Forum konie »

Dzierzawa

_kate, idealnie to podsumowałaś.
plusem takiej pełnej dzierżawy jest np to że kiedy koń nie może już być więcej wyszkolony można wymienić na bardziej pojętnego, wyższej klasy czy np młodszego itp. przy własnym koniu już tak kolorowo nie ma bo chyba każdy sobie zdaje sprawę jak ciężko jest sprzedać konia 😉
i szczerze mówiąc że gdybym 6 lat temu jak rodzice kupowali drugiego konia dla mnie miała taki rozum jak teraz to nigdy bym nie chciała własnego, za dużo obowiązków z tym związane.
Jeżdze na koniu koleżanki,  jestem tam kiedy tylko ze chce, ona nie chce odemnie pieniędzy, bo koń i tak stoi, bo nie ma czasu, czy to jest dzierażawa ? :kwiatek:

Kocham go jak swojego  😍
theklaudia- raczej opiekujesz się koniem, dzierżawa jest w momencie kiedy ponosisz określone koszty, płatne z reguły co miesiąc.

caroline, z czystej ciekawości - poprzedni właściciel wiedział o Twoich planach emeryturowych dla Kasza? 🙂
Gillian, a czy to ma jakieś znaczenie? odstawienie konia od jazdy w czasie trwania dzierżawy - owszem, o tym doskonale wiedział ówczesny właściciel, ale plany co zrobię z moim własnym koniem... ujme to tak - kon poszedł na emeryture w dniu w którym go kupiłam - więc "aktualny" właściciel był co najmniej doskonale poinformowany o moich planach, a dotychczasowego to nie zaskoczyło.
pytam, bo niedawno spotkałam się z sytuacją - nie sprzedamy konia osobie X bo ona go wypuści na łąki, a po co ma się zmarnować.
Więc zastanawiało mnie, czy gdybyś uprzedziła że koń wyjeżdża na emerycki raj to właściciel nie zmieniłby zdania co do sprzedaży. Ot, wolne rozmyślania 🙂
szczerze mówiąc to ja z kolei nie rozumiem takiego podejscia, jak to co opisałaś. mozna komuś nie sprzedać czegoś, bo nie i już. ale nie sprzedać, bo wtedy nabywca zrobi ze SWOIM zwierzakiem, coś co byłemu właścicielo sie nie podoba? 🙄 po to sie konia kupuje, zeby zrobić z nim to na co się ma (oczywiście w granicach rozsądku) ochotę.

poprzedni właściciel Kasza wiedział, ze będę chciała zmienić stajnię i odstawić konia od pracy. gdyby to miał byc problem ze sprzedażą konia, to trudno... i tak bym cos wymysliła żeby go kupić 😉
są ludzie i parapety, taki świat.
Mógłby ktoś wrzucić jakąś inną niż na pierwszych stronach Solina, umowę dzierżawy konia?  :kwiatek:
do koloru do wyboru
http://www.google.pl/search?sourceid=chrome&ie=UTF-8&q=umowa+kupna-sprzeda%C5%BCy+konia
ale Cobrinha chciała umowę dzierżawy.
no na tej samej zasadzie:

[url=http://www.google.pl/search?hl=pl&q=umowa+dzier%C5%BCawy+konia&aq=f&aqi=g2&aql=&oq=&gs_rfai=]http://www.google.pl/search?hl=pl&q=umowa+dzier%C5%BCawy+konia&aq=f&aqi=g2&aql=&oq=&gs_rfai=[/url]
Już znalazłam, dzięki  :kwiatek:
A ja zaczynam żałować ze nie mieszkam w Wawie czy gdzieś na północy... Normalnie takie oferty mają. Koleżanka z warszawy powiedziała że ludzie chcieli by żebym jeździła im konie a w Krakowie co... Jestem gotowa dać 400zl/miesiąc , chce jeździć 2 w tyg, nie jeżdżę jakoś tragicznie, nie jestem rozwydrzoną dziefcynką która chce konisia i nic... Chce tylko dobry dojazd i hale grrr.
Trolinka takie problemy są wszędzie. Jak byłam nastawiona na dzierżawę to nie było nic, jak zrezygnowałam to się jak grzyby po deszczu rozmnożyły 🙂 Wszędzie tak jest. Musi się los uśmiechnąć 🙂 o tak  😀
i szczerze mówiąc że gdybym 6 lat temu jak rodzice kupowali drugiego konia dla mnie miała taki rozum jak teraz to nigdy bym nie chciała własnego, za dużo obowiązków z tym związane.


I właśnie dlatego ja się cieszę, że dostałam możliwość opieki nad koniem przez pewien okres czasu, kiedy właściciel jest daleko, a ja biorę za niego całkowitą odpowiedzialność również finansową... dopiero teraz wiem, że posiadania konia nie da się zamknąć w schludnym grafiku pt. "jestem w stajni we wtorek, piątek i niedzielę a o 14 mam autobus" ale że trzeba być dyspozycyjnym 24 h na dobę, a nie daj Boże zachorować! Zaraz też się okazuje, że cena 600 zł za pensjonat + treningi to pikuś, bo nagle znikąd pojawia się masa wydatków o której wcześniej się nie myślało, nie mówiąc o zupełnie nieplanowanych chorobach z którymi trzeba się zmierzyć.
Dopóki jestem niepełnoletnia, dopóki w granicach zdrowego rozsądku olewam szkołę, to wszystko jest ok, ale z trudem wyobrażam sobie jak to będzie, gdy wyjadę na studia, gdy nikt mi tak po prostu nie zapłaci za kowala, za witaminki, za coś tam jeszcze... gdy nie będzie już na to wszystko czasu.
Koń to na pewno ogromna radość, ale również obowiązek i masa problemów o czym przekonujemy się dopiero wtedy, gdy jest już pod naszą opieką...
I kiedy "mój" koń wróci do swojego domu to ja już z pełną świadomością będę mogła zdecydować, czy własny czterokopyciak to coś czemu dam radę podołać przez kilkanaście najbliższych lat. Dlatego dzierżawa (nie jakieś współ czy insze cudaki) to moim zdaniem obowiązkowy przystanek dla każdego kto choć przez 10 minut myślał o kupnie konia... bo nic nie daje takiego wyobrażenia o sprawie jak osobiste odebranie telefonu o szóstej nad ranem "proszę pani, koń chyba kolki dostał i średnio się rusza..."

uff, ale się rozpisałam  😎
Potrzebuję pomocy..

Chcę wziąć konia w pełną dzierżawę za koszty utrzymania (pensjonat  kowal wet) z tym że chciałabym się jakoś zabezpieczyć jesli chodzi o wet. jak można sformułować punkt aby w razie choroby nie spowodowanej użytkowaniem konia lub postojem konia w boksie/ na padoku nie musieć płacić za jakieś choroby np. wewnętrzne.

Po prostu nie chciałabym ugrząźć pieniężnie w nie swoim koniu (i płacić za coś co nie stało się z winy użytkowania konia ew. jego postoju w boksie czy na padoku).

Wiem że trochę pokracznie napisane ale mam nadzieje że ktoś zrozumie.
jak można sformułować punkt aby w razie choroby nie spowodowanej użytkowaniem konia lub postojem konia w boksie/ na padoku nie musieć płacić za jakieś choroby np. wewnętrzne.


"Pkt. XYZ.

W razie choroby/urazu  konia nie spowodowanych użytkowaniem konia przez Dzierżawcę, a które powstały np. w trakcie postoju  konia w boksie lub w trakcie jego przebywania na padoku, Dzierżawca nie ma obowiązku finansowania leczenia tej choroby/urazu."
Ela chyba troche zle napisalas


medziik chce ponosic koszty urazow boksowych czy padokowych. nie chce urazow, ktore NIE byly spowodowane uzytkowaniem, staniem w boksie lub padokiem.
to już Meedzik może się sama wypowiedzieć co chciała przez to powiedzieć - i odpowiednio przeformułowac zapis tak by był jasny i zrozumiały i nie pozostawiający wątpliwości.
ElaPe, przecież wyraźnie napisała, że chce się zabezpieczyć przed chorobą NIE spowodowaną użytkowaniem, postojem w boksie lub na wybiegu.

Ja to rozumiem tak, że chce się zabezpieczyć przed chorobami które istniały przed okresem dzierżawy ale ujawniły się dopiero w czasie jej trwania np. wrzody żołądka skutkujące częstymi kolkami, ale uważam, że tak czy siak ciężko będzie udowodnić czy użytkowanie konia nie wpłynęło na rozwój lub ujawnienie się zmian.
ElaPe, przecież wyraźnie napisała, że chce się zabezpieczyć przed chorobą NIE spowodowaną użytkowaniem, postojem w boksie lub na wybiegu.

Toteż ja tak właśnie sformulowałam propozycje zapisu. Jeśli masz inną propozycję takiego zapisu, bardziej klarownego - to przecież możesz zaproponowac inną formułę.
ElaPe, ja naprawdę nie rozumiem jak można nie zauważyć różnicy w treści mojego i twojego posta. Więc prosto i klarownie: zaproponowałaś wpis o urazach spowodowanych postojem w  boksie lub na padoku. Medziiik,  za takie urazy chce przyjąć odpowiedzialność, więc twoja propozycja była nieadekwatna do jej potrzeb.
[quote author=Solina link=topic=1887.msg810309#msg810309 date=1292448867]
i szczerze mówiąc że gdybym 6 lat temu jak rodzice kupowali drugiego konia dla mnie miała taki rozum jak teraz to nigdy bym nie chciała własnego, za dużo obowiązków z tym związane.


I właśnie dlatego ja się cieszę, że dostałam możliwość opieki nad koniem przez pewien okres czasu, kiedy właściciel jest daleko, a ja biorę za niego całkowitą odpowiedzialność również finansową... dopiero teraz wiem, że posiadania konia nie da się zamknąć w schludnym grafiku pt. "jestem w stajni we wtorek, piątek i niedzielę a o 14 mam autobus" ale że trzeba być dyspozycyjnym 24 h na dobę, a nie daj Boże zachorować! Zaraz też się okazuje, że cena 600 zł za pensjonat + treningi to pikuś, bo nagle znikąd pojawia się masa wydatków o której wcześniej się nie myślało, nie mówiąc o zupełnie nieplanowanych chorobach z którymi trzeba się zmierzyć.
Dopóki jestem niepełnoletnia, dopóki w granicach zdrowego rozsądku olewam szkołę, to wszystko jest ok, ale z trudem wyobrażam sobie jak to będzie, gdy wyjadę na studia, gdy nikt mi tak po prostu nie zapłaci za kowala, za witaminki, za coś tam jeszcze... gdy nie będzie już na to wszystko czasu.
Koń to na pewno ogromna radość, ale również obowiązek i masa problemów o czym przekonujemy się dopiero wtedy, gdy jest już pod naszą opieką...
I kiedy "mój" koń wróci do swojego domu to ja już z pełną świadomością będę mogła zdecydować, czy własny czterokopyciak to coś czemu dam radę podołać przez kilkanaście najbliższych lat. Dlatego dzierżawa (nie jakieś współ czy insze cudaki) to moim zdaniem obowiązkowy przystanek dla każdego kto choć przez 10 minut myślał o kupnie konia... bo nic nie daje takiego wyobrażenia o sprawie jak osobiste odebranie telefonu o szóstej nad ranem "proszę pani, koń chyba kolki dostał i średnio się rusza..."

uff, ale się rozpisałam  😎
[/quote]


a ja konia nigdy nie dzierzawilam, swojego rumaka dostalam zupelnie z przypadku, jak mialam 15 lat. bylam wtedy w kl. gimnazjum i bylam u konia 6-7 razy w tygodniu. tak sie przyzwyczailam do takigo planu, ze jak mnie nie bylo w stajni 1 czy 2 dni to bylo mi naprawde dziwnie. i tak ciagnelam az do klasy maturalnej. wtedy niestety musialam jezdzic troche rzadziej, bo uczyc sie jednak trzeba, a dojazd do stajni zajmowal mi przy dobrych wiatrach godzine w jedna strone. teraz studiuje, kon "studiuje" (tzn. wyjechal na srudia 😉 ) razem ze mna, ze wzgledow czasowo-finansowych poszedl do wspoldzierzawy i radzimy sobie dalej 🙂
i owszem, zdarzyl mi sie telefon przed 7 rano pt. "kon ma chyba kolke, lezy poobijany i nie wstal zeby zjesc sniadanie". i wtedy zamiast do szkoly jechalam do stajni i siedzialam caly dzien jesli trzeba bylo. takie ciezkie obowiazki.
chcialam tylko powiedziec, ze dzierzawa to owszem, dobre rozwiazanie zanim sie kupi wlasnego konia, ale nie "niezbedny" przystanek 😉
Ja to rozumiem tak, że chce się zabezpieczyć przed chorobami które istniały przed okresem dzierżawy ale ujawniły się dopiero w czasie jej trwania np. wrzody żołądka skutkujące częstymi kolkami, ale uważam, że tak czy siak ciężko będzie udowodnić czy użytkowanie konia nie wpłynęło na rozwój lub ujawnienie się zmian.


szam - dokładnie o to mi chodzi .. kupiłam dwie poprzednie kobyły jedna miała wrzody na żołądku z którymi do mnie "przyszła" a druga raka trzustki .. teraz że już wiem czym takie coś pachnie chciałabym tego uniknąć - ze względów pieniężnych oraz własnych niepotrzebnych nerwów.

Gdybym miała taką notkę na umowie kobyły którą kupiłam z wrzodami o których nie wiedziałam nie miałabym później problemu bo lekarz mi np. stwierdził, że ja już konia z wrzodami kupiłam (sprawdzone po przebytych już wrzodach - ślady w żołądku).

Stąd też moje pytanie czy jak napiszę że za urazy spowodowany użytkowaniem konia lub jego postojem koszty ponoszę ja ale za wszelkie choroby konia które miał przed okresem dzierżawy (o których wiedziano lub nie) płaci właściciel konia.  Bo wiadomo każdy mówi że koń zdrowy ale jak jest naprawdę wie tylko on, nie chcę się pchać w kolejne bagno finansowe  🙁 - taka niestety smutna prawda

A pytam bo nie do końca wiem jak ten punk właśnie sformułować żeby było jasno za co kto płaci.
Medziiik, wydaje mi się, że coś w ten deseń: Koszty leczenia chorób/ urazów konia powstałych przed okresem dzierżawy pokrywa właściciel.
za urazy spowodowany użytkowaniem konia lub jego postojem koszty ponoszę ja ale za wszelkie choroby konia które miał przed okresem dzierżawy (o których wiedziano lub nie) płaci właściciel konia.

możesz tak napisać.
szam, ElaPe - dzięki za pomoc  :kwiatek:

Swoją drogą ma ktoś może wzór umowy dzierżawy na komputerze ? (ale chodzi mi o taki wypełniony - danych może nie być ale reszta np. waszych ustaleń odnośnie konia) będę wdzięczna za wszystkie info .. bo naprawdę w umowie chcę zawrzeć jak najwięcej aby potem nie było jakiś nieporozumień  :kwiatek: może być na PW
ty to lepiej uzgodnij z właścicielem konia, jakie on ma wymagania w stosunku do dzierżawcy (ciebie) i czy ty się na to godzisz  i na jakie obwarowania i obostrzenia z twojej strony on w ogóle się zgodzi.
ElaPe - my się już w sumie co do tych rzeczy dogadaliśmy ale zawsze może być jeszcze coś o czym np. ja nie pomyślałam a wszelkie wskazówki są bardzo cenne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się