Nie wiem, czy to dobry wątek, ale jakby nie było, chodzi o transport 🙂 Orientujecie się jakie mogą być koszty sprowadzenia konia z Holandii do Polski ?
To zależy, jak chcesz to rozegrać. Czy własnym transportem, czy z przewoźnikiem, czy uda się połączyć z innym transportem... Najfajniej byłoby Ci znaleźć okazję podobną do tej z mojego ogłoszenia sprzed pół roku- jechaliśmy z koniem do Holandii i wracał pusty transport. Kiedy potrzebujesz jechać (bo może w tym roku też będę się wybierać)?
A ja potrzebuję pomocy, może ktoś z Was mi doradzi 🙂 Mam konia, którego ładowanie do przyczepy sprawia ogromny problem. Niby nie jeździmy dosyć często (3-4 razy do roku) i na raczej krótkie trasy, ale ładowanie stwora przez co najmniej godzinę i minimum 4 osobami do pomocy to już kłopot... Dodam, że nie chce wejść do żadnej bukmanki, nawet tej z niską rampą ani na kantarze/wędzidle/z zasłoniętymi oczami. Nie pomaga nawet lonża zaciśnięta na zadzie, bo potrafi zrobić taki trik, że gwałtownie odwróci się na zadzie i z miejsca lonżę przeskoczy...
Stąd moje pytanie - jak zacząć naukę z takim koniem? Jak ją "od nowa" przyzwyczaić do przyczepy?
Ja ze swoim młodym robiłam tak, że zaczełąm mu dawać obiad w przyczepie. Najpierw dostawał stojąc tuż przy trapie, zjadł i do boksu. Nastepnego dnia jadł stojąc przodami na trapie. I tak dalej i tak dalej 😉 Nawet 10 cm jak się przesunął do przodu to juz był postęp. Bez żadnego szarpania za uwiąz, jak uciekał, to ja dalej stałam w tym samym miejscu i musiał do mnie wrócić, żeby dalej jeść. I tak doszliśmy do tego, że wchodził od razu do przyczepy i zaczełam mu już wtedy dawać tylko jakiś smakołyk w nagrodę 🙂
duarka jenen z moich koni też ma problemy z załadunkiem Dotychczas jedyny sposób to bat za zadem + lonże, czyli klasyczne wciąganie konia Od kilku dni mam w końcu trailer na podwórku. Pracuję codziennie nagradzając każdy krok w kierunku przyczepy, na rampie i w środku rozsypuję kupki lucerny z chlebem, w kieszeni mam milion cukerków. Wczoraj - tj czwartego dnia pracy - udało się wejść "całym koniem" na razie przy odsuniętej w bok przegrodzie... dobre i to. Mam nadzieję że jeszcze kilka - kilknaście dni takiej systematycznej pracy i będziemy wchodzić z marszu bez lin, lonż i strachów ;-) Czyli - jedyny sposób to systematyczna codzienna praca nad wyplenieniem histerii z końskiego łba ;-)
czasami warto próbowac uczyć wchodzić do drugiego konia - jeden,który jest już starym wyżeraczem wchodzi jak po sznurku,a niedoświadczony paczy. potem kolega ze środka zazwyczaj "woła" i łatwiej temu "młodemu" wejść - u nas sprawdził się ten patent, koń debiutant w krótkim czasie (około 2 tygodni) jechał 2 razy,za trzecim wszedł w ciągu 2 minut,a wczesniej zajmowało to nawet 10 minut.
Ktoś a ja mam co do tego wątpliwość jedną... Mam konia który wchodzi z marszu wszędzie bez zacięcia, oraz jego 7 lat starszą matkę - histeryczkę (tę o której pisałam w poprzednim poście), która to na widok trailera potrafi odsadzic się10 m przed rampą :-( Z racji trailera na podwórku od kilku dni, oraz zacięcia w postaci "nauczę Cię cholero" - mam teraz mozliwość przećwiczenia wszelkich konfiguracji. Boję się jednak, ze jeśli wprowadzę i zamknę spokojnego, a histeria zacznie się odsadzać i głupawki wszelkie robić - spokojnemu się może udzielić... 🙁 (nie jest weternanem transportowym)... Ale myślę, że jak histeria nauczy się wchodzić do przyczepy z odsuniętą rampą i przestanie odsadzać histerycznie - będzie można przejść do etapu nr 2, czyli doładować ją do drugiego konia...
nie traktuj tego broń Boze jako krytykę... sądze, że gdybym miała transportowego weterana - nie wahałabym się zastosować opcji doładowania do konia... a tak - trochę "pękam" ;-) zwłaszcza że sama jestem (ze ćwiczę w konfiguracji: ja + koń i tyle ;-))
zasada jest jedna na takie oporne i niedoświadczone...ładujemy mając w głowie, ze zupełnie się nie spieszymy, że to zabawa i jak potrwa nawet godzinę, to zupełnie nic się nie stanie...zwykle wchodzą wtedy w 5-10 minut. jak sie spieszymy, to te cholery doskonale wiedzą i wtedy już jesteśmy bez szans 😉
Ja w końcu mam możliwość poćwiczenia 😀 i wielką nadzieję, że kolejny wyjazd z histerią obędzie się bez lonż i dramatyzowania ;-) tfu tfu tfu No i mam zdecydowanie dużo czasu, zakładając na każdy dzień pracy jakiś cel do którego dążę - nie idąc dalej. Pierwszy dzień to podejście do rampy, drugi - przednie nogi na rampie itd. Aktualnie jesteśmy na etapie - cały koń w przyczepie minutę z odsuniętą rampą, teraz czekam aż w tej przyczepie zacznie oddychać i wydłużę czas postoju ;-)
Nauka zakrapiania oka bez odsadzania trwała kilka tygodni... Nauka psikania ogona - podobnie taki typ 😵
moj się dziwił,jak paka zaczęła jeździć przed nim - było zawsze małe zawachanie,zanim wszedł... ale też przywykł,do tego stopnia,że ostatnio wszedł tak szybko,że nie zdażyłam za nim,a on już był w środku 🤣
Gaga, a czy masz podczepioną przyczepke pod samochód jak się tak uczycie? Bo ja zawsze podczepiam samochód, ale widziałam zdjęcia, jak na naukę wchodzenia przyczepa stała bez samochodu. I tak się zastanawiam, czy to faktycznie można zostawić ta przyczepe luzem, żeby np codziennie nie musieć jej podczepiać.
Mam przyczepę bez samochodu (że podczepionego), ale mam wszędzie popodkładane róznego rodzaju kołki i inne zabezpieczenia, coby się nie "bujnęła" jak koń wejdzie na trap.
wrotki, ja zawsze pakuję konia, zakładając, że się nie spieszę... Tylko takie pytanie do Ciebie - ładowałaś kiedyś konia 4h? Najfajniejsze jest to, że kobyła sama nie weszła... Po prostu ją wnieśli 🙂
Ale dziękuję za rady, może damy radę do wakacji! 🙂
my co prawda małe konie głównie pakujemy ( hucuły i SP dwulatki aktualne, kobyłę SP) ale metoda jest jedna na wszystkie : jedna osoba prowadzi konia , dwie osoby z tyłu łapią się za ręce i używają ich, tak jak używa się przy pakowaniu lonży. Wiem, że nie każdy koń sobie tak da, ale na naszych 10, wchodzi tak 9. Jeden z zasłonietymi oczami, ma nogi po 10 centymetrów przesuwane ( wlkp 180cm). Ale jak ma dobry dzien to wchodzi bez niczego.
duarka, mogę podać Ci rękę moja jest mega oporna na ładowanie. W sezonie letnim jeździmy z nią nawet co tydzień na zawody. I 3 lata temu ładowaliśmy nawet po 3 - 4 godz. Wypróbowaliśmy dosłownie wszystkie metody. Na samym początku podejście do samej przyczepy z otwartym trapem było sukcesem - dwie osoby z rękami za zadem, nic - zawiązane oczy, nic - dwie lonże, nic. Ruda wycwaniła się do tego stopnia że jak tylko poczuła lonże na zadzie tak wysoko podnosiła nogę, że lonże natychmiast lądowała pod pęciną a ta wpadała w furię. - drugi koń (najlepsza kumpela) w przyczepie, nic Ruda była często spocona samymi próbami wchodzenia natomiast jak już weszła to koń anioł wysychała zero stresu, więc sama podróż jej nie stresuje. Czasami miałam już dość ładowanie przez dosłownie 3 godz w mega ulewie i Ruda po prostu w pewnym momencie ot tak sobie wchodziła. Dodam ze nigdy nie pozwoliłam żeby dostała batem bo na sam jego widok w ręku był mega foch. No i pewnego dnia na zawodach tak się męczyliśmy, podszedł znajomy zabrał nam konia z ręki i poszedł do stajni, kazał cofnąć przyczepką pod same drzwi stajni i co i Ruda weszła w 5 sekund. I teraz to jedyny sposób przy przyczepie cofniętej w stajnie wchodzi bez problemu tylko to kłopot bo możemy jechać z nią tylko tam gdzie jest taka możliwość.
W zeszłe wakacje znajoma próbowała z nią pracować coś ala natural doszła do etapu że Ruda podchodzi od razu do trapu i wlezie do połowy i koniec zacina się. Stoi jak wmurowana. Raz udało nam się ją w taki sposób wpakować całą ale jak tylko z tyłu przy trapie pojawili się ludzie żeby zamknąć Ruda natychmiast odsadział się w tył i już jej w przyczepie nie było.
duarka wrotki ma 100% racji - najgorszym doradcą jest pośpiech... Mój niechlubny rekord to 6 godzin i tubka Sedalinu na "histerię" z 3 miesięcznym źrebięciem... Z tym, że było nas za mało (2 osoby) :-/ stąd m.in aktualna praca z histerią Codziennie wchodzimy do przyczepy z odsuniętą przegrodą Jesteśmy aktualnie na etapie przyzwyczajenia do stania w środku bez odsadzania się, co raz wychodzi raz nie :-( Ale tylko cierpliwość, czas i systematyczna praca pozwalają z takimi końmi uzyskać rezultaty...
również popieram wrotki jednak trzeba mieć też "technikę" aby to wykonać już pisałam jak pakowałam opornego konia do przyczepy a pewnen pan tak sobie popatrzył na tych moich nieudolnych pomocników i przyszedł pomóc zapakował praktycznie sam bez szarpania w 10 minut!!! do dziś jestem pod wrażeniem klacz stawała dęba i robiła inne cuda ..... a ten raz dwa i koń w przyczepie potrzebna mu była jedynie jedna lonża jak koń zrobił jeden krok - był chwalony i odczekiwaliśmy troszkę potem pociągnięcie lekkie za lonżę założoną oczywiście za dupkę i znowu spokój jak koń kolejnego kroku nie chciał wykonać to nikt nie miał prawa nawet sie odezwać - tylko czekaliśmy aż się młodej znudzi - mogło to trwać nawet kilka min ale czekaliśmy i nic nie robiliśmy oprócz tego że nie pozwalaliśmy jej się cofnąć z miejsca w którym już jest
tak ładowaliśmy w drogę powrotną natomiast do wyjazdu do w-wy potrzeba nam było 3 godzin !!! i głupi jaś po którym i tak nie było lepiej
wozilam duzo koni ale najwiekszy problem mialam ze swoim mlodym. jezdzil w swoim zyciu dwa razy, pierwszy raz jak mial niecaly rok (wszedl jak do boksu), a za drugim razem ( 3lata) byl problem. wchodzil na rampe i stop. ani do przodu, ani do tylu. lonze nie pomogly. wszyscy zwatpili ( poszli na piwko, straszny upal byl :hihi🙂, zostalam praktycznie tylko ja. ni z tego ni z owego mlody sobie sam wszedl 😵 😁. jego mamuska miala rozne przygody z wsiadaniem. czasem pomagal innny kon w srodku, czasem lonze, a innym razem ladnie wchodzila, ale od razu wychodzila 😁 pod koniec poprzedniego sezony moglam sama przyejchac do stajni, zapakowac sprzet, zapakowac konia i wyruszyc na zawody ( gdzie sama wypakowalam itd) wiec w tym przypadku byla to po prostu kwestia przyzwyczajenia.
Czy jest jakaś różnica pomiędzy ochraniaczami na ogon z paskiem i bez? Zastanawiam się nad ochraniaczami Horze albo Lamicell i nie wiem co wybrać, oba są bez pasków. Niestety, nie potrafię zawinąć owijki na ogonie tak, żeby się nie zsunęła. Poza tym ochraniacz wydaje się po prostu wygodniejszy.
ja mam ochraniacz bez pasków i czasem się zsuwa, szczególnie przy długiej drodze. Dlatego przestałam już wierzyć w ochraniacze, po prostu wyjmuję ogon za rurkę jak wprowadzę konia 😉
ja mam ochraniacz bez pasków i czasem się zsuwa, szczególnie przy długiej drodze. Dlatego przestałam już wierzyć w ochraniacze, po prostu wyjmuję ogon za rurkę jak wprowadzę konia 😉
Dokładnie, wszystkie moje konie potrafią się z ochraniacza na ogon rozebrać. Dodam, że jeżdżą naprawdę grzecznie.
Powiedzcie mi w końcu jak to jest.... czy na wywóz konia zagranicę potrzebne jest tylko zaświadczenie od lekarza powiatowego o zdrowiu konia? czy ważne są też szczepionki w paszporcie? czy bez tego koń nie może wyjechać bądź weterynarz nie wystawi świadectwa zdrowia? ja już się pogubiłam 🤔wirek:
Powiedzcie mi w końcu jak to jest.... czy na wywóz konia zagranicę potrzebne jest tylko zaświadczenie od lekarza powiatowego o zdrowiu konia? czy ważne są też szczepionki w paszporcie? czy bez tego koń nie może wyjechać bądź weterynarz nie wystawi świadectwa zdrowia? ja już się pogubiłam 🤔wirek:
szczepienie jest ważne. My jak jechaliśmy zaświadczenie + szczepienia (wet nie wystawiłby by zaświadczenia bez szczepień), pal licho, że przejechałam z końmi 3/4 Europy (od Lublina po Hiszpanię) i nikt nas nie zatrzymał. No chyba że się chce jechać przez Szwajcarię bo oni maja swoje przepisy i swoje (ostre) kontrole
Muszę jutro przetransportować konia w czasie jego rannego śniadania. I teraz mam pytanie lepiej dać owies przed podróżą czy już po przyjeździe na miejsce? I czy powinno się zachować jakieś odstępy czasowe między papu a podróżą?
pestka, nakarmić, odczekać dłuższą chwilę i w podróż. Chyba, że ta nie będzie trwała długo to nakarmić po dowiezieniu na miejsce - tylko nie od razu, daj mu odpocząć.