Forum konie »

Transport koni-co i jak. Wszystko na temat :)

Na pewno jeden postój musisz mu zrobić.
Przy podróży za granicę musisz mieć świadectwo wystawione przez weterynarza na pewno.
Jeśli wcześniej koń dobrze znosił transport nie powinno być żadnych problemów, nasze młodziaki często jeździły w takie długie trasy nawet przy ich pierwszym w życiu transporcie, zawsze odbywało się to jednorazowo bez postojów. Jeśli po drodzę płyneliśmy promem, to jeśli była taka możliwość dostawały wtedy coś do jedzenia 😉
Musi być paszport i zaświadczenie od Powiatowego Lekarza Weterynarii. Przy tak długiej trasie ja bym jednak postój zrobiła, w 10h się na pewno nie wyrobicie.
Olek, jeden postoj na odsapke raczej wskazany, plus musisz wode zaproponowac, choc nie wszystkie konie pija.
Wiadro wez, derki zapasowe, siana min. 3 baloty, dobra siatke, wygodny kantar. Koniecznie troty na podloge, bo po tylu km jest slisko od kup i siku.
I polecam zamiast transporterow, takie zwykle wieksze miekkie podkladki z owijkami. Ale to od konia zalezy, jak grzecznie raczej stoi, to mozna tak wiesc, bo sa wiele wygodniejsze na dlugie podroze niz transportery.
Dzięki dziewczyny, jesteście niezastąpione  :kwiatek:
Zastanawia mnie tylko sprawa postoju. Też wydaje mi się dość ważny, chociażby dla rozprostowania końskich kości, jednakże obawiam się wyładowywania konia gdzieś, nie wiadomo gdzie. Przy autostradach w zasadzie są tylko parkingi, myślę że byłaby to kwestia znalezienia jakiegoś zajazdu, chętnie leśnego. Chociaż w u Niemca przy autostradzie czegoś takiego to ze świecą szukać.. Czy jednak bardziej odpowiedzialnym rozwiązaniem byłoby znalezienie jakiejś stajni na trasie i przenocowanie się?
Mi się wydaje, że te 10 godzin to nie jest aż tak dużo, że bez sensu jest konia niepotrzebnie stresować wyprowadzać.  To są zawsze nowe konie(niewiadomo do końca czy wszystko z nimi ok), nowe miejsce, jak już wejdzie do przyczepy to lepiej by było jechać już do końca. Nasze konie miliony razy jeździły do Francji i nigdy nie robiliśmy przystanków.
I tak jak napisała Arimona lepiej wieść konia w owijkach na takie długie trasy 😉
Ile km jechac? Bo pomiedzy 10 a 15 godzin jest troche roznica.
Postoj w sensie bez wyprowadzania, po prostu zeby postal troche odpoczal, nie musial lapac rownowage. Na pewno nie ma sensu wyprowadzac, zwlaszca mlodego, nie w stajni. Albo na noc zatrymajcie sie albo wlasnie na taka odsapke bez wyprowadziania.
Edit: slowko mi sie pomylilo 🙂
My z Anglii i do Belgii woziliśmy bez postojów.
Ale w 10h to oni w życiu do Belgii nie dojadą. My wyjeżdżając z Warszawy po 10h byliśmy w połowie Niemiec. A tu jeszcze trzeba drugie pół Niemiec przejechać, Holandię i kawałek Belgii. Ja bym radziła wam się dogadać z jakąś stajnią i przenocować. Jasne, koń przeżyje jechanie ciurkiem, ale będzie w dużo lepszej kondycji po podróży jak będzie nocleg w stajni. No i ważna rzecz - jak chcecie jechać bez przerwy to musicie zabrać dwóch kierowców.
Tak też właśnie myślałam, że to niepotrzebny stres. Sądzę, że jednak go kobyle zaoszczędzę  😉
Zrobimy dłuższy postój, jak da radę obiadowy. Kilka krótszych - wodnych i na zmianę siatek z sianem.
Wychodzi coś pod tysiąc km. Osobówką kwestia 8h przy dobrej drodze, braku korków, jednak z koniem nie mam co liczyć na pośpieszną jazdę, nawet nie biorę takiej ewentualności pod uwagę. Na plus dla konia pozostaje fakt, że prawie cała droga autostradami, więc bez nadmiernej ilości zakrętów, wybojów, itp. - raczej ciągła i płynna jazda.
Powiedzcie mi jeszcze proszę, czego dotyczy zaświadczenie od weta? Musi być jakiejś specjalnej treści czy tylko potwierdzające dobry stan zdrowia zwierzęcia bądź coś na wzór tego?  :kwiatek:
Zaświadczenie z Inspektoratu to jest dość długi dokument, ale jego mają wzór. Dotyczy to głównie chorób zakaźnych - że koń nie ma, ani w stajni  z której jest koń nie ma takich chorób. Ważny jest 10 dni.
Jesli rzeczywiscie troche ponad 1000km, to spokojnie dacie rady bez nocowania.
Wasza pomoc jest nieoceniona  :kwiatek:
olek
Zaświadczenie od powiatowego weta (Poświadczenie Zdrowotności) teoretycznie jest potrzebne tylko w przypadku startu. Lepiej jednak mieć na wszelki wypadek.
Na trasie do Belgii zdecydowanie robimy przystanek i to nie na pojenie (to normalne), tylko po prostu nocleg z wyładowaniem konia (nie na parkingu! :rozga🙂. Nie wiem, skąd wyruszasz, ale mniej więcej w połowie drogi- nam wypadało przy granicy w Polsce albo już po stronie niemieckiej. Oczywiście, można- jak niektórzy, zresztą też tak zrobiłam za pierwszym razem 😡- jechać bez przerwy, ale koń dojeżdża jak szmata. Nigdy więcej.
Ja jechałam z koniem ok 850km, wyszło nam 13h jazdy. Nie wyładowaliśmy konia, co jakiś czas chodziłam z wodą, ale nie chciała pić, rzucałam jej do żłoba jakieś jabłka, marchewki, które chętnie jadła.
Po przyjeździe jeszcze cały następny dzień miała wolne żeby odpocząć.

edit
i zaświadczenie od powiatowego weta nie było potrzebne, w inspektoracie powiedzieli że nie ma sensu wystawiać- granice są otwarte.
Ja jechałam z końmi ok 12 godzin, w sumie ok 650-700 km (po Polsce i to nie jakimiś najlepszymi drogami). Stawaliśmy co jakiś czas żeby dać pić, ale nie chciały. Siano miały, i też w sumie za dużo nie jadły. Jedną przerwę zrobiliśmy dłuższą, żeby konie mogły trochę odpocząć. Poza tym nie było żadnych problemów.
Wiem, że znajomi jechali z koniem ze Szwajcarii. W jedną stronę jechali za jednym razem, a wracając zorganizowali nocleg dla siebie i koni. Podobno tak było dużo wygodniej, bo taka długa podróż jednak bardzo męczy🙂
Ostatnio ciągnęliśmy dwa konie w przyczepie i jak to z takim ciężarem bywa, nie dość szybko startowaliśmy spod świateł lub też nie dość szybko poruszaliśmy się po drodze (wg innych uczestników drogi). Sytuacje, gdy po wyprzedzeniu nas następowało wjeżdżanie w lukę  między nami i  poprzedzający nas pojazd połączone z gwałtownym hamowaniem nie były wcale rzadkie. Wiecie jak to jest, zawsze, nawet gdy jest kolumna pojazdów znajdzie się jakiś kolo, któremu się bardzo śpieszy. Gdybyśmy ciągnęli pustą przyczepę, nie byłoby takiego stresu. Zastanawiam się, czy podczas ciągnięcia takiej przyczepy z końmi żeby zwrócić większą uwagę innych kierowców, wolno nam byłoby używać migającego żółtego światła? Taki kogut, którego używają ciężarówki, gdy przewożą np. koparkę na lawecie. Albo czy wolno z tyłu przyczepy zainstalować np. podświetloną diodami led tablicę z napisem UWAGA KONIE. Przepisy na to zezwalają?
Dzięki dziewczyny, jesteście niezastąpione  :kwiatek:
Zastanawia mnie tylko sprawa postoju. Też wydaje mi się dość ważny, chociażby dla rozprostowania końskich kości, jednakże obawiam się wyładowywania konia gdzieś, nie wiadomo gdzie. Przy autostradach w zasadzie są tylko parkingi, myślę że byłaby to kwestia znalezienia jakiegoś zajazdu, chętnie leśnego. Chociaż w u Niemca przy autostradzie czegoś takiego to ze świecą szukać.. Czy jednak bardziej odpowiedzialnym rozwiązaniem byłoby znalezienie jakiejś stajni na trasie i przenocowanie się?


z zasady nie wyprowadza sie konia podczas postoju
a jak nie wejdzie z powrotem? a jak się wyrwie i zwieje?
nie ma gwarancji, ze nawet najspokojniejszemu misiowi coś nie odbije
postój jak najbardziej - by koń odstał w przyczepie, bez chwiania się i łapania równowagi
Tak z innej beczki.
Zawsze jak ładowałam konia do przyczepy to koń standardowo wchodził do niej po trapie. Niektóre wchodziły od razu, niektóre sie opierały i trwało to nawet kilka godzin. Szczegolnie ciezko było z młodymi konmi i takimi które transport źle wspominają. Własciel stajni w  której stoje, zawsze mi mówił że źle to robimy bo dajemy koniom trap, na który wchodza, zaczynaja tupac, przyczepa minimalnie sie wtedy rusza i koń sie boi. Że gdybyśmy zdjeli trap to kon by poprostu do przyczepy wskoczył.
Nigdy nie widziałam takiego sposobu ładowania az do weekendu minionego, gdzie znajomi własnie przewozili dwie swoje klacze, w tym jedna młodziutka, która nigdy nie jeździła.
Starsza klacz poczatkowo wchodziła po trapie, opierała sie, wyrywała itp. Po zdjeciu trapu w ciagu minuty była w środku. Młodsza to samo. Nie zdazyła sie zastanowic i wskoczyła do srodka. Wyglądało to o wiele lepiej i bezpieczniej niz ograniczanie koniowi drogi lonzami na trapie, z którego czasami bywa ze spadnie :/  Nie wiem skad taka reakcja konia, że jesli jest cos wyzej to wsadza od razu przednie nogi, zadek podciaga i bezstresowo jest w środku. Zreszta nie dalej jak w zeszłym roku kolezanka przewoziła dwa swoje konie, w tym jednego od wielu lat nie jeżdżacego w przyczepie ( raz ładowałysmy go 6 godzin, po czym kolejne 6 szłysmy 30 km do nowej stajni, na nogach z tym koniem. I taki problem miał każdy kto chciał go gdzieś zawieźć ) , do przyczepy bez trapu wszedł z marszu.
Ktos sie spotkał z takim ładowaniem?
nie spotkałam się z ładowaniem bez trapu, za to widziałam już ładowanie z zasłonieniem trapu 🙂. a trap wysypano dużo słomy, po której koń przeszedł w wlazł do środka bez zastanowienia.
Na moją to niestety nie zadziałało.
Ładowanie bez trapu kojarzy mi się tylko i wyłacznie z przyczepami/samochodami samoróbkami do przewozu zwierząt rzeźnych. Czasem to bus czasem nawet wyżej zawieszony samochód  🤔wirek:
armara
Mnie też. I póki nie zobaczyłam jak te dwie klacze wchodza do przyczepy bez trapu, to wydawało mi się to niebezpieczne i dziwne. A tak serio, to nie widziałam bardziej bezstresowego ładowania niz ten bez trapu - jesli oczywiście konie były problematyczne , bo za nieproblematyczne uwazam te które wchodza do przyczepy z marszu po trapie.
armara, patrz jaka ładna samoróbka do przewozu zwierząt rzeźnych  🥂
Ja tam bym się bała że koń wskakując do przyczepy bez trapu źle wymierzy/ poślizgnie się na słomie/ trocinach i uderzy w przód przyczepy 👀
Misskiedis
Tyle ze konie wchodzac w taki sposob, nie wskakuja z odległosci 😉 Wsadzaja przednie nogi, jedna po 2 , a potem hop zadem i sa w środku.
ale koń nie wskakuje, tylko sobie wchodzi 🙂 a przynajmniej powinien.
Mój Kudłaty miał manierę wskakiwania do przyczepy jednym susem ponad trapem ale potem już zakumał i tupał sobie po trapie bez problemu 🙂
No wiem że najpierw przednie nogi wstawiają, ale jak się za bardzo odbiją i wejdą "wślizgiem" albo zamiast wstawić nogi spróbują od razu wskoczyć jak koń Gillian? Niektórym koniom głupie pomysły do głowy wpadają 😁
myślę, że bardziej prowokujący do wskakiwania jest właśnie trap 🙂
Być może. Trap jest mniej stabilny niż zwykłe podłoże, ugina się, czasem hałasuje, gdybym była koniem też bym się bała 😁
Dlaczego konie chętniej wchodzą do koniowozu z bocznym trapem niż ze zwykłym, z tyłu? Jest większa przestrzeń? Szerszy trap?
Wiecie jakimi przyczepkami przewozi się na wsi konie i bydło? Kiedyś byłam przy załadunku klaczy do takiej przyczepy i faktycznie nie wyglądało nijak to groźnie.
Natomiast to do zwykłej bookmanki zawsze ładujemy tak, że trap leży głęboko na podłodze w stajni, nie ma żadnej pochyłości i przyczepa i trap są bardzo stabilne. Gdyby odpiąć trap i podjechać pod samą stajnię koń po prostu robiłby krok do przyczepy, bo przecież bookmana jest niziutka.
Tylko zastanawia mnie: czy dużo jest roboty ze zdejmowaniem i zakładaniem trapu? Przecież to ciężkie jest.
Zawsze robię tak, że ładujemy i ruszamy, żeby koń zaczął "pracować" w trakcie drogi, żeby nie miał czasu na wymyślanie głupot. Natomiast takie manewry z zakładaniem trapu myślę, że mogłyby spowodować u konia zniecierpliwienie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się