u nas kobyła została uspiona przed południem w sobotę. Obdzwonione zostały wszystkie bliższe i dalsze zakłady przez wlascicieli i weterynarza i nikt nie mógł przyjechać. Koń został przykryty plandeką w miejscu uśpienia na padoku, a następnie przysypany w całości ziemią. Upały po 35st. Zabrany w poniedziałek 🤔
Szczerze mówiąc, ja bym oddała na UP na sekcję - po pierwsze by wiedzieć co się stało, a po drugie - przyszli weterynarze muszą się na czymś uczyć, a niestety z końskimi zwłokami bywa ciężko (w sensie dydaktyki)...
Potencjalnie jest, ale w PL chyba nie ma nigdzie odpowiedniego pieca, tylko takie przewidziane na zwierzęta towarzyszące. A szkoda. Wolałabym tak jednak.. 🤔
Szczerze mówiąc, ja bym oddała na UP na sekcję - po pierwsze by wiedzieć co się stało, a po drugie - przyszli weterynarze muszą się na czymś uczyć, a niestety z końskimi zwłokami bywa ciężko (w sensie dydaktyki)...
Z tego co mi się wydaje rzadko wykonuje się sekcje, zwykle koń trafia prosto do prosektorium gdzie jest po prostu po kawałku oddawany w ręce studentów.
Nikt nie bedzie na własną rękę ciągnął zwłok (w naszym przypadku) 100km. Raz od nas jechała do Lbl 2 latka z kolką, padła w klinice i została dla studentów.
, słyszałam tylko huk jak ciało wpadło do środka...
"moja" firma utylizacyjna na szczescie ma wyciagarke... jedyne co mnie uderzylo to to ze za rzuchwe wiazą te linke i wciągają cialo do srodka. 😫 [/quote]
my Gosieńkę musieliśmy włozyc na taką windę... ciało pojechało w górę i wpadło do kontenera🙁
W Polsce nie ma takiej spalarni aby można było palić w niej konie, aby potem właściciel dostał jego prochy. I raczej przez długi czas nie będzie. W Polsce jest jedno miejsce, które świadczy takie usługi dla psów (pod Wrocławiem). Cena skremowania psa wielkości bulteriera to koszt 1100zł i trwa 2h. Im większy pies tym większa cena i dłuższy czas spopielenia zwłok (nawet do 7h), więc koń naprawdę długo by palił się i kosztowało by to mnostwo kasy.
przede wszystkim to te zwloki i tak ida do pieca. nic innego sie nimi nie robi. juz od dawna nie oddaje sie ich "na lisy" czy inne takie kombinacje. tyle, ze spalane to jest grupowo. i pozniej idzie na maczki takie do ziemi. dla mnie to takie nawet... do przyjecia jest. na rolnicza bym nie dala. sama sie na nich uczylam i nie chcialabym zeby moje zwierze tam bylo.
czytam i mam jakieś dziwne obrazki przed oczami. Zwłoki mojej kobyłki odjechały w takim większym koniowozie. Aż sobie powtarzałam przez łzy, że zawsze lubiła jeździć konowozami (bo lubiła). Nie wiem jak była wciągana - tego widoku mi oszczędzono. A co do samej utylizacji - cóż to już tylko powłoczka. Choć jakoś do siekania na uczelnię bym nie oddała. Szacunku do ludzkich zwłok jakoś tam się pilnuje, a zwierzęta , no cóż. Też kończyłam rolniczą.
Choć jakoś do siekania na uczelnię bym nie oddała. Szacunku do ludzkich zwłok jakoś tam się pilnuje, a zwierzęta , no cóż. Też kończyłam rolniczą.
gratuluję podejścia 😉 na czym mają uczyć się przyszli weterynarze? A w przypadku medycyny przyszli lekarze? Przez rok preparowaliśmy na zajęciach zwłoki i jakoś nie widzę w tym braku szacunku. Ludzie oddają swoje ciało dla nauki i trzeba to doceniać. Popieram też oddawanie końskich zwłok dla uczelni, tylko widzę problem jeśli chodzi o ich transport. Jeśli uczelnia miałaby swój transport i jakoś działała w tym kierunku konkretniej, to na pewno mieliby więcej zwłok.
no niestety. też kiedyś deklarowałam, że wszystkie moje konie po śmierci wylądują na uczelniach. ale... wychodzi to dużo drożej niż zwykła utylizacja - właśnie ze względu na transport. a jeśli chodzi o spalanie zwłok - lepsze spalone niż zżerane przez robale pod ziemią. może to tylko moje skrzywienie, ale nie wyobrażam sobie tony gnijącego mięsa w swoim podwórku. korzystamy z usług sarii i farmutilu - obie firmy przysyłają samochody wyposażone w wyciągarkę. zawsze panowie zaczepiają łańcuch o nogi konia. widok nieprzyjemny, ale czego innego się spodziewać? panów niosących zwłoki konia na ramieniu? śmierć to śmierć. koniec dla ciała. trzeba to sobie jakoś przetłumaczyć.
Ja mam w "dokumencie handlowym" jako cel przewozu wpisane "dostarczenie do spalarni". Są tam też inne opcje np. "dostarczenie do podmiotu wykorzystującego uboczne produkty zwierzęce jako polepszacze gleby". Podejrzewam, że może prochy Falbany i innych pojadą dalej z podobnym drukiem tylko inną opcją zaznaczoną...
W identyfikacji jest zaznaczony "materiał kategorii 2 nieprzeznaczony do żywienia zwierząt".
Nie wiem ale czuję się pogodzona z tym faktem. Pytałam pana o możliwość odzyskania prochów ale potwierdził, że zwłoki idą do spalarni masowo więc... To są olbrzymie piece, widziałam w necie na zdjęciu. Olbrzymia temperatura. Nie wyobrażam sobie spalenia tak wielkiego ciała we własnym zakresie... Mąż kiedyś wyprawił stos pogrzebowy kotu i naprawdę ciężko było go spalić i smród był okropny...
To wszystko co się dzieje po śmierci zwierzęcia z jego ciałem, to co byśmy chcieli lub czego byśmy nie chcieli to już, mówiąc brutalnie , służy tylko i wyłącznie do uspokojenia własnego sumienia i zaspokojenia naszych własnych potrzeb.
P.S. Podpisuję się pod Met. Też bym nie miała nic przeciwko aby udostępnić zwłoki uczelni tylko ...nie jest to takie proste. I chyba wystarczyłoby gdyby uczelnie współpracowały w tym temacie z klinikami.
galopada na medycynie pilnuje się odpowiedniego podejścia do zwłok. Na rolniczych nie ma takiego wymogu: mięso to mięso. To fakt, ale jak ktoś ma swojego jednego konia to trochę mu źal takiego kawałkowania. Met - ja też uwaźam, że utylizacja jest lepsza niż zakopywanie. Prawdę powiedziawszy ludzi też powinno się kremować. Ale to inna historia...
O kurcze, strasznie drogo. Orientuje się ktoś ile kosztuje kremacja ludzkich zwłok?
około 1500 zł (zazwyczaj "w cenie" jest ostatnie pożegnanie, przygotowanie do niego, trumna drewniana/plastikowa do kremacji i usługa spopielenia i zamknięcia prochów w urnie). zależy od firmy.
oddanie ciała konia dla nauki jest rewelacyjnym pomysłem. ale często uśpienie wiąże się z wcześniejszym leczeniem czyli kosztami, a do tego jeszcze doliczyć zawiezienie zwłok... utylizacja w większości przypadków podpada pod gospodarstwo i jest darmowa. a zawiezienie konia to albo samodzielne ładowanie zwłok do własnej bukmany albo wynajęcie kogoś, a wtedy koszt naprawdę spory. poza tym nie sądzę, żeby każdy przewoznik się ochoczo zgodził na wiezienie zwłok 200-300 km...
utylizacja w większości przypadków podpada pod gospodarstwo i jest darmowa.
w moim przypadku - pomimo, że prowadzę gospodarstwo, i koń miał w paszporcie nawet właściciela - gospodarstwo - to za utylizację musieliśmy zapłacić
koń został uśpiony w klinice w Warszawie, gospodarstwo w Łodzi - nie szło się dogadać z żadną firmą utylizacyjną (również tymi o zasięgu ogólnopolskim, a przynajmniej łódzkie + mazowieckie) , dobrze, że to mąż próbował załatwiać a nie ja bo bym chyba oszalała, mówiąc w skrócie - najlepiej jak byśmy źrebaka wywalili do rowu gdzieś na granicy województw, wtedy nie ma sprawy...
Ania L., spotykam się często z podobnymi sytuacjami. bo np. koń w adopcji. bo na hotelu. niemniej ciągle wychodzi taniej utylizacja, nawet z pełną odpłatnością, niż transport na uczelnię
czy jest to coś złego? zupełnie nie rozumiem skrzywienia. dla siebie samej też nie przewiduję hucznego pogrzebu ani złotej trumny - życzę sobie, żeby moje ciało po śmierci zostało skremowane. nie chcę drogiej stypy ani pomnika.
galopada na medycynie pilnuje się odpowiedniego podejścia do zwłok.
🤣 kto pilnuje? Adiunkci/ ćwiczeniowcy/studenci? Otóż- w zasadzie to chyba nikt. To raczej taka niepisana zasada, którą każdy respektuje jak chce i brak jakiś dokładnych wytycznych co do obchodzenia się z takim ' mięsem'. Jedyny gest jaki zauważyłam to znicze 1 listopada pod prosektorium. A tak to podejście ( szczególnie osób pracujących w uczelnianym prosektorium ) jest momentami przerażające. Pewnie bywa różnie, jak zawsze. Ale moje odczucia są inne... I mimo, że sama musiałam się uczyć na ludzkich zwłokach, swojego ciała bym nie oddała. Edit: zwłok swojego konia też nie.
Wiadomo że większość ludzi będzie chciała to zrobić jak najtańszym kosztem;/
Nie liczyłam się z kosztami ratując Falbanę. Nie po raz pierwszy z resztą i nie ja jedna bo jednak większość właścicieli chce ratować swoje konie przed śmiercią. Nawet jeśli kupili konia za 2 tysiące a rachunek z kliniki ma wynieść 6 tysięcy. Falbana chyba pobiła rekord ośmiokrotnie przewyższając koszt leczenia względem swojej "wartości rynkowej". Oczywiście są i takie sytuacje, że tych pieniędzy już po prostu brak... I to jest dramat!
Natomiast również nie uważam by było coś złego w liczeniu się z kosztami utylizacji. Oczywiście to zależy od wewnętrznych granic każdego z nas co uważamy za dopuszczalne a co już nie. Sąsiadka stare krowy oddaje do ubojni... I choć nie podoba mi się to i przez myśl by mi nie przeszło by w ten sposób pozbyć się krowy (gdybym ją miała) to nie potępiam jej za to. Takie życie...
Ja pomimo wszelkich sentymentów wolę odłożyć pieniądze na ewentualne leczenie (tfu, tfu!) innych moich koni niż uspokajać sumienie godnym pochówkiem Falbany... Pewnie inaczej bym myślała mając tylko jednego konia. Bo choć Falbana była pierwsza, jedyna i wyjątkowa to mam jeszcze jej córkę i "kosiarkę polską". I one żyją. A pieniądze z nieba spadać nie chcą...
P.S. Aniu L. - to rzeczywiście fatalnie wyszło... Moim zdaniem firma powinna wziąć pod uwagę to CZYJ jest koń a nie gdzie się znajduje. A gdyby doszło do wypadku przy drodze? Słyszałam o sytuacji kiedy koń został uśpiony przy autostradzie podczas transportu do kliniki do której nie dojechał... I samochód z firmy utylizacyjnej musiał na tą autostradę przyjechać... Myślę, że moglibyście się odwoływać do Agencji Rolniczej aby wam zwrócili koszt. To chyba jest możliwe. Nie wiem jakiego przedziału są to pieniądze i czy warto ale może...?