Zawarta dnia ________________________ roku w _________________________ pomiędzy:
Panią ____________________________________ legitymującym się dowodem osobistym serii _________ nr _________________ zamieszkałym w ___________________________ przy ul. ____________________________________________________________________ zwanym dalej "Wydzierżawiającym"
Ja bym zastąpiła "Wydzierżawiającego" na "Właściciela" - bo on de facto jest właścicielem a poza tym cała umowa będzie klarowniejsza - a tak to trzeba się zastanawiac kto jest kim.
§ 1 Wydzierżawiający oddaje a Dzierżawca przyjmuje w dzierżawę ogiera / klacz / wałacha rasy ___________ o umaszczeniu _____________________ o odmianach _______________ o znakach szczególnych ____________________ numerze tatuażu _____________________ numerze paszportu ___________________________________________________________ Data urodzenia ogiera/klaczy/wałacha ______________ po ojcu ________ po matce_______ który(a) jest prawowitą własnością Wydzierżawiającego i nie posiada wad fizycznych/posiada wady fizyczne: ______________________________________________________________ ______________________________________________________________ ______________________________________________________________ __________________________ zwanego dalej"Koniem"
(Zastąpić "Przedmiot dzierżawy" na "Konia" w dalszej części umowy - będzie bardziej klarowne i że tak powiem będzie normalniej brzmiało)
§ 4 Dzierżawca zobowiązuje się używać Przedmiot dzierżawy zgodnie z jego przeznaczeniem i wymaganiami prawidłowej gospodarki oraz nie dokonywać w nim zmian bez zgody Wydzierżawiającego.
Brzmi dość głupio biorąc pod uwagę że koń nie jest przedmiotem i to, że konia się użytkuje.
No i niby co to za "zmiany" mają byc dokonywane za zgodą Właściciela.
Generalnie to ten właściciel to musi być nieźle zdesperowany godząc się na taką umowę...
ElaPe, np to ze jako wlasciciel nie zycze sobie żeby ktoś mojemu koniu opierdzielił ogon na łyso 😉 lub np że nie oddaje konia który jest kulawy, ze złamaną nogą cokolwiek.
szczerze powiem że jako właściciel konia nigdy w zyciu nie podpisałabym tej umowy. jako osoba która też wydzierżawia konia starm się aby umowa chroniła OBIE STRONY a nie tylko moją czy dzierżawcy, w tej umowie wszystko jest na korzyść dzierżawcy.
trzecie to to że okres wypowiedzenia 2 tyg, a co jeśli właściciel powie 7 dnia miesiąca "odwieź mi konia rezygnuje" a w stajni okres wypowiedzenia to przeważnie 30 dni, i w większości stajni płaci się za miesiąc z góry więc jest się z kasą w plecy za boks, którego koń nie wykorzystuje.
a co jeśli właściciel powie 7 dnia miesiąca "odwieź mi konia rezygnuje"
jakbym ja była właścicielem konia ktorego wydzierżawiam i bym się dowiedziała że mojemu koniowi dzieje sie krzywda to raczej w d.. bym miala wszelkie okresy wypowiedzenia i konia bym zabrala w trybie natychmiastowym
szczerze powiem że jako właściciel konia nigdy w zyciu nie podpisałabym tej umowy.
no właśnie. ja też nie - ale życie płata różne figle i nieraz można być w takiej a nie innej sytuacji która zmusza do różnorakich decyzji
w życiu tego bym nie podpisała! dzierżawa jest za koszty utrzymania, ale właściciel musi się dokładać na paszę i kowala? idiotyzm. Pomijam to co Solina napisała, bo ma racje
_kate - to czy właściciel dokłada się do kowala to już raczej nie twój problem 😉 bo to umowa między nami i nasze ustalenia, a właściciel sam to zaproponował. Dwa wpis o paszy znalazł się omyłkowo.
ElaPe, kiedy koniowi dzieje się krzywda to chyba punkt z umowy o niedotrzymaniu postanowień zawartych w umowie 😉
uważam że to jednak sprawa właściciela konia by sporządził umowę dzierżawy a nie osoby która chce tego konia wydzierżawić bo jakby nie było to jego koń i on powinien takich rzeczy dopilnować. ja np nie dałabym sobie dyktować warunków choćbym miała bardzo ciężką sytuację.
a już w ogóle bym nie podpisała umowy w której dzierżawca może poddzierżawiać mi konia, jakby nie było to w końcu chce go dzierżawić czy co? bo jak nie stać kogoś na całą dzierżawę to wolę podpisać dwie współdzierżawy a nie żeby ktoś poddzierżawiał mojego konia komuś kto np nie spełnia moich oczekiwań a z drugiej strony jakby tak miało być to konia wydzierżawiłabym do rekreacji niż komuś kto jeszcze szuka w tym zarobku swojego na np prowadzeniu jazd.
ElaPe, kiedy koniowi dzieje się krzywda to chyba punkt z umowy o niedotrzymaniu postanowień zawartych w umowie
no tak zgadza się. Ja tylko mówię że w sumie jeśliby koniowi (mojemu) zadziala się ewidentna krzywda to ja nie oglądając się na jakiekowliek zapisy w umowie - jakie by one nie były - bym w trybie natychmiastowym konia zabrała.
ale taka okoliczność tez może byc w umowie zawarta 😉 to znaczy - może byc i zwykły tryb rozwiązania umowy i szczególny. zdarzają się takie rozwiązania 🙂
Jak wyjaśniacie kwestie leczenia koni, dzierżawiąc je ? Opiszę swoją sytuację - od roku dzierżawię pewną klacz. Koń ma 9lat, generalnie w życiu niewiele pracował, właścicielka bywała maksymalnie raz w tygodniu a i zdarzało się, że zostawiała konia na 3miesiace bo wyjeżdżała za granicę. Koń ma słabe nogi - PP krzywy, źle skątowany, LP z wielkimi nakostaniakami teoretycznie nieaktywnymi. Właścicielka zapewniła, ze koń nigdy nie kulał, nie miał kontuzji i urazów. I tak zaczęłam ją jeździć. Generalnie wszystko było ok do czasu, kiedy koń zaczął mocniej trenować, pode mną i trenerką. Wtedy zaczęły się znaczenia i nieregularności, które po tygodniowym zalecanym odpoczynku przeszły, żeby powrócić jako systematyczne kulawizny, w trzech nogach. Pierwszy wet porobił rtg, które nic nie wykazały; drugi wet po gruntownych próbach zginania zalecił wizytę w klinice w celu dokładnego badania (usg łopatki, biodra;rtg nadgarstków, kolan), ponieważ kulawizny nie są jednoznaczne, może być kilka przyczyn w jednej nodze.
Próbuję skontaktować się z właścicielka, zupełnie nie odpowiada na telefony, maile 🤔 Co radzicie ?
Osobiście ze swojej strony mogę zapewnić, że nie było żadnego wypadku pt.wywrotka, poślizgnięcie - mam świadków, sporo ludzi widywało mnie i konia. W tereny tylko na stęp, nie skaczemy, przed jazdą zawsze długa rozgrzewka no i nie wsiadam, jak koń stoi dłużej niż dzień.
To ja się włączam do dyskusji i opiszę mój problem. Jestem właścicielką 4-letniego wałacha, którego wydzierżawiłam 1 czerwca mamie kolegi. Wcześniej dawałam jej pojeździć, zająć się koniem, żeby zobaczyć czy jej sposób podejścia odpowiada mi, a koń jej, wszystko wydawało się w porządku. Oddając konia w dzierżawę zaopatrzyłam się w umowę, z odpowiednim zapisem czego wymagam od dzierżawiącej i co daję od siebie, umowa spisana przy świadkach. Wyjechałam za granicę, jak co roku żeby zarobić na następny rok utrzymania konia, zostawiłam go pod opieką rodziców, zaufanego trenera i tej baby. Dzisiaj dostaję telefon od trenera, że dzierżawiąca nie przyjeżdża od połowy czerwca, nie sprząta( umawiałyśmy się na wyrzucanie obornika co tydzień), nie odbiera telefonu. Dzwonię do niej ja, a baba, że ona ma bóle w kręgosłupie i jeździć nie będzie, a na pytanie dlaczego nie dała znać odpowiada, że OSTATNIO MIAŁA CIĘŻKĄ MIESIĄCZKĘ. Dzierżawa jest do końca września i obejmuje połowę pensjonatu, połowę kowala, połowę weterynarza, chyba że coś się stanie koniowi z winy dzierżawcy (np. w czasie jazdy, źle dopięty popręg czy coś). Teraz moje pytanie. Czy mogę ją jakoś pociągnąć do odpowiedzialności i wyegzekwować pieniądze? Okres wypowiedzenia to 2msc. I co ze sprzątaniem boksu? Jeśli zatrudnię kogoś do tego i będę miała fakturę na taką usługę to czy ona będzie musiała zwrócić mi za to koszty? Ludzie są teraz masakryczni. 45letnia kobieta a mózg jak u 12latki. 🤔
ElaPe sugerujesz, że byłaby w identycznej sytuacji jakby nie było żadnej umowy? ta umowa jest ale nic nie znaczy? storny umowy wcale nie muszą się stosować do tego pod czym sie podpisały?
ElaPe sugerujesz, że byłaby w identycznej sytuacji jakby nie było żadnej umowy? ta umowa jest ale nic nie znaczy? storny umowy wcale nie muszą się stosować do tego pod czym sie podpisały?
dokładnie. Jest umowa i teoretycznie na papierze są ustalenia i obwarowania.
W praktyce ta umowa jest tyle warta co papier na której została spisana.
Teoretycznie możesz niby w sądzie cywilnym założyć sprawę o zapłatę. Tylko ciekawe jak sformułujesz pozew, na podstawie jakich art. i ile cię będzie kosztować ta sprawa a) nerwów b) czasu (pisanie pism do sądu, ew. rozprawy) c) kasy (ew. prawnik, wpisowe sądowe) to jest zupełnie niewiadome.
Tak że jeśli faktycznie chce ci się i stwierdzisz że nie popuścisz to oczywiście możesz próbować to zrobić sądownie.
Jednak nawet mając już korzystne orzeczenie sądu będziesz musiała zatrudnić komornika na ściągnięcie tej należności opisanej w orzeczeniu - komornik tani nie jest.
Tak mniej więcej ja przewiduję że będziesz się bujać ze 2 lata. O ile oczywiście na wstępie prawidłowo ten pozew sformułujesz i sąd go nie odrzuci na wstępie.
Hej powiedzcie mi jakie najlepiej warunki negocjowac z właścicielem konia a zarazem stajni Bo vhve od niego wydzierżawić konia ale nie zabardzo wiem jakie najlepsze były by warunki dzierżawy
to chyba najlepiej będzie jak się spytasza właściciela o te waruni dzierżawy czyli ile dni w tygoddniu i zaile miesięcznie i czy oprócz tej kwoty coś jeszcze musisz płacić (kowal np)
Zresztą nawet jakby się okazało że koń zapadł na jakąś długo trwającą i kosztowną w leczeniu chorobę to ja nie wyobrażam sobie jak miałby cię zmusić do tego abys kurowała jego konia i jeszcze płaciła za dzierżawę.
Owszem uczciwy dzierżawca jak koń kilka dni nie może chodzić pod siodłem opiekuje się takim koniem mimo że nie wozi przyslowiowej du... ale medkamenty + koszty weta to raczej właściciel
Chyba że całkowicie przejmujesz opieke nad koniem bo zabierasz go do swojej stajni np albo właściciela nie ma w ogóle.