Jak wasze konie przezywaja zawody, radza sobie ze stresem zwiazanym z calym wydarzeniem?
ja spotkalam sie z kobylka ktora bardzo sie denerwowala i potrafila nie jesc przez 3 dni!! 🤔wirek: moja ma juz pierwsze zawody za soba i bylam pozytywnie zaskoczona jej opanowaniem.
Moja, na zawodach "w domu" przezywa strasznie 😉 Na wyjazdowych grzeczna jak aniołek, na pewno się denerwuje ale w ogóle nie okazuje tego w żaden sposób.
Ja mojego uwielbiam na zawodach. Jest odważnym i opanowanym koniem, także problemów nigdy nie było, zawsze dobrze znosił zmieszanie, obce konie,itp. Fakt, że często nie wyjeżdżamy, ale parę razy się zdarzy i jest ok.
W dodatku Rambo w domu i ogólnie jest raczej niewyobrażalną fleją i leniuchem, także gdy otoczenie się zmienia i nie jest to już własne podwórko, dostaje nieco "polotu", co w jego wypadku jest raczej zaletą.
Mój już jest ful profi 😉 Włazi do przyczepy jak do boksu, wysiada, siodlo na grzbiet i jedziem - 0 stresu, wręcz jest lepiej niż w domu (w domu każda zmiana w znanym mu terenie bywa okazją do płoszenia, na zawodach jak wszystko jest nowe to wyluzowuje 😉 ).
Ja się obawiałam pierwszych zawodów Witella... Bałam się jak zareaguje na nowe otocznie, bo w stajni, przechodząc codziennie kilka razy przez to samo miejsce - zawsze się płoszy, coś tylko zaszeleści - to samo... w terenie to już w ogóle... Ale byłam mile zaskoczona🙂 Specjalnie przyjechaliśmy wcześniej, zdążyłam go oprowadzić po parcurze, pokazać jeszcze nie ustawione wówczas przeszkody, pomachać reklamami... i nic🙂 Zdenerwowanie go wzięło dopiero jak wjechaliśmy na rozprężalnie... ale ja się o wiele bardziej denerwowałam niż koń, więc pewnie mu się udzieliło🙂
mój na zawodach jest zazwyczaj lepszy niż w domu 😉 w ogóle się nie stresuje atmosferą, nowym miejscem, obcymi końmi. nie ma żadnych problemów z wchodzeniem do przyczepy, dlatego mogę przyjechać spokojnie godzinę przed startem, szybko osiodłać, rozprężyć i jechać. 😉 jak się zdażają jakieś 2 - 3 dniowe zawody to też nie ma problemu że zostaje w obcym boksie. pamiętam, że na pierwszych jego zawodach (zresztą w Bajardo) po konkursie puściłam go na padok i sobie po prostu spokojnie stał i skubał trawkę. wszyscy robili ogromne oczy bo to były eliminacje do MPMK, więc w okół mnóstwo młodych, szalonych koni, a mój jak stary wyjadacz na spokojnie, a do tego jeszcze ogier! 🙂
Mamy w stajni konia, który jak jeździł na zawody to nie jadł całe zawody owsa(chyba że np. to był dłuższy wyjazd, to się powoli przyzwyczajał, ale potrafił przez trzy dni owsa do pyska nie wziąć). Wcinał tylko siano. Przy tym nie było widocznych żadnych objawów zdenerwowania, nie świrował. Tylko trzymał to w sobie... 😉 Mój natomiast denerwuje się tylko przed wyjazdem, jak widzi ocraniacze transportowe, przyczepę to troszkę szaleje. Ale na samych zawodach jest kochany, grzeczny a nawet lepiej chodzi niż w domu, bardziej zmobilizowany 🤣
Moja, na zawodach "w domu" przezywa strasznie 😉 Na wyjazdowych grzeczna jak aniołek, na pewno się denerwuje ale w ogóle nie okazuje tego w żaden sposób.
U mnie identycznie. Na wyjeździe spoko, w domu dramat, szczególnie na ujeżdżeniowych. W obcej stajni też zachowywał się dobrze, nie rozrabiał, jadł spokojnie i pił z wiaderka, ogólnie bezproblemowo. Macie jakieś sposoby, jak wmówić koniowi, że zawody są wyjazdowe? Mam czas do soboty, żeby coś wymyślić 😉
ja przezywam strasznie, kon jeszcze bardziej, nic dobrego z tego nie wynika i choc ruszenie na parkurze graniczy z cudem, mysle, ze kiedys bedzie dobrze 😁
Mój bardzo mocno przeżywa. W boksie obok musi być koniecznie znajomy koń, jak obcy to rży i świruje. Na rozprężalni skupia się na szukaniu kumpli zamiast na robocie, no i oczywiście wszędzie strachy 👀 (ale to akurat normalka, w domu to samo...) O dziwo na parcourze nie zawodzi, pomimo, że od banerów/budek sędziowskich itp odskakuje. Po powrocie ciągle jest lekko zdenerwowany i dopiero jak wyjdzie na wybieg i wytarza się x razy zaczyna być spokojny.
Dzionka mój na hali(i nie tylko) też się płoszy, a wczoraj przeszedł samego siebie kiedy raptownie ruszył, bo przestraszył się własnego(!) parsknięcia...
Hehe... ja mojego czasami podziwiam. Przejawia wrecz "niekonskie" zachowania. No, ale jest to "wygodne", nie powiem. Cos sie dzieje w krzakach, co robi normalny kon?? Ucieka. Co robi moj?? Zmierza w kierunku krzakow a potem goni bawiace sie tam psy (i wcale nie przeszkadzalo mu, ze ma mnie na grzbiecie). Przywiozlam go do siebie, pierwszy raz w zyciu widzi hale i to od razu taka wielka i z lustrami. I...zupelnie nic. Troche sobie poparskal, pokopal w piachu.
Dzionka mój na hali(i nie tylko) też się płoszy, a wczoraj przeszedł samego siebie kiedy raptownie ruszył, bo przestraszył się własnego(!) parsknięcia...
Taa, ja kiedyś bardzo pięknie leciałam dalej niż wyżej, bo mój przestraszył się panicznie... własnej kupy, którą zrobił okrążenie wcześniej 😂 Autentycznie
Jak się nie ma czego bać, to zawsze można sobie wymyśleć 😁
Żeby było śmieszniej, to żaden panikarz, raczej czołg, którego mało co rusza 😉
Strzyga, siedzialam pare razy na takim jednym. Bardzo wysoki gniady walaszek. Powinnas kojazyc. Ile to razy prawie mnie zrzucil walac z zadu a potem poniosl, bo....... pierdnal tudziez sie poslizgnal.... Zawsze ciekawilo mnie co mu w gole do tego lba przyszlo.
Moj kobyl chodzi juz 10 sezonow na zawody, w tym 9 ze mna i zawsze przezywa. Od jakichs 6-7 lat przestala biegac po boksie zaraz po przyjezdze w nowe miejsce. Latala jak walnieta, dopoki sie nie zmeczyla. Nie jadla, nawet malo pila. Najgorszy byl pierwszy dzien. Po ujezdzeniu bylo lepiej. Po krosie tez. A po skokach juz luzik. Najczesciej nie chce jesc owsa, tylko wybiera samo musli. Siano wsuwa jak malpa kit, nawet jak jest poddenerwowana.
Mimo wieku i tylu sezonow za soba, jest jedna rzecz ktorej Glut nienawidzi - stania w boksie, gdzie nie widzi innych koni. Jak boks jest zabudowany z 3 stron i kon widzi tylko sciane przed soba, to tragedia.
Myślę, że strachy naszych koni można by wymieniać i wymieniać... Swoją drogą zawsze się dziwiłam dlaczego np. idąc z nim przy ulicy, wszystko jest ok( pomimo, że ja nie raz podskakuję, bo raptem zza zakrętu wyjeżdża samochód), a boi się własnego cienia...