Na pewno macie listę najlepszych na świecie kawałków, które Was inspirują, motywują do działania, dają kopa... czyli mocno wpływają na emocje (czyli robią to, czego szukam w muzyce)
Poniewaz mam swoja liste juz tak oklepana, ze mi wychodzi bokami, to moze sie voltowicze, podzielicie tym, co Wam towarzyszy w odtwarzaczach 🙂
I piszcie koniecznie, dlaczego ten konkretny utwor i co wywoluje (fala energii lub "mrowki" na plecach bardzo porzadane!) :kwiatek:
to jade z moimi:
Chemical Brothers "Hey Boy Hey Girl"
z fajnym przytupem 🙂 kawalek stary jak swiat, slyszalam go milion razy i za kazdym robi na mnie takie same wrazenie
NIN "Just Like You Imagined"
sama muzyka, rowniez daje kopa, swietnie sie nakreca.
A Filetta "Comme Un Souffle"
Polifonia korsykańska, lekko wschodnie klimaty. Tu nie ma zadnej muzyki, sam spiew, dla mnie jest taki mistyczny ten utwor... mrowki, mrowki! 🙂
Bruno Coulais "Tambour Battant"
bardzo lubie sposob, w jaki ten utwor nabiera tempa, az mi sie skakac chce 🙂
Dead Can Dance "Host of Seraphim"
Moze się wydawać smutny, dla mnie jest głęboki 🙂
"Echoes" Pink Floyd
och jej, jej. Gwiazdy, Odyseja Kosmiczna, podróż gdzieś wgłąb (siebie?)
Tool "Lateralus"
kosmos rowniez... uwielbiam to, jak ten utwor jest zmienny i skomplikowany, jak muzyka zlewa sie z tekstem
Muse "Map of Problematique"
chyba zaden utwor tak mi sie nie kojarzy z galopujacymi konmi 🙂 daaaaje kopa 🙂
Grizzly Bear "Slow Life"
mmm, siąść sobie w fotelu i odpływać z tym głębokim głosem.
Sigur Ros "8"
moge przy tym spac, uczyc sie, rozplywam sie w tych dzwiekach
Jon Lord "Sarabanade"
lekko jazzujacy kawalek, cudownie sie slucha w terenie na koniu, kojarzy sie z podroza 🙂
kolejnosc utworow zupelnie przypadkowa 🙂 bedzie sie powiekszac jak cos sobie przypomne. Czekam na wasze.