 365 dni w roku w SPA natomiast ja nie mam wolnego przez cały rok
Mnie obecnie żaden mój koń mnie nie kosztuje fortuny.
Tango w dzierzawie więc nie kosztuje mnie nic.
Cyron: boks mam za pracę przy 23 koniach przez 2 tyg. Płacę tylko raz na 6 mscy szczepienie i co 2 msce kowala.
Legato: koszt jego to koszt mojej i mojego męża własnej pracy plus kowal, szczepienia i mesz. Bo za owies, siano i słomę zwraca mi sie dzięki mojemu pensjonariuszowi.
Tak więc mnie obecnie koszt moich koni zamyka się w ok 60 zł/msc
I podpisuję się obiema rękami i nogami pod tym co napisała Sznurka. Własna stajnia nie jest dla tego kto brzydzi się widłami pomachać, a jak kichnie to już z wyra nie wychodzi
Powiem szczerze, że ja się naprawdę wideł i taczek nie boję, bo nie są mi obce, ale mimo tych wszystkich plusów posiadania własnej stajni, chyba wolałabym jednak wersję pensjonatową. Chyba że ktoś ma faktycznie taką pracę, gdzie np punkt 16 zamyka drzwi do biura i ma wszystko gdzieś, ale jakiś trudno mi to sobie wyobrazić. Albo rodzinę, która jest gotowa pomóc jeśli my nie możemy dotrzeć do stajni na czas.
Wg mnie fajną opcją jest pensjonat DIY, chociaż nie wiem czy w Polsce takie coś istnieje. Można np wybrać opcje, gdzie koniem zajmuje się stajenny kilka dni w tyg, a np w weekend robi to właściciel. Albo np karmić i czyścić boks rano, wiedząc, że ktoś zajmie się koniem po południu. Wg mnie to fajny kompromis, cena jest niższa niż zwykły hotel, a w jeśli zachorujemy czy musimy zostać dłużej w pracy, wiemy, że konik nie umrze z głodu.
[quote author=Tomek_J link=topic=1957.msg165392#msg165392 date=1233727346] W stajni zasuwa u nas zawsze 1 osoba, czasem ja, czasem moja druga połowa, czasem ktoś zaprzyjaźniony. I mi nie zajmuje to 3-4 godzin dziennie, lecz 45 minut. Ale jeśli pisząc to w ten czas wliczasz trening swoich koni, to sorki, to jest nieporozumienie: jazda konna to jest hobby, jest przyjemnością, a nie pracą ! [/quote] no cóż moze dziela nas lata wprawy i zmechanizowanie rożnych czynności 45 minut to posprzątanie boksu codzienne z dościeleniem
45 minut mi zajmuje wieczorne karmienie koni
niestety Tomku muszę wyprowadzić cię z błędu te 4 h nie zawierają czasu w ktorym cos robię z koniem a jesli tobie się udaje to w takim czasie zamknąc to chwała dla mnie w tej kwestii koniec tematu
swoją drogą to ciekawe co piszesz 45 minut dziennie kon je powiedzmy 3 posiłki czyli 15 minut 3 x dziennie i tu jest dla mnie zagadka - jak w ciągu 15 minut kon jest w stanie zjeść siano, owies, odczekac chwilę i pojśc na dwor brzmi jak konfabulacja
wawrek nie bierz tego personalnie tylko nie można pisać ze kogoś na cos stać lub nie ludzie kalkulują swoje wydatki na rozmaite sposoby i gdyby komus sie opłacało miec własna stajnie to zapewne by ją miał Zgadzam się jednak z tym, że nie każdy ma taką potrzebę. bardzo proszę uważnie czytać posty dziękuję
[quote author=Tomek_J link=topic=1957.msg165392#msg165392 date=1233727346] Własna stajnia to są atuty ale to też ogromne wyrzeczenie - zgadzam się. Mimo to nie oddałbym tego, co mam, za żadne skarby. Ale ja mam duszę wieśniaka 😀[/quote] z ust mi to wyjąłeś, bałem się, że jestem jedynym wieśniakiem na tym forum 🥂 🥂 🥂
Mi karmienie koni dwóch rano i wieczorem, zajmuje 5 minut. Ja naprawdę nie wiem, czym się karmi, że zajmuje Ci to 45 minut, chyba, że myjesz każde ziarenko owsa i przebierasz siano. Dostają jeść, ja idę robić swoje, wypuszczam za chwilę. Jeżeli wliczasz czas, gdy stoisz i patrzysz jak jedzą... 🙄 Mnie akurat stać na postawienie nawet tych dwóch koni w pensjonacie za 2/każdy, ale tego nie zrobię. Bo dopiero teraz jestem spokojna. Nie będę pisać po raz n-ty, wszyscy wiedzą. I naprawdę prowadzenie stajni na dwa własne konie, nie pożera mi więcej czasu, niż straciłabym na dojazd do pensjonatu. Ambicje jakie miałam schowałam do kieszeni, bo pogodziłam się z faktem, że nie dojedzie do mnie nikt, no i nie mam hali. Edit - co do wyrzeczeń, dla mnie to żadne wyrzeczenie, to w końcu spokojna głowa.
5 min ? zanim te jedzenie wsypie się do wiaderek - bo każdy koń ma swoje (nie je z niego ale służy do odmierzania porcji poszcz. koniom) do owsa dodaje suplementy np w proszku i kukurydze wiec musze te żarcie zmieszać z niewielka ilością wody zanim doniosę te wiaderka to juz minie więcej nic 5 min - zanim przyniosę np namoczone siano zanim konie zjedzą siano i owies to tez mija czas który sie wykorzystuje np na sprzątanie kup z padoku jak konie zjedzą to sprząta sie w boksach co tez jest pracochłonne wprawy mi nie brakuje bo sie zajmuje tym kilka lat a jesli sie chce aby kon miał czysto i w koło było czysto to niestety zajmuje to mase czasu no chyba ze sie codziennie jedynie doscieła w boksie a obornik wyrzuca raz na dwa miesiące i liczy sie ze kupy na padoku seme zniknął - jak to ostatnio zapytał mnie jeden z pensjonariuszy - a to one same sie nie rozpłynął
Tomku jak juz coś cytujesz to nie wstawiaj kawałka zdania wyrwanego z kontekstu
No, ja robię dokładnie to samo, tylko w 5 minut. Jak ktoś się guzdra, to nie mój problem. Mówimy o karmieniu, a nie o czyszczeniu, ścieleniu boksów. Od czyszczenia mam gościa, który obornik sobie zabiera, a ścielenie - ile Ci zajmuje? bo mi 30 sekund - przyniesienie słomy, zdjęcie sznurków i rozsypanie po boksach.
wstaję o 5.30, a o 7.15 muszę wyjść z domu żeby zdążyć na 7.30 do pracy. W tym czasie spokojnie wyrabiam się z napojeniem (zimą taś taś 40m do studni) i nakarmieniem koni, prysznicem, śniadaniem (robię sobie i żonie), wyprowadzeniem koni na wybieg.
🙄 Latem, kiedy wybieram z boksów codziennie poranny obrządek 9 koni to 2-2,5h. Ale jestem wygodna i siano daję na padok, więc konie po zjedzeniu tresciwej od razu wedrują na padoki i tam kończą sniadanie - potem stajnia jest moja... Teraz przyjezdza po obiornik pan rolnik 1x w tygodniu i czyści boksy, więc czas mi się skraca do 1,5h... ]Ale to jest absolutna podstawa... Tomek - czy ty nie liczysz takich czasochłonnych drobiazgów jak zamiatanie, sprawdzenia poideł, omiecenie pajęczyn, zerknięcie na padoki czy wszystko ok. z ogrodzeniami i pastuchem... przegrodzenia pastwisk ... przygotowanie meszu... i wiele wiele innych drobnych prac ...
A wracając do kosztów utrzymania - prz połowie siana własnego i pastwiskach od maja do października moje dwa konie to ok 200zł miesięcznie + kowal 60 rozczyszcznie i 100 kucie na przód +szczepienie 1x w roku-2x50zł +0drobaczanie 2x w roku 2x 50zł + Zęby- 1 x w roku - ostatnio 150 zł
Na szczęscie nie chorują 😉 I bardzo dobrze wykorzystują paszę... Na czapraczki i inne ozdóbki raczej nie szastam pieniązkami, chociaż czasem mnie napada...
no właśnie pokemon ja to dobrze rozumiem choć powiem szczerze ze wszystko zależy od ilości koni jeśli karmienie to tylko wsypanie owsa do żłobu to ok ale dla niektórych osób to jest np namoczenie siana itp łącznie z czasem kiedy koń je zje 🙂 - to takie uogólnienie nie zagłębiajmy sie w takie szczegóły bo wiemy ze chodzi tu o ogólny czas jaki jest potrzebny do zrobienia wszystkiego przy koniu - karmienie , sprzątanie,
a samo sprzątanie w boksach zajmuje mi sporo czasu bo wybieram kupy i to co mokre dopiero potem dościelam - wiec nie jest to chwila samo przyniesienie słomy to nie jest chwila tym bardziej jak się ma więcej koni
poza tym jeśli ktoś poi konie z wiader to nie sadze aby nalanie wody i zaniesienie ich trwało chwile ja np codziennie każde wiadro parze gorącą wodą i dobrze szoruję szczotką tym bardziej ze jest teraz zimno i na ściankach wiader jest lód - jakoś nie wyobrażam sobie lania wody w to samo nie wyczyszczone wiadro