Forum konie »

własna przydomowa stajnia

w watku o pastuchu wstawialam🙂 wieczorkiem Ci znajde, bo teraz uciekam.



tylko na zdjeciu nie byly jeszcze przeciagniete sznurki nizej, dlatego tak pusto wyglada.
Nie łamią Ci się? My się poddaliśmy - wkopaliśmy zwykłe żerdzie.
Wiesz co, kilka (4-5) sie przez 2 lata polamalo, ale to raczej na poczatku kiedy hucek forsowal ogrodzenia 😉 Wyginaja sie za to czasem te metalowe trzonki i sam plastik, ale to z winy czlowieka, jak sie za mocno naciagnie, albo probuje wbic w kamien np.😉 Drewniane slupki mam wkopane w naroznikach i przy bramkach. Generalnie ogrodzenie 1h kosztowalo tym systemem 500zl, wiec nawet gdybym miala co roku kupowac od nowa to i tak sie oplaca bardziej niz wywalic na raz kilkadziesiat tysiecy, nie mowiac juz o kilkaset 😉 A moje konie na szczescie pastucha szanuja, nawet kiedy jest niewlaczony.
Może nam się trafił jakiś szajs - po zimie nadawały się do zutylizowania 🙁
To chyba faktycznie, bo ja mam i takie po jednej zimie i po dwoch i jedne i drugie sa ok. Pewnie juz ten plastik nie jest tak mocny jak na poczatku, ale zadanie wciaz spelniaja. Do tego udalo mi sie kupic w sklepie rolniczym paliki 1,6m za 4,5zl 😀
JAk wiało to co i raz jakiś leżał. Kupiliśmy na targu. Z akumulatorkiem i taśmą. W efekcie wyszło nam taniej i ładniej. Choć mi się marzy z PVC ogrodzenie. Po przeczytaniu tu opinii i wyliczeniu kwoty - poczekam, aż w totka wygram jednak 😀
Hej,
Ja od 2 miesięcy jestem u siebie, 2 konie przy domu. Na 2 boksy angielskie zaadoptowaliśmy pomieszczenie gospodarcze, na razie spisuje się nieźle:

Zmorą na razie jest przechowywanie siana i słomy pod plandeką, dużo się marnuje no i mega niewygodnie 🙁 Mam nadzieję w sezonie postawić obok wiatę na te rzeczy.
Tutaj całość w tle:


Finansowo jestem dość zadowolna. Nie liczyłam dokładnie ale na pewno poniżej 300 zł miesięcznie za konia mnie to wychodzi, a karmię na bogato 🙂 Siana do oporu, a treściwą paszę mieszam (owies, jęczmień, wysłodki buraczane, otręby, lucerna, trochę słonecznika kukurydzy itp.)
Pracy przy koniach nie ma dużo, ale w miarę jest przemyślane położenie wszystkiego, tak że np. na padok wychodzą i wracają luzem (zagradzam tylko kawałek linką). No i obornik też wywożę bliziutko, siano, słoma pod ręką. W sumie mniej pracy niż się spodziewałam.

Mam pytanie do właścicieli przydomowych stajenek - jak radzicie sobie z kwestią jazdy. Tereny terenami, ale ja się lubię pokręcić w kółko :P Mam za domem placyk niecałe 60 na 20 metrów, leżało to odłogiem przez długie lata. Wyrosły mega pokrzywy które skosiliśmy na jesień. teraz na kilka dni puściłam tam konie i mam wielkie błoto 🙁 Chciałabym to jakoś zaadaptować na niedrogi placyk do jazdy, najlepiej trawiasty ale nie wiem czy to wypali. Piach tam wozić też nie bardzo, bo raz że stracę 1000m2 trawy a dwa to dość duży koszt jak na 2 koniki przy domu. Macie jakieś doświadczenia?
No i kolejny problem z posiadaniem 2 koni to że za chiny nie idzie ich rozdzielić. Próbowałam z jednym w ręku połazić po działce podczas gdy drugi był na padoku. Jak tylko znikamy za rogiem domu jest histeria i rozpieprzanie płotu... Jednym słowem - sama w teren nie pojadę, bez szans... A chciałabym, kurczę..
konikikoniczynkaMi sie marzy takie porzadne drewniane, z grubych desek, na poteznych krokwiach zabezpieczonych metalowymi kotwami.
Moze Twoje ogrodzenie lezalo wlasnie przez te tasmy? One na wietrze robia duzy opor, a jak spadnie snieg to juz w ogole kaplica.

esef bedzie piekna stajenka jak juz ja wykonczycie 🙂
Co do samotnych terenow - nie da rady jednego konia zostawic w zamknietym boksie, z gora zamknieta, tak zeby sie jakims cudem nie skapnal, ze drugi wychodzi? 😉
Pomoze na pewno jesli bedziesz je stopniowo przyzwyczajac do samotnego zostawania, w koncu sie zorientuja, ze ten drugi zawsze wraca i nic zlego sie nie dzieje. Niewatpliwie pomogloby towarzystwo, chocby szetland.
esef, fajnie tam masz 🙂
ja mam dwa konie i faktycznie rozdzielić ich to problem.. na szczęście Brokat pójdzie sam a Dracena trochę porży i pogania i się uspakaja i nie ma aż takiej tragedii, ale Brokata już bym tak zostawić nie mogła, ten to by ganiał do upadłego albo poszedł po ogrodzeniu...
Można spróbować powoli ich uczyć rozdzielania, po kilka minut i wydłużać czas, wracać jak się uspokoi ten co został, ale to wtedy trzeba mieć raczej ogrodzenia stałe... albo nie wiem..
No mam stałe, siatka jak widać (już była jak to kupiliśmy). Ale żeby zrobić wejśćie na padok jedno przęsło siatki rozebrałam i dałam tam dwie metalowe rurki w poprzek (takie niezbyt solidne na razie...). No i konie po nich przechodzą niestety, rozpieprzają 🙁 Ale myślę sobie że jak zrobię to solidniej, i nie będzie takie błota, to je zacznę trochę rozdzielać i niech sobie ten na padoku lata do upadłego... No bo innej możliwości nie widzę.
esef, spróbuj metody znikania i pojawiania się, z coraz dłuższymi znikaniami 😉
Myślę, że jak będziesz wytrwała i codziennie tak pracować to osiągniesz sukces...
poczekam aż będzie mniej błota.. Co by się nie pozrywali od latania po błocie..
u Nas dziś cunde słonko.. było tak ciepło że mogłam  biegac do koni w koszulce na ramiączkach 😅 Przyleciały też pierwsze żurawie  :kwiatek:
Za to konie wybrały dziś prócz biegania i szaleństwa -zjezdzanie na grzbiecie z górki..
a o to efekt 😉
esef ja miałam z końmi to samo ,za nic nie szło ich rozdzielić ale problem znikł jak wziełam trzeciego.
Jakoś udalo mi sie to tak rozegrać że prowadze każde z osobna do stajni a mam kawalek i znikają sobie z oczu.
Czasem jest rżenie ale coraz bardziej ufają w tym rozdzieleniu.Na początku to była masakra -nowy potrafił mi dęba stawać przed nosem aby postawić na swoim i nie odejść od stada ale na spokojnie pokazałam im ,że mimo rozdzielenia po chwili wszyscy są razem.
Moja ,,mała,, już idzie ze mną sama do lasu a mój bojażliwy folblut czeka grzecznie pod bramą na swoją kolej a rano idzie na padok jako pierwszy.Kiedyś to go za nic nie mogłam wyciagnąć ze stajni jak reszta tam zostawała.
Prawdę mówiąc nawet nie mam pojecia jak udało mi sie to siągnąć  😉
😅 Przyleciały też pierwsze żurawie  :kwiatek:

U nas też już są od wczoraj 🙂
Teraz czekam na bociany 😀
esef, u mnie problemu nie ma, jak były tylko dwa to zabranie jednego w teren nie było kłopotem.
Najpierw nie miałam miejsca na jazdy, ot, jeżdziłam na polu. POtem wygrodziliśmy padoki, wygospodarowaliśmy miejsce na plac do jazdy. Teraz sąsiedzi chętnie nam dają swoje pola do wypasu koni, ale są za drogą, więc wolę z nich trawę skosić niż puszczać konie nie na widoku 🙂 Udało się też zrobić lonżownik, a do tego mam już miejsce na czworobok 🙂 Zastanawiam się gdzie małą halę wcisnąć - fajne miejsce mam, ale nie chcę mieć z okna widoku na halę. WOlę oglądać z sypialni stadko. A latem przeganiać jak łażą na tym padoku, bo kinole pakują w okno, jak otwarte 🙂

Padoki wydzielone mam 2, spore, konie chodzą rotacyjnie - po to, żeby mi trawa odrastała na jednym, jak maltretują drugi.  W tym roku chcę nawozić i dosiać trawy, więc im zostawię zmaltretowany kopytkami, potem zajmę się drugim.

Angela, mi dziś spod kopyt drób polny wybiegał 😀
U mnie również coraz cieplej. Trochę popaduje, ale nie jest to żadna ulewa. Siwa dostaje na głowę i zaczyna coraz bardziej wariować, ale winy już ma wybaczone.  😉 W chwili obecnej ptactwo wraca do nas na wiosnę, ale bocianów jeszcze nie widziałam. Za to kret wyorał mi chyba całe podwórko już.  🤔
('ms_konik,

U nas też już są od wczoraj 🙂

tak tak.. od wczoraj :kwiatek:
Strasznie mi sie dziś nic nie chciało (norma) ale jak tylko wyszłam - pogoda i mnie opanowała. Mam już dość zimy. Fajnie, że robi się wiosennie 🙂 Pąki na drzewach przy wjeździe na podwórko zaczynają pęcznieć 🙂
No i kolejny problem z posiadaniem 2 koni to że za chiny nie idzie ich rozdzielić. Próbowałam z jednym w ręku połazić po działce podczas gdy drugi był na padoku. Jak tylko znikamy za rogiem domu jest histeria i rozpieprzanie płotu... Jednym słowem - sama w teren nie pojadę, bez szans... A chciałabym, kurczę..

pierwsza rzecz- napisalas, ze konie ida luzem na padok, razem. to jest to, od czego powinnas zaczac. konie powinny wychodzic w reku i osobno. jeden musi poczekac w stajni, drugi na padoku. z powrotem to samo. to baaaardzo duzo daje.
ja mialam kilka roznych koni, w tym jednego bardzo nerwowego. najpierw zostawaly w boksie, pozniej na padoku same. nauczyly sie. kazdy jeden bez wyjatku. ale zaczynam wlasnie od tego, ze na padok ida w reku i osobno.
Potwierdzam. Tryb wychodzenia osobno działa.
Mam w tej chwili 2 konie przy domu i spokojnie mogę je rozdzielić i wziąć jednego na jazdę na padoku czy w teren. Od samego początku wyprowadzałam najpierw jednego, a potem drugiego, ze sprowadzaniem tak samo, z wyprowadzaniem do czyszczenia też tak. Z początku mój koń, zaaferowany nowym kolegą, był bardzo podbuzowany, caplował, fukał, prychał i myślałam, że będę miała z nim problem, żeby później np. kuca wziąć na jazdę, ale koń po jakimś czasie się uspokoił. Wie doskonale, że kolega zaraz przyjdzie. Z czasem to "zaraz przyjdzie" mogłam rozciągnąć do godziny, dwóch i żaden za żadnym nie rży, żaden nie wariuje, każdy skupia się na tym co robi na placu i jest fajnie. 🙂
Tylko, że wolę tego drugiego konia w takiej chwili zostawić w boksie, a nie na padoku. Wprawdzie żaden zostawiony samotnie na padoku nie wariuje (no, mój koń miewa jakieś tęsknoty polegające na rżeniu i kłusowaniu z kąta w kąt, ale "bez szału", dużej histerii nie ma), ale boks jednak bezpieczniejszy. Przynajmniej dla mojego konia, który zamknięty w boksie w ogóle się nie interesuje co ja sobie tam z kucem robię. 🙂

A co do padoku do jazdy.... No cóż, jeśli nie masz w kieszeni dodatkowych 20 tysięcy (chyba jakoś tak..) to placu nie zrobisz. U siebie mam kawałek pola ( placyk 20 x 60 da się zrobić ) no i na tym polu się jeździ. Daje radę, chociaż jest błoto, stoi tam woda i dla spokoju sumienia swojego konia na jazdę ochraniaczuję, bo się boję. Wolalabym jakiś równy plac z piaseczkiem, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. 🙂 Pokręcić w kółko da radę.
esef ja miałam z końmi to samo ,za nic nie szło ich rozdzielić ale problem znikł jak wziełam trzeciego.
Jakoś udalo mi sie to tak rozegrać że prowadze każde z osobna do stajni a mam kawalek i znikają sobie z oczu.
Czasem jest rżenie ale coraz bardziej ufają w tym rozdzieleniu.Na początku to była masakra -nowy potrafił mi dęba stawać przed nosem aby postawić na swoim i nie odejść od stada ale na spokojnie pokazałam im ,że mimo rozdzielenia po chwili wszyscy są razem.
Moja ,,mała,, już idzie ze mną sama do lasu a mój bojażliwy folblut czeka grzecznie pod bramą na swoją kolej a rano idzie na padok jako pierwszy.Kiedyś to go za nic nie mogłam wyciagnąć ze stajni jak reszta tam zostawała.
Prawdę mówiąc nawet nie mam pojecia jak udało mi sie to siągnąć  😉


Kurczę, też właśnie myślałam nad kuckiem - miałabym identyczne stadko jak ty (bo duże też dwa gniadosze, jaśniejszy i ciemniejszy, a i przyznam szczerze mam ulubieńca kucyka u kolegi, własnie srokatego i chciałam go namawiać na sprzedaż :P)
Tylko raz że nie mam miejsca -zrobiłam dwa boksy właśnie żeby mnie nie kusiło brać kolejnego konia, trzeci, nawet na kuca, trzeba by dobudować.
A dwa - trzy konie to nie rozwiązanie, bo co jak będziesz chciała  pojechać w teren na dwóch? Chyba że kuc jakiś taki ogarnięty i sam zostanie, hmm  🤔

pierwsza rzecz- napisalas, ze konie ida luzem na padok, razem. to jest to, od czego powinnas zaczac. konie powinny wychodzic w reku i osobno. jeden musi poczekac w stajni, drugi na padoku. z powrotem to samo. to baaaardzo duzo daje.
ja mialam kilka roznych koni, w tym jednego bardzo nerwowego. najpierw zostawaly w boksie, pozniej na padoku same. nauczyly sie. kazdy jeden bez wyjatku. ale zaczynam wlasnie od tego, ze na padok ida w reku i osobno.


No nie mów!! Hmm, spróbuję ale całość była właśnie tak zrobiona żeby nie trzeba było prowadzać (oszczędność czasu). Ale chyba muszę. Ostatnio jeździłam na jednym na tym placyku - placyk graniczy płotem z padokiem, drugi koń był na padoku. I co? WLAZŁ DO NAS!

Co do pól sąsiada - to jedno jest kuszące, graniczy z nami (z moim placykiem), taki kwadrat wielkości większego parkuru... Kusi mnie żeby z sąsiadem pogadać ale on to użytuje, sieje tam sobie coś.

A co do jeszcze padoków - na razie nie mam doświadczeń, ale mam plan. Może od razu odkryjecie w nim jakiś błąd w rozumowaniu?
Mam teren 2000 m2 na lekkiej górce, nieregularny kształt, trochę drzewek + ten placyk około 60 na 20 m prostokątny, ogrodzony tylko z jednej strony.
Głównie na padok wykorzystuję ten większy, a w mniejszy w zapas żeby większy odpoczął. Ogrodzenie uzupełnić pastuchem (mam sprzęt, tylko elektryzator muszę dokupić). Ewentualnie też dzielić na pół ten większy padok.
I wszystko super cacy by było gdyby nie jeden szkopuł - sąsiad postawił dokładnie na granicy działki ze mną, na ścianie placyku 60x20 (na szczęście tej krótszej) ULE. Czynne ule. Nie wiem czy to nie zniweczy moich planów co do wykorzystania tego placu  😕

Aha, jeszcze dodam że z chodzeniem w pojedynkę w teren żaden z koni nie ma problemu - problemem jest ten który zostaje 🙂
Dziś zacznę wyprowadzać w ręku- zobaczymy jaki efekt. Tylko jak sobie pomyslę - ubrać kantar, przejść, zdjąć kantar, odwiesić.. GRRR.... 😵

edytuj posty!
Ja na początku prowadzałam dwa razem -jak była kucka i gniadosz.
Jakoś szło ale mój wypłosz często na mnie wpadał i tratował  🤣 bo to taki troche -bojaźliwy i czasem mało rozgarnięty.. 😡
Potem jak dotarł ciemniejszy, cieszyłam sie że choć jeden bedzie chodził sam - coś Ty 😁.. stawał dęba i rżał niemiłosiernie jak oddzielałam go od stada..chodził tyłem ,bokami ale za nic normalnie do przodu i do stajni. Skończyło sie na tym że wygladając jak ośmiornica chodziłam z trzema..Byłam tak umęczona że ledwo zipiałam po dojściu do stajni lub w drugą stronę bo nie dość że każde szło w inną stronę to sie przęścigali przed moim nosem -z kucką wybiegającą mi z pod pachy na czele.. a ja kurdupel jestem 😉
W końcu powiedziałam dość
Na początku mąż mi pomagał -dosłownie kilka razy poszedł ze mną i w odstępie kilkunastu metrów wyprowadzaliśmy konie .. ale osobno..
Do tego wziełam ze sobą pomagiera-czerwony bat do lonzowania i jak mnie gniadosz wyprzedza albo na mnie wpada -macham mu przed nosem -skutkuje w 100%!
Kilka razy i dało mi to możliwość wyprowadzania koni każdego z osobna i nie muszą siebie widzieć! a bojażliwy przestał szukać pretekstu aby sie spłoszyć a grzecznie ze spuszczoną głową idzie za moim ramieniem  😅.. No ale to dopiero początek pracy z nimi.. Zobacze jak to bedzie dalej 😉
esef, To zamykaj w boksie tego wariującego na padoku. 😉

Btw, ja tak czasem w weekend biegam 8 raz dziennie na odległości około 20-30 metrów od boksu na padok.... 😁 Rano jeden koń na padok, potem drugi, w południe jeden do boksu, drugi do boksu (bo np. pada), wieczorem jeden na dwór, drugi na dwór.... Kantary też tak ściągałam i odwieszałam. 😉

Myślę, że trzeci koń to nie rozwiązanie... Któraś użytkowniczka opowiadała, że wzięła kuca na trzeciego i.... wariowały we trójkę.
esef z tymi ulami to mozesz miec problem, ja bym na spokojnie pogadala z sasiadem czy nie byloby mozliwosci przestawienia, ewentualnie jesli sasiad malo ugodowy to od razu z grubej rury, ze bedziesz swoje pole pryskac srodkami, ktore moga zabic mu pszczoly, wiec byloby dobrze zeby przestawil ule.

angela przypomnialas mi moje poczatki z wlasnymi konmi, nawet szetland i oslica mnie prowadzili we wszystkie strony, ba, potrafili sie wyrwac z reki 🤣 A co hucek ze mna wyprawial to szkoda gadac 😉 Na szczescie szybko nauczylam sie jak postepowac zeby zyskac u gamoni respekt i teraz nie mam problemu zeby prowadzic 3 na raz i zaden sie nie odwazy mnie wyprzedzic o krok, nie mowiac o wpadaniu na mnie czy wyrywaniu sie 😉 Dobra metoda jest cofanie konia przy kazdej probie wyprzedzenia, albo kazanie mu zrobienia kolka wokol nas, tak ze ostatecznie znajdzie sie i tak za nami, ale wiecej sie musi nachodzic - szybko konie wykminiaja, ze sie nie oplaca 😉

Mam pytanie do właścicieli przydomowych stajenek - jak radzicie sobie z kwestią jazdy. Tereny terenami, ale ja się lubię pokręcić w kółko :P Mam za domem placyk niecałe 60 na 20 metrów, leżało to odłogiem przez długie lata. Wyrosły mega pokrzywy które skosiliśmy na jesień. teraz na kilka dni puściłam tam konie i mam wielkie błoto 🙁 Chciałabym to jakoś zaadaptować na niedrogi placyk do jazdy, najlepiej trawiasty ale nie wiem czy to wypali. Piach tam wozić też nie bardzo, bo raz że stracę 1000m2 trawy a dwa to dość duży koszt jak na 2 koniki przy domu. Macie jakieś doświadczenia?
No i kolejny problem z posiadaniem 2 koni to że za chiny nie idzie ich rozdzielić. Próbowałam z jednym w ręku połazić po działce podczas gdy drugi był na padoku. Jak tylko znikamy za rogiem domu jest histeria i rozpieprzanie płotu... Jednym słowem - sama w teren nie pojadę, bez szans... A chciałabym, kurczę..


Ja tez mam problem z placem do jazdy jest bardzo twardo i nierówno (przez plac przechodzą bruzdy) w zeszłym roku spulchniłam glebogryzarką a potem wyrównałam (tydzień czasu...) grabiami, jest lepiej ale bez rewelacji... cały czas myślę co zrobic żeby przede wszystkim wyrównać i lekko spulchnić, obawiam się że nawiezienie piachu niewiele zmieni a koszt duży (u nas samochód piachu 250 zł).
A odnosnie samotnych wyjazdów w teren jest to do zrobienia, ja zostawiam jedną klacz na padoku, jak odjeżdżam widzę że szaleje, rży ale potem uspokoja się. Chociaż jeżeli konie są bardzo zżyte ze sobą to problem może być większy bo mogą chcieć "po trupach" wrócić do siebie, tzn mogą sobie krzywdę zrobić...
To jednego na uwiąz i z dwoma w teren - mój mąż czasem tak robił 😀
konikikoniczynka, też o tym myślałam, ale to nie jest za bardzo bezpieczne... u mnie np. jest dużo przeszkód do pokonania, konina młoda, a jezdny nie zawsze jezdny i bywa dygliwy. Obawiam się, że musiałabym puścić Koninkę nieraz z uwiązu, co mogłoby spowodować dzikie galopady i kontuzje (m.in. dlatego jest teraz kontuzjowana 🙁 bo na polu zaszalała)
Nasze są wychowane i przyzwyczajone, inna sprawa, ze zjeżdżone ze sobą 🙁 Więc łatwiej, choć czasem jakiś jest rozkoszny. Oczywiście jest to sytuacja sporadyczna, acz fajnie mieć taką alternatywę dla wyjazdu w teren.
no fajnie, fajnie 🙂
ja zamierzam tak stępować i kłusować może, ale na placu, żeby przyzwyczaić kobyłe do wysokości jeźdźca przed zajeżdżaniem 🙂  ale to na placu, nie wiem czy w teren bym się odważyła jednak.
wyprowadzałam dziś w ręku - zero problemu.
Tylko tyle że ja mam bardzo blisko od boksów na padok.
Z zostawianiem w boksie jednego konia to się trochę boję, boksy duże, będą po nich galopować w kółko i walić nogami w drzwi 🙁 Uszkodzenie murowane. Nóg, nie drzwi (chociaż też). Z ulami to chyba tak zrobię. Zastanawiam sie jakby pastuch stał tak 6-8 m od nich czy to jest za blisko? Albo czy są jakieś środki odstraszające?

Z tak na marginesie - nie ma jak to bladym świtem, w mgle i rosie, przestawiać 100 m ogrodzenia 🙂 Dziś robię akcję ratowania drzew, bo konie zaczęły dobierać się do kory. Jedno co sobie pomyślałam jak mi w 15 minut rękawiczki całe przemokły, że tym osobom które pytają o koszt utrzymania przydomowej stajni dodać te 100 zł miesięcznie na kosmetyczkę, żeby ręce do porządku doprowadziła hehe...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się